Forum Świat RPG Maker Strona Główna
Autor Wiadomość
<    Książka "Potężne Raichu - ECO-FORCE"   ~   "Potężne Raichu - ECO-FORCE"
Mateusz SSJ8
PostWysłany: Nie 19:57, 22 Lip 2007 
Gość






Cześć. Jestem chyba pierwszym użytkownikiem, który zagląda do tego działu. Nie szukajcie mnie na liście zarejestrowanych, bo nie miałem ochoty czekać 15 i więcej minut na aktywację konta. Nie słyszeliście pewnie o mnie, ale na może spodoba wam się moja książka. Na początek zacznę od wstępu i pierwszego rozdziału.

WSTĘP

<TEKST>

„Jest 6 grudnia 2150 roku. Za kilka godzin nasza ukochana Ziemia przestanie istnieć.” To tylko jedna z możliwości zagłady Ziemi.
W tym miejscu muszę jednak sięgnąć pamięcią nieco wstecz.
Moją opowieść zacznę od wydarzeń sprzed ostatnich pięciu lat, które rozegrały się na tej planecie.
Na skutek ciągłych wojen terrorystów z U.S.A. Ziemia zboczyła z prawidłowej orbity i skręciła w kierunku Słońca. Lata były coraz bardziej nie do wytrzymania. Ziemia pozbawiona kontroli nad własnymi warunkami klimatycznymi wzywała ludzi do ewakuacji życia z Ziemi. Ale jedynymi, którzy odpowiedzieli na to wołanie, byli członkowie drużyny Raichu.

</TEKST>

To był wstęp do części pierwszej (są 3 i liczą razem 56 rozdziałów).

A Rozdział pierwszy (jest ich 25 z 56) nosi tytuł "Początek"

1: 0/25, w toku
2: 0/16, czeka
3: 0/15, czeka
T: 0/56, w toku

<TEKST>

Gdzieś w Kanadzie, państwie bogatym i dostatnim żyła sobie kolonia latających misiów. W całym lesie była to najbardziej zaufana kolonia ze wszystkich. Był ten las Parkiem Narodowym i wydawało się, że nikt nie postawi tam ani jednego budynku. Do czasu…
To była noc, wydawało się, taka jak każda. Dwaj mali bohaterowie tej opowieści, Chwatek i Tycia, leżeli sobie pod gołym niebem i obserwowali gwiazdy. Nagle nad polaną rozległ się głośny świst.
-Co to? – spytała Tycia.
-Nie wiem. – odpowiedział Chwatek. – Ale lepiej, żeby to coś nas nie widziało. Uciekamy.
I ukryli się w krzakach, gdzie czekali, co będzie dalej.
Po chwili na niebie pojawił się helikopter. Mimo pokaźnych rozmiarów wylądował na polanie. Drzwi się otworzyły i stał tam… człowiek.
-Dowiedzmy się, co on tu robi. – zaproponowała Tycia. – Może nie ma złych zamiarów.
-Oszalałaś? – zdziwił się Chwatek. – Nie może nas zobaczyć.
-Wiesz, co? – orzekła Tycia.- Masz rację. Obserwujmy go.
Ale ani Chwatek, ani Tycia nie wiedzieli, że to był dziwny człowiek. Miał on zielone spodnie, adidasy, a na niebieskiej jego koszuli był nadrukowany piorun.
Nie ogolona twarz i czarne włosy zostawiały wiele do rzeczenia. Nie wiem jak miał na imię ten człowiek, ale miał on pseudonim dosyć osobliwy: Rainman.
Tak więc Rainman nie wiedząc o latających misiach, wyszedł z helikoptera.
-Proszę, proszę. – rzekł sam do siebie, bo poza nim nie było innego człowieka w okolicy. – A więc tutaj mam zbudować bazę, z której do kwatery głównej będą transportowane śmieci z pobliskiego wysypiska. Poszukam lepiej dobrej polany na założenie bazy.
Ale Chwatek i Tycia widzieli go i słyszeli.
-Słyszałaś? – spytał Chwatek. – Chce wywozić tu śmieci w pobliskiego wysypiska i transportować je do swojej kwatery głównej. Jeśli sprowadzi tu swoich kumpli, nie będziemy mieli, gdzie się ukryć.
-Dawid i Lena muszą nam pomóc. – orzekła Tycia. – Jeśli ten człowiek jest niebezpieczny, powiadomią kogo trzeba.
I polecieli do przyjaciół… do Dawida i Leny.
-Istotnie. – rzekł Dawid. – To jakiś wariat. Po co ktoś normalny miałby budować bazę w Parku Narodowym?
-Właśnie. – przytaknęła Lena. – W Parku Narodowym nie wolno budować. Ale czy wiecie coś o nim, co wystarczy, by policja go aresztowała?
-Niewiele. – orzekł Chwatek. – Przybył tej nocy. Nie wiemy kto to, ale powiedział, że postawi w naszym lesie bazę.
-A najgorsze jest to, że nie znamy jego zamiarów. – powiedziała Tycia. – A jeśli sprowadzi do nas swoich kumpli, to nie wiemy, jak się ukryć. Przecież nie wiemy z kim on się zadaje. Nosi zielone spodnie, sportowe buty, niebieską koszulę, a na tej koszuli jakby piorun. A do tego te włosy na twarzy…
-Obserwujcie go. – odrzekł Dawid. – Za tydzień będziemy.
Po tej rozmowie Chwatek i Tycia polecieli do domu, by dalej śledzić Rainmana. On jednak nie zamierzał tracić czasu i od rana był na nogach.
-Muszę się śpieszyć. – myślał sobie. – Jeśli znajdę miejsce, mogę jeszcze uratować Ziemian.
Idąc dalej natknął się na dwóch kłusowników.
-Proszę o licencję myśliwską! – rzekł.
-A kto ty? – spytał jeden z kłusowników.
-Właśnie. – zareagował drugi. – Policjant?
-Nie. – odpowiedział Rainman. – Rainman.
-Rainman, nie Rainman. – orzekł kłusownik. – Jak cię strzelę to odechce ci się żartów, Pinokio.
-Nigdy nie mów do mnie „Pinokio”! – krzyknął Rainman i wyjął pistolet. Kiedy pociągnął za spust, z lufy poszedł piorun i poraził kłusownika. Zaraz zobaczył, że go drugi atakuje. Skierował lufę broni na wroga i poraził drugiego z kłusowników.
Po walce zaczął ich przeszukiwać. Znalazł broń i wziął ją.
-Przyda się wstępna porcja gotówki. – rzekł. Zarzucił broń na plecy i spojrzał tam, gdzie kłusownicy się pastwili.
-Możesz wyjść! – krzyknął do drzewa. – Opuść to miejsce, zanim ci dwaj wstaną!
Rainman jednak nie wiedział, że uratował Słodziaka, jednego z innych latających misiów, których imion nie podałem. Po chwili Chwatek i Tycia przylecieli w to miejsce.
-Słodziak! – odezwał się Chwatek. – Nie widziałeś brodatego człowieka?
-Widziałem. – odpowiedział Słodziak. – Właśnie uratował mi życie. Słyszałem go. Przedstawił się jako Rainman. Poszedł na zachód.
A Rainman dotarł na ogromną polanę.
-Dobrze. – powiedział. –Dosyć miejsca na bazę. Ale dla uniknięcia problemów energetycznych zacznę od elektrowni i akumulatorów.
Chwatek i Tycia już go dogonili i zaczęli obserwować. Po chwili nadleciał helikopter. Ten sam, którym przybył Rainman. Wysiadło z niego kilku ludzi.
-Witajcie przyjaciele. – rzekł Rainman. – Cieszę się, że podobnie jak ja, macie nadzieję na ratunek i przybyliście pomóc mnie, sobie, i innym ludziom oraz roślinom i zwierzętom w ucieczce z tej ogromnej bomby zegarowej, w którą oślepieni żądzą władzy ludzie zmienili naszą planetę. Jak wiecie, ja, Rainman z plutonu „Stracone Dusze” będę waszym nadzorcą w finansowaniu projektu, dzięki któremu być może dożyjemy końca świata. Nie będę na razie rozgłaszać szczegółów, bo mamy kilka problematycznych punktów wymagających rozwiązania. W odpowiednim czasie poznacie te szczegóły. Niestety, nasza baza operacyjna „Sunlight” powstanie w parku narodowym i to bardzo blisko miasta. Chcę mieć pewność, że nikt nie odkryje naszej bazy. Jeśli ją stracimy, nim promy będą gotowe, projekt upadnie i nic, co żyje na Ziemi, nie dożyje końca świata. Jesteśmy tak blisko miasta, że aż drżę na myśl, że mogą odkryć naszą bazę. Jakkolwiek jest, musimy nastawić się na wojnę, czy chcemy tego, czy nie. Głównym naszym zadaniem będzie ochrona bazy, którą tu postawimy, troska o lokalny ekosystem i finansowanie tajnego projektu. Mam nadzieję, że za pięć lat będzie on ukończony. W sytuacji, że będziemy tu dbać o lokalny ekosystem, operację, którą tu przeprowadzimy, będziemy prowadzić pod kryptonimem „Eco - Force”.
Może mowa Rainmana była długaśna, ale miejmy nadzieję, że jeśli mówił prawdę, to Ziemianie są uratowani.

►Ciąg dalszy nastąpi

</TEKST>

TERAZ
1: 1/25, w toku
2: 0/16, czeka
3: 0/15, czeka
T: 1/56, w toku

Wiem, że tak dziwnie wyszło, ale teraz chociaż wiecie, o co tu chodzi. Zapraszam codziennie. Dojdzie nowa treść, aż cała historia będzie.
Powrót do góry
Mateusz SSJ8
PostWysłany: Pon 8:24, 23 Lip 2007 
Gość






Dzisiaj dodany przeze mnie rozdział 2 nosi tytuł "Wysypisko" (poprzedni miał tytuł "Początek").

<TEKST>

Nadszedł dzień, w którym baza była gotowa. Minął tydzień i Dawid i Lena przyjechali. Chwatek i Tycia zaprowadzili ich do tej bazy.
-Świetnie. – rzekł Rainman. – Baza jest gotowa do działania. Teraz możemy zająć się zbieraniem funduszy. Nasze bojówki i transportowce już są. Harold.
-Tak? – odpowiedział Harold.
-Rozmieścisz jednostki maskujące. – odparł Rainman. – Killer.
-Rozkaz. – odpowiedział Killer.

-Rozmieścisz nasze czołgi Cargo Salamander tak, żeby były w zasięgu generatorów maskujących. – odparł Rainman. – Terminator.
-Tak jest, szefie. – powiedział ochoczo Terminator.
-Twój pistolet dźwiękowy przyda się nam, jeśli wiatrówka elektryczna to za mało. – odparł Rainman. – Reszta idzie za mną w celu znalezienia na wysypisku wszystkiego, co da się przetworzyć. Nasze transportowce muszą wiedzieć, skąd co transportują.
I tak poszli. A Chwatek i Tycia lecieli za nimi.
Po godzinie marszu Rainman, Killer, Terminator, Harold, Sajanka i Ash przybyli na wysypisko. Ich Spidery GM obstawiły cały śmietnik, przez co maszyny były niewidoczne.
-No to jesteśmy. – rzekł Rainman. – Oto wysypisko.
Lecz nagle zobaczył grzebiącą w śmieciach łasicę o imieniu Chytrzak. Podszedł do niego.
-Odejdź stąd i nie wchodź nam w drogę, Chytrzak. – rzekł Rainman.
-A coś ty za jeden? – spytał Chytrzak.
-Rainman z plutonu „Stracone Dusze”. – odparł Rainman. – Dowodzę misją ratowania życia zagrożonego tu na Ziemi.
-Poczekaj! – rzekł Chytrzak. – Nie jesteś człowiekiem, którego chciałem tu sprowadzić. Chyba nie jesteś przyjacielem latających misiów?
-Nie widziałem tu żadnego. – odrzekł Rainman. – Ale jak mówisz, że są, to znaczy, że są.
-Uważaj. – rzekł Chytrzak. – Zaczynasz mnie wkurzać.
I zamierzył się rurą na Rainmana.
Lecz w tej chwili Rainman wyciągnął pistolet i strzelił z niego piorunem w Chytrzaka.
-Wiatrówka elektryczna. – uśmiechnął się Rainman. – Paraliżuje i rani.
Chytrzak już miał podnieść rurę, ale w rękę trafił go zielony pocisk, który mocno go poparzył. Chytrzak spojrzał na Killera, który się uśmiechnął do niego.
-To wiatrówka plazmowa. – powiedział Killer. – Przed jej gorącą amunicją nic cię nie obroni poza polem siłowym.
-Spróbuj trafić to! – krzyknął Chytrzak i sięgnął po koktajl Mołotowa. Lecz w tym momencie Terminator otworzył ogień ze swojej broni i zawartość butelki podpaliła Chytrzaka.
-Moja wiatrówka dźwiękowa to jedna z najsilniejszych broni. – zaśmiał się Terminator. – Wykorzystuje ona rezonans akustyczny do niszczenia celów, które staną jej falom dźwiękowym na drodze.
-Słuchajcie, wstrętni ludzie. – rzekł Chytrzak. – Nie dla was próbowałem uczynić ten las rajem, ale dla tych, którzy lubią śmiecić.
-To nie udało ci się. – rzekł Rainman. – I nigdy ci się nie uda. A teraz zabieraj się stąd, zanim twoje siły witalne zrównam z ziemią w okolicach czarnobylskiej elektrowni jądrowej.
Usłyszawszy to Chytrzak podniósł się i uciekł z wysypiska. Wiedział bowiem jak niebezpieczne są reaktory jądrowe. Nurtowało go tylko pytanie: „Co Rainman miał na myśli wspominając o czarnobylskiej elektrowni jądrowej?”.
A Chwatek i Tycia nie mieli nic do ukrycia, kiedy opowiadali przyjaciołom co widzieli na wysypisku.
-Szkoda, że nie widzieliście, jak Chytrzak oberwał. – komentował Chwatek. – Ten Rainman pozbawił go sławy potwora z lasu, kiedy strzelił. A jego przyjaciele pomogli mu w tym.
-Może oni nie są tacy źli. – rzekła Tycia. – Rainman uratował Słodziaka. Ale dlaczego Chytrzak przestraszył się, kiedy Rainman wspomniał o czarnobylskiej elektrowni jądrowej?
-Elektrownia w Czarnobylu to najgorsza elektrownia jądrowa, jaką na świecie zbudowano. – poinformował Dawid.
-Tak, tak. – zgodziła się Lena. – Swoją ponurą sławę zawdzięcza awarii reaktora nr 4, która miała miejsce w 1986 roku. Wiecie, że materiały radioaktywne są niebezpieczne. Jeśli ten Rainman też to wie, to nie postawi reaktora jądrowego w Parku Narodowym. Może użyje innych źródeł energii.
-Wokół dużego budynku postawił wczoraj 10 płyt. – oświadczył Platon. – Wygląda na to, że jest mądrzejszy, niż myślimy.
-No tak. – rzekł Dawid. – Używać będzie energii słonecznej, żeby produkować energię elektryczną. To pozwoli mu na dzień energii. Ale jeśli postawił akumulatory, to może mu wystarczyć na całą dobę cała energia elektryczna wyprodukowana w ciągu dnia.
Coraz więcej argumentów przemawia za tym, że Rainman jest po stronie lasu i jego mieszkańców. Ale dlaczego nazwał Ziemię ogromną bombą zegarową? Długo jeszcze będziecie czekać, żeby poznać odpowiedź. Chyba, że przeczytaliście już wstęp.

►Ciąg dalszy nastąpi

</TEKST>

TERAZ
1: 2/25, w toku
2: 0/16, czeka
3: 0/15, czeka
T: 2/56, w toku

Następny rozdział (czwarty) już jutro.
Powrót do góry
Mateusz SSJ8
PostWysłany: Wto 9:58, 24 Lip 2007 
Gość






Dzisiejszy rozdział zatytułowany "Pierwszy kontakt twarzą w twarz" jest już trzecim rozdziałem mojej książki.

<TEKST>
Od opanowania wysypiska śmieci przez Raichu minęły 3 dni. Rainman i jego oddział siedzieli na przedzie bazy, sprawdzając czy w okolicy nie ma zagrożenia, gdy nagle… zjawił się jeden ze Spiderów GM.
-Miałeś szukać zagrożeń. – przypomniał Rainman.
-Szukałem. – odpowiedział Spider. – Ale byłem w mieście i podsłuchałem jak burmistrz nie chciał zbudować oczyszczalni ścieków. Trzeba coś zrobić.
-Zajmę się tym zaraz. – obiecał Rainman i zwrócił się do oddziału.

