Autor |
Wiadomość |
<
Książka "Potężne Raichu - ECO-FORCE"
~
Felina i Puschel sami w Berlinie
|
|
Wysłany:
Pią 9:55, 25 Gru 2009
|
|
|
Dołączył: 01 Sie 2007
Posty: 756
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: OZHAXALD
|
|
<TEKST>
Witajcie, czytelnicy.
W tym roku ułożyłem wam nową historię. Pamiętacie jeszcze, jak Puschel i Clay zostali sami w domu i musieli bronić Świetlicy Pod Straconą Duszą przed dwoma rzezimieszkami? Tym razem Puschel znowu musiał stanąć w obronie, ale tym razem to Felina mu towarzyszyła. Złodzieje, których przed laty wysłał za kratki, uciekli z więzienia i zwiali do Berlina. Oczywiście, nasi bohaterowie wybierali się gdzie indziej, ale Puschel i Felina zgubili się na lotnisku i zamiast do właściwego samolotu załapali się na lot do Berlina, a to był dopiero początek kłopotów. Kuba i Slide dobrze pamiętali, jak Puschel i Clay ich upokorzyli na świetlicy i jeszcze w więzieniu poprzysięgli im za to odwet. I los chciał, że Puschel był pierwszy na ich celu.
Czy jednak słynnym rzezimieszkom udało się zrealizować upiorny plan napadu? A może Puschel jeszcze raz zdołał pokrzyżować im plany. Cóż. W tej historii o tym przeczytacie. Więc nie zwracajcie uwagi na tor z filmu „Kevin sam w Nowym Jorku” i przeczytajcie uważnie, co Felina i Puschel (o raz ich przyjaciele, oczywiście) przeżyli tym razem w święta Bożego Narodzenia.
</TEKST>
Część pierwsza.
<TEKST>
Wszystko zaczęło się jednego dnia przed świętami, kiedy Puschel (znowu) polował na świetlicy na myszy i narobił przy tym niezłego bałaganu.
-Tym razem cie złapię. – rzekł do myszy. – Poczekaj. Nie uciekniesz mi tym razem.
Ale tym razem wpadł w poślizg i zaliczył niemiły kontakt z wiadrem wody, która zaraz się wylała.
-Ups. – rzekł. – Wygląda na to, że mam przekichane.
-Puschel. – rzekł Rainman, wchodząc. – Co za bałagan tu robisz, co? Za karę posprzątasz to. Nie chce tu widzieć nawet pyłka.
-Już sprzątam, Rainman. – rzekł Puschel i zaczął sprzątać.
-Czy to często się zdarza? – spytała Felina.
-Niestety. – rzekł Rainman. – Ilekroć widzi mysz, zawsze na nią poluje. To jego typowe kocie zachowanie.
-Aż zastanawiam się, jak to możliwe, że ta świetlica jeszcze stoi. – rzekł Shirogane
-Ja też nie wiem, jakim cudem. – rzekł Rainman. – Ale dzięki niemu wielu gości do nas przychodzi. Chyba, że właśnie Inuyasha tu jest.
I cała grupa opuściła pokój. Tylko Puschel został i sprzątał.
-Nie wytrzymam tego. – rzekł Eckhart, łapiąc oddech w mysiej dziurze. – Ta sama heca ja co rok. Przychodzę spędzić święta w towarzystwie Rainmana i ten wiewiór znowu na mnie poluje. Czemu nie może choć raz trzymać swoich kocich mocy krótko?
-Nie truj. – rzekł Nils. – Gdyby wiedział, że ciebie ma nie ścigać, to by trzymał swoje kocie moce na wodzy, albo by nie spał.
-Dzięki za informację. – rzekł Eckhart. – Bardzo mi pomogły. Wygląda na to, że i te święta spędzę u siebie.
I skierował się do wyjścia na dwór.
-Podrzucę cię. – rzekł Nils. – I tak na święta wracam do Skanii.
I opuścili mysią dziurę, gdzie rozmawiali.
Rainman zwołał przyjaciół i omawiał z nimi plany podróży na te święta.
-Słuchajcie. – rzekł. – Dzisiaj zdecydowałem się na podróż do Tunezji. Cała drużyna Raichu tam jedzie. Podróż jest okazją do treningu przed mistrzostwami świata, jako, że nie wiadomo, gdzie nam przyjdzie grać.
-I pewnie zabierzecie piłkę i będziecie z nią szaleć po pustyni mimo piachu w butach. – rzekł Inuyasha.
-Lepiej niż to. – rzekł Rainman. – Wynajęliśmy basen do piłki wodnej, który ma wielkość boiska do piłki nożnej. Gramy przeciwko piłkarzom z Tunezji co tydzień.
-Ponieważ w wodzie nie da się poruszać tak szybko, jak na lądzie, będzie to doskonały harmonijny trening do mistrzostw. – rzekł Shippo. – Istotnie tak myślisz?
-Zgadłeś. – rzekł Rainman. – Odkąd FIFA wymaga, żeby mistrzostwa świata odbywały się w ekstraklasie i był tam jedynie nokaut, a cały świat daje boiska na nie, są 3 turnieje, w których trzeba wygrać, żeby sięgnąć po mistrzostwo. Pierwszy to eliminacje i składa się z czterech rund, w których zwycięzca przechodzi do następnej. Z 1024 drużyn, które tu startują, tylko 64 zwycięży i uzyska prawo do udziału w drugim turnieju. Ten z kolei składa się z trzech rund, w których zwycięzca przechodzi do następnej. Z tych 64 drużyn tylko osiem przejdzie do finału. Pierwszy odbywa się w Ameryce, Eurazji i Oceanii i Afryce, ale nie w Rosji, Kanadzie, Brazylii, Australii czy Algierii. Drugi ma miejsce w Ameryce, Eurazji, Afryce i Oceani, ale nie w Rosji, Kanadzie, Brazylii, Australii, Algierii czy państwie położonym na kontynencie, na którym odbył się pierwszy turniej. Finał może się odbyć w Rosji, Kanadzie, Brazylii, Australii i Algierii, ale nigdy na kontynencie, gdzie był już któryś z poprzednich turniejów mistrzostw świata.
-Skomplikowane. – rzekła Felina.
-Ale mniej państw się skarży, że nie może zorganizować mistrzostw świata, podczas gdy organizujące nie muszą przechodzić kwalifikacji, gdyż zawsze jest im zarezerwowane wolne miejsce. – rzekł Rainman. – Mam jednak nadzieję, że ten wyjazd pójdzie bez przeszkód.
-Jakich? – spytała Felina.
-Na przykład tego, że my pojedziemy, a ktoś zostanie sam w domu. – rzekł Rainman. – Raz jechaliśmy do Zielonego Lasu i jeszcze przed dojechaniem uświadomiliśmy sobie, że Puschela z nami nie ma. I Clay też nie pojechał z nami. Cały czas, kiedy myśmy po nich wracali, oni siedzieli sami na Świetlicy Pod Straconą Duszą i stoczyli ciężką walkę z rzezimieszkami próbującymi nas okraść, kiedy nas nie będzie.
Puschel już skończył sprzątać bałagan, którego narobił w czasie pościgu za Eckhartem.
-Nareszcie koniec. – rzekł. – Tyle, że teraz mnie łapki bolą. Czemu zawsze, muszę narobić bałaganu, kiedy poluję na myszy tam, gdzie tylko ja jestem w stanie przejść?
-Pora spać! – krzyknął Rainman. – Jeśli się nie wyśpimy, nie pojedziemy do Tunezji.
I cała świetlica poszła spać.
Tej nocy była burza. Wiał dość porywisty wiatr. Za płocie świetlicy zatrzymała się stara gazeta sprzed około trzech miesięcy.
-Kuba i Slide uciekli z więzienia. – pisało w gazecie, którą wiatr zaraz zdjął z ogrodzenia.
O nie! Czyżby to byli ci sami bandyci, którzy chcieli kiedyś obrabować Świetlicę Pod Straconą Duszą? Jeśli tak, to co tym razem robią? I kto ich powstrzyma?
Zostawmy te czarne myśli na boku.
Nazajutrz rano Rainman usłyszał budzik. Od razu wstał i obudził wszystkich.
-Uwaga!!! – krzyknął. – Już pora wstawać!!! Szybko, bo nie zdążymy!!!
-Już czas. – rzekł Puschel obudzony krzykiem.
