Dołączył: 22 Sty 2018
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
-Witaj, Eichel - odezwal sie tamten jowialnie. - Znow masz sluzbe? Ze wszystkich pechowcow, jakich znam, jestes najwiekszym. Wystarczy na ciebie popatrzec.
Hamburczyk wykrzywil sie jeszcze bardziej niz zwykle.
-Odczep sie, Kinau. Wyszedles z ancla, ale to nie znaczy, ze nie moge obic cie z drugiej strony.
Ten nowy - tez podoficer, niewiele nizszy, i chociaz niemlody, to szczuply, a do tego w zadbanym mundurze i gladko ogolony - usmiechnal sie. Chociaz pod okiem i na skroni ciemnialy mu swieze siniaki, najwyrazniej nie tracil dobrego humoru. Na nieco pogniecionej kurtce mial dystynkcje obsmaata: kotwice z przepleciona lina i szewron w kolorze dywizjonu.
-Alez prosze bardzo. Jestem bardzo ciekaw, co zrobi z toba Stary, jak jeszcze wdasz sie w bojke na sluzbie.
-Odczep sie, mowie. Nawet jesli umiesz napisac ksiazke, nie wolno ci wchodzic ludziom na glowe. - Eichel chwile sie zastanawial, poki nie olsnila go nowa mysl. - Ale skoro jestes, moze pomozesz w pracy?
-Wprost sie do tego pale. Niestety mam nadwachte na bocianim gniezdzie. Jestem, do pioruna, obserwatorem.
Eichel wykrzywil sie w niewesolym usmiechu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|