-Słuchajcie. – mówił. – Nasz Spider GM był w pobliskim mieście i zauważył, że burmistrz tego miasta nie chce inwestować w oczyszczalnię ścieków. Wodę czerpiemy z rzeki, która przepływa przez tamto miasto. Jeśli nic nie zrobimy, nie mamy prawa nazywać się obrońcami przyrody. Poza tym zatrujemy się. Musimy udać się do miasta i zainicjować w budowę tej oczyszczalni.
-Wszyscy jesteśmy z tobą, Rainman! – zawołali chórem wszyscy. I Rainman poszedł z ekipą do miasta ratować rzekę.
Latające misie myślały co zrobić, ale dla Dawida i Leny sprawa była coraz bardziej oczywista
-Jeśli strzelali do Chytrzaka, bo miał broń, to do was nie będą strzelać, jeśli nie macie broni. – rzekł Dawid.
-No właśnie. – pomyślała Lena. – Zawsze kiedy strzelali, to strzelali tylko dlatego, że ich przeciwnicy mieli broń.
-Macie rację. – uśmiechnął się Platon. – Nie będą strzelać do nas, jeśli my nie będziemy strzelać do nich.
I przywołał Chwatka i Tycię.
-Lećcie do naszych gości i dowiedzcie się czego chcą. – rzekł. – Kryjąc się do niczego nie dojdziemy. Tylko nie strzelajcie do nich, to oni do was nie będą strzelać.
Chwatek i Tycia polecieli prosto do miasta. Musieli, ponieważ słyszeli, jak Rainman mówił o wyprawie na miasto.
-Zajmij ich. – rzekł Chwatek. – Ja posłucham, o co im biega.
Tycia ukryła się w zaułku, gdzie poczekała na Rainmana. Kiedy ten nadszedł, ściągnęła go z drogi prosto w uliczkę. Ale Rainman nie chcąc wzbudzać pozorów wiedzy, zaczął rozmowę.
-Jesteś latającym misiem? – spytał.
-Tak. – odpowiedziała Tycia. – Ale skąd wiedziałeś?
-Powiedzmy, że na wysypisku poznałem łasicę, która was wsypała. – odrzekł Rainman. Ten tekst rozśmieszył Tycię. Lecz nagle zjawił się człowiek, który na widok Tyci chciał zrobić jej zdjęcie. Na szczęście Rainman zauważył go i rzucił mu na szyję naszyjnik, który mocno się przyczepił.
-Siad! – krzyknął. Gdy tylko głos doszedł do uszu reportera, on zaraz upadł. Upuścił przy tym aparat, co pomogło mu szybko wstać.
-Siad! – powtórzył Rainman i reporter znowu upadł.
-Mam powtórzyć? – spytał Rainman.
-Nie! – odparł reporter. – Już sobie idę, tylko tego nie mów!
I pobiegł. A Rainman, Killer, Terminator, Harold, Sajanka, Ash i Tycia ruszyli autostopem do siedziby burmistrza. Na moście nad jezdnią wysiedli.
-Wiesz? – spytał Rainman Tycię. – Jedna łasica powiedziała mnie i moim obecnym tu kolegom o latających misiach. To właśnie ona chciała mnie wyrzucić z tego lasu. Uciekła, gdy wspomniałem o czarnobylskiej elektrowni jądrowej.
-Czy to nie był przypadkiem Chytrzak? – spytała Tycia.
-Też go znasz? – zaśmiał się Rainman. – Sądząc po jego charakterze, to nie dziwiłbym się gdyby Chwatek miał ochotę go zabić.
-Rainman. – zachichotała Tycia. – Ale ty masz poczucie humoru.
-Dobra. – odezwał się Chwatek. – Ją to śmieszy, ale mnie nie.
I ruszył na Rainmana z pięściami. Ale Rainman kopnął go w brzuch, i to bardzo mocno.
-Nie strzelam do słabych. – rzekł Rainman. – Ale nie myśl sobie, że nie umiem się bić.
Rainman doszedł cało do budynku burmistrza i dostał się do niego. Ale burmistrz nie chciał słuchać.
-Nie będzie oczyszczalni ścieków. – uparł się.
-To zainwestuję w nią za ciebie. – odpowiedział Rainman i ogłuszył go bardzo silnym ciosem w głowę. Następnie zaakceptował projekt i wyszedł.
Po powrocie do bazy Rainman wyjaśnił Chwatowi i Tyci całe zajście przed dziesięcioma dniami.
-No więc widzicie. – rzekł Rainman. – Przybyłem tu założyć bazę, która będzie dostarczać surowce wtórne tam, gdzie będą one wykorzystane do prac nad promami, którymi opuścimy Ziemię i dotrzemy na Marsa, gdzie mamy szansę dotrzeć do końca świata.
Platon dowiedział się o tym i postanowił pomóc w ewakuacji najlepiej, jak tylko umiał. Miejmy jednak nadzieję, że mimo figli Chytrzaka promy będą gotowe na czas.

►Ciąg dalszy nastąpi

</TEKST>

Temat się rozwija. Już są 3 rozdziały pierwszej części.
Powrót do góry
Mateusz SSJ8
PostWysłany: Śro 21:37, 25 Lip 2007 
Gość






Dzisiaj dodaję rozdział 4 części 1 zatytułowany "Ropa".

<TEKST>

Ta historia zaczęła się od tego, że Chytrzak jechał na motorze i siał postrach w całym lesie. Kiedy zabrakło mu paliwa, zaczął kopać i kopał, aż trafił na złoże ropy naftowej. Śledził go jednak jeden ze Spiderów GM, który akurat patrolował las. Znajdując złoże, poszedł powiadomić Rainmana.
-Co? – zdziwił się Rainman. – Jesteś pewien?
-Widziałem. – orzekł Spider. – I to na własnym radarze.
-Nie. - rzekł Rainman. – Muszę powstrzymać tą łasicę zanim zniszczy cały las.
I wezwał podwładnych.
-Słuchajcie. – rzekł. – Jeden z naszych Spiderów namierzył Chytrzaka jak znalazł złoże ropy naftowej. Musimy wyeksploatować to złoże, ale żeby nikt nie widział odwiertów.

-Jak to zrobisz? – spytał Chwatek.
-Proste. – orzekł Rainman. – Użyję czołgów klasy Termit 4.
I zaraz wyruszył szukać tego złoża. Gdy je znalazł, Termity 4 zaraz zajęły się wydobyciem ropy.
-Że też na to nie wpadłem. – rzekł Chwatek. – Macie nawet czołgi wydobywcze.
-Pewnie. – odpowiedział Rainman. – Mamy pojazdy i broń UCS, ED i LC. Działa jonowe, laserowe, elektryczne, dźwiękowe i plazmowe. Termity to nasze jedyne czołgi wydobywcze.
Natychmiast wyruszyli, żeby znaleźć miejsce, skąd wydobywała się ropa naftowa, żeby zabezpieczyć miejsce, zanim ktoś spróbuje rozpalić ogień i wybuchnie pożar.
-Nie rozumiem was. – rzekł Chwatek. – To Park Narodowy, a nie teren budowy. I jeśli wy to wiecie, to dlaczego postawiliście bazę operacyjną w samym środku lasu?
-Nie powinniście podchodzić do tego tak nieufnie. – odpowiedział Rainman. – Od tego, czy nasza baza będzie miała prawo znaleźć się pod ostrzałem, zależy powodzenie projektu, od którego zależą losy nas wszystkich. Powiedziałbym wam o tym teraz, ale niestety, nie chcę, żebyście mieli kłopoty. Wybraliśmy ten las jako miejsce na bazę operacyjną, ponieważ wiedzieliśmy, że to miejsce jest Parkiem Narodowym. Wiedzieliśmy jednak, że nie ma ekologa, który pozwoliłby wojsku odpalić pociski nuklearne na bazę stojącą blisko Paku Narodowego, a już na pewno nikt nie pozwoli, żeby zrzucono bomby nuklearne na bazę, która stoi w samym centrum Parku Narodowego. Pobliskie wysypisko śmieci jest zaopatrzone w najwięcej śmieci, a tego potrzebujemy, żeby uratować całe życie na Ziemi. Nie możemy zwlekać. Gdy w wyścig wchodzą losy życia, liczy się każda sekunda. To nasz cel, żeby chronić ekosystem i zwalczać zło. Projekt ECO-FORCE to ewentualność, do której przeszliśmy już teraz. Jeśli ludzie nie przestaną niszczyć tej planety, możemy skończyć w najgorszym piekle, w jakim człowiek może się znaleźć.
-To naprawdę straszne. – rzekła Tycia. – Oby wam się udało.
-Z pomocą przyjaciół, których zyskamy podczas prac nad projektem ECO-FORCE, powinno nam się udać. – odpowiedział Rainman. – Ale nawet, jeśli projekt będzie gotowy, nasza misja będzie trwać. Musimy przecież non-stop czuwać, żeby ludzie, którzy myślą tylko o władzy, nie urządzili piekła. Po wyeksploatowaniu złoża będziemy mogli odsapnąć. Chytrzak nic złego nam nie zrobi.
Czołgi wydobywcze zaraz zabrały się za wydobycie ropy spod ziemi. Rainman chciał, żeby ropa została bardzo szybko wydobyta, bo to, jak Rainman twierdził, miało ochronić las przed pożarem. Rainman jednak nie myślał o tym, co wziąć dla siebie. Myślał tylko o tym, żeby jego drużyna szybko sfinansowała projekt.
Nagle zjawił się Chytrzak.
-Co robicie z moją ropą? – spytał Chytrzak.
-Zabezpieczamy ją. – zażartował Rainman i zaraz zaczął się śmiać. – Ale mi się powiedziało. Zabezpieczamy ropę.
-Dobra, dobra. – rzekł Chytrzak. – Pokażcie mi, co wasza broń potrafi.
I zasłonił się kamieniem.
-Dobra. – odparł Rainman. – Harold. Ash. Dajcie mu popalić.
Harold i Ash zaraz wycelowali w Chytrzaka i pociągnęli za spust, a wtedy z ich broni poszło ostro czerwone światło, które podgrzało kamień do tego stopnia, że Chytrzaka poparzyło.
-To nasze wiatrówki laserowe. – rzekli Harold i Ash. – Niszczą cele poprzez eksplozję zapasów amunicji lub paliwa celu trafionego.
-A niech was… - rzekł Chytrzak. – A niech was…
-Raichu? – spytał Rainman.
-Raichu. – rzekł Chytrzak. – Tym razem wygraliście. Ale następnym razem wam się nie uda! Ha! Ha! Ha!
I odszedł. A Rainman zerknął na Chwatka i Tycię.
-Słyszeliście kiedyś dowcip o policjancie, który mówi? – spytał.
-Nie. – odpowiedzieli Chwatek i Tycia.
-No więc. – rzekł Rainman. – Idzie policjant i mówi: „Myślę, więc jestem”… I zniknął.
Chwatek i Tycia zaśmiali się.
-Rozumiem. – powiedział Chwatek. – Powiedział „Myślę, więc jestem” i zniknął, bo nie myślał.
-Opowiem ten dowcip Platonowi i innym. – rzekła Tycia. – Powinni się chwilę pośmiać.
Rainman się zgodził. Początkowo poza Chwatkiem i Tycią nikt nie rozumiał dowcipu, ale ostatecznie nawet Platon uśmiał się do łez.

►Ciąg dalszy nastąpi

</TEKST>

TERAZ
1: 4/25, w toku
2: 0/16, czeka
3: 0/15, czeka
T: 4/56, w toku

Uwielbiam to forum. Chętnie będę umieszczał tu dalsze wątki mojej opowieści. W końcu po to założyłem ten wątek.
Powrót do góry
Mateusz SSJ8
PostWysłany: Czw 8:23, 26 Lip 2007 
Gość






Rozdział 5 nosi tytuł "Wesołe miasteczko".

<TEKST>

Nad Parkiem Narodowym był kolejny piękny dzień. Rainman właśnie odwiedził latające misie w ich grocie.
-Przyjaciele. – rzekł Chwatek. – Ten człowiek, który tu stoi, to Rainman. Mówi, że jesteśmy wszyscy w niebezpieczeństwie, ale dzięki niemu możemy uniknąć śmierci…
-Której przyczyną są źli ludzie pomagający Żniwiarzowi. – przerwał mu Rainman.
-Nie żartuj. – poprosił Chwatek. – Mówię poważnie.
-Kiedy wspomniałem o Żniwiarzu, miałem na myśli Śmierć. – odparł Rainman.
W tym momencie zjawił się Spider GM.
-Miałeś patrolować teren, mechu cywilny. – orzekł Rainman.
-W mieście pojawiło się wesołe miasteczko. – wyjaśnił robot. – Jego dyrektor nie chce płacić za czystość miejsca.
-Co?! – krzyknął Rainman. – Na czarnobylską elektrownię jądrową. Trzeba się tym zająć.

Po chwili był już w bazie.
-Słuchajcie. – rzekł. – Nasz najcenniejszy mech, Spider GM znalazł w pobliskim mieście wesołe miasteczko, którego dyrektor nie chce dbać o czystość. Musimy bezwarunkowo się tym zająć.
Wszyscy się zgodzili i po chwili byli już w drodze do miasta. Kiedy tam dotarli, Dyrektor już ich oczekiwał.
-Jeśli chcą mnie pozbawić dużych zysków, to się mylą. – rzekł i rozkazał swoim ludziom sprzątnąć Rainmana i jego kumpli. Ale nie przewidział jednego. Czego? Zaraz się dowiecie.
Po chwili marszu Rainman i jego paczka dotarli do wesołego miasteczka. Zaraz potem zostali zaatakowani.
-Zdaje się, że ktoś was oczekiwał. – stwierdził Chwatek. – Lepiej się wycofajcie.
-Nie. – odpowiedział Rainman. – Ja też mam broń. Transformacja!!!!!!
I zaraz Rainman stał się tak silny, że jednym wymachem mieczem rozbił w puch oddział napastników. Ale nie wyglądał już tak jak się pojawił.
Całe jego ubranie to było czerwone kimono, na którego górnej części był wizerunek pioruna. Przy pasie jego była pochwa na miecz. Jego włosy nie były już czarne, lecz białe. Uszu nie było widać, a na głowie było coś co wyglądało jak kocie uszy. Tęczówki w jego oczach były żółte, a po środku nich coś jak gdyby szpary.
Tak odmieniony Rainman schował miecz do pochwy i spojrzał na przyjaciół.
-Nie ma to jak siła półdemona. – rzekł Rainman.
-Dobrze, że miałeś jakąś broń na grupę. – zaśmiał się Chwatek. – Ale chyba nie będziesz tak zawsze wyglądać.
-Ależ skąd. – odparł Rainman. – Wrócę do normalnej postaci, kiedy zechcę. Ale nie teraz. Ktoś nas oczekiwał. Może czyha tu na nas więcej takich niespodzianek?
Nasi bohaterowie przeszli Gabinet Grozy, Basen, Wspięli się na wieżę, by kolejką górską dojechać do innej wieży, gdzie jak tylko się tam znaleźli, zeszli na dół. A gdzie by nie poszli tam wróg ich atakował. W końcu doszli do biura Dyrektora.
-Koniec niszczenia ekosystemu. – rzekł Rainman do Dyrektora. – Pakuj manatki i zabieraj się stąd, albo postaw kosze na terenie całego lunaparku, chyba że chcesz, żebym twoje siły witalne zrównał z ziemią w okolicach czarnobylskiej elektrowni jądrowej.
-Nie odbierzesz mi marzeń, kimkolwiek jesteś. – odrzekł Dyrektor
-Pomarzyć zawsze możesz. – rzekł Rainman i stłukł Dyrektora na kwaśne jabłko.
Tej nocy Chwatek opowiedział wszystkim o wyczynie Rainmana.
-Szkoda, że nie widzieliście, jak wyglądał. – komentował. – Czerwone przewiewne ubranie, brak butów, przy pasie pochwa na miecz, białe włosy, kocie uszy, żółte oczy, a w oczach jakby kocie szpary.
-Zabawne. – stwierdził Platon. – Umieją się zmieniać i nic nam o tym nie mówili.
Rainman budzi coraz więcej tajemnic. Ale co to była za postać, którą przybrał? Człowiek to na pewno nie był. A co wskazują kocie uszy – ja wiem, ale nie powiem. Niech to na razie pozostanie tajemnicą.

►Ciąg dalszy nastąpi

</TEKST>

TERAZ
1: 5/25, w toku
2: 0/16, czeka
3: 0/15, czeka
T: 5/56, w toku

Treści coraz więcej, a limitu wciąż nie widać.
Powrót do góry
Mateusz SSJ8
PostWysłany: Pią 10:47, 27 Lip 2007 
Gość






Rozdział 6 nosi tytuł "Platon porwany".

</TEKST>

Była noc i wszyscy spali. Wszyscy, z wyjątkiem Chytrzaka, który włamywał się do groty. Gdy tylko się tam dostał, obudził Platona.
-Pójdziesz ze mną, Platonie. – rzekł. – Pomożesz mi zniszczyć Rainmana i jego kumpli. – I pokazał ranę, która wyglądała jak wypalona.
Prowadząc Platona Chytrzak liczył na pozbycie się Rainmana. Dlatego przed wyjściem zostawił kartkę, na której był napis: „Rainman. Porwałem Platona jako zakładnika. Albo opuścisz mój las, albo Platon kopnie w kalendarz. Chytrzak”.