Zaraz stanęli przed autobusem i ruszyli do hangaru w Kwaterze Głównej. Ale Felina, chcąc jak każdy, udała się na publiczne lotnisko i tam weszła na pierwszy lepszy lot, gdyż nie chciało jej się czytać, a pytać się bała. Akurat nie wiedziała, że ponad połowa lotów tego dnia było w kierunku Berlina. Puschel też nic o tym nie wiedział, ponieważ spał sobie u niej w torbie. Obudził się dopiero w samolocie.
-Ciekawe, kiedy Rainman poleci do tej Tunezji. – rzekł.
-Pewnie już poleciał prywatnym. – rzekła Felina. – Mnie było stać na opłacenie tego lotu. A Aleks i tak nie mógł mnie zaprosić na święta, bo królowa Srebrnego Milenium bierze mnie za demona.
#Godzinę później...#
Rainman i spółka wylądowali w Tunezji i tam zaczęli rozpakowywać samolot.
-Ryba. – rzekł Rainman, wyciągając rybę z bagażnika. – O ile dobrze wiem, tylko Puschel je ryby.
I dał rybę Feliksowi.
-Znajdź Puschela i daj mu to. – rzekł.
-Feliks rozejrzał się, ale nie zobaczył tego, komu miał dać rybę.
-Nie ma Puschela. – rzekł, oddając rybę Rainmanowi.
-Nie ma go? – rzekł Rainman. – Rozumiem.
I rozpakowywał dalej, aż nagle oprzytomniał.
-Puschel!!! - wrzasnął i zemdlał.
-Nie ruszajcie go. – rzekł Shippo, kierując się do studzienki. – Przyniosę wody.
I skierował się do studni, którą zobaczył, mówiąc to.
Felina i Puschel wysiedli w Berlinie, gdzie od razu poczuli, że jest zimno.
-Przepraszam. – odezwał się Puschel, gdy Felina przechodziła obok. – Gdzie my jesteśmy?
-Co? – spytała pracownica lotniska, patrząc na Felinę, która sprawiała wrażenie zakłopotanej tym pytaniem.
-Przepraszam. – rzekła Felina. – Chciałam zapytać, gdzie ja jestem.
I zajrzała do swojej torebki.
-Nie rób ze mnie idiotki, ty wiewiórze. – rzekła do Puschela.
-Nikt ci nie mówił, że kto pyta, ten nie błądzi? – spytał Puschel. – Chyba już zauważyłaś, że nie jesteśmy w Tunezji.
-Z kim pani rozmawia. – spytała pani od informacji.
-Przepraszam. – rzekła Felina. – Dziwnym trafem telefon sam mi się włączył. Nawet nie wiem, kiedy.
-Jest pani obecnie w Berlinie. – rzekła pani od informacji. – To stolica Niemiec.
Felina wytrzeszczyła oczy.
-Wygląda na to,że wzięłam nie ten lot, co trzeba. – pomyślała.
-Wiedziałem. – pomyślał Puschel. – Tu jest zbyt zimno, żeby to była Tunezja.
-Jakiś problem? – spytała pani od informacji.
-Skąd. – rzekł Puschel, – Poradzimy sobie.
-Co? – rzekła pani od informacji.
-Przepraszam. – rzekła Felina. – Miałam na myśli panią i mnie.
I śmiejąc się, uciekła od budki za róg.
-Nawet nie mogę cię nazwać gryzoniem, kiedy muszę. – rzekła do Puschela. – Czemu odezwałeś się za mnie?
-Istotnie poradzimy sobie. – rzekł Puschel. – Ty masz rozum, a ja mogę w każdej chwili przywołać swoją broń niezależnie od tego, jak daleko od niej jestem. Więc w razie czego, masz już obronę.
I ruszyli ulicami miasta. Akurat, minęli jeden pojemnik na śmieci, w którym ukrywali się Kuba i Slide, którzy dosłownie 30 sekund później wyjrzeli.
-Czujesz to, Slide? – rzekł Kuba. – Ten cudowny zapach wolności.
-Dziwne. – rzekł Slide. – Ja czuję tylko śmieci.
-Nie gadaj, bo nas znajdą. – rzekł Kuba i zaraz obaj się schowali.
Puschel, Felina i dwaj rzezimieszkowie w Berlinie? To nie wróży nic dobrego. Rzezimieszkowie zamierzają zrobić w Berlinie? Czy Felina i Puschel odnajdą swoich przyjaciół? I co do tego czasu będą robić sami w wielkim mieście? Może się tego dowiemy w całej tej historii. Mam nadzieję.
</TEKST>
Wiem. To idzie podobnie, jak "Kevin sam w Nowym Yorku".
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
 |
|
 |
|
Wysłany:
Sob 11:10, 26 Gru 2009
|
|
|
Dołączył: 01 Sie 2007
Posty: 756
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: OZHAXALD
|
|
Część druga.
<TEKST>
Przenieśmy się teraz do Tunezji, gdzie Shippo oblał Rainmana wiadrem wody, by ten odzyskał przytomność.
-Dziękuję. – rzekł Rainman, wstając. – Czy ktoś wie, gdzie Puschel jest?
-Ja nie wiem. – rzekła Chibi Usa. – Ale Feliny też nie ma.
-Widziałam, jak Puschel wchodzi do jej torebki. – rzekła Tupu. – Zdaje się, że chciał tam dospać.
-Niedobrze. – rzekł Rainman. – Jeśli nazwie Puschela gryzoniem, to nie ma przy niej nikogo, kto by powstrzymał tego wiewióra przed stanięciem w formie demona przeciwko niej. Musimy szybko ich odnaleźć. Shippo. Gdzie dzisiaj skierowane są linie lotnicze Raichu Town?
-Tylko jeden lot zarejestrowany do Tunezji. – rzekł Shippo. – Reszta tylko do Niemiec.
-Mogą być w stolicy. – rzekł Rainman. – Najpierw tam sprawdzimy.
I zaczęli się pakować.
Felina i Puschel szli ulicami miasta i nagle zauważyli hotel jednogwiazdkowy.
-Hm. – rzekła Felina. – Chyba powinniśmy się tu zarejestrować. Gdy dojdzie to do Rainmana, na pewno szybko nas znajdzie.
-To mi się nie podoba. – rzekł Puschel, oglądając budynek. – A wiesz, czemu? Dlatego.
I wskazał na znak „zakaz posiadania zwierząt”.
-Jeśli mnie zobaczą, z tobą, to wyrzucą nas oboje. – rzekł dalej.
-Nie, jeśli cię nigdy ze mną nie zobaczą. – rzekła Felina. – Więc nie odzywaj się i nie pokazuj mi się na oczy, jeśli nie jesteśmy sami. A teraz będę się potrzebować. Umiesz imitować głos Rainmana?
-Co? – rzekł Puschel. – Chyba nie chcesz zrobić im tego samego kawału, co Kevin pracownikom hotelu Plaza? Co, jeśli się nie nabiorą na ten numer ze spreparowanym nagraniem głosu dziecka?
-To nie mów nic, co mogłoby wyjawić, że to nie człowiek mówił, tylko wiewiórka. – rzekła Felina i ukryli się za rogiem. Tam Felina wyciągnęła laptopa i i nagrała głos Puschela, kiedy ten mówił, co pracownicy hotelu mieli usłyszeć.
-Gotowe. – rzekła Felina po nagraniu już ostatniej kwestii. – Teraz pora, żeby zarejestrować się w hotelu.
I wykręciła numer telefoniczny do recepcji.
-Hotel Pod Niedźwiedziem. – rzekła pracownica. – Słucham.
Felina włączyła nagranie i położyła słuchawkę mikrofonem na głośniku komputera.
-Mówi Rainman von Lost Souls. – odezwał się spowolniony głos. – Chcę wynająć pokój dla kilku osób z przepięknym widokiem na park i całym luksusem, jaki mieści się w czystym standardzie.
-Płatność gotówką albo kartą kredytową. – rzekła pracownica.
-Załatwione. – rzekł głos, który odezwał się, kiedy Felina włączyła drugie nagranie.
-Też mi numer. – rzekł Puschel. – Nagrać gadającą wiewiórkę i wykorzystać jej głos do zarejestrowania się w hotelu.
-Idziemy. – rzekła Felina. – Tylko się nie odzywaj, bo nabiorą podejrzeń.
I po chwili skierowała się do hotelu.
Jeden portier liczył właśnie napiwki, kiedy podszedł do niego dyrektor.
-Możesz nie liczyć napiwków publicznie? – spytał.
W tym momencie drzwi się otworzyły i do pomieszczenia weszła Felina. Puschel był u niej w torebce, ale pracownicy hotelu nic o tym nie wiedzieli.
-Zwierząt nie wpuszczamy. – rzekła pani od recepcji. – Proszę wyjść.
-Tylko tak wyglądam. – rzekła Felina. – Rainman poprosił mnie o pilnowanie jego pokoju, aż sam będzie mógł wrócić.
-To dlaczego ciebie tu przysłał? – spytała pani od recepcji.
-Jako jedyna miałam dość czasu, żeby pilnować jego pokoju, kiedy on będzie na konferencji. – rzekła Felina. – Dostanę klucz do jego pokoju?
-Proszę. – rzekła pani od recepcji i dała jej klucz.
Dyrektor, widząc to, od razu się zdenerwował.
-Ten przerośnięty kot mi się nie podoba. – rzekł do portiera. – Idź i sprawdź ją. Nie przegap żadnej okazji.
-Tak jest. – rzekł portier i ruszył za Feliną. Ta przybyła do swojego pokoju i tam się zamknęła, po czym otworzyła torebkę.
-W porządku, Puschel. – rzekła. – Możesz już wyjść.
-Nareszcie. – rzekł Puschel. – Myślałem, że przez resztę życia zostanę w tej torebce. Dobrze, że dali się nabrać na twoje kłamstewka.
-Co powiesz na film? – spytała Felina, zauważywszy telewizor.
-W porządku. – rzekł Puschel. – To co oglądamy dzisiaj?
#chwilę później#
„Kevin sam w Nowym Yorku” trafił do odtwarzacza. Felina chętnie oglądała ten film, nie czując powodu do obaw. Do czasu.
-Stać! – krzyknął mafiozo z filmu, który Kevin właśnie oglądał w hotelu Plaza.
-To ja. – rzekła kobieta z tego samego filmu.
-Wiem. – rzekł mafiozo. – Poczułem twój zapach, kiedy otworzyły się drzwi windy.
Felina i Puschel właśnie zajadali powoli popcorn, który znaleźli w lodówce w apartamencie, który załatwili Rainmanowi.
-Wczoraj wieczorem też się tu wyło, prawda? – spytał mafiozo.
-Wczoraj śpiewałam na Broadway'u. – rzekła kobieta.
-Brednie. – rzekł Puschel razem z Kevinem. – Flirtuje z twoim bratem.
-Flirtujesz z moim bratem. – rzekł mafiozo.
-Wcale nie. – rzekła kobieta.
-Nie nabierzesz mnie. – rzekł mafiozo. – Flirtujesz, z kim popadnie.
I wymienił nazwiska.
-Mogę wyliczać w nieskończoność. – rzekł, wymieniwszy siedem osób.
-Skąd wiedziałeś o tym? – spytała Felina.
-Clay i ja oglądaliśmy ten film, gdy zostaliśmy sami na świetlicy. – rzekł Puschel.
-Ja ci wierzę. – rzekł mafiozo do kobiety. – Ale moja spluwa nie. Uklęknij na kolana i powiedz, że mnie kochasz.
-Szaleję za tobą. – rzekła kobieta.
-Stać cie na więcej. – rzekł Mafiozo.
-Po co mu ten kalasznikow? – spytała Felina.
-Jeśli masz słabe nerwy, to lepiej na to nie patrz. – rzekł Puschel.
-Dlaczego? – spytała Felina.
-Może zwariowałem, ale wierzę ci. – rzekł mafiozo. – Pozwolę ci odejść. Będę liczył do trzech. Bierz d*** w troki i zjeżdżaj stąd.
-Rany. – rzekł Kevin. – Już po niej.
-Raz. – rzekł mafiozo. – Dwa.
Zamiast powiedzieć „trzy”, od razu otworzył ogień i zabił kobietę na miejscu. Kevin zasłonił oczy. Puschel, wiedząc, że to film, zachował zimną krew, ale Felina znalazła się w stanie szoku.
Mafiozo przestał strzelać.
-Trzy. – rzekł, nie śmiejąc się już. – Wesołych Świąt, sprośna świnio.
Przy kolejnej serii strzałów Puschel musiał zejść z kanapy, ponieważ szok Feliny powiększył się do tego stopnia, że ta skuliła się i zaczęła leżeć.
-I Szczęśliwego Nowego Roku. – rzekł mafiozo, oddając jeszcze 3 strzały w trupa.
-Felina. – rzekł Puschel, stojąc przed oczami Feliny. – Wszystko w porządku?
-Zabił ją. – rzekła Felina. – Zabił z zimną krwią. Czemu?
-Weź się w garść. – rzekł Puschel, wymierzając jej policzek. – To tylko film. To się nie działo naprawdę.
-Nie? – rzekła Felina już przytomna, gdyż Puschel zrobił swoje, uderzając ją w policzek. – Tak się cieszę. Już myślałam, że i po mnie przyjdzie.
-Jakiś czas później oboje byli w łazience i tam się kąpali. Portier zdołał się włamać do pokoju, gdyż jako pracownik miał klucz, który już dawno był dorobiony. Wszedł on do łazienki, szukając Rainmana, ale Felina zauważyła go i schowała się za brodzikiem, gdzie włączyła skopiowany film „Kevin sam w Nowym Yorku”. Tak więc, gdy portier wszedł do łazienki, usłyszał śpiew, a pod prysznicem zobaczył wielki cień. Ale tam był tylko Puschel, który poruszał nadmuchiwanym klaunem.
-Hej!!! – odezwał się głos z laptopa Feliny. – Wynoś się, ty mały zboczeńcu, bo ci przyleję!!!
Portier uciekł, ale zaraz zauważył na wierzchu kartę kredytową.
-No, to mam, co sprawdzić. – rzekł i zabrał ją.
Po wykąpaniu się Felina wyszła z hotelu na ulicę do najbliższego sklepu. Portier miał teraz dużo czasu, żeby sprawdzić, czyja jest karta kredytowa, którą znalazł. A wynik badania karty nie był taki, którego oczekiwał od karty kredytowej. Nie było ani „w porządku”, ani „kradziona”. Wręcz przeciwnie. Wynik brzmiał „Fałszywa”.
-Bingo. – rzekł i zaraz zaczął udawać świętoszka.
Rainman był już na berlińskim komisariacie policji, gdzie zgłosił zaginięcie dwóch osób, które, jak przypuszczał, mogły być w Berlinie.
-Czy kotka miała przy sobie jakieś karty kredytowe? – spytał policjant.
-Z tego, co wiem, miała jedną. – rzekł Shippo. – Ale to fałszywka. Zrobiła ją sobie, żeby bogaci się z niej nie nabijali. Kiedyś mieliśmy na świetlicy jednego gościa, który naśmiewał się z niej, bo nie miała karty kredytowej. Zrobiła sobie fałszywą, ale wyglądała ona tak wiarygodnie, że bogaci szybko przestali się z niej naśmiewać.
-Poczekajcie chwilę. – rzekł policjant, wprowadzając dane do komputera. – Zaraz powinienem się dowiedzieć, gdzie widziano takiego kota.
Nie musiał długo szukać. Wyskoczyło dużo świadectw. Najnowsze były z Hotelu Pod Niedźwiedziem.
-Ostatni raz widziano takiego kota przy recepcji Hotelu Pod Niedźwiedziem. – rzekł policjant. – Dosłownie przed chwilą sprawdzono jego kartę kredytową i okazało się, że jest fałszywa.
-Powiadomcie pracowników tego hotelu, żeby udawali, że wszystko gra, aż my przybędziemy. – rzekł Shippo. – Jeśli Felina zauważy, że już wiedzą o jej karcie kredytowej, ucieknie, a wtedy będziemy musieli jej dalej szukać. Puschel też zaginął. Wiemy, że był u niej w torebce, więc jeśli znajdziemy Felinę, to Puschel najprawdopodobniej będzie z nią.
I wyszedł za Rainmanem.
Policjant próbował skontaktować się z dyrektorem hotelu w sprawie Feliny, ale na próżno. Ten, usłyszawszy o tym, powiedział, że już wie, nie dał policjantowi dojść do słowa i odłożył słuchawkę.
Felina i Puschel właśnie wracali ze sklepu, gdzie dali sprzedawcy pieniądze, które ten miał przekazać chorym dzieciom. Wtedy właśnie Puschel zauważył dwóch gości, którzy wydali mu się znajomi.
-O nie. – rzekł. – Znowu ci dwaj.