Następnego dnia Chwatek i Tycia odwiedzili Rainmana, bo Dawid i Lena zrozumieli, że Chytrzak chciał się pozbyć Rainmana.
-Co?! – krzyknął Rainman. – Platon porwany? Tej nocy? Co porywacz napisał?
-To Chytrzak porwał Platona. – rzekł Chwatek. – Napisał, że albo opuścisz ten las,…
-Powiedz mu, że nie opuszczę tego lasu dopóki promy nie będą gotowe. – przerwał Rainman.
-W tym cały problem. – odpowiedział Chwatek. – Bo napisał, że jeśli nie opuścisz naszego lasu, Platon kopnie w kalendarz.
-Platon kopnie w kalendarz? – przestraszył się Rainman. – Przecież „kopnąć w kalendarz” to przenośnia, która znaczy „umrzeć”. Musimy coś zrobić, zanim Chytrzak straci cierpliwość. Trzeba działać szybko.
I podniósł słuchawkę.
-Rainman do Kwatery Głównej. – rzekł. – Przyślijcie Tamagotchi 0-1-5. Nie obchodzi mnie, jak zaawansowane moduły zmysłów on posiada w tej chwili. Życie cywila wisi na włosku. Mogą być te moduły, co są.
Po chwili w Teleporcie pojawił się duży kot.
-Chwatek. Tycia. – rzekł Rainman. – Poznajcie naszego mechanicznego kota do szukania osób znalezionych. Oto Tamagotchi 0-1-5.
-Cześć. – rzekł Chwatek i podał rękę kotu. Gdy ten podał mu swoją, dłoń Chwatka została bardzo mocno ściśnięta.
-Na razie jest konstruowany jego bardziej zaawansowany moduł dotyku. – wyjaśnił Rainman. – Ale nie ma czasu na czekanie, kiedy czyjeś życie wisi na włosku. Potrzebujemy czegoś, co należy do Platona lub Chytrzaka. Ale nie modyfikujcie zapachu tych rzeczy.
Gdy tylko okulary Platona przesiąknięte tylko zapachem właściciela zostały powąchane przez robota, ten zaraz podjął trop. Poszedł tym tropem, a Rainman, Killer, Terminator, Ash, Chwatek i Tycia poszli za nim.
Po godzinie marszu doszli do starej groty, gdzie trop się urwał, bo była woda.
-Transformacja! – krzyknął Rainman i zmienił się w to samo, w co zmienił się w lunaparku.
-Transformacja! – krzyknął Killer i zmienił się nie do poznania. Ubranie jego przekształciło się w elastyczną zbroję. Włosy wydłużyły się, lecz nie zmieniły koloru, a na lewym oku pojawił się zielony okular.
-Transformacja! – krzyknął Terminator i zmienił się mniej niż Killer. Ubranie jego przekształciło się w elastyczną zbroję, a na lewym oku pojawił się niebieski okular
-Transformacja! – krzyknął Ash i mocno się zmienił. Jego ubranie zmieniło wygląd i kolor. Włosy stały się czarne, a czapka na głowie biało-czerwona. Przy pasie pojawiły się biało-czerwone kule
-Czas się kończy. – rzekł Chytrzak do Platona. – Jeśli ci ludzie się stąd nie wyniosą, to naprawdę cię zabiję.
-Módl się, żeby ciebie nie zabili! – odparł Rainman.
-Ktoś ty za jeden? – spytał Chytrzak.
-Nie udawaj. – odpowiedział Rainman. – Dobrze wiesz, kim jestem.
-Jak mnie znalazłeś? – spytał Chytrzak.
-Tamagotchi 0-1-5 cię zwęszył, namierzając Platona. –odrzekł Rainman.
I zaraz zaczęła się walka, podczas której Rainman miał przewagę. Ale Chytrzak ukłuł go i przeważył szalę.
-Bomba pokeballowa! – krzyknął Ash i wyrzucił kulę. Kiedy ta dotknęła Chytrzaka, wybuchła.
-Moi przyjaciele bronią mnie przed takimi szulerami jak ty. – rzekł Rainman do Chytrzaka. – Ale ciebie nic nie obroni przed porażką!
Po tych słowach zakończył walkę potężnym ciosem w szczękę. Platon został uwolniony, ale uciekł od Rainmana, ponieważ go nie rozpoznał.
-Nie szkodzi. – rzekł Rainman. – Demony budzą strach, a co dopiero półdemony.
I na tym kończę tą historię która mogłaby się zakończyć bardzo smutno.

►Ciąg dalszy nastąpi

</TEKST>

TERAZ
1: 6/25, w toku
2: 0/16, czeka
3: 0/15, czeka
T: 6/56, w toku

Ciekawie się robi, co?
Powrót do góry
Gość
PostWysłany: Nie 8:52, 29 Lip 2007 







Dzisiaj zamieszczam tu 2 rozdziały, bo wczoraj serwer był wyłączony i nie mogłem się połączyć z Internetem. Rozdział 7 (dodam go jako pierwszy) nosi tytuł "Nowy przyjaciel, cz. 1: Szantaż".

<TEKST>

Pewnego pięknego słonecznego dnia Rainman pokazywał wszystkim mieszkańcom lasu jak się żongluje piłką do nogi. Wszyscy liczyli ile zrobi.
W pewnym momencie piłka upadła na ziemię i przestali liczyć.
-114. – powiedział Rainman. – Więcej nie ma.
Nagle przyszedł Spider Radar.
-Mówiłem ci, żebyś pilnował, czy baza bezpieczna. – powiedział Rainman.
-Pamiętam. – odpowiedział Spider Radar. – Ale mam wiadomość z Japonii. Nadał niejaki Wredniak. Jest w Internecie.
-Koniec pokazu. – rzekł Rainman. – Obowiązki wzywają.

Poszedł prosto do bazy operacyjnej, gdzie zaczął odczytywać wiadomość. Jeszcze nie przeczytał pierwszego zdania, a już zjawił się Chwatek, a z nim Tycia.
-Co porabiasz, Rainman? – spytał Chwatek.
-Sprawdzam, co przyszło. – odpowiedział Rainman. – Muszę co jakiś czas oczyścić Internet. Jeśli nie będę przeglądać listów, nałoży się ich tyle, że ich usunięcie będzie niemożliwe.
-Ojej… - przestraszyła się Tycia.
-Czytam. – rzekł Rainman. – „Słuchajcie, Raichu. Wasza obecność mnie denerwuje. Nie wiem, po co na świat przychodzą tacy wariaci, jak wy. Ale mniejsza z tym. Moi są w porcie Japonii. Kiedy nie będzie tam miejsca na inwestycje, wyślę ich do Kanady, by tam zanieczyszczać powietrze. Wredniak”.
O nie. Trzeba działać. I to natychmiast. Jeśli przybędzie tu ludzi, odkryją bazę. Jeśli odkryją bazę, możemy ją stracić, a wtedy projekt upadnie i nie będzie już dla nas ratunku.
-Nie bardzo rozumiem. – rzekł Chwatek. – Ale rozumiem, że od tej bazy zależy powodzenie projektu ECO - FORCE.
-Właśnie. – rzekła Tycia. – To dzięki istnieniu tej bazy możecie finansować projekt realizowany w innym miejscu.
Rainman nie odpowiedział tylko zadzwonił do kwatery głównej.
-Przyślijcie ciężki transporter jednostek klasy Ukraina. – rzekł. – Taki, który wyląduje wszędzie, nawet tam, gdzie nie ma strefy lądowania. Dobrze. Dzięki. Cześć.
-I co? – spytał Chwatek.
-Samolot będzie za dobę w drodze. – odpowiedział Rainman. – Dzięki Bogu, że nie za tydzień.
Nagle wszedł Spider GM.
-Mówiłem jak najgrzeczniej, Spider. – rzekł Rainman. – Mechom wstęp wzbroniony.
-Wiem. – odpowiedział mech. – Ale burmistrz miasta, w którym zarządziłeś inwestycję w oczyszczalnię ścieków, planuje odwołać prace.
-Nie pozwolę truć przyrody. – rozzłościł się Rainman. – Ruszamy tam.
I poszli. Szli prosto do burmistrza i mieli pecha, że przechodzili pod radiowęzłem. Dlaczego? Dlatego:
- Uwaga obywatelu. – brzmiało na ulicy. – Z wysypiska w niewyjaśnionych okolicznościach znikają śmieci. To, co niezabrane jest popalone. Znalazca przyczyny zostanie nagrodzony.
-To wszystko jakieś chore. – rzekł Harold.
-Tak, masz rację. – rzekł Rainman.
Gdy doszli do siedziby burmistrza, Rainman zmienił się to, w co zmienił się w rozdziale 5 i w takiej postaci wszedł do pokoju.
-Lubimy łatwe pieniądze, co? – spytał Rainman.
-Coś ty za jeden? – przestraszył się Burmistrz.
-Wróciłem silniejszy niż wcześniej. – odparł Rainman. – Wiesz, kto ja jestem.
I zaraz rozgorzała walka, w czasie której Burmistrz włożył Rainmanowi palce do oczu. Rainman wkurzył się.
-Nikt nie może bezkarnie wsadzać mi palców do oczu. – krzyknął Rainman. – Tryb Alptraum.
I zaraz na jego twarzy pojawiły się fioletowe plamy przypominające pioruny. Kiedy raz walnął Burmistrza, wyrzucił go na ścianę.
-Tym razem nie unikaj oczyszczalni ścieków! – ostrzegł Rainman.
Nagle nadleciał Mędruś.
-Przecież nie wolno wam poruszać się po mieście. – rzekł Rainman.
-Wiem. – odpowiedział Mędruś. – Ale Chytrzak wykradł helikopter wojskowy. AH-64 Apache.
-Apache. – rzekł Rainman. – Silnik benzynowy, ale do Japonii doleci.
-To co? – spytał Chwatek.
-Musimy przejąć helikopter. – odpowiedział Rainman stanowczym głosem.
To może oznaczać bardzo ciekawą przygodę Chwatka i Tyci, jeśli tylko Rainman wyrazi na to zgodę. Ale o tym, opowiem w następnym rozdziale.

►Ciąg dalszy nastąpi

</TEKST>

A teraz rozdział 8 zatytułowany "Nowy przyjaciel, cz. 2: Chytrzak atakuje".

<TEKST>

W poprzednim rozdziale Rainman odczytał szantaż i postanowił pobić autora listu. W tym celu musiał wyruszyć do Japonii, ponieważ Autor wiadomości mieszkał w Japonii. Rainman jednak musiał uporać się z Burmistrzem, który chciał odwołać projekt zatwierdzony przez Rainmana. Wprawdzie Rainman uporał się z nim, ale zaraz na drodze stanął Chytrzak.
Była noc, kiedy Rainman znowu wyszedł na ulicę, ale tym razem z siedziby Burmistrza. Wyglądał jak wtedy, kiedy to opisałem w rozdziale 5. On i jego towarzysze, Killer, Terminator, Harold, Sajanka i Ash, oraz ich przyjaciele, Chwatek i Tycia, szli ulicami miasta i właśnie przechodzili pod radiowęzłem.
-Uwaga, obywatelu. – zabrzmiało nagle z głośników. – Do miasta zbliża się nasz helikopter bojowy, AH-64 Apache. Uprzejmie prosimy mieszkańców o ewakuację. To samo dotyczy tych, którzy są tu tylko gośćmi.
-Chytrzak nadchodzi. – szepnął Rainman. – Powitamy go. Wejdźmy na najwyższy wieżowiec, żeby nas zobaczył.
-Możemy lecieć z wami? – spytał Chwatek. – Chcemy zobaczyć tą Japonię.
-Możecie. – odpowiedział Rainman. – Ale jeśli nie chcecie, żeby ludzie poznali, kim jesteście, musicie nas słuchać. Kto wie, kogo tam w Japonii spotkamy.
-Zwiedzimy Japonię. – uśmiechnęła się Tycia. – A gdy wrócimy, opowiemy Platonowi o Japonii.
-Nic mu nie powiecie o Japonii, jeśli nie odlecicie stamtąd razem z nami. – rzekł Harold.
I ruszyli prosto na najwyższy wieżowiec w mieście. Kiedy znaleźli się na jego dachu, Rainman stanął na środku.
-Wypatrujcie Chytrzaka. – rzekł. – Nie wiemy skąd nadleci.
Po chwili zjawił się helikopter, którego pilot otworzył ogień do naszych bohaterów. A Rainman wkurzył się na niego, bo wiedział, kto to.
-Chytrzak! – rzekł. – Możesz robić nam, co chcesz. Ale nie masz prawa do nas strzelać. Tryb Alptraum!!!!!!
I na jego twarzy znowu pojawiły się plamy. W takiej postaci podskoczył do helikoptera i załadował się tam. Chytrzak nie wiedział co się dzieje, a Rainman przejął stery i wylądował. Następnie wysiadł i wyprowadził Chytrzaka z maszyny.
-Słuchaj. – rzekł do łasicy. – Będziemy toczyć tu walki sumo.
-A jak walczymy? – spytał Chytrzak, bo nie znał reguł.
Sumo to bardzo stary sport Japonii. Zapaśnicy walczą ze sobą na okrągłym ringu, a ten z nich, który dotknie powierzchni ringu inną częścią ciała niż stopa, przegrywa walkę. Nie wolno gryźć, uderzać pięściami, atakować oczu, czy chwytać za przednią część pasa przeciwnika. Rainman znał zasady i wyjaśnił je Chytrzakowi, który zgodził się na mecz. Walka się zaczęła od razu ale szybko się skończyła, bo Chytrzak dotknął gruntu ręką.
-Wygrałem. – rzekł Rainman. – Helikopter jest nasz.
-To nie uczciwe. – rzekł Chytrzak. – Nie wróciłeś do normalnej postaci.
-Najpierw ty naucz się walczyć uczciwie. – rzekł Rainman. – Potem proś przeciwnika o uczciwą walkę.
-A niech cię, Rainman. – wkurzył się Chytrzak. – Może cię nie pokonałem, ale nadal mam szansę cię zabić.
I zaraz ruszył prosto na Rainmana z nożem, żeby go zabić. Ale gdy tylko machnął, Rainman złapał nóż za ostrze i uniknął ciosu. Co dziwne, nawet nie był ranny w rękę, w którą złapał ostrze.
-Co? – przestraszył się Chytrzak. – Jak to możliwe? Tycia dotykając noża od razu by się skaleczyła, a ty nie masz nawet najmniejszej ranki. Chyba jesteś robotem.
-Nie jestem robotem. – odparł Rainman. – Ale po transformacji, po której teraz jestem, jestem półdemonem. Mam wygląd półdemona i siłę półdemona. Transformacja, która czyni mnie silniejszym, chroni mnie przed każdym pociskiem, który leci w moją stronę, jeśli tylko go złapię. Ale ciebie nic nie ochroni przed tym, że spadniesz z tego piętra!
To rzekłszy Rainman zrzucił Chytrzaka z dachu wieżowca prosto na ulicę, gdzie Chytrzak lecąc wpadł prosto do pojemnika na śmieci.
-Nie czekajmy, aż ta łasica się podniesie. – rzekł Rainman. – Musimy wysłać tego szantażystę na cmentarz, zanim wyda rozkaz swoim wojskom.
-No to, na co czekamy? – spytał Chwatek. – Lećmy już.
-Jeszcze nie. – odparł Rainman. – Muszę odwołać przylot Ukrainy.
I zadzwonił do kwatery głównej.
-Mamy już helikopter. – rzekł. – Zbudujcie zamówioną Ukrainę do końca, ale nie wysyłajcie jej. Polecimy do Japonii na pokładzie AH-64 Apache.
To rzekłszy Rainman zakończył rozmowę i spojrzał na towarzyszy.
-Sprawy załatwione. – rzekł Rainman. – Ukraina nie przyleci. Polecimy tym helikopterem.
I załadowawszy się na pokład helikoptera, Rainman i jego towarzysze, Killer, Terminator, Harold, Sajanka i Ash, oraz ich przyjaciele, Chwatek i Tycia, polecieli prosto do Japonii, Kogo tam spotkają? Choć jednego przyjaciela? A może samych wrogów? Nie przegapcie następnego rozdziału tej historii.

►Ciąg dalszy nastąpi

</TEKST>

TERAZ
1: 8/25, w toku
2: 0/16, czeka
3: 0/15, czeka
T: 8/56, w toku

Akcja wciąga coraz bardziej.
Powrót do góry
Gość
PostWysłany: Nie 12:07, 29 Lip 2007 







Żeby każdy mógł sobie poczytać, jak dalej potoczyła się ta historia, umieszczę teraz rozdział 9 zatytułowany "Nowy przyjaciel, cz. 3: Lis o imieniu Shippo".