-O kim mówisz? – spytała Felina, rozglądając się.
-Tam są. – rzekł Puschel i wskazał palcem na Kubę i Slide'a. – Ci dwaj. To Kuba Kamen i Slide Siłacz.
-Nie znam ich. – rzekła Felina. – Możesz mnie wtajemniczyć?
-Ci dwaj kiedyś próbowali okraść Świetlicę Pod Straconą Duszą pod nieobecność Rainmana. – rzekł Puschel. – I gdyby nie Clay i ja, udałoby im się to zrobić.
-Jeśli mnie z tobą zobaczą, rzucą się na nas. – rzekła Felina.
-Czekaj! – krzyknął Puschel, ale Felina ruszyła tak szybko, że jego dzwoneczek zadzwonił.
Slide zaraz rzucił na nich okiem i zobaczył Felinę.
-Kuba. – rzekł do kolegi. – Słyszałeś ten dzwonek? Bo ten kot tam zadzwonił mi znajomo.
Kuba spojrzał i zobaczył Puschela na ramieniu Feliny.
-To znowu ten wiewiór. – rzekł. – Łapmy go.
I ruszyli za nimi pieszo. Felina i Puschel, widząc to, szybko biegiem skierowali się do hotelu. Nie wiedzieli jednak, że tam wszyscy już wiedzieli o fałszywej karcie kredytowej należącej do Feliny.
</TEKST>
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Mateusz SSJ8 dnia Sob 11:14, 26 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
 |
|
Wysłany:
Pon 9:27, 28 Gru 2009
|
|
|
Dołączył: 01 Sie 2007
Posty: 756
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: OZHAXALD
|
|
Część trzecia.
<TEKST>
Biegli ulicą ścigani przez rzezimieszków i dotarli pod drzwi hotelu, gdzie portier ich oczekiwał. Felina od razu skierowała się w jego stronę i zatrzymała się przed nim. Puschel w tym czasie zdążył już schować się w jej torebce.
-Pomocy. – rzekła Felina. – Goni mnie dwóch rzezimieszków.
-Co? – rzekł portier. – Nie chcieli przyjąć sfałszowanej karty kredytowej?
Felina szybko domyśliła się, o co chodzi i czmychnęła między nogami portiera. Puschel, chcąc spowolnić pościg, powywracał kosze na śmieci.
-Już tu nie posiedzimy, Puschel. – rzekła Felina. – Wychodzimy.
-Najpierw pozbądźmy się tych. – rzekł Puschel. – Czy twój laptop jest dość głośny?
-Rozumiem. – rzekła Felina. – „Kevin sam w Nowym Yorku” scena rozmowy pracowników hotelu z filmowym mafiozem.
Zaraz poszukała filmu i przewinęła do tego momentu. Gdy byli już w pokoju, który zarezerwowali za Rainmana, włączyła film.
-Stać!!! – krzyknął głos w jej komputerze, na co pracownicy hotelu zatrzymali się.
-To ja, sir. – rzekł portier, po czym Felina włączyła film dalej, ustawiwszy głośnik laptopa na cały regulator.
-Wiem. – rzekł mafiozo. – Poczułem twój zapach, kiedy otworzyły się drzwi windy.
Portier i inni pracownicy hotelu nie odezwali się.
-Wczoraj wieczorem też się tu wyło, prawda? – spytał mafiozo.
-Tak, sir. – rzekł portier.
Felina ledwo powstrzymała śmiech, który dopadł ją na samą myśl, co teraz będzie. Ustawiła głośnik laptopa na cały regulator i włączyła film dalej.
-Flirtujesz z moim bratem. – rzekł mafiozo.
-To absurd. – powiedział portier.
-Nie nabierzesz mnie. – rzekł mafiozo. – Flirtujesz z kim popadnie.
I wymienił 7 nazwisk.
-Mogę wyliczać w nieskończoność. – rzekł, kończąc monolog.
-Proszę pana. – rzekł portier. – Jestem mężczyzną. Gdybym był gejem, to tak by było, ale nie jestem, więc...
Felina nie czekała, aż skończy mówić. Od razu włączyła następną kwestię. I to właśnie ta poprzedzająca moment, przy którym poprzednim razem dostała szoku.
-Ja ci wierzę. – rzekł mafiozo, biorąc karabin do ręki. – Ale moja spluwa nie. Uklęknij na kolana i powiedz, że mnie kochasz.
-Na kolana. – rzekł portier do reszty pracowników hotelu i wszyscy padli na kolana.
-Kocham cię! – rzekli razem, na co Felina i Puschel ledwo zapanowali nad śmiechem. Zaraz Felina włączyła film dalej.
-Stać cię na więcej. – rzekł mafiozo.
-Kocham cię!! – rzekli pracownicy hotelu chórem.
Felina włączyła film dalej.
-Może zwariowałem, ale wierzę ci. – rzekł mafiozo. – Pozwolę ci odejść. Będę liczył do trzech. Bierz d*** w troki i zjeżdżaj stąd.
Felina i Puschel skierowali się do wyjścia ewakuacyjnego, zabierając ze sobą laptopa, na którym mieli ten film.
-Raz. – rzekł mafiozo, na co pracownicy hotelu zaczęli wychodzić. – Dwa.
Jeszcze nie zdążyli wyjść, a mafiozo, zamiast powiedzieć „trzy”, otworzył ogień, na co wszyscy pracownicy hotelu padli na ziemię, gdyż żaden nie chciał skończyć jako sito.
-Trzy. – rzekł mafiozo, przerwawszy serię.
-Wesołych Świąt, sprośna świnio. – rzekli Felina i Puschel razem z nim, po czym przy następnej serii udali się do wyjścia. Tam zatrzymali się na krótko, kiedy strzały ucichły.
-I Szczęśliwego Nowego Roku. – rzekli, po czym zamknęli drzwi po ostatniej serii.
Jeden z gości wyszedł z pokoju, żeby zobaczyć, co się dzieje.
-Tu grasuje uzbrojony mężczyzna. – rzekł portier.
Felina i Puschel byli już na schodach pożarowych i już mieli wyjść, kiedy Kuba i Slide ich złapali.
-W końcu cie znaleźliśmy, gryzoniu. – rzekł Kuba.
-Gryzoniu?! – zirytował się Puschel. – Odszczekaj to, bo jak nie, to...
Nie dokończył, bo oberwał gumową pałką w głowę.
-Za co, panie władzo? – spytał, padając nieprzytomny.
-Ile razy Nikita, Chibi Usa i Shippo usypiali cię za takie reakcje? – spytała Felina, odciągając go.
-Stój, kocie. – rzekł Slide, łapiąc ją. – Za dużo wiecie.
-Puszczaj. – rzekła Felina, próbując cię wyrwać.
-Mam broń. – rzekł Kuba. – Nie wyrywaj się, to jej nie użyję.
Zaraz szli ulicą. Puschel w międzyczasie doszedł do siebie.
-W 3 miesiące po tym, jak uciekliśmy z więzienia, skierowaliśmy się tutaj. – rzekł Kuba. – I teraz okradamy sklepy z zabawkami.
-W święta zawsze zbierają najwięcej. – rzekł Slide. – I nikt nie wie, że...
-Zaraz będzie wiedział, ćwoku!!! – krzyknął Kuba i kopnął go w krocze, po czym obejrzał się na Felinę i Puschela. – Dziś o północy obrabujemy sklep przy Beethovenstraße 13. Wtedy nikt nic nie zauważy.
-Felina i ja daliśmy tam pieniądze dla chorych dzieci. – pomyślał Puschel. – Musimy się jakoś wydostać z ich łap.
-Felina. – szepnął. – Ja odwrócę ich uwagę, ty ich zlejesz, po czym uciekniemy, póki są nieprzytomni.
Felina akurat zobaczyła jedną panią z torebką.
-Mam lepszy pomysł. – szepnęła i szarpnęła torebkę pani. Ta odwróciła się. Slide głupio się do niej uśmiechnął, za co oberwał torebką, aż padł na ziemię.
-On to zrobił. – skłamała Felina.
-Co? – spytał Kuba i zaraz oberwał torebką. Felina i Puschel podziękowali i zaraz uciekli. Do parku.
-Łapmy ich!! – krzyknął Slide.
-Nie. – rzekł Kuba. – W parku nocą jest bardzo strasznie. Nie będzie im się chciało tam zostać.
Chwilę później Felina i Puschel byli przy budce telefonicznej i sprawdzali książkę adresową.
-Musi tu być ktoś, kogo nasi przyjaciele znają. – rzekła Felina. – Przecież to niemożliwe, żebyśmy byli sami.
-Nie mogę w to uwierzyć. – rzekł Puschel. – On też tu jest.
-Kto? – spytała Felina.
-Norton Hollberg. – rzekł Puschel. – On i Tupu często spotykali się kiedyś w Central Parku. Knuspel jeszcze wtedy był z nimi.
-A więc jest i naszym przyjacielem. – rzekła Felina. – To gdzie on mieszka?
-Hitlerstraße 30. – rzekł Puschel.
-Hitlerstraße 30. – rzekła Felina, zaglądając na plan miasta. – To tuż za rogiem. Idziemy do niego.
Zaraz tam dotarli. Ale, gdy się zjawili, nikogo tam nie zastali.
-Wygląda na puste. – rzekł Puschel. – Naprawdę chcesz się tam włamać?
-Nie muszę. – rzekła Felina. – Wejdziemy zsypem na śmieci.
Zaraz weszli na śmietnik i stamtąd przez zsyp weszli do budynku. Ich oczom ukazał się niezbyt przyjemny widok. Gdzie się nie ruszyli, tam widać było, że ktoś coś robił.
-Zdaje się, że robili remont. – rzekł Puschel. – Nie mogli się wyrobić przed świętami, więc wyjechali świętować gdzie indziej.
-Idealne miejsce na zastawienie pułapek. – rzekła Felina. – Tu ściągniemy Kubę i Slide'a, a następnie ich upokorzymy, a na koniec przekażemy policji.
-Ci dranie mogą wyczyniać różne numery, ale nie mają prawa działać na szkodę innych. – rzekł Puschel. – Do roboty. Musimy skończyć zastawianie pułapek, żeby móc od razu zająć się rzezimieszkami.
I zaraz zaczęli zastawiać pułapki. Puschel podłączył zlewozmywak do generatora elektryczności, kiedy Felina wlewała rozcieńczalnik farb do sedesu, który już od jakiegoś czasu był zapchany. Gdy ona nasączała sznur naftą, on uzbrojony w miecz elementów smarował szczeble metalowej drabiny smarem. Nawet nacięli drabinę i spreparowali linę, którą uwiązali worek z cementem. Felina nacięła drewnianą drabinę, po której Puschel miał przebiec, i która miała się złamać, kiedy ścigający go rzezimieszek spróbuje z niej skorzystać, by złapać wiewióra, co dzięki temu miało się rzezimieszkom nie udać. Puschel w tym czasie powiesił 4 puszki z farbą i kolumnę.
-Puschel. – rzekła Felina, skończywszy już drabinę. – Po co ci tyle puszek i ta kolumna.
-Mogą przewidzieć, że te schody to pułapka. – rzekł Puschel i zaraz ustawili przy schodach szafkę z narzędziami, po czym przy wejściu rozebrali trochę podłogę na tyle, żeby przestępcy nie mogli przeskoczyć przepaści, która ich tu czeka.
-Skończone. – rzekła Felina, patrząc na monitor laptopa. – Idziemy po oprychów.
I udali się w drogę.
-Nie zapomniałaś spuścić linę i nasączyć ją naftą? – spytał Puschel.
-Bez obaw. – rzekła Felina. – I to już gotowe. Jedna zapałka i mamy czas, żeby wezwać policję.
I opuścili dom tą samą droga, którą weszli.
Rainman w końcu doszedł do hotelu, ale od razu zauważył, że Feliny i Puschela już tam nie było.
-Zarezerwujemy państwu przepiękny apartament z widokiem na park. – rzekł portier. – Ta kotka była tam wcześniej.
-Jak mogliście? – rzekł Rainman. – Mówiłem na policji, by wam przekazano, byście przy niej udawali, że nic nie wiecie, bo może uciec. A teraz biedna leży pewnie martwa gdzieś na ulicach Berlina, bo nazwała towarzyszącego jej wiewióra gryzoniem i ten ją zabił za to. Mogliście próbować utrzymać wokół niej przyjacielską atmosferę do naszego przybycia, kiedy dowiedzieliście się, że jej karta kredytowa jest fałszywa.
-To, żeśmy się dowiedzieli, to moja zasługa. – rzekł portier.
-Co za ćwoki tu pracują? – spytał Shippo.
-Najlepsi w Berlinie. – rzekł portier.
-Rainman. – rzekła Chibi Usa. – Ty i reszta idziecie spać. Ja poszukam Puschela. I jeśli Felina jeszcze żyje, to ją też znajdę.
-Uważaj na siebie. – rzekł Shippo. – Tu się roi od szemranych typów. Jeśli chcesz pić, to nigdy nie bierz czegokolwiek, czego sama sobie nie przygotowałaś.
-Bez obaw. – rzekła Chibi Usa. – Mam jeszcze demoniczną moc. Żaden bandyta nie odważy się podnieść na mnie noża, dopóki jestem w stanie jej użyć.
-W Berlinie pełno różnych zbirów uzbrojonych po zęby. – rzekł portier, za co Chibi Usa uderzyła go w policzek na miejscu. Wszyscy byli zaskoczeni jej wyglądem. W jej czerwonych oczach były szparowate źrenice, a na każdym policzku były 3 kreski do złudzenia przypominające lisie wąsy.
-Proszę się ciepło ubrać. – rzekł portier, który na chwilę otrząsnął się po uderzeniu, przez które uderzył w kolumnę. – Jest bardzo zimno.
I zemdlał.
Chibi Usa zaraz wyszła na ulicę, nie wiedząc, że Felina i Puschel właśnie ruszyli do boju przeciwko dwóm rzeziemieszkom, którzy zamierzali okraść sklep przy Beethovenstraße 13.
</TEKST>
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
 |
|
Wysłany:
Wto 10:59, 29 Gru 2009
|
|
|
Dołączył: 01 Sie 2007
Posty: 756
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: OZHAXALD
|
|
Część czwarta.
<TEKST>
Na Beethovenstraße 13 zawitała północ. Kuba i Slide wyszli z ukrycia.
-To do dzieła. – rzekł Kuba. – Łomy w dłoń.
I dobrał się do jednej kasy, gdzie znalazł pieniądze.
-Wow. – rzekł. – Wesołych Świąt, Kuba.
Slide dobrał się do drugiej i zobaczył, że ta aż pęka w szwach od pieniędzy.
-Wesołego Hanuka, Slide. – rzekł i zaczął wygarniać pieniądze z kasy. W tym momencie zjawili się Felina i Puschel.
-Uciekliśmy z kicia. – rzekł Kuba. – Teraz siedzimy po uszy w forsie i nikt o tym nie wie.
-Prawie nikt, panowie. – rzekła Felina.
Przestępcy obejrzeli się.
-To znowu ten kot z wiewiórem. – rzekł Kuba, poznawszy ją, przy czym Felina pstryknęła im zdjęcie. – Zrobili nam zdjęcie.
Puschel złapał za miecz, po czym wziął od Feliny kamień z kartką.
-A więc nie ma odwrotu? – rzekła Felina.
-Niestety. – rzekł Puschel. – To już moje drugie pracowite Boże Narodzenie.
I rzucił kamieniem w szybę.
-Nie!!! – krzyknął Kuba. Gdy kamień rozbił szybę, włączył się alarm.
-Ty!! – rzekł Kuba, ruszając na Puschela.
-Widzimy się na Hitlerstraße 30. – rzekła Felina i uciekła. Kuba wyskoczył przez okno prosto na dźwignię. Zaraz Slide stanął na drugim końcu i wykatapultował kolegę na pobliski samochód.
-W porządku, szefie? – spytał Slide.
-Idziemy na Hitletrstraße 30. – rzekł Kuba. – Powiedzieli, że tam są.
I po wydostaniu się z samochodu ruszyli w pościg za uciekinierami.
Chibi Usa była pod domem na tej ulicy. Zapukała, ale nikt nie otwierał.
-Zdaje się, że nikogo nie ma. – rzekła.
-Chibi Usa. – rzekł Puschel, wbiegając na śmietnik. – Nie ciągnij klamki. To pułapka.
I wszedł do zsypu na śmieci, a za nim przyszła też Felina, która weszła tą samą drogą.
-Co wy tu robicie? – spytała Chibi Usa, dogoniwszy ich.
-W całym budynku zastawiliśmy pułapki na złodziei, których przed chwilą wyciągnęliśmy ze sklepu. – rzekł Puschel. – Idę do generatora.