<TEKST>

W poprzednim rozdziale Rainman musiał stoczyć bardzo ciężki pojedynek z Chytrzakiem, choć Chytrzak musiał stoczyć jeszcze cięższy. Po wygraniu pojedynku Rainman zgodnie z umową przejął helikopter i wyruszył do Japonii. Jeśli dziwi was, dlaczego te dwa rozdziały nosiły tytuł „Nowy przyjaciel”, to teraz się tego dowiecie.
Przenieśmy się na chwilę do bardzo wczesnej Japonii. Żyli tam dwaj chłopcy, którzy na kogoś czekali. Lecz niezupełnie byli to ludzie.
Pierwszy był dość wysoki. Miał białe włosy, a na głowie kocie uszy. Jego tęczówki były żółte, a w nich szpary. Ubrany w czerwone kimono, przy pasie pochwa z mieczem w środku, a na nogach… brak butów. Wszyscy ludzie, którzy go widzieli, wiedzieli, że on na imię ma… Inuyasha.
Drugi był wzrostu małego dziecka. Miał rude włosy, które z tyłu były niebieską wstęgą związane w kok. Zarówno tęczówki, jak i źrenice nie były u niego okrągłe. W zielonych, owalnych tęczówkach źrenice jak szpary. Ubranie jego było śmieszne w całym jego wyglądzie. Jasnoniebieska koszula od kimono z nadrukiem w ziarna, ciemnoniebieskie spodnie owiązane w pasie ciemnoniebieskim paskiem, którym związana była też pomalowana na złoty kolor kamizelka. Poza spiczastymi uszami tam, gdzie powinny być ludzkie, jedynym łatwym szczegółem do zauważenia było to, że ten chłopiec z tyłu miał tuż nad tyłkiem lisią kitę, która była częścią jego ciała. Podobnie jak Inuyasha, był bosy, ale miał on inne imię: Shippo.
Ale, po co cofnęliśmy się w czasie do tego momentu? Powiem, po co.
Inuyasha tak mocno zdenerwował się na Shippo, że złapał go za frak.
-Przynudzaj komuś innemu, Shippo! – krzyknął i wrzucił go do studni, która była tunelem czasoprzestrzennym.
Znalazłszy się tam, Shippo zaczął płakać nad tym, że Inuyasha ciągle na nim się wyżywał. Końcu nikt normalny nie biłby mniejszego od siebie.
-To już czterdziesty raz w moim życiu, kiedy zostałem tak pobity! – płakał Shippo. – Mam tego dosyć! Chciałbym znaleźć sobie dom tam, gdzie Kagome ma swój dom!
Prośba, którą wypowiedział Shippo, została chyba wysłuchana, bo w tym momencie niewyjaśniona moc studni przeniosła go prosto do… soboty, 15 września 2006.
W tym momencie wracamy do historii.
Była sobota, 15 września 2006 roku. Rainman i jego ekipa, czyli Killer, Terminator, Harold, Sajanka i Ash, oraz ich przyjaciele, Chwatek i Tycia, dotarli do Japonii. Wylądowali na dachu wieżowca w Tokio, skąd zeszli jak normalni ludzie. Bez kaskaderskich popisów.
-Pamiętajcie. – powiedział Rainman. – Znajdujemy Wredniaka, załatwiamy mu miejsce w grobie i wracamy do bazy.
Minutę później w innej części miasta Shippo wydostał się ze studni i zaczął zastanawiać się gdzie jest.
-A więc tak będzie to miejsce wyglądać za kilkaset lat. – zamyślił się. – Lepiej sprawdzę to miejsce, zanim zacznę szukać domu.
Ale pech chciał, że patrolując nową okolicę i myśląc o nowym domu, Shippo po prostu się… zgubił.
A Rainman szedł przodem i prowadził grupę złożoną z pięciu ludzi i dwóch… latających misiów.
-Pamiętajcie, że im większe miasto, tym łatwiej się zgubić. – rzekł. – Dlatego nie wolno nikomu z was oddalać się od grupy.
Lecz gdy Rainman mówił, Chwatek go wyprzedził, podziwiając widoki. Nie wiedział nawet, że zaraz wpadnie na… Shippo, który myślał nad tym, jak wrócić tam, skąd wyszedł na ulicę. Do towarzystwa Inuyashy nie chciał wracać.
Tak więc,nieświadomi tego, co jest za rogiem, Chwatek i Shippo szli jeden bokiem do drugiego i na rogu tej samej ulicy zderzyli się czołami. Szybko jednak otrząsnęli się z tego, by zaraz przestraszyć się nawzajem.
-Demon! – krzyknął Shippo.
-Człowiek! – krzyknął Chwatek.
I cofnęli się. Lecz Shippo zdecydował się przestraszyć przeszkodę i zmienił się w latającą różową kulę.
-Co się dzieje, że tak krzyczysz? – spytał Rainman. – Najpierw, że demon, potem, że człowiek?
-Krzyknąłem tylko, że człowiek. – orzekł Chwatek. – A tam jest człowiek, który krzyknął, że demon.
Za rogiem pojawił się Shippo, który wyglądał jak latająca różowa kula.
-Nie musisz się go bać. – orzekł Rainman, który nadal wyglądał tak, jak go opisałem w rozdziale 5. – To tylko mały chłopiec i do tego lis. Prawda, Shippo?
-Shippo? – zdziwili się Chwatek i Tycia, gdy Rainman złapał Shippo za ogon.
W tym momencie Shippo wrócił do własnej postaci.
-Widzę, że mimo brutalności z jaką mnie potraktowałeś, nie zapomniałeś mojego imienia, Inuyasha. – rzekł.
-Przepraszam. – rzekł Chwatek. - Ale skąd masz pewność, że to Inuyasha? Przecież ja nie znam nikogo takiego.
-Porozmawiacie na dyskotece. – rzekł Rainman. – Nie gadajmy na ulicy, bo jeszcze nas ktoś napadnie.
Doszli na dyskotekę, a tam po 10 minutach od ich wejścia wszedł twardziel Hotel.
-Koniec imprezy! – krzyknął i zaczął rzucać tym, co mu weszło w rękę.
-Koniec tej rozróby. – rzekł Rainman i stanął do walki z Hotelem. Walkę zakończył wyrzuceniem twardziela z klubu przez okno, po czym chciał wrócić do własnej postaci.
-Mach… - zaczął, ale Chwatek go zakneblował.
-Nie rób tego, Rainman. – mówił Chwatek, kiedy kneblował Rainmana. – Nie możesz wrócić do własnej postaci na oczach Shippo. Spójrz na niego. Twierdzi, że nazywasz się Inuyasha, bo wyglądasz, jak Inuyasha. Masz czerwone ubranie, białe włosy, z których wystają ci kocie uszy, żółte tęczówki, szparowate źrenice, chodzisz boso i masz miecz w pochwie. Shippo przybył tu z innej epoki i nie wie nawet co to jest wiatrówka elektryczna. Pozwól, że on sam dojdzie po twoim charakterze, czy jesteś Inuyasha, czy nie. Jeśli zobaczy prawdę teraz, może dostać wstrząsu psychicznego. Nie życzę mu tego i ty też mu nie życz.
Rainman wysłuchał i postanowił nie wracać do własnej postaci, dopóki Shippo sam nie dojdzie, że Rainman to nie Inuyasha. Ale jak długo można utrzymać prawdę w tajemnicy? Nie przegapcie następnego rozdziału.

►Ciąg dalszy nastąpi

</TEKST>

TERAZ
1: 9/25, w toku
2: 0/16, czeka
3: 0/15, czeka
T: 9/56, w toku

Trochę to trwało, prawda? A niebawem prowadzę to dalej.
Powrót do góry
Gość
PostWysłany: Pon 8:27, 30 Lip 2007 







Pora na rozdział 10 zatytułowany "Nowy przyjaciel, cz. 4: Droga przez las".

<TEKST>

W poprzednim rozdziale wrzucony przez Inuyashę do studni Shippo przeniósł się do czasu, w którym toczy się ta opowieść. Zobaczywszy Rainmana, pomyślał, że to Inuyasha. A na dyskotece, po ciężkiej(?) walce z twardzielem Hotelem Rainman został poproszony przez Chwatka o utrzymanie formy transformacyjnej do czasu, kiedy Shippo domyśli się, że Rainman to nie Inuyasha.
Następnego dnia Rainman wstał i zaczął uśmiechać się do wszystkich. Dźwięk jego telefonu był bardzo głośny i Shippo obudził się, a wtedy zobaczył Rainmana, który wyglądał tak, jak to opisałem w rozdziale 5.
-Pobudka. – rzekł Rainman delikatnym głosem. – Wstać, przyjacielu. To łatwe.
Shippo otworzył oczy, ale zaczął podejrzewać, że coś nie tak, jak w jego czasie.
-Dziwne. – pomyślał. – Inuyasha nigdy nie mówił do mnie tak delikatnym głosem. A już na pewno nie nazwał mnie ani razu przyjacielem. Albo się zmienił, albo to nie jest Inuyasha.
Po chwili wszyscy jedli śniadanie.
-Czego się dowiedziałeś, Rainman? – spytał Chwatek.
-Nic dobrego. – odpowiedział Rainman. – Wredniak często ogląda Japonię z góry Fudżi, gdzie ma swój dom. Musimy więc wspiąć się na szczyt, jeśli chcemy zapewnić bezpieczeństwo bazie i projektowi.
-„Baza”? „Projekt”? – zamyślił się Shippo. – Inuyasha nigdy nie używał tych słów. A już na pewno nie reagował, jak mówili do niego „Rainman”. Albo pracował nad jakimś projektem i nie wtajemniczył mnie i dla ukrycia prawdziwej tożsamości przedstawił się jako Rainman, albo to nie jest Inuyasha.
-Rainman. – szepnął Chwatek. – Zdaje się, że Shippo zauważa, że twoje zachowanie nie wskazuje na to, żebyś miał na imię Inuyasha.
-Mam nadzieję, że nie powie „Mach…” wiesz. – rzekł Rainman.
-Pilnuj, żebyś i ty tego nie powiedział. – ostrzegł Harold.
-Bez obaw. – rzekła Tycia. – Rainman uważa.
-Ale na jak długo? – spytał Killer.
-Nieważne. – uśmiechnął się Ash. – Ważne, żeby Rainman nie wrócił do normalnej postaci, dopóki Shippo się nie domyśli, kogo wziął za Inuyashę.
Po śniadaniu ruszyli prosto na górę Fudżi. Lecz Shippo bał się o nich i w drodze na szczyt próbował ich ostrzec.
-Nie idźcie tam. – prosił. – To niebezpieczne.
Lecz natychmiast zaczął spodziewać się guzów, gdy Rainman na niego spojrzał. Rainman jednak nie uderzył go, tylko pogłaskał po głowie.
-Nie bój się. – rzekł Rainman. – Nie skrzywdzę cię. Wiem, ile Inuyasha zadał ci bólu, bijąc cię w głowę, ale u mnie nie musisz się chować. Wiem, że się martwisz, ale tam nie ma złych duchów. Zresztą sam zobaczysz.
I poszedł dalej, a Shippo nabrał nowych podejrzeń.
-Nie rozumiem tego. – zamyślił się. – Nie uderzył mnie. Zwykle bił bez cienia litości. I nie był tak wyrozumiały. Może się zmienił? A może to nie jest Inuyasha?
Po chwili zamysłów pobiegł za znikającym w oddali Rainmanem. Po godzinie marszu przez las znaleźli grotę.
-Nim ktoś opuścić miejsce to zdoła,/Niebezpieczeństwu ma stawić czoła. – z groty dobiegł głos i wyskoczył stamtąd dyrektor wesołego miasteczka- Dyrektor.
-O nie! – wrzasnął Shippo. – Demon z białą twarzą!
-To nie demon, tylko klaun. – odpowiedział Rainman. – Jest dyrektorem wesołego miasteczka. Wyjaśnię ci, jak będziemy w bazie.
-W mieście pokonaliście mnie. – rzekł Dyrektor. – Ale to mój teren i ja tu mam przewagę. Czekałem tu na was i teraz was wykończę.
-To się okaże. – rzekł Rainman i dobył miecza. Zaraz Dyrektor wyjął na niego pochodnię.
-Żałosne. – rzekł Rainman. – Nie masz broni, więc lepiej od razu zejdź mi z drogi.
-Żałuj słabym! – wrzasnął Dyrektor. – Bo zaraz będzie po tobie.
I wyciągnął miecze. Zaczął nimi rzucać w Rainmana, ale w dłoni Rainmana zatrzymały się wszystkie miecze Dyrektora. A Rainman nawet nie krwawił.
-Jak to możliwe? – zdziwił się Dyrektor.
-Transformacja, której się poddałem. – odpowiedział Rainman. – Ona chroni mnie przed każdym pociskiem, którym we mnie rzucisz, jeśli tylko złapię go. Ale ciebie nic nie uratuje od koszmaru. Tryb Alptraum!!!!
-Tryb Alptraum? – zdziwił się Shippo. – Nigdy o tym nie słyszałem.
-Nawet jeśli w jego wyglądzie zobaczysz coś niepokojącego, nie bój się. – rzekła Tycia. – Rainman panuje nad sytuacją.
Gdy Rainman tylko wykrzyknął słowo „Alptraum”, na jego twarzy pojawiły się fioletowe plamy przypominające pioruny.
Tak odmieniony Rainman zadał cios mieczem i rozgromił przeciwnika. Ale Shippo zastanawiał się, co dalej.
-Tryb Normal. – rzekł Rainman i zaraz z jego twarzy znikły pioruny. – Ten klaun nie będzie nam już tutaj zawracał gitary.
-Rozumiem, co masz ma myśli. – rzekła Tycia. – Już ja wiem co chcesz powiedzieć, kiedy używasz swoich metafor w rozmowie z nami.
Po trzech godzinach marszu Rainman i jego towarzysze, Killer, Terminator, Harold, Sajanka i Ash, oraz ich przyjaciele, Chwatek, Tycia i Shippo, doszli do podnóża góry Fudżi. Nie wiadomo, co ich tam czeka, ale miejmy nadzieję, że jeśli coś złego, to Rainman wyciągnie wszystkich obronną ręką z niebezpieczeństwa. Oczywiście jedno pytanie może nasuwać się na myśl jako pozostające bez odpowiedzi. Kiedy Shippo domyśli się, że ten kogo wziął za Inuyashę, to nie jest Inuyasha?

►Ciąg dalszy nastąpi

</TEKST>

TERAZ
1: 10/25, w toku
2: 0/16, czeka
3: 0/15, czeka
T: 10/56, w toku

Akcja powoli nabiera tempa. Nieprawdaż?
Powrót do góry
Gość
PostWysłany: Wto 8:51, 31 Lip 2007 







Teraz opiszę rozdział 11 zatytułowany "Nowy przyjaciel, cz. 5: Starcie na górze Fudżi".

<TEKST>

W poprzednim rozdziale Rainman oświadczył swoim przyjaciołom, że ten, kogo szukają ma dom pod górą Fudżi. Mimo argumentów Shippo nie zdołał ich zawrócić z drogi. Na drodze na szczyt stanął im Dyrektor z lunaparku, który miał z Rainmanem i jego ludźmi porachunki. Walka została wygrana przez Rainmana, ale Shippo nadal bierze Rainmana za Inuyashę. Czy domyśli się, że Rainman to nie Inuyasha?
Nasi bohaterowie dotarli do podnóża góry Fudżi, gdzie Rainman miał spotkać tego człowieka, który wysłał do niego groźbę.
-Słuchajcie, drużyna. – rzekł do wszystkich. – Jesteśmy już prawie na miejscu. Za chwilę stoczymy być może najcięższy pojedynek w naszej historii. Absolutnie nie wolno nam przegrać. W przeciwnym wypadku operacja Eco-Force nie powiedzie się. – i spojrzał na Harolda.
-Uważaj, Harold. – rzekł do niego. – Odpowiadasz za bezpieczeństwo Chwatka, Tyci i Shippo. Nie pozwól im stracić tu życia. Ich też chcę ewakuować.
Ale Shippo od razu nabrał nowych podejrzeń, gdy tylko usłyszał, co Rainman mówi.
-Kim są Chwatek i Tycia? – zamyślił się. – Tam, gdzie mieszkam, Inuyasha nigdy o nich nie mówił. To niemożliwe, żeby to nie był Inuyasha. Nie! Nie! Nie!
Chwatek zauważył, że Shippo myśli na temat Rainmana. Zaraz postanowił do niego zagadać.
-Nie dziw się, że nie widzisz tego, czego się spodziewasz. – rzekł. – Rainman wie już, że mam na imię Chwatek. Tycia i ja jesteśmy jedynymi latającymi misiami, które tu przybyły. Kiedy Rainman wróci do bazy, my musimy razem z nim, bo jego baza jest w naszym lesie. W rzeczywistości Rainman nie wygląda jak Inuyasha. Z resztą dowiesz się jak wygląda, gdy będziesz gotów, by poznać tą prawdę.
W drodze na szczyt musieli się wspinać bez narzędzi, ponieważ Rainman nie zapłacił za sprzęt alpinistyczny.
-Daleko jeszcze? – spytała Tycia.
-Nie tak, jak u podnóża, ale tak. – odparł Rainman.
Nagle wyciągnął ich Sumo.
-Nim ktoś się wspiąć na szczyt ten zdoła… - zaczął.
-Niebezpieczeństwu ma stawić czoła? – spytał Chwatek.
-Skąd wiesz? – zdziwił się Sumo.
-Tam na dole spotkaliśmy klauna, który powiedział „Nim ktoś opuścić miejsce to zdoła/ Niebezpieczeństwu ma stawić czoła”. – odpowiedziała Tycia.
-A niech was! – rzekł Sumo i rzucił się na Rainmana. Ale wtedy poczuł silny cios w brzuch. Tak silny, że stracił przytomność.
-Szybko. – rzekł Rainman. – Nie wiem jak szybko się otrząśnie z tego ciosu.
I zaczęli się wspinać dalej. Po godzinie wspinaczki dotarli na szczyt. Tam Harold zrobił im zdjęcie. Ale po chwili zjawił się Wredniak we własnej osobie.
-To moja góra. – rzekł.
-Nie długo. – odparł Rainman. – Bo zaraz założysz drewniany garnitur.
Chwatek mu przerwał.
-Co to znaczy „założyć drewniany garnitur”? – spytał.
-To samo, co „kopnąć w kalendarz”. – odpowiedział Rainman i rzucił się na przeciwnika.
Na górze Fudżi rozgorzała się walka. Była to bardzo trudna walka, a Wredniak tak wkurzył Rainmana, że ten miał dosyć walki.
-Wszyscy razem! – krzyknął Rainman. – Ognia! Na mój sygnał! Po papryce! Sól! Pieprz! Papryka! Ogórek!
Na słowo ogórek Rainman, Killer, Terminator, Harold, Sajanka i Ash uderzyli jednocześnie. To był już koniec walki. Wredniak został pokonany. A Rainman, Killer, Terminator, Harold, Sajanka, Ash, Chwatek i Tycia wrócili do miejsca, gdzie wylądowali, kiedy przybyli, ale tym razem towarzyszył im Shippo.
-Dlaczego wylądowaliście w samym środku labiryntu? – spytał Shippo. – Łatwo tu się zgubić.
-Nie miałem wyboru. – odparł Rainman. – Jeśli to miał być niespodziewany atak, to lepiej, żeby nikt nie zobaczył helikoptera.
Po chwili polecieli prosto do bazy operacyjnej „Sunlight” w Kanadzie. Tam Rainman ostrzegł wszystkich przed działami jonowymi.
-Uwaga. – rzekł do wszystkich. – Nasz helikopter jest kradziony i nie przejęliśmy go jeszcze. Dlatego jeśli tu wylądujemy, Wołgi J otworzą ogień, co oznacza, że lepiej będzie, jeśli uciekniemy z helikoptera natychmiast po lądowaniu. W przeciwnym wypadku trafienie nie tylko wyłączy helikopter, ale i nas sparaliżuje.
I gdy tylko wylądowali, natychmiast wybiegli, a pocisk jonowy wyłączył helikopter. Shippo był zaskoczony widokiem lasu.
-A, więc tu jest ta baza? – spytał.
-Teraz mogę ci wszystko powiedzieć. – rzekł Chwatek. – Ten, kogo wziąłeś za Inuyashę, to nie jest Inuyasha, tylko Rainman. A to jest założona przez niego baza.
-Inuyasha. – rzekł Shippo do Rainmana. – Powiedz, że on kłamie.
-Nie mogę. – odpowiedział Rainman. – Bo ja naprawdę nie jestem Inuyasha.
-Siad! – krzyknął Shippo. Lecz nic się nie stało. Rainman nie wrócił do normalnej postaci.
-Słowa właściwe. – rzekła Tycia. – Ale powinieneś to powiedzieć po niemiecku.
-Może tak zadziała. – uśmiechnął się Shippo. Lecz Chwatek domyślił się co on chce powiedzieć.
-Shippo! – krzyknął przerażony. – Nie mów tego! Nie jesteś jeszcze gotów, by zobaczyć tą prawdę!
Ale Shippo nie zwrócił uwagi na te ostrzeżenia.
-Mach Platz! – powiedział i Rainman wrócił do własnej postaci. Tego widoku Shippo nie mógł znieść.
-Co?! – krzyknął ze strachu. – To nie jest Inuyasha?!
I zaraz szukał miejsca, żeby się schować. Wszedł do magazynu, gdzie leżało pełno broni znajdującej się na wyposażeniu bazy i zamknął się tam.
-Nie bój się Rainmana. – uspokajał go Chwatek. – On nie jest taki straszny jak wygląda.
-Nie mam ochoty z tobą rozmawiać. – zapłakał Shippo.
-Jak go wyciągnąć z tej ciemni? – spytał Chwatek.
-Nie trzeba. – odparł Rainman. – Sam wyjdzie kiedy karaluchy będą po nim chodzić. Poza tym musi coś zjeść.
-Karaluchy? – przestraszył się Shippo. – Nie lubię karaluchów. Nie będę tu siedzieć. – i zaraz wbiegł do budki szaletowej, która była jedyną jaka była w bazie. Ale smród był tam taki, że Shippo nie wytrzymał i wyszedł.
-O rany. – rzekł wychodząc. – Czy wy w ogóle tam wietrzycie?
No tak. Shippo nie pogodził się z myślą, że ten którego wziął za Inuyashę, to nie był Inuyasha. I stało się to, co Chwatek przewidział- dostał wstrząsu psychicznego. Ale na pewno wyjdzie z tego. Przecież choroby nie trwają wiecznie.

►Ciąg dalszy nastąpi

</TEKST>

TERAZ
1: 11/25, w toku
2: 0/16, czeka
3: 0/15, czeka
T: 11/56, w toku
Powrót do góry
Mateusz SSJ8
PostWysłany: Czw 9:22, 02 Sie 2007 



Dołączył: 01 Sie 2007
Posty: 756
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: OZHAXALD


Dzisiaj dodaję tu rozdział 12 i wstęp do dalszego ciągu części 1.
Rozdział 12 nosi tytuł "Zagrożenie z przyszłości".

<TEKST>

Ta historia wydarzyła się w okolicach bazy operacyjnej „Sunlight” w Kanadzie. Do tego czasu wiele się zmieniło. Przybył Rainman, zbudował bazę, zakwaterował się z towarzyszami, a gdy wrócił z Japonii, Shippo dołączył do niego. Ale od wspomnień przejdźmy do historii.
Nasz bohater przechadzał się po lesie, prowadząc za sobą Jaguary TRN. Towarzyszyli mu Chwatek i Tycia.
-Nie rozumiem. – rzekł Chwatek. – Dlaczego twierdzisz, że ktoś stawia tu reaktor jądrowy?
-Właśnie. – przytaknęła Tycia. – Przecież to park narodowy. W takim miejscu nie wolno budować.
-Co to jest? – spytał Rainman i pokazał urządzenie oznaczone czarną koniczyną, która jest umieszczana tylko na pojemnikach z materiałami radioaktywnymi.
-Czytasz informacje z radioaktywnego urządzenia? – przestraszył się Chwatek.
-A mówisz, że nie używacie materiałów radioaktywnych. – rzekła Tycia. – Jak mogłeś nas okłamać?
-Nie nazywajcie mnie kłamcą. – odparł Rainman. – To urządzenie nie jest radioaktywne. To wykrywacz radioaktywności. Odzywa się zawsze, gdy w pobliżu znajdzie się coś radioaktywnego. Największe zagrożenie chorobą popromienną jest tam, gdzie wskazówka wchodzi na czerwone pole. – spojrzał na wskaźnik. – Zdaje się, że mamy do czynienia z reaktorem jądrowym, który może się przemieszczać i jest coraz bliżej nas. – stwierdził patrząc na strzałkę energii, która już prawie weszła na czerwone pole. Ale strzałka kierunku wskazywała prosto.
W tej chwili pojawił się potwór, który wyglądał na mutanta. Był on cały zielony. Miał zarysy łasicy i był ubrany jak Chytrzak.
-Ta łasica nie będzie nam robić głupich kawałów. – rzekł Chwatek. – Zaraz z niej zrzucę ten kostium.
-Nie rób tego. – ostrzegł Rainman. – Mój wykrywacz radioaktywności wskazuje, że to on jest tym źródłem promieniowania, którego szukamy.
Lecz gdy Rainman jeszcze mówił, zjawił się helikopter. Wyskoczyła z niego zamaskowana postać, która podstrzeliła mutanta i porwała Chwatka i Tycię. Po tej scenie helikopter odleciał. Zauważył to Słodziak, który właśnie przechodził tą drogą.
-Rainman. – krzyknął. – Jakiś zbir porwał Chwatka i Tycię.
-Może zbir, może i nie. – odparł Rainman. – Ale używają broni należącej do Raichu.
-Powiadomię Shippo. – rzekł Słodziak. – Wiem, gdzie on jest.
-Daj mu spokój. – zaprotestował Rainman. – On wyjdzie, kiedy dojdzie do siebie.
I pobiegł do bazy operacyjnej. A Słodziak poleciał za nim.
A w gospodzie pod starym dębem Shippo już czwarty dzień nie wychodził z gospody, tylko dumał nad tym, czy ufać Rainmanowi, czy też nie. Nagle Mędruś podszedł do niego.
-Przepraszam. – rzekł. – Ale przez ciebie od trzech nocy nie zamknąłem lokalu.
Shippo popatrzył mu w oczy.
-Czy kiedykolwiek zdarzyło ci się pójść za kimś, kogo nie znałeś, bo wziąłeś go za kogoś, kogo znasz, a gdy zobaczyłeś jak on wygląda naprawdę, to okazało się, że poszedłeś z nieznajomym? – spytał.
-Nigdy. – padła z góry odpowiedź Mędrusia.
-To po co mam ci o tym mówić? – spytał Shippo. – Przecież mnie i tak nie zrozumiesz.
Zaskoczony odpowiedzią Mędruś odstąpił od Shippo nie pytając go o nic.
Rainman wpadł do bazy jak hałaj.
-Chwatek i Tycia porwani. – rzekł. – Musimy coś zrobić.
Zaraz kwatera główna przysłała Tamagotchi 0-1-5 do bazy operacyjnej. Rainman spojrzał na niego.
-Namierz Chwatka i Tycię, korzystając z ich nadajników. – rzekł.
Robot wykonał polecenie i poszedł śladami sygnału. A Rainman i spółka poszli za nim. Tak doszli do groty, przy której stał stary AH-64 Apache. Rainman zaśmiał się.
-Zdaje się, że mamy tu gości z przyszłości. – stwierdził i wszedł do groty.
A tam przybysze rozmawiali z Chwatkiem i Tycią.
-Widzicie już, że to było dla waszego dobra. – rzekł Pierwszy. – Chytrzak wpędza w chorobę popromienną wszystko, czego się dotknie, a my jesteśmy jedynymi latającymi misiami, których nie dotknął.
-Ale jeśli was grzmotnie, to my zginiemy jak inni. – dodał Drugi.
-Dobra, dobra. – rzekł Rainman. – Kto wam dał broń?
-Nie ma na to czasu. – powiedziała Tycia. – Musimy uciekać, żeby ten potwór nas nie zaraził.
-Za późno. – orzekł Rainman, patrząc na wykrywacz radioaktywności. – Już tu idzie.
Zaraz ustawili się przy wejściu.
-Ognia! – krzyknął Rainman. – Na mój sygnał! Po pomidorze! Papryka! Ryż! Pieczarki! Kokos! Pomidor! Banan!
I zaraz otworzyli ogień. Rainman i Sajanka prądem, Killer plazmą, Terminator dźwiękiem, Harold i Ash laserem. W wyniku zsynchronizowanego ognia potwór nie wytrzymał i padł martwy na ziemię.
-Uciekać! – krzyknęli przybysze i wszyscy zaczęli biec. Gdy dotarli do groty, gdzie mieszkały latające misie współczesne Rainmanowi i jego grupie, ciało mutanta wybuchło. Huk słychać było nawet w gospodzie, ale Shippo nie zwrócił na to uwagi.
-Czym żeście strzelili do niego? – spytała Tycia Rainmana.
-To był tylko promień atomowy. – odpowiedział Rainman. – Zniszczy wszystkie cele tej grupy, jakiej był trafiony cel, który został zniszczony. Do użycia tej straszliwej broni potrzebne są 4 działa: elektryczne, dźwiękowe, plazmowe i laser. Promień atomowy zostanie wystrzelony tylko w przypadku jednoczesnego wystrzału z tych broni. I to w ten sam cel.
Przybysze wrócili do swojego czasu, a Rainman zajął się finansowaniem projektu.
-Słuchajcie. – rzekł Shippo, który już doszedł do siebie. Po chwili zwrócił się do Rainmana.
-Wiem, że nie jesteś Inuyasha. – rzekł. – Domyśliłem się tego jeszcze tam w Japonii, ale nie chciałem w to wierzyć. Teraz wiem również, że u ciebie będzie mi lepiej niż u Inuyashy. Przekonało mnie to, że choć wyglądałeś jak Inuyasha, to jednak byłeś dla mnie lepszy od niego. Myślę, że będziemy przyjaciółmi.
-Też tak uważam, Shippo. – odparł Rainman. – A poza tym wiedziałem, że kiedyś dojdziesz do siebie. W końcu choroba nie trzyma wiecznie w łóżku. I jeszcze jedno. Przyjaciele mówią mi „Rainman”.
-Bardzo mi miło, Rainman. – rzekł Shippo.
Wygląda na to, że Rainman i Shippo zostaną dobrymi przyjaciółmi. Po wyjaśnieniu kilku rzeczy nie ma nic lepszego niż przyjaźń.

►Ciąg dalszy nastąpi

</TEKST>

Już jutro następny rozdział. A teraz wprowadzenie do środka opowieści.

<TEKST>

Na skutek wojen nuklearnych Ziemia zboczyła z właściwej orbity i skręciła w kierunku Słońca. Członkowie drużyny Raichu, którzy wspierają Lunar Corporation, pilnują, żeby tajny projekt realizowany na Księżycu zakończył się sukcesem jak najszybciej, żeby wszystko, co żyje na Ziemi, mogło z niej uciec.

Projekt ów jest przeznaczony dla ludzi, roślin i zwierząt, a ludzie i zwierzęta, których nie uda się ewakuować, staną się osobnikami na zawsze zapamiętanymi jako… „Stracone Dusze”.


</TEKST>

TERAZ
1: 12/25, wznowione
2: 0/16, czeka
3: 0/15, czeka
T: 12/56, w toku

Postępy z książką uległy wznowieniu. Oby tylko nie było scalania postów.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mateusz SSJ8
PostWysłany: Pią 8:10, 03 Sie 2007 



Dołączył: 01 Sie 2007
Posty: 756
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: OZHAXALD


Dzisiejszy rozdział nosi tytuł "Zamieszanie".

<TEKST>

W poprzednim rozdziale Shippo otrząsnął się z wstrząsu psychicznego, którego nabawił się, gdy zdemaskował Rainmana. Po czterech dniach unikania świata wreszcie wyszedł do lasu i poznał okolicę. Ale czy to wystarczy, żeby nie mieć więcej niespodzianek? Opowiem wam o tym tutaj.
Była ciemna noc. Tak ciemna, że nic nie było widać. Chytrzak kręcił się wokół wysypiska śmieci, które było okradane przez transportowce Raichu. Nagle zobaczył coś, dzięki czemu mógłby odebrać drużynie Raichu szacunek.
Otóż na śmietnik przyjechała śmieciarka, która wyrzuciła na śmietnik spory ładunek przeterminowanych leków. Gdy wóz odjechał, Chytrzak podszedł do worka i rozwiązał go.
-Świetnie. – uśmiechnął się do siebie. – Ten Rainman nie będzie miał się gdzie ukryć, kiedy rano go dopadną.
I zabrał worek. Lecz nie wiedział, że na śmietniku był Shippo, o którym tylko Rainman wiedział, że jest demonem.
-O rety. – pomyślał Shippo. – Cokolwiek knuje ta łasica, to na pewno nie jest nic dobrego. Muszę zawiadomić Rainmana.
I pobiegł, więc Rainman dowiedział się, że Chytrzak znowu próbuje mu zaszkodzić i następnego dnia szukał go. Nie nachodził się długo, bo zobaczył stragan, do którego podchodziło mnóstwo zwierząt.
-Niemożliwe. – pomyślał. – Tu przecież nie wolno budować.
Podszedł bliżej i zobaczył... Chytrzaka rozdającego leki.
-Hej! Hej! Hej! – krzyknął i zaraz wszyscy obejrzeli się na niego. A kiedy zobaczyli człowieka, uciekli. Wszyscy, z wyjątkiem Chytrzaka.
-Hej! – rzekł Chytrzak. – Psujesz mi interes, Rainman!
-Ładny mi interes. – rzekł Rainman z powagą. – Zarabiać kosztem ludzkiego zdrowia. A może powinienem powiedzieć „zdrowia zwierząt”? Tak czy inaczej zdaje mi się, że byłeś na wysypisku.
-Skąd ty wiesz, że tam byłem? – spytał Chytrzak.
-Ja mu powiedziałem. – odpowiedział Shippo.
-Co? – spytali wszyscy, którzy to widzieli. – Jeszcze jeden człowiek?
-Jak to możliwe? – spytał Chytrzak. – Przecież cię nie widziałem.
-A może wyglądałem tam inaczej niż tu teraz? – podpowiedział mu Shippo.
-Niech mi ktoś powie, że ten mały nie zmienia postaci. – rozpłakał się Chytrzak.
-Shippo może skopiować swym wyglądem mnie, ciebie i każdego, kogo już widział. – wyjaśnił Rainman. – Ale ogon mu zostaje taki sam, przez co chciałbym, żeby to dopracował. Tak czy inaczej, ostrzegam cię, Chytrzak. Zabieraj swój śmierdzący zbrodnią ekologiczną stragan z tego lasu, zanim siłą cię stąd usunę za zarabianie kosztem zdrowia innych.
Po tych słowach Rainman i Shippo poszli gdzie indziej szukać kogoś, komu trzeba pomóc. A Chytrzak? Nie usunął swego straganu, tylko dalej rozdawał leki.
Godzinę później idący po lesie Dawid i Lena zaszli przez pomyłkę do ciemnego lasu, gdzie okrutna Gryzelda czekała, aż ktoś wpadnie w jej sieć. Lecz jej ofiarą był Dawid, który z bolącą nogą nie mógł szybko biec. Z tego powodu Dawid i Lena nie modli szybko biec. A Gryzelda deptała im po piętach.
Przechadzający się po lesie Rainman i Shippo znaleźli mapę.
-Zdaje się, że ktoś ma kłopoty. – rzekł Rainman. – Masz jakąś broń laserową?
-Tak. – odpowiedział Shippo. – Ale nigdy z niej nie strzelałem.
-Teraz będziesz miał okazję. – rzekł Rainman. – Transformacja!!!!
I zaraz przybrał postać opisaną przeze mnie w rozdziale 5.
-Tak wyglądałeś, kiedy cię widziałem. – rzekł Shippo. – Ale skąd będę wiedział, że to ty, a nie Inuyasha?
-Po piorunie. – odpowiedział Rainman. – Inuyasha nigdzie go nie miał, a ja mam go zawsze tu. – i wskazał na swój tors.
-Aha. – rzekł Shippo. – Nigdy nie zwracałem uwagę na to i dlatego myślałem, że jesteś Inuyasha.
-Pomyłka każdemu może się przytrafić. – rzekł Rainman. – Nawet mnie, rzecz jasna.
I pobiegł. A Shippo zmienił się w latającą różową kulę i poleciał.
Nie minęła godzina, a już znalazł Dawida i Lenę.
-Rainman miał rację. – rzekł. – Ktoś istotnie potrzebuje pomocy.
I zaraz schował się za drzewo, gdzie wrócił do swojej postaci. Gdy zobaczył Gryzeldę, natychmiast wyciągnął strzelbę.
-Obronię tych ludzi, choćbym musiał upiec tego pająka. – rzekł, bo strzelba, którą wyciągnął, to nie była zwykła broń palna, tylko strzelba laserowa. Shippo uzbroił broń i wyszedł zza drzewa.
-Ha! Ha! Ha! – zaśmiała się Gryzelda. – Teraz was zjem.
Nagle poczuła, że z tyłu jest jej niemiłosiernie gorąco. To Shippo do niej strzelał ze strzelby laserowej. W końcu Gryzelda nie wytrzymała gorąca i podskoczyła do góry. Kiedy obejrzała się za siebie, zobaczyła Shippo ze strzelbą laserową w rękach.
-Jak śmiesz do mnie podskakiwać? – spytała Gryzelda.
-Jak śmiesz rzucać się na słabych? – spytał Shippo nie odpowiadając na pytanie Gryzeldy.
-Wiesz, kto to, Dawid? – spytała Lena.
-Nie znam tego dzieciaka. – odparł Dawid. – Ale ktokolwiek to jest, ma cela i zaskakującą broń.
-Nie dziwię się, że mnie nie znasz, bo jestem nietutejszy. – odpowiedział Shippo. – Mam na imię Shippo.
-Nie obchodzi mnie, jak masz na imię, bo zaraz skończysz w moim żołądku. – powiedziała Gryzelda.
-To się okaże. – odparł Shippo i znowu strzelił do Gryzeldy ze strzelby laserowej.
Nagle zjawił się Rainman. Usłyszał on krzyki Gryzeldy i przybiegł do ich źródła. Zaraz zbliżył się do Shippo.
-Gdzie wróg? – spytał.
-To ten pająk. – odpowiedział Shippo.
-Dzięki, że go przytrzymałeś. – rzekł Rainman. – Gdyby nie ty, przybyłbym za późno.
I złapał Gryzeldę z całej siły za nogę, po czym zaczął się kręcić.
-Puść mnie w tej chwili! – krzyknęła Gryzelda do Rainmana, który kręcił się coraz szybciej. – Słyszysz? Puść mnie natychmiast!
-Puszczę. – odparł Rainman. – Ale tak, żebyś się spaliła w atmosferze, pajęczyco.
Po tych słowach Rainman puścił Gryzeldę i przestał się kręcić. A Gryzelda wyleciała w kosmos i spaliła się wchodząc z powrotem w atmosferę Ziemi. To był koniec Gryzeldy i jej złego życia. A Rainman wrócił do swojej postaci.
Dawid i Lena podziękowali Rainmanowi i Shippo za ratunek, który nadszedł w samą porę. A Rainman powróciwszy do lasu zobaczył, że zwierzęta cierpią. Natychmiast poszedł do Chytrzaka i dopadł go.
-Co ja ci mówiłem na temat szkodzenia innym? – spytał.
-To wina moich pacjentów. – wyjaśnił Chytrzak.
-Na nich nie zwalaj winy. – rzekł Rainman. – Weź spróbuj wszystkich leków, którymi ich poczęstowałeś do tej pory.
Chytrzak spróbował i rozchorował się. Rainman obrócił się na pięcie i poszedł sobie do bazy operacyjnej, gdzie miał jeszcze dużo pracy, żeby uratować życie Ziemi.