I pobiegł.
-A ja na dach. – rzekła Felina. – Mam tam coś do załatwienia.
Zaraz zjawili się bandyci.
-Gdzie oni są. – rzekł Kuba. – Mówili, że tu będą.
-Tu jesteśmy, zakute łby. – rzekła Felina.
-Ty. – rzekł Slide.
-Uważaj. – rzekł Kuba, powstrzymując go. – Ten wiewiór, co z nią jest, ostatnim razem nas pobił, bo nie doceniliśmy go.
-Tym razem jest inaczej. – rzekł Slide. – Wiewiórka z kotem jest jak pies z potem. Poza tym są sami w tym mieście. Boją się. Nie mają planu.
-Myślenie zostaw mnie. – rzekł Kuba i zaraz spojrzał na Felinę.
-Hej, kocie!! – rzekł do niej.
-Tak, proszę pana?! – spytała Felina.
-Zabicie takiej poczwary, jak ty, to dla mnie pryszcz!! – rzekł Kuba. – Co powiesz na układ?!! Ty i ten gryzoń oddacie nam zdjęcia, a my znikniemy z waszego życia i nigdy więcej nas nie zobaczycie!!
-W porządku!! – odpowiedziała Felina. – Zaraz wam dołożę!!
I poszła po cegłę.
-Udało się. – rzekł Kuba. – Zaraz rzuci nam aparat.
-Ale czemu powiedziała, że nam dołoży? – spytał Slide.
-Też nie wiem. – rzekł Kuba. – No, dalej!! Rzucaj!!
Felina zaraz rzuciła... cegłę. Kuba odskoczył na bok i Slide dostał w łeb.
-Slide. – rzekł Kuba do niego, pokazując 2 palce. – Ile palców pokazuję?
-Hm... – rzekł Slide. – Osiem?
-Dobra, kocie!! – krzyknął Kuba do Feliny. – Skoro tak lubisz rzucać cegłami, to proszę bardzo!! Pokaż mi co potrafisz!!
Felina rzuciła następną cegłą. Kuba zrobił unik i oberwał Slide, który jeszcze nie zdążył podnieść się po ostatniej cegle.
-Kuba. – rzekł Slide do kolegi dokazującego Felinie, kiedy ta zamierzała się na niego już trzecią cegłą, która znajdowała się na dachu. – Nie.
Felina rzuciła i Kuba znowu odskoczył, co Slide przypłacił trzecim oberwaniem w to samo miejsce na głowie.
-Nie masz już więcej? – spytał Kuba.
Felina nic nie odpowiedziała. Ale też nie poszła po kolejną cegłę.
-Wstawaj. – rzekł Kuba do Slide'a. – Nie ma już cegieł. Były tam tylko te trzy.
Felina, korzystając z jego nieuwagi, wzięła jeszcze jedną cegłę i zamierzała się nią na Kubę. Slide jednak zdążył ją zauważyć i ostrzegł kolegę akurat w momencie, gdy Felina rzuciła cegłę. Dzięki ostrzeżeniu Kuba zdążył zrobić unik. Tyle, że Slide za to zapłacił już czwartym oberwaniem cegłą w baniak.
-Dość tego. – rzekł Kuba. – Żaden przerośnięty kot nie będzie we mnie rzucał cegłami. Slide. Ty wejdziesz stąd. Ja od tyłu.
I poszedł szukać tylnego wejścia.
-Kuba. – rzekł Slide, dochodząc do siebie. – Kuba!
Zaraz wstał i zataczając się wszedł po schodach na górę. Stanął przy drzwiach i pociągnął klamkę. Zobaczył sznur. Zaczął szybko wyciągać, nie wiedząc, że po drugiej stronie jest zszywacz. Gdy poczuł koniec liny, zaraz ustawił ją sobie między nogami i stojąc tyłem do drzwi szarpnął. I dostał gwoździem w plecy.
-Jau!!! – wrzasnął z bólu.
Kuba był już na śmietniku. Rozejrzał się tam i zobaczył drabinę. Zaraz skoczył na nią, żeby przeskoczyć na balkon. Ale miał poślizg rąk, przez co upadł na ziemię. Zaraz na twarz kapnął mu smar.
-Ten przerośnięty kot i ten gryzoń zapłacą mi za to. – rzekł, zdejmując sobie smar z czoła.
Slide właśnie odwracał się. Miał w plecach gwoździa, który tak uniemożliwiał lince przesuwanie się, że jeszcze dobrze nie stanął brzuchem do drzwi, a już oberwał drugim gwoździem w brzuch. Gdy się schylił, o mały włos nie stracił oka.
Kuba wyszedł po schodach, trzymając się poręczy, gdyż dobrze jeszcze pamiętał próbę obrabowania świetlicy. Zaraz stanął przy drzwiach i sprawdził klamkę.
-Ha. – rzekł, klepiąc ją. – Zabrakło im węgla na podgrzanie.
I otworzył drzwi, po czym oberwał w głowę zawartością torby pełnej narzędzi. Ogłuszony tym upadł na ziemię
Slide wyciągnął wszystkie gwoździe ze swojego działa i kopniakiem otworzył drzwi. Zaraz zobaczył przed sobą podłogę.
-Kuba!!! – krzyknął. – Jestem w środku!!!
Zaraz zrobił krok i spadł do podziemi domu. Ogłuszony upadkiem zemdlał.
-Urwę im łby. – rzekł Kuba, dochodząc do siebie po tym, jak oberwał narzędziami. Zaraz zapalił światło, uważając, żeby nie podpalić sobie głowy. Widząc, że żarówka się zapaliła, poszedł dalej.
Slide otrząsnął się po upadku z wysokości i od razu ruszył szukać Feliny. Ale stanął na kałużę smaru i zaczął tańczyć. Przez jakiś czas udało mu się utrzymać równowagę, ale w końcu rypnął i pojechał na regał z farbami. Ten się przewrócił i go umalował.
Kuba szedł powoli, uważając na palniki. I akurat nie zauważył, że zaraz stanie na skórkę od banana. Zaraz stanął i wpadł w przykry poślizg, w wyniku którego upadł na podłogę. Zaraz skórka wylądowała na jego twarzy.
-Najpierw narzędzia, a teraz to. – rzekł, zdejmując sobie skórkę z twarzy, po czym ruszył dalej.
Slide otrząsnął się z wypadku z regałem, po czym starł sobie farbę z oczu. Zaraz skierował się do umywalki, nie wiedząc, że Puschel już go tam oczekuje. Gdy tylko tam stanął, wiewiór włączył prąd. Slide tylko złapał oba krany i zaraz go mocno pokopało. Puschel powoli zwiększał napięcie, a Slide coraz bardziej się trząsł. Już nawet widać było jego kości, kiedy Puschel był blisko maksimum. Ustawiwszy generator na pełną moc Puschel uciekł z kryjówki po wyłączeniu urządzenia, a Slide w końcu puścił umywalkę i po chwili trzęsienia się upadł na podłogę.
Kuba szedł ciemnymi korytarzami coraz bardziej pewny, że nie ma palnika. Zaraz wszedł do łazienki. Tam pociągnął za sznur i ukryty tuż przy wejściu palnik zapalił mu głowę. Kuba, widząc, że jest jasno, wszedł ostrożnie i zaraz w lustrze zobaczył, że głowa mu się pali. Zaraz próbował odkręcić krany, ale wody nie było. Zaraz zobaczył wodę stojącą w sedesie. Nie wiedział jednak, że tam jest... rozcieńczalnik do farb. Zaraz wsadził tam głowę i w trzech oknach na dwór błysnęło jasne oślepiające światło. Kuba zaraz stanął na ziemi. Jego głowa już się nie paliła, ale była tam łysina, a cała twarz była czarna jak smoła.
Slide już się otrząsnął i trzęsąc się szedł na czworaka. Zaraz podniósł się przy linie.
-K... – wyjąkał. – Kuba...
Zaraz stanął przy linie i sprawdzał, czy to nie jest kolejna pułapka. Nie wiedział, że na końcu był worek z cementem. Poszarpał parę razy i nic się nie stało.
-Włażę na górę!!! – krzyknął i skoczył na linę. Worek zsunął się i zaczął spadać. Slide zaniepokojony o to, że lina tak szybko się luzowała spojrzał w górę i zobaczył, że leci na niego worek z cementem. Zaraz oberwał. Po chwili jednak wstał, mając całą twarz siwą. I to razem z włosami.
-Zabiję tego gryzonia. – rzekł. – I tego kota też.
Zaraz zaczął budować drogę.
Kuba szedł korytarzem i zobaczył Puschela na jednej drabinie.
-Ty. – rzekł do niego.
-Złap mnie, jeśli potrafisz, patałachu! – rzekł Puschel i uciekł piętro wyżej po drabinie. Kuba ruszył za nim, ale drabina była tak nacięta, że tylko Puschel i nie ciężsi mogli z niej korzystać. Puschel, który bardzo szybko dostał się na wyższe piętro, wiedział o tym. Ale Kuba, który nie był taki szybki, nie wiedział nic o sabotażu, więc wszedł na drabinę i ta się złapała pod jego ciężarem. Puschel zdążył uciec z drabiny, ale Kuba zaliczył twarde lądowanie obok dziury, gdzie był Slide.
-Pomogę ci. – rzekł i wyciągnął go, po czym wrócił do rzeczy. – A teraz mnie podsadź.
-Dobrze. – rzekł Slide i podstawił mu ręce pod nogę.
-Czemu nie wejdziecie schodami? – spytała Felina.
-Dobra myśl. – rzekł Slide i skierował się do schodów.
-Czekaj. – rzekł Kuba, zatrzymując go tam. – Pamiętasz, co ten wiewiór przy niej zrobił nam ostatnim razem na schodach?
-Nie. – rzekł Slide.
-Łapmy ich!!! – krzyknął Kuba, stając z boku, po czym zaczął udawać, że biegnie. Puschel rzucił pierwszą puszką. Na próżno.
-Au!! – krzyknął Kuba. – Trafił mnie w nos!!
-Jeden raz. – rzekł Slide. – Dopadnę ich!!
I zaczął udawać, że biegnie. Felina rzuciła drugą. Ale to też nie wypaliło.
-Au!! – krzyknął Kuba. – Znowu w nos!!
-Dwa razy. – rzekł Slide.
-Dalej. – rzekł Kuba i obaj ruszyli biegiem. Felina i Puschel razem rzucili dwie następne puszki z farbą. Przestępcy zrobili unik i nie oberwali.
-Tym razem mało brakowało. – rzekł Kuba.
-To już 4 razy. – rzekł Slide. Ale w tym momencie Felina i Puschel rzucili kolumnę i jednym trafieniem wrzucili obu do dziury, z której Slide wyszedł.
-Pięć. – rzekł Kuba.
Felina i Puschel przecięli sznury, na których kolumna była przywiązana. Ta zaraz potoczyła się po schodach i wpadła do tej samej dziury, co Kuba i Slide przed chwilą.
-O nie. – rzekł Kuba widząc to. Zaraz obaj oberwali.
-Sześć!!! – krzyknęli razem.
A Felina i Puschel zaraz skierowali się wyżej, na strych, gdzie Chibi Usa już na nich czekała.
</TEKST>
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Mateusz SSJ8 dnia Wto 10:59, 29 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
 |
|
Wysłany:
Śro 10:38, 30 Gru 2009
|
|
|
Dołączył: 01 Sie 2007
Posty: 756
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: OZHAXALD
|
|
Część piąta.
<TEKST>
Chwilę po upadku Kuba i Slide otrząsnęli się z upadku i zbudowali kupę ze wszystkich przedmiotów, jakie Slide znalazł.
-Wytrzyma? – spytał Kuba.
-Sam sprawdzałem. – rzekł Slide. – Całkowicie stabilne.
Zaraz próbowali się wspiąć, ale gdy już prawie byli na górze i złapali się, kupa runęła pod ich nogami.
-Całkowicie stabilne. – rzekł Kuba.
I zaraz obaj wyszli.
Felina i Puschel wbiegli już po schodach na poddasze i minęli szafkę z narzędziami, która stała tuż przy schodach.
-Pewnie zaraz się tu skierują. – rzekła Felina.
-Ale po co ta szafka z narzędziami tutaj? – spytała Chibi Usa. – Tylko zagraca schody.
-Kevin Mc Calister podsunął nam ten pomysł w Hotelu Pod Niedźwiedziem. – rzekł Puschel.
-Gdzie oni są? – spytał Kuba. – Przecież nie rozpłynęli się w powietrzu.
-Tu jesteśmy, debile!!! – krzyknęła Felina. – Do liny. Wychodzimy.
Kuba i Slide stanęli przy drzwiach i zaraz szafka zaczęła spadać ze schodów.
-Co to za dźwięk? – spytał Slide.
-Też jestem ciekaw. – rzekł Kuba i obaj zaczęli nasłuchiwać. A szafka w końcu wyważyła drzwi i pogruchotała ich o ścianę.
-To dźwięk spadającej ze schodów szafki z narzędziami. – rzekł Kuba, na co Slide przytaknął i obaj zaraz naprostowali sobie nosy, po czym ruszyli na górę.
Felina i Puschel schodzili już liną. Chibi Usa była wyżej od nich i poczuła, że coś śmierdzi.
-Zsikałaś się, czy co? – spytała. – Coś tu śmierdzi.
-To nafta. – rzekła Felina. – Sznur jest nasączony.
-Specjalnie dla rzezimieszków. – rzekł Puschel. – Gdy tylko wejdą, podpalimy sznur i uciekniemy im.
-To pewnie twój pomysł, Puschel. – rzekła Chibi Usa. – Tylko ty tu jesteś podobny do Kevina, jeśli chodzi o zastawianie pułapek.
Zaraz zeszli na dół.
-Ty zapalasz? – spytał Puschel.
-A czemu nie. – rzekła Chibi Usa. – Lisi ogień powinien załatwić sprawę.
Kuba i Slide byli już na dachu.
-Mam nadzieję, że twoi właściciele kupili ci trumnę pod choinkę, przerośniety dachowcu. – krzyknął Kuba.
-A gdzie oni są. – rzekł Slide. – Oto jest pytanie.
-Tu jesteśmy, pacany!!! – krzyknęła Felina.
-Poddajcie się. – rzekł Puschel. – Jeden wiewiór zawsze wygra w starciu z dwoma złodziejami. Zwłaszcza, jeśli ktoś mu pomaga.
-A masz!! – rzekł Kuba, rzucając w niego cegłą. Felina jednak zrobiła unik i ani ona nie oberwała, ani Puschel.
-Wymyślcie coś lepszego, gamonie. – rzekła Felina.
-Dość tego. – rzekł Kuba. – Nikt nie będzie mnie nazywał gamoniem. Idziemy, Slide.
I obaj weszli na linę. Ale Slide poczuł po drodze, że coś śmierdzi.
-Kuba. – rzekł. – Używasz wody po goleniu?
-To nafta, kretynie. – rzekł Kuba. – Ktoś nasączył nią linę.
-Po co ktoś miałby to robić? – spytał Slide.
Chibi Usa utworzyła w dłoni lisi ogień.
-Panowie. – rzekł Puschel do złodziei, którzy obejrzeli się na niego. – Wesołych Świąt.
Złodzieje od razu zmienili kurs na górę. Za późno. Chibi Usa już zapaliła linę, po czym cała trójka uciekła do budki telefonicznej, żeby wezwać policję. A złodzieje chwilę walczyli z żywiołem. Gdy ogień ich dosięgnął, puścili się i spadli, wyrzucając przy tym parę puszek smaru w powietrze. Po chwili jeszcze oberwali tymi puszkami.
Chibi Usa wezwała policję przez telefon. Poinformowała ich, gdzie będą złodzieje.
-Pośpieszcie się. – rzekła na koniec. – Są uzbrojeni.
I odłożyła słuchawkę.
-Widzimy się w parku. – rzekła i pobiegła tam.
Chwilę później Kuba i Slide wygrzebali się.
-Tam są. – rzekł Kuba, zauważywszy Felinę.
-Hej. – rzekła Felina. – Zadzwonimy na policję.
I pobiegła do parku. Puschel siedzący na jej ramieniu zauważył przed nią zamarzniętą kałużę.
-Uważaj. – rzekł. – Lód.
-Przecież tu nie ma ludzi. – rzekła Felina i upadła przez kałużę.
-Już rozumiem. – rzekła i akurat Kuba i Slide stanęli nad nią.
-Fortuna kołem się toczy. – rzekł Kuba. – Wygraliście bitwę, ale przegraliście wojnę.
I złapali ich.
-Już po raz ostatni żeście nas upokorzyli. – rzekł Slide. – Tym razem to będzie wasz koniec.