►Ciąg dalszy nastąpi

</TEKST>

POSTĘP
1: 13/25, w toku
2: 0/16, czeka
3: 0/15, czeka
T: 13/56, w toku

Fabuła gry "Stracone dusze" toczy się już teraz.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mateusz SSJ8
PostWysłany: Pią 17:46, 03 Sie 2007 



Dołączył: 01 Sie 2007
Posty: 756
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: OZHAXALD


Jeszcze dzisiaj umieszczę tu rozdział 14 zatytułowany "Crimson, cz. 1"

<TEKST>

W poprzednim rozdziale Rainman i Shippo uratowali Dawida i Lenę przed okrutną Gryzeldą, podczas gdy Chytrzak mimo ostrzeżeń Rainmana nie zwinął swojego „interesu”, za co Rainman kazał mu spróbować wszystkich leków, które Chytrzak dał wszystkim zwierzętom w lesie. Ale to tylko jedna z przygód, które Shippo miał przeżyć obok Rainmana.
W grocie latających misiów wszyscy dowiedzieli się o tym jak Gryzelda zakończyła żywot.
-To było dobre, Rainman. – rzekł Chwatek. – Szkoda, że tego nie widziałem.
-Nie opowiem ci tego szczegółami, ponieważ Shippo dosyć wycierpiał w towarzystwie Inuyashy. – orzekł Rainman.
-Słuszna uwaga. – zgodził się Shippo. – Inuyasha tyle razy mnie uderzył, że zastanawiam się, czy jest ktoś, kogo by nie bił.
-Długo będziemy musieli czekać na odpowiedź na to pytanie. – uśmiechnęła się Tycia. Lecz gdy jeszcze mówiła, zjawił się… Platon. Zauważył Rainmana i potraktował go z góry.
-Kto cię tu wpuścił, człowieku? – spytał. – I co za dziwadło tu przyprowadziłeś?
-Kogo nazywasz dziwadłem? – spytał Shippo. – Mnie, zły demonie?
-Jak śmiesz mnie obrażać? – zdenerwował się Platon.
-Przepraszam za niego, Platonie. – przemówił Chwatek. – Ale Shippo nie jest z tego czasu.
-Shippo? – zdziwił się Platon. – Kto to jest Shippo?
-On. – odparł Rainman i wskazał na Shippo.
-Ten z lisią kitą? – uśmiechnął się Platon. – To największe dziwadło, jakie tu widzę.
-Nic nie poradzę na to, że mam ogon. – poinformował Shippo. – Taki się urodziłem.
-Nieważne. – odpowiedział Platon. – Bo mocno mnie niepokoicie.
-Dobra. – rzekł Rainman. – Już idziemy stąd. I tak Shippo i ja mieliśmy pilnować, czy Chytrzak nic złego nie knuje, więc mmm… może wpadniemy tu w niedzielę na imprezę, czy coś w tym rodzaju.
I skierował się do wyjścia. A Shippo poszedł za nim.
-Nic im nie będzie. – uśmiechnął się Chwatek. – Możemy się uczyć.
Platon zaraz zaczął wykładać lekcję. Ale w środku lekcji zobaczył, że… Shippo i Rainman są w grocie.
-Hej! – krzyknął.
-Tak, wiemy. – rzekł Shippo. – Nie wolno nam tu wejść. Ale jak Rainman ma wyjaśnić to kolegom z drużyny?
-Jakim kolegom? – spytał Platon.
Shippo wyprowadził go z groty i widać było, że są goście. Zaraz zatrąbiły trąby i na czele stanął człowiek o pseudonimie Maverick. Podszedł on do groty i rozłożył list.
-Rainman. – zaczął czytać. – Nasze strony internetowe posiadały hasło, które chroniło nas przed spamami, wirusami, i innymi zagrożeniami związanymi z posiadaniem Internetu. Ale lubelski wojewoda wynajął specjalnych hakerów, którzy włamali się do naszej bazy danych i dowiedział się o latających misiach. W związku z tym, z rozkazu twego zwierzchnika, Balboy, musisz udać się do urzędu województwa lubelskiego w celu poinformowania wojewody, że złamał prawo, wchodząc na naszą stronę internetową i pokazać, że na stronach była prawda.
-Rainman? – odezwał się Chwatek. – Wszystko w porządku?
-Musimy lecieć do Lublina. – odparł Rainman.
-Nic z tego! – zaprotestował Platon. – Wystarczy to, że Chwatek i Tycia polecieli z tobą do tej tzw. Japonii. Więcej nigdzie nie polecą.
-Muszą. – odparł Rainman. – Chodzi o reputację naszej strony internetowej. Jeśli nie pokażę, że wzmianka o latających misiach to prawda, drużyna Raichu straci prawo do prowadzenia własnej strony internetowej. Bez Internetu nie opracujemy broni silnej jak broń nuklearna i na 100% przyjaznej dla środowiska, a takie pociski przydadzą nam się do odstraszania naszych wrogów od naszej bazy. Jeśli stracimy Internet, stracimy satelity, a wtedy żadna amunicja broni, o której wspomniałem, nie doleci do celu.
-O czym ty mówisz, Rainman? – spytała Tycia.
-Mówię o rakietach balistycznych z głowicą elektryczną, czyli o EGB. – odparł Rainman. – Używane przez nas prochowe rakiety balistyczne, czyli PBR, są zbyt drogie, żebyśmy mogli ciągle wykorzystywać je do obrony bazy. Rakiety EGB mają być tańsze i korzystać z satelitarnego systemu namierzania celów, co pozwala na ogólnoglobalny zasięg. I nie ma znaczenia, jak duża jest nasza planeta. Po wybuchu pojawiać się może grzyb, jak po wybuchu bomby atomowej, ale to nie jest radioaktywne, jeśli cel nie jest radioaktywny. Projekt przechodzi właśnie symulacje komputerowe. Oczywiście nasze silosy nie mogą jeszcze strzelać tą amunicją, ale o tym pomyślimy, kiedy pociski będą gotowe.
-Nie pozwolę, żeby wasza praca nad tą bronią była zbędna. – rzekł Chwatek. – lecę z wami. Bez względu na to, co Platon mówi. Jeśli od tego, czy mnie zobaczą zależy przyszłość waszej amunicji, to zrobię to, co trzeba.
W takim składzie nasi bohaterowie wyruszyli do kwatery głównej. Oczywiście Platon nie wierzył Rainmanowi i też poleciał. A kiedy byli już w Lublinie, Wojewoda powitał Rainmana jak przyjaciela. Ale był tam jeden dyrektor cyrku, który chciał porwać Chwatka i Tycię, eliminując przy tym świadka. Poszedł więc do starego magazynu, gdzie ukrywał się naiwny cień, Crimson. Jego imię miało różne znaczenie. Jedni nazywali go „Szkarłatny”, Inni „Purpurowy”, a jeszcze inni-„Karmazynowy”. Tylko nieliczni nazywali go „Crimson”.
-Słyszałem, że tu znajdę Crimsona, eliminatora wariatów. – rzekł Dyrektor.
-Dobrze słyszałeś. – odparł Crimson nie wstając z fotela. – Ale obawiam się, że to będzie kosztować.
Dyrektor rzucił na stół 5.000 rubli.
-Czy tyle wystarczy? – spytał.
Crimson obejrzał ruble i uśmiechnął się.
-Właśnie dobiłeś ze mną targu, proszę pana. – rzekł. – A teraz gdzie znajdę obiekt zlecenia?
Czy to oznacza koniec Rainmana? Czy Chwatek i Tycia wrócą do domu? Czy Nie będzie nikogo, kto by został w kawałkach rozrzucony po całej galaktyce?
Nie przegapcie następnego rozdziału.

►Ciąg dalszy nastąpi

</TEKST>

1: 14/25, w toku
2: 0/16, czeka
3: 0/15, czeka
T: 14/56, w toku

A już jutro rozdział 15.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mateusz SSJ8
PostWysłany: Sob 10:25, 04 Sie 2007 



Dołączył: 01 Sie 2007
Posty: 756
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: OZHAXALD


Rozdział 15 nosi tytuł "Crimson, cz. 2"

<TEKST>

W poprzednim rozdziale Rainman zmuszony do obrony rzetelności ogólnodrużynowej gazety internetowej musiał lecieć z Chwatkiem i Tycią do Lublina, żeby drużyna Raichu była w stanie wykorzystać kiedyś Internet do naprowadzania pocisków rakietowych na cel. Ale na drodze stanął mu dyrektor cyrku, który miał plany związane z Chwatkiem i Tycią. Postanowił on skorzystać z usług Crimsona, żeby wyeliminować Rainmana.
Rainman przechadzał się po lesie z przyjaciółmi.
-Jesteś pewien, że to dobra droga? – spytał Chwatek.
-Nie wiem. – odparł Rainman. – Nigdy tu nie byłem.
Nagle na ich drodze stanął niewysoki wojownik. Miał on całe ubranie w kolorze szkarłatnym. Spodnie, bluzka, kapelusz z piórkiem i buty. Wyglądało na to, że cały był różowy, ale pod maską przeciwgazową niemożliwe było zobaczyć jego twarz. Był to nie kto inny jak Crimson.
-Nie ruszać się! – krzyknął. – Zniszczę każdego wariata, który do mnie podejdzie.
I rzucił się na Rainmana. Na szczęście podczas walki zwymiotował, bo za dużo zjadł przed tą walką.
-Nie powinienem się tak najadać. – rzekł. A Rainman wykorzystał to i wziął go do niewoli.
-Co powinniśmy zrobić z tym dziwakiem? – spytał.
-Nie wiem. – odpowiedziała Tycia. – Zabić to grzech, a my nic nie wymyślimy.
-Litości! – krzyczał Crimson. – Nie miałem wyboru! Eliminuję wariatów! Zarabiam na tym! Dyrektor cyrku obiecał mi zapłatę, jeśli cię, człowieku…
Nie dokończył, bo w tym momencie Rainman go zakneblował.
-Zaraz, zaraz. – rzekł. – Chcesz powiedzieć, że dyrektor cyrku zapłacił ci za sprzątnięcie mnie?
-Tak. – odparł Crimson. – Zapłacił mi za twoją głowę 5.000 rubli. A biorę co najmniej 2.000 € za wariata, którego sprzątnę.
-Za 5.000 rubli dostaniesz jedynie 1.999 €. – odpowiedział Rainman
-Powinienem wiedzieć, że to za mało. – rzekł Crimson. – Ale za nim odejdziesz stąd, pozwól, że będę ci pomagać w twoich planach, dopóki nie osiągniesz celu.
-No dobra. – rzekł Rainman. – Przy promach przyda się dodatkowa para rąk.
I tak Crimson dołączył do Rainmana, Chwatka i Tyci. Nie minęło dużo czasu, a już doszli do domu dyrektora cyrku.
-Tu się zamelinował. – rzekł Crimson. – Przybył niedawno. Szuka atrakcji do swojego cyrku. Zatrudnia u siebie klaunów, akrobatów i treserów. Kupuje też zwierzęta do swoich cyrków. Policja podejrzewa, że on coś ukrywa, lecz nigdy nie zostało to udowodnione.
-Co? – zdziwił się Chwatek. – Taki podejrzany typ i wynajął cię, żebyś wyciął Rainmana w pień i zapłacił ci za to?
-Fakt. – rzekł Crimson. – W domu zwalczałem zło, ale po przygodzie z maską przestałem walczyć ze złem nawet pod osłoną nocy. Po raz ostatni działałem wtedy, kiedy komuś pomogłem. Od tego czasu chcąc uniknąć tego, że ktoś zobaczy moją twarz, zmieniłem zawód i zostałem łowcą wariatów. O tym człowieku słyszałem, że jest podejrzany, ale kiedy zaproponował mi ruble, przyjąłem od niego zlecenie.
Zaraz weszli do cyrku i zobaczyli pełno akrobatów. Rainman zobaczył pamiętnik dyrektora. Zaraz wziął go do ręki i otworzył.
-„Drogi pamiętniku”. – zaczął czytać. – „Od Wojewody dowiedziałem się, że na świecie są latające misie. Przyleciały tu dwa. Z Rainmanem. Dlatego wynająłem łowcę wariatów, Crimsona, żeby sprzątnął Rainmana, żebym ja mógł uwięzić latające misie. A kiedy to się stanie, mój cyrk będzie jedynym w całej Rosji”. Widzisz, Crimson? On chciał, żebyś mnie zabił, bo przy mnie Chwatek, Tycia i Platon są bezpieczni.
-No dobra. – rzekł Crimson. – Ale jeśli latające misie istnieją, to, dlaczego uznał ciebie za wariata, dla którego nie ma miejsca na tym świecie?
-Bo nie chciałem, żebyś mnie uznał za wariata. – rzekł Dyrektor, który właśnie wszedł i zobaczył Rainmana patrzącego w jego pamiętnik. – Naprawdę ciężko ci myśleć, Crimson. Straże! Brać ich!
I zaraz zaczął się pościg. A w Kanadzie oczekujący na powrót Rainmana, Chwatka i Tyci przyjaciele Rainmana oglądali właśnie Shreka. Lecz gdy przyszła chwila, kiedy „Pinokiowi urósł nos za wypieranie się prawdy”, Shippo przestał milczeć.
-Killer. – rzekł. – Wyłącz ten film i daj inny.
-Ale jaki? – spytał Killer. – W „Królu lwie” jest za dużo ponurych wątków, żeby oglądały go dzieci.
-Byle jaki. – odpowiedział Shippo. – Byle tylko nie było tam rosnącego nosa.
-Nie mam lepszych filmów. – orzekł Killer. – To jedyne, które przysłano z kwatery głównej.
-Nie macie czegoś w Internecie? – spytał Mędruś.
-Dobrze, że zapytałeś. – rzekł Terminator. – Bo chciałbym zobaczyć, co z Rainmanem.
I włączyli kamerę na satelicie. Zaraz widzieli tylko jak Rainman, Chwatek i Tycia zostają złapani przez policję. Sielanka się skończyła.
-Koniec siedzenia tutaj i oglądania głupich filmów. – rzekł Shippo. – Rainman potrzebuje pomocy. Wyruszamy natychmiast do Lublina.
-Nie tak szybko. – rzekł Killer. – Zrobimy to jak w drugiej części filmu „Shrek”.
-To znaczy? – spytał Shippo nie wiedząc o co Killerowi chodzi.
-Zmień się w postać, która jest na tej karcie. – poprosił Killer.
-Dobrze. – rzekł Shippo i zmienił się w kukiełkę, która była narysowana na karcie, którą Killer mu pokazał.
-Teraz możemy iść. – rzekł Terminator. – Chodźmy wszyscy razem pomóc Rainmanowi.
I poszli. Ale Shippo nie wiedział, że ta kukiełka narysowana na karcie, to był Pinokio. Dlaczego Killer poprosił Shippo o przemianę właśnie w Pinokia? Czyżby… Nie! To nie jest chyba to o czym myślę?

►Ciąg dalszy nastąpi

</TEKST>

1: 15/25, w toku
2: 0/16, czeka
3: 0/15, czeka
T: 15/56, w toku

Już tylko 10 rozdziałów do końca pierwszej części.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mateusz SSJ8
PostWysłany: Nie 9:43, 05 Sie 2007 



Dołączył: 01 Sie 2007
Posty: 756
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: OZHAXALD


Dzisiaj dodaję rozdział 16 zatytułowany "Crimson, cz. 3".

<TEKST>

W poprzednim rozdziale Rainman, Chwatek, Tycia i Crimson wpadli na trop intrygi Dyrektora cyrku, który chciał wziąć Chwatka i Tycię do swojego cyrku.
Zostali za to uwięzieni, lecz tą sytuację koledzy Rainmana obejrzeli przez satelitę. Zanim jednak Ruszyli z pomocą Rainmanowi, Shippo na prośbę Killera zamienił się w Pinokia.

Jak już wspomniałem, Rainman, Chwatek, Tycia i Crimson zostali aresztowani i osadzeni w więzieniu.
-Błagamy! – krzyczeli Chwatek i Tycia. – Wypuśćcie nas! Jesteśmy niewinni! Nie możecie nas tak zapuszkować!
Po chwili przestali. Ale Chwatek spojrzał na Rainmana.
-A co z odczytaniem praw? – spytał. – Powinni powiedzieć „Macie prawo zachować milczenie”.
-Właśnie. – przytaknęła Tycia. – Nikt nam nie mówił, że mamy prawo zachować milczenie.
-Chwatek. Tycia. – odezwał się Rainman. – Wy macie prawo zachować milczenie. Brakuje wam tylko odpowiednich umiejętności.
Crimson też był uwięziony. Przykuty do ściany trząsł się ze strachu.
-Muszę się trzymać zanim ja też całkowicie oszaleję. – powiedział sam do siebie.
-Rainman? Chwatek? Tycia? – odezwał się Shippo, który już przybył z odsieczą. Lecz gdy Crimson go zobaczył, zobaczył twarz Pinokia.
-Za późno. – rzekł. – Już słyszę głosy, a widzę Pinokia.
-Mędruś! Shippo! – krzyknął Rainman. – Uwolnijcie nas stąd!
Brawissima chciała zapalić lont. Ale spadła prosto do uwięzionych. Killer wyjął zapałkę, zapalił ją i odpalił nią lont.
-Ognia! – krzyknął i wszyscy uciekli. Po chwili był huk eksplozji, który potrząsnął więźniami na boki. Gdy Morelka stwierdziła, że nie ma przeszkód, Shippo wskoczył do dziury, która się zwolniła i tak wykonywał salta, że się po prostu… zaplątał.
-Jeśli Shippo wygląda jak Pinokio, to znaczy, że… – zaczął Rainman.
-Pinokio? – spytał Chwatek. – Jaki Pinokio?
-To proste. – orzekł Rainman. – Carlo Collodi napisał kiedyś książkę o drewnianym chłopcu, który miał na imię Pinokio. Ów chłopiec nie miał prawa kłamać, bo za to rósł mu nos.
-Czy ten Carlo Collodi nie mógł napisać innej bajki? – spytał Shippo. – Bo ja nic nie rozumiem z tego, że nos rośnie za kłamstwa.
-Uwaga, lecę! – krzyknął Mędruś i po chwili postawił wiewiórkę na plecach Shippo.
-Szybko. – rzekł Rainman do Shippo. – Skłam coś.
-Co mam powiedzieć? – spytał Shippo.
-Cokolwiek, ale szybko. – popędziła go Malinka.
-Powiedz coś, co powiedziałbyś będąc nienormalnym człowiekiem, na przykład, że nie nosisz bielizny. – zaproponował Chwatek.
-Nie noszę bielizny. – rzekł Shippo, dostając rumieńców. I nic się nie stało.
-Naprawdę? – zapytał Rainman.
-Z całą pewnością nie. – odpowiedział Shippo. Ale gdy tylko to powiedział, To, ponieważ miał postać Pinokia, nos mu… urósł.
-Jeśli Pinokio na pytanie odpowiada „Nie” I nos mu rośnie, to wygląda na to, że jednak tak. – rzekł Rainman.
-Hej. – zareagował Shippo. – Jeśli w nosie, który rośnie za kłamstwa jest jakiś morał, to ja jestem Pinokio.
Gdy tylko to powiedział, nos znów mu urósł.
-Jaką masz bieliznę, jeśli nosisz? – spytał Crimson.
Shippo nie wiedział co odpowiedzieć.
-W ogóle nie założył. – stwierdziła wiewiórka, która zobaczyła pod spodniami goły tyłek.
-Nieprawda. – odparł Shippo. I nos mu wydłużył się jeszcze bardziej.
-Prawda. – odpowiedziała wiewiórka I wyrwawszy mu klucze zaczęła biec po jego nosie.
-Nieprawda. – rzekł Shippo. A jego nos znowu mu się wydłużył.
-Nie nosisz. – uparła się wiewiórka, która stanęła mu już na końcu nosa.
-Nieprawda! – krzyknął Shippo, któremu za powtórzenie tego samego kłamstwa nos znów urósł.
-No dobra. – rzekła wiewiórka i zaczęła uwalniać więźniów. – Uwaga na ręce.
Rainman był już wolny. Ale wiedział, że Shippo nie jest zadowolony ze swojego nosa.
-Powiedz prawdę odnośnie tego, przy czym skłamałeś. – rzekł do niego.
-Poddaję się. – rzekł Shippo. – Naprawdę nie noszę bielizny.
Gdy tylko to powiedział, jego nos się skurczył, chociaż nie do normalnych rozmiarów.
-Nie mówcie do mnie Pinokio. – powiedział Shippo. – Mam na imię Shippo.
Gdy tylko Shippo wypowiedział to do końca, jego nos wrócił do normalnych rozmiarów. Natychmiast wrócił do normalnej postaci.
-Morał, którego nie widziałeś, jest taki, że kłamstwo ma krótkie nogi. – rzekł Rainman. I ruszyli prosto do miasta ratować Platona. Tam zaczęła się walka. Wojewoda osłonił sobą Platona, przez co stracił życie, ale zabił przy tym Dyrektora.
-Nie ważne moje życie. – rzekł umierający Wojewoda. – Cieszę się, że dałem komuś długie życie. Nawet, jeśli to zwierzę.
Nasi bohaterowie wrócili oczywiście na misję. A wszyscy, którzy z nimi tam mieszkali, wrócili z nimi. Shippo wrócił, ponieważ obiecał Rainmanowi przyjaźń na całe życie.
-Już rozumiem. – rzekł Shippo do Killera. – Jeśli Pinokio kłamał, jego nos stawał się tak długi, że niekiedy uniemożliwiał mu chodzenie.
Dobrze, że Shippo zrozumiał morał. Ale cokolwiek by się dalej działo, na pewno nie zmieni się znowu w Pinokia.

►Ciąg dalszy nastąpi


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mateusz SSJ8
PostWysłany: Pon 13:10, 06 Sie 2007 



Dołączył: 01 Sie 2007
Posty: 756
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: OZHAXALD


Rozdział 17 nosi tytuł "Rainman kontra Inuyasha".

<TEKST>

Pewnego dnia Inuyasha przybył w okolice bazy operacyjnej „Sunlight” w Kanadzie. Nawet nie wiedział o tej bazie, ponieważ nigdy nie był w Kanadzie.
-Kagome. – rzekł do towarzyszącej mu Kagome. – Nie wiem, dlaczego wędruję z tobą po przyszłości, szukając Shippo. Nie znajdziemy go.
-Zamknij się. – rzekła Kagome. – To ty wrzuciłeś go do studni. I tylko siebie możesz winić za to, że teraz go szukamy.

Tymczasem w samej bazie Rainman rozwiązywał jeden problem. Tym problemem było to, że Shippo przywiązał sobie paskiem kamizelkę.
-Nie tak. – rzekł Rainman. – Tak nigdy nie wiąż.
-To jak? – spytał Shippo. – Próbowałem już wszystkiego, a ty ciągle mówisz, że źle wiążę.
-Pasek możesz wiązać, jak chcesz. – odparł Rainman. – Ale nigdy nie przywiązuj nim sobie kamizelki. To przynosi pecha, kiedy jedziesz na rowerze. Pozwól, że pomogę ci.
I zaraz zabrał mu pasek z kamizelki, po czym zaczął wiązać. Zawiązał tak, że kamizelka nie była przywiązana paskiem, tylko swobodnie powiewała na wietrze. Shippo zaśmiał się.
-A, więc o to ci chodziło. – rzekł. – No dobra, ale jak ja wyglądam?
-Lepiej nie będzie. – odparł Rainman. – Teraz możemy iść na patrol.
I poszli. Jeśli zastanawia was to jak wyglądała Kagome, to teraz czytajcie.
Na normalnej dziewczęcej twarzy widać było brązowe oczy. Na głowie czarne, swobodne włosy. Ubrana w zieloną spódniczkę i białą koszulę, na której wokół szyi uwiązana była zielona chustka. [Jeśli ktoś oglądał serial pt. „Inuyasha”, nie musiał tego czytać]
Teraz przenieśmy się właśnie do Inuyashy i Kagome, którzy szukali Shippo po lesie. Doszli do domku Dawida i Leny.
-Przepraszam. – rzekł Inuyasha. – Czy nie widziała pani małego chłopca z lisią kitą?
Lena zaśmiała się na jego widok.
-Co w tym śmiesznego? – spytał Inuyasha.
-Rainman. – rzekła Lena. – Wracaj lepiej do własnej postaci i nie rób nam kawałów.
-Ach, ty! – zdenerwował się Inuyasha i już miał ją uderzyć.
-Siad. – powiedziała Kagome i Inuyasha zarobił glebę. Wtedy Kagome zwróciła się do Leny.
-Kim jest ten Rainman? – spytała.
-Nasi przyjaciele mają z niego dobrego sąsiada. – orzekła Lena. – To prawdziwy inżynier. Ciągle chodzi po lesie i pilnuje, czy nikomu nie trzeba pomóc. Ostatnio często chodzi za nim jakiś mały chłopiec, który ma lisią kitę. Zdaje się, że to prawdziwa lisia kita, bo rusza nią, kiedy idzie.
-Chodźmy. – rzekł Inuyasha. – Jeśli ten chłopiec to Shippo, to znaczy, że wiemy już, gdzie szukać.
-Gdzie jest ten Rainman? – spytała Kagome nie zwracając uwagi na to, co mówi Inuyasha. – Wiesz, gdzie on jest?
-Ma bazę w centrum tego lasu. – odpowiedziała Lena. – Ale często wychodzi z niej. Dzisiaj będzie pewnie w górach stawiać nową elektrownię, więc idźcie w góry, żeby go spotkać. Ale uważajcie na czołgi. Pełno ich w lesie i nie wiadomo, gdzie są.
-Dziękuję. – rzekła Kagome i odeszła od drzwi.
-Dlaczego pytasz o Rainmana, skoro szukamy Shippo? – spytał Inuyasha.
-Jeśli Shippo chodzi z Rainmanem, to, jeśli znajdziemy Rainmana, znajdziemy Shippo. – odpowiedziała Kagome.
-Że też o tym nie pomyślałem. – rzekł Inuyasha. I poszli prosto w góry.
Po godzinie Rainman i Shippo byli już na lodowcu. Właśnie przybyła nowa elektrownia. Budynek był opracowany w kwaterze głównej, a teraz Shippo widział, jak budynek dociera na miejsce.
-Więc budynki opracowujecie gdzie indziej, a stawiacie je tam, gdzie mają być postawione. – rzekł. – Nigdy bym na to nie wpadł.
-A ten Inuyasha, za którego mnie wziąłeś tam w Japonii, tym bardziej, co? – spytał Rainman.
-Rainman. – uśmiechnął się Shippo. – Twoje poczucie humoru jest po prostu znakomite.
-A moje będzie jeszcze lepsze, kiedy Shippo wróci tam, gdzie jego miejsce. – rzekł Inuyasha, który już przybył na miejsce.
-Hej. – rzekł Rainman. – A gdzie jest Kagome, jeśli zawsze jest tam, gdzie ty?
-Tutaj. – odpowiedziała Kagome. – Szukałam Shippo po całym świecie i gazety zaprowadziły mnie tutaj.
-Niepotrzebnie. – odparł Shippo. – Rainman traktuje mnie lepiej niż Inuyasha. Od kiedy tu jestem, jeszcze ani razu nie dostałem od niego w głowę.
-Słuchaj, Rainman. – rzekł Inuyasha. – Nie wiem, dlaczego Shippo uważa cię za przyjaciela, ale długo z tobą nie będzie.
-Shippo. – rzekł Rainman do Shippo. – Uciekaj stąd, zanim walka się zacznie. Nie jesteś jeszcze gotów do pierwszej walki w swoim życiu.
-Dzięki za ostrzeżenie, Rainman. – rzekł Shippo i uciekł za skałę.
-Takiego pajaca jak ty załatwię raz dwa. – rzekł Inuyasha.
-Uważaj. – rzekł Rainman. – Albo igrasz z ogniem, albo porywasz się z motyką na słońce. Uderzyłbyś swojego sobowtóra?
-Nie rozumiem. – orzekł Inuyasha.
-To zaraz zrozumiesz. – odparł Rainman. – Transformacja!!!!
I zaraz przybrał postać Inuyashy.
-A, więc o to ci chodziło. – rzekł Inuyasha. – Ale daleko ci do mnie. Tessaiga!!! – krzyknął, wyciągając miecz.
-Tą kupą złomu nic mi nie zrobisz. – rzekł Rainman w odpowiedzi. – Tessaiga Cybersword!!! – krzyknął, wyciągając swój miecz.
-To straszne. – rzekła Kagome sama do siebie. – Nie wiem, który z nich to Rainman.
Shippo usłyszał to i zaraz wystawił głowę znad skał.
-Rainman ma piorun na kracie, a Inuyasha nie. – rzekł.
-A masz! – krzyknął Inuyasha, uderzając mieczem.
-Przegrałeś! – krzyknął Rainman, uderzając swoim mieczem. Kiedy tylko miecze się skrzyżowały, miecz Inuyashy pękł na pół, a Inuyasha został kopnięty przez Rainmana prosto w brzuch.
-Jak to możliwe? – zdziwiła się Kagome. – Przecież miecz Inuyashy mógł złamać tylko demon.
-Wyjaśnię to z największą przyjemnością. – rzekł Rainman. – Cybermiecz to najpotężniejsza broń biała, jaka znajduje się na wyposażeniu drużyny Raichu. Kuty tylko na zimno jest lżejszy i mocniejszy, niż zwykły miecz kuty na gorąco. Używany tylko przeze mnie Tessaiga Cybersword jest zrobiony tak, żeby zachowywać się jak prawdziwy miecz o tej nazwie, a dzięki temu, że jest kuty na zimno, przechodzi przez każdą stal, jak przez masło, więc nic dziwnego, że miecz Inuyashy złamał się. Z resztą go ostrzegałem.
-A wiesz, co się dzieje, kiedy Inuyasha straci miecz? – spytała Kagome. – Przez ciebie jesteśmy teraz w prawdziwym niebezpieczeństwie.
-Nie na długo. – odpowiedział Rainman. – Kto zna siebie, pokona wroga.
I zaraz schował miecz.
Inuyasha otrząsnął się z ciosu, ale kierował nim już instynkt demona.
-Rainman. – rzekł. – Może zabrałeś mi miecz, ale wręcz mogę cię pokonać.
-Nie wydaje mi się. – ziewnął Rainman, jak gdyby nie zdawał sobie sprawy, że Inuyasha jako demon jest bardzo niebezpieczny. – Tryb Alptraum!!!!
I zaraz na jego twarzy pojawiły się fioletowe pioruny. Na ten widok Kagome przestraszyła się, ale Shippo nawet nie zareagował.
-Rainman jest człowiekiem. – rzekł Shippo. – To, że tryb Alptraum będzie nim kierował, nie grozi mu. Ale Inuyasha nie ma tyle szczęścia ze swoim instynktem.
-Oby to, co mówisz o Rainmanie, to była prawda. – rzekła Kagome. – Bo będziemy mieć kłopoty, kiedy walka się skończy.
Inuyasha ruszył z pazurami na Rainmana, ale Rainman zrobił unik, po czym złapał go za rękę. Potem kopnął go z całej siły w brzuch, po czym Inuyasha natychmiast oprzytomniał.
-Dlaczego brzuch mnie boli? – spytał.
-Nic dziwnego. – rzekł Shippo. – Rainman kopnął cię z całej siły w brzuch, żebyś doszedł do siebie.
-Dobra, Rainman. – rzekł Inuyasha do Rainmana. – Podziękowałbym ci za pomoc, ale Shippo musi wrócić tam, gdzie jego miejsce.
-Zapomnij, Inuyasha. – odpowiedziała Kagome. – Twój miecz się złamał. Nie możesz walczyć. A poza tym jeśli Shippo czuje się dobrze w towarzystwie Rainmana, to nie mamy prawa go stąd zabierać.
-Ale ja nie odejdę bez niego. – rzekł Inuyasha.
Rainman zakneblował Kagome.
-Pozwól, że ja to powiem. – szepnął. Kagome zgodziła się i Rainman ją odkneblował.
-Siad, Inuyasha! – krzyknął i Inuyasha zarobił glebę.
-Skąd on o tym wiedział? – spytała Kagome.
-To proste. – orzekł Shippo. – Sam to mówi po niemiecku, żeby wrócić do własnej postaci.
-Tym razem wygrałeś, Rainman. – rzekł Inuyasha. – Ale następnym razem to ja będę zwycięzcą.
I poszedł. Ale Rainman obejrzał się na Kagome.
-Jak będzie taki zaborczy, to kiedyś zrobi ci coś, za co nie będzie mógł patrzyć w oczy ani tobie, ani nikomu innemu. – rzekł. Kagome zaśmiała się.
-Chyba domyślam się, co chcesz powiedzieć. – orzekła.
I tak oto, Rainman i Shippo dowiedli Inuyashy i Kagome, że Shippo polubił towarzystwo Rainmana bardziej niż towarzystwo Inuyashy. Pytaniem, które można teraz zadać, jest to, czy Inuyasha pogodzi się z tym faktem.