Zaraz obejrzał zdjęcia.
-Ładne. – rzekł. – Znajdę im miejsce w moim albumie.
-A ja wiele lat czekałem na tą chwilę. – rzekł Kuba. – Jeszcze raz nam w drogę nie wejdziecie.
-Kuba. – rzekł Slide, czując, że ktoś nadchodzi.
-Nie teraz. – rzekł Kuba i wyjął pistolet.
-Nigdy nie ukończyłem szóstej klasy. – rzekł do Feliny i Puschela, mając zamiar ich zastrzelić. – Gdybyście chodzili do szkoły, to wam też by się nie udało.
-Puśćcie ich! – krzyknęła Chibi Usa, na co bandyci od razu skierowali oczy ku niej. – Felina. Puschel. Uciekajcie. Ja sama już sobie z nimi poradzę.
Felina i Puschel uciekli, a Kuba próbował zastrzelić Chibi Usę. Jednak wymazana smarem broń ślizgała się w jego dłoniach, uniemożliwiając mu pociągnięcie za spust.
-Na co czekasz? – krzyknął Slide. – Zastrzel tą wariatkę.
-A co ja robię, ćwoku? – spytał Kuba, nie mogąc dobrze złapać broni. – Tańczę?
Chibi Usa zaraz aktywowała swoja demoniczną moc, przez co przybrała dokładnie ten sam wygląd, co wcześniej w hotelu. Zaraz uderzyła bandytów tak mocno, że ich ogłuszyła. Felina i Puschel w międzyczasie zapalili fajerwerki. Zaraz zjawili się policjanci i aresztowali bandytów.
-Dobra, panowie. – rzekł policjant. – Więcej domów już nie okradniecie.
-W porządku, panowie. – rzekł Slide. – Teraz okradamy sklepy z zabawkami.
-Zamknij się!!! – krzyknął Kuba i kopnął go w krocze.
-Hej!! – rzekli policjanci, chcąc go uspokoić.
-Jest trochę podminowany. – rzekł Slide. – Niedawno wydostał się z więzienia.
-Milcz, ćwoku!! – krzyknął Kuba i jeszcze raz kopnął go w to samo miejsce.
-Hej. – rzekli policjanci, uspokajając go.
-I powiedzcie prasie, że nie jesteśmy już tacy, jak kiedyś. – rzekł Slide. – Teraz mamy ksywę „Cementowe ręce”.
-Powiedziałem „zamknij się”!!! – krzyknął Kuba i jeszcze raz go kopnął. Zaraz zostali wpakowani do radiowozu i policja odjechała.
-Chodźmy już do Hotelu Pod Niedźwiedziem. – rzekła Chibi Usa. – Rainman już pewnie na nas czeka.
-A co z pracownikami? – spytała Felina.
-Już zostali ochrzanieni. – rzekła Chibi Usa. – A policja i tak była o was poinformowana przez Rainmana i Shippo. Więc policjanci pomagali nam was znaleźć.
I wrócili do hotelu, gdzie poszli spać.
Nazajutrz Chibi Usa wstała pierwsza.
-Wstawać!! – krzyknęła do wszystkich. – Święta!!
-Ach tak? – rzekł Puschel. – W porządku. Nie musisz tak wrzeszczeć.
-Nie dosypiaj, bo może znowu nam się zgubisz. – rzekł Rainman.
Zaraz zaczęli rozpakowywać prezenty. A Felina i Puschel wybiegli do parku i tam usiedli na jednej ławce.
-To dopiero była przygoda. – rzekła Felina.
-To możesz nawet wykrzyczeć. – rzekł Puschel. – Pokrzyżowaliśmy plany dwom oprychom próbującym okraść sklep, daliśmy im nauczkę i jeszcze ułatwiliśmy policji złapanie ich. Clay i ja kiedyś obroniliśmy Świetlicę Pod Straconą Duszą przed tymi typami.
-Wtedy też zostałeś sam na święta? – spytała Felina.
-Niestety. – rzekł Puschel. – Ale to i tak było na rękę Rainmanowi, bo ci złodzieje nie ograbili świetlicy.
-To dziwne. – rzekła Felina zamyślona. – Mam takie dziwne przeczucie, że o czymś zapomnieliśmy. I to ma związek z pieniędzmi.
-Zabawne, Felina. – rzekł Puschel. – Co ma związek z pieniędzmi i zapomnieliśmy o tym? Przecież pobiliśmy złodziei, uratowaliśmy pieniądze dla szpitala,... o czym w ogóle mogliśmy zapomnieć?
Do pokoju, w którym Rainman i reszta byli zakwaterowani, ktoś zapukał.
-Ja otworzę. – rzekła Tupu i otworzyła drzwi, za którymi stał... portier.
-Przyniosłem rachunek wiewiórki i kota. – rzekł.
-Dzięki. – rzekła Tupu. – Dla kogo?
-Dla Rainmana. – rzekł portier.
-Przekażę mu. – rzekła Tupu.
-Proszę. – pomyślał Knuspel i dał portierowi gumę do żucia, której jeszcze nie rozpieczętował.
-Miła grupa. – rzekł portier i odszedł, żując napiwek.
Tupu spojrzała w rachunek.
-Istotnie niezwykłe święta. – rzekła. – Pewnie by nas tu nie było, gdyby Felina nie narozrabiała.
W tym momencie zobaczyła w rachunku linię „Zdemolowanie połowy budynku – 400,00 €”.
-To już wiem, czemu zastaliśmy ich sprzątających. – rzekła.
Knuspel zaraz spojrzał w rachunek i zobaczył tą linię.
-Rainman. – pomyślał. – Wiesz może, co to może znaczyć?
Rainman zaraz rzucił okiem na rachunek Feliny i Puschela.
-Na czarnobylską elektrownię jądrową. – rzekł kierując się do okna i zaraz je otworzył.
-Felina!!! – usłyszeli Felina i Puschel. – Puschel!!! Zdemolowaliście połowę budynku?!!!
-To Rainman. – rzekła Felina. – Zdaje się, że zupełnie zapomnieliśmy o tej demolce w Hotelu Pod Niedźwiedziem.
-Lepiej znajdźmy naszą gotówkę i zapłaćmy nasz rachunek, zanim personel hotelu się o to upomni. – rzekł Puschel, wskakując jej na ramię.
-Dobra myśl. – rzekła Felina. – Nie chcę gnić w więzieniu za niezapłacony rachunek.
I, nie uważając na przechodniów, pobiegła szybko w stronę hotelu, gdyż w swoim pokoju zostawiła pieniądze, które udało jej się zarobić w Raichu Town. Puschel dołożył tyle, ile mógł, co nie zmienia faktu, że oboje zapłacili swój rachunek za usługi pokojowe w Hotelu Pod Niedźwiedziem.
</TEKST>
A teraz zakończenie.
<TEKST>
Na tym kończę moją świąteczną opowieść. Dzięki interwencji Puschela i Feliny Kuba i Slide nie zdołali okraść żadnego sklepu w Berlinie. Ze wszystkich sklepów zbierających pieniądze dla szpitali dziecięcych wszystkie dochody zasiliły konto szpitala. Nie ubyło ani jednego centa. Nie wiem, czy Puschel już po raz ostatni miał przed sobą pracowite Boże Narodzenie, ani czy to były pierwsze i ostatnie święta, w czasie których Felina musiała pracować. A może w następnym roku znowu musieli pokrzyżować plany jakiegoś oprycha? Nie wnikam już w szczegóły.
Gdy Clay dowiedział się, że Felina i Puschel spotkali w Berlinie złodziei, którym kiedyś Puschel i Clay utarli nosa, współczuł Puschelowi, że to właśnie jego spotkało i jeszcze cieszył się, że tym razem złodzieje go z nim nie widzieli. Miał uzasadnione obawy przed Kubą i Slide'em, ponieważ ci dwaj, gdyby go znaleźli, mogliby i z nim wyrównać rachunki sprzed lat. W każdym razie obaj bandyci w Berlinie ponieśli druzgocącą klęskę z „rąk” Puschela i Feliny. Teraz pozostaje mi jedynie pożegnać się z wami i życzyć wam Wesołych Świąt Bożego Narodzenia. Nie ważne, gdzie będziecie chcieli je spędzić. Do widzenia, Czytelnicy. Niech Bóg będzie z wami. Gdziekolwiek się udacie na święta.
</TEKST>
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
 |
|
|
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa) |
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|