►Ciąg dalszy nastąpi

</TEKST>

1: 17/25, w toku
2: 0/16, czeka
3: 0/15, czeka
T: 17/56, w toku

Jak to mówią, ziarnko do ziarnka aż zbierze się miarka.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mateusz SSJ8
PostWysłany: Wto 9:29, 07 Sie 2007 



Dołączył: 01 Sie 2007
Posty: 756
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: OZHAXALD


Rozdział 18. Boże Narodzenie.

<TEKST>

Pewnego pogodnego zimowego dnia w grocie była nieświąteczna atmosfera. Wszyscy spali nie wiedząc, że na dworze Rainman i Shippo nie śpią, tylko patrolują teren, jak to mieli zwyczaj robić, skoro świt. Nagle zatrzymali się, ponieważ pod grotą zobaczyli Świętego Mikołaja. A może przebierańca? Tak, czy inaczej, ta historia zaczęła się właśnie tak.
-Nie pozwolę temu człowiekowi odkryć naszej bazy! – krzyknął Shippo.
-Nie strzelaj do niego. – ostrzegł Rainman. – To może być prawdziwy Święty Mikołaj.
-To lepiej schowam broń. – rzekł Shippo.
Ale Rainman został wyrolowany, bo ten, kogo zobaczył, to nie był Święty Mikołaj, tylko Chytrzak, który przebrał się za Świętego Mikołaja, żeby znaleźć sposób, żeby zaszkodzić Rainmanowi i jego paczce.
-Świetnie. – uśmiechnął się. – A już się bałem, że ten Shippo, czy jak mu tam, otworzy do mnie ogień. Ale posłuchał tego durnia, Rainmana.
I zaraz zapukał do groty. Platon oczywiście otworzył.
-Tak? – spytał.
-Potrzebuję pomocy. – rzekł Chytrzak. – Moje elfy nie chcą robić prezentów, a do Bożego Narodzenia już tylko 3 dni.
-Pomożemy. – rzekł Platon. – Od tego są przyjaciele.
I zaraz dał Chytrzakowi całe zapasy, zostawiając część dla mieszkańców groty. A Chytrzak oddalił się i razem z Łaskiem zjadł wszystko.
Minęły 3 dni od tego widoku, a misie nie otrzymały prezentów. Chwatek zaraz poleciał do Rainmana.
-Istotnie. – stwierdził Rainman. – Chytrzak przebrał się za Świętego Mikołaja, żeby wykraść wam jedzenie. Akurat 3 dni temu widziałem jakiegoś Świętego Mikołaja, jak kręcił się przy waszej grocie. A Boże Narodzenie dopiero za 3 dni.
-Nie rozumiem tylko jednego. – rzekła Tycia. – Jeśli Shippo był tam z tobą, to, dlaczego nie strzelał?
-A jak mogłem strzelać do Świętego Mikołaja? – spytał Shippo. – Rainman mi nie pozwolił.
-Bo ja już widziałem Świętego Mikołaja. – odpowiedział Rainman. – To taki sympatyczny człowiek, że sam bym do niego nie strzelał i nie pozwoliłbym na to tym, którzy ze mną są. A Chytrzak to wykorzystał i podszedł nas. W takim razie my podejdziemy jego. Tej nocy.
I jak Rainman mówił, tak zrobił. Przebrał się za Świętego Mikołaja i wsiadł na wyprodukowany czołg Spider Fotel. Tym czołgiem pojechał do Chytrzaka, bo było blisko. Shippo pojechał za nim drugim czołgiem, przebrany za elfa.
Chytrzak i Łasek właśnie myśleli nad tym, jak oszukać latające misie.
-Co teraz powinniśmy zrobić? – spytał Chytrzak.
-Chyba powinniście dać misiom to o czym marzą. – rzekł Rainman.
-Co? – spytał Chytrzak.
-Tak. – Odpowiedział Rainman.
I zaraz jego czołg wyjechał zza drzewa. Po chwili ukazał się też czołg, którym jechał Shippo przebrany za elfa.
-To on. – przestraszył się Łasek. – Prawdziwy Święty Mikołaj.
-Nie. – odparł Chytrzak. – To tylko Rainman przebrany za niego.
-Mylisz się. – rzekł Rainman.
-Zobaczymy, Rainman. – rzekł Chytrzak i już miał zdjąć mu brodę, kiedy Shippo przebrany za elfa strzelił do niego ze strzelby laserowej.
-A to mój ochroniarz. – rzekł Rainman. – Oppish.
-Że też nie wpadłem na pomysł, żeby przestawić litery swojego imienia. – zachichotał Shippo, przytakując Rainmanowi. – Rainman naprawdę myśli o wszystkim. Nie to, co Inuyasha.
-Rainman i Shippo powiedzieli mi, że utrudniacie życie wszystkim, którzy mieszkają w tym lesie. – rzekł Rainman do Chytrzaka. – Dlatego muszę was zmienić w słupy lodu. Ale dam wam szansę uratować skórę. Rozdajcie latającym misiom wszystko, o co was poproszą. Na przygotowanie tego macie czas do świąt Bożego Narodzenia. I śpieszcie się, bo święta za 3 dni. Jeśli choć jeden latający miś będzie bez prezentu, wasze siły witalne zrównam z ziemią w okolicach czarnobylskiej elektrowni jądrowej.
I odjechał. A Shippo pojechał za nim.
-Rainman. – rzekł. – Nie gadałeś przypadkiem za ostro?
-Temu Chytrzakowi przyda się jakaś groźba, żeby powstrzymać tą łasicę przed sprawianiem kłopotów przed świętami. – odpowiedział Rainman z szerokim uśmiechem. – Wiesz, co mam na myśli, prawda, Shippo?
Nadszedł pierwszy dzień. Chytrzak i Łasek zebrali od latających misiów listę prezentów i zaraz po zebraniu wszystkich życzeń zamknęli się u siebie, by robić prezenty.
Nadszedł dzień drugi. Rainman i Shippo już długo nie widzieli, żeby Chytrzak rozrabiał. Nie widzieli, ponieważ Chytrzak pomagał Łaskowi w robieniu prezentów dla latających misiów.
Nadeszła Wigilia. Prezenty były gotowe. Rainman osobiście sprawdził, czy Chytrzak potraktował groźby poważnie, a Shippo mu towarzyszył. Okazało się, że Chytrzak dosyć dobrze przestraszył się Rainmana, bo nie było żadnego latającego misia, który by został bez prezentu.
-Chyba się udało. – stwierdził Shippo. – Chytrzak potraktował twoją groźbę tak, jakby to prawdziwy Święty Mikołaj mu groził.
-Lepiej stąd chodźmy, zanim ktoś nas zobaczy. – rzekł Rainman.
-Ho! Ho! Ho! – usłyszeli nagle nad swoimi głowami. Kiedy spojrzeli w niebo, zobaczyli Świętego Mikołaja we własnej osobie.
-Czy to jest prawdziwy Święty Mikołaj? – spytał Shippo.
-Tak. – odpowiedział Rainman. – Chyba zrobiliśmy coś dobrego, skoro nam się pokazał.
-Wesołych Świąt! – krzyknął Święty Mikołaj. – Wesołych Świąt, Rainman! Wesołych Świąt, Shippo!
-Wiesz, Rainman? – rzekł Shippo. – Coś czuję, że jeszcze nie raz zobaczę coś, czego u siebie nigdy nie widziałem.
-Shippo. – rzekł Rainman. – Gdybyś tylko wiedział, ile.
Dzięki sprytowi Rainmana, główni bohaterowie tej opowieści uratowali sens świąt Bożego Narodzenia. Miejmy nadzieję, że nie będą musieli więcej pracować w święta takie jak na przykład święta Bożego Narodzenia.

►Ciąg dalszy nastąpi

</TEKST>

1: 18/25, w toku
2: 0/16, czeka
3: 0/15, czeka
T: 18/56, w toku

Nie warto podważać dobroduszności Świętego Mikołaja.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mateusz SSJ8
PostWysłany: Śro 9:32, 08 Sie 2007 



Dołączył: 01 Sie 2007
Posty: 756
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: OZHAXALD


Rozdział 19. Leśna wróżka.

<TEKST>

Wszystko zaczęło się w gospodzie. Rainman i Shippo siedzieli tam cicho i zajadali popcorn, który został w bazie operacyjnej po ostatniej kolacji Rainmana i jego paczki.
-To miło, że Kagome pozwoliła mi tu zostać i pomagać ci w patrolach. – rzekł Shippo.
-Właśnie. – rzekł Rainman. – Ale coś mi mówi, że Inuyasha chciałby cię pobić jak dawniej i nie pogodzi się z ta myślą o tym, że ty jesteś tu, a on tam, w Japonii.

Nagle zjawił się Chytrzak. Wyglądało na to, że znowu szukał guza, bo potrącał każdego, kto stał mu na drodze. Rainman i Shippo zaczęli go obserwować. Chytrzak nie zwracał na to uwagi i podszedł do Mędrusia. Zaraz go złapał.
-Hej. – rzekł Mędruś do Chytrzaka. – Puść mnie. Nie możesz mnie zatrzymywać przy pracy.
Chytrzak jednak nie zareagował. Rainman i Shippo natychmiast przystąpili do akcji.
-Postaw go. – krzyknął Rainman. – W tej chwili go postaw. Słyszysz? Postaw, nie upuść.
-Rainman? – zdziwił się Chytrzak. – Nie wiedziałem, że tu jesteś, ale gdzie twój mały towarzysz o imieniu… imieniu…
-Shippo? – spytał Shippo.
-Właśnie. – rzekł Chytrzak i podziękował mu za słowo. Ale po chwili przestraszył się, bo zobaczył coś, co go przeraziło. Było to właśnie to, że Shippo miał ogon. Natychmiast go poznał.
-Ty! – zdenerwował się Chytrzak. – Nie wiedziałem, że cię tu spotkam, Shippo!
-Właśnie tak się składa, że dzisiaj niedziela i mamy wolne od patroli. – rzekł Rainman. – Jedliśmy wczorajszy popcorn, kiedy ty wszedłeś. Wprawdzie Shippo i ja jesteśmy tu jedynymi, którzy wyglądają jak ludzie, ale nie myśl, że ja nie umiem się bić. Zresztą Shippo widział, jak walczyłem niedawno z Inuyashą, więc być może nauczył się walczyć, ale nie jest jeszcze gotów na walkę.
-Tym lepiej dla mnie. – rzekł Chytrzak. – Wykończę najpierw jego, a potem zajmę się tobą.
I Chytrzak ruszył prosto na Shippo, ale dostał silnego kopniaka w brzuch. Wszyscy spojrzeli na Rainmana, który zadał Chytrzakowi cios. Nawet Mędruś, którego nie obchodziło nic poza pracą w godzinach pracy.
-Wiedz jedno, Chytrzak. – rzekł Rainman. – Nie pozwolę ci skrzywdzić Shippo. Jeśli pójdziesz na niego, ja zasłonię go swoją nogą. A wiesz, jak mocno potrafi kopnąć piłkarz?
-Nie będziesz mi tu prawić kazań. – rzekł Chytrzak. – Bo następnym razem obronię się przed twoim kopnięciem.
-Masz tydzień, żeby opuścić ten las. – rzekł Rainman. – Jeśli nie, to zagram twoją pustą czaszką w piłkę nożną.
Chytrzak uznał wyższość siły i wyszedł. Ale nie mógł przebaczyć Rainmanowi tego, że tak brutalnie go potraktował.
-Jeszcze mi za to zapłacisz, Rainman. – rzekł Chytrzak. – A wtedy twój przyjaciel, Shippo nie będzie miał, do kogo się zwrócić z pomocą.
W tej samej gospodzie była jedna osoba, która nie wiedziała nic o Rainmanie, a tym bardziej o Shippo. Mowa tu o Różynce, leśnej wróżce. Siedziała cicho i obserwowała, co Rainman robi Chytrzakowi. Zaraz poszła prosto do Platona.
-Co to za ludzie? – spytała.
-To tylko Rainman i Shippo. – odpowiedział Chwatek. – Patrolują las codziennie i straszą niechcąco każdego, kto ich tu zobaczy. Shippo jest lisem, ale nie wygląda jak zwierzę. Ma twarz człowieka, a nie lisa, dzięki czemu może mówić do ludzi, a oni go rozumieją. Jedyną cechą, która świadczy o tym, że Shippo jest lisem, jest jego ogon. Rainman został przez niego wzięty za Inuyashę i dlatego Shippo jest teraz tutaj, a nie w Japonii. Od pierwszego spotkania twarzą w twarz doskonale się rozumieją.
-Rainman codziennie wysyła maszyny, żeby znalazły wszystkie śmieci i zaniosły je do bazy, którą Rainman tu postawił. – rzekła Tycia. – Ciągle produkuje nowe bojówki, żeby obronić bazę, zupełnie tak, jakby była to jedyna szansa ratunku.
Tego dnia Różynka przechadzała się w okolicy stawu i zauważyła dwa latające nad ziemią czołgi bez kół, które wyciągały z rzeki opony samochodowe. Po chwili przyleciały dwa nowe i te odleciały. Różynka poszła za nimi i odnalazła bazę, o której nikt nic nie wiedział.
-A, więc to jest baza Rainmana. – rzekła.
-Musimy zwiększyć wydajność utylizatora. – rzekł Harold. – Rainman powiedział, że cała ta guma musi zostać przetworzona tutaj, zanim trafi do kwatery głównej, gdzie zostanie użyta do izolacji w silosach.
-Prace idą pełną parą. – rzekł Killer.
Różynka nie była długo na miejscu, bo po podsłuchaniu poszła prosto do Chytrzaka pogadać z nim. Ale gdy tylko tam weszła, Chytrzak ją uwięził.
Wiadomość dotarła do Rainmana i Shippo, którzy właśnie patrzyli jak wybudowana wczoraj wieczorem hydroelektrownia lądowała tam, gdzie miała stać.
-Zdaje się, że ktoś ma problem. – rzekł Shippo. – Syreny nigdy nie ogłaszają fałszywego alarmu.
-Za wyciem. – rzekł Rainman i pobiegł. Shippo pobiegł za nim. Dotarli do domu Chytrzaka, dokąd zaprowadził ich alarm Spiderów Syren. Rainman wyważył drzwi silnym kopniakiem.
-Chytrzak! – krzyknął. – Wiem, że znów szykujesz coś złego!
-Rainman. – rzekł Chytrzak. – Nawet nie wiedziałem, że przyjdziesz. Teraz zginiesz.
-Niedoczekanie. – rzekł Rainman. – Transformacja!!!!
I zaraz przybrał postać Inuyashy. Złapał nóż i nawet się nie skaleczył.
-Shippo! – krzyknął Rainman. – Uwolnij tego, kogo Chytrzak uwięził!
-Nie ma sprawy, Rainman. – odpowiedział Shippo. – Już się za to biorę.
I zaczął uwalniać Różynkę. Kiedy ją uwolnił, ona podziękowała mu. Ale po chwili zwróciła uwagę na ogon.
-To pewnie ty jesteś tym Shippo, o którym Chwatek mówił. – stwierdziła. – Jesteś nieocenionym przyjacielem.
Shippo osunął się w cień, ponieważ nie umiał walczyć, a walka była zażarta. Chytrzak przegrał tą walkę, choć starał się wygrać.
-Będę wspominać ten dzień. – rzekła Różynka. – Jeszcze raz dziękuję za ratunek.
Wieczorem Rainman siedział przy ognisku i smażył ryż. Chwatek i Tycia podeszli do niego, bo jedna myśl nie dawała im spać. Co Rainman miał na myśli nazywając Ziemię ogromną bombą zegarową?
-Wiemy, że jak twoi kumple się tu zjawili, nazwałeś Ziemię bombą zegarową, kiedy do nich mówiłeś. – rzekł Chwatek. – Możesz nam wyjaśnić, dlaczego tak powiedziałeś?
-Trudno. – rzekł Rainman. – Już wiecie za dużo, żebym milczał w tej sprawie.
Wyniszczające wojny pomiędzy ludźmi mocno zdewastowały tą planetę. Ale najgorsze, co nas tu czeka, to efekt używania materiałów radioaktywnych.
-Materiałów radioaktywnych? – zdziwiła się Tycia. – To one nie tylko przynoszą choroby, ale też niszczą?
-Tak. – odpowiedział Rainman. – Szereg eksplozji nuklearnych zepchnął Ziemię z orbity. Z roku na rok nasze życie na tej planecie będzie coraz bardziej niemożliwe. Jedyną naszą nadzieją na przyszłość jest ucieczka na planety położone dalej, niż Ziemia. Zdaliśmy sobie sprawę, że projekt jest zbyt drogi, żebyśmy mogli go sfinansować. Ale znaleźliśmy sposób, żeby rozwiązać ten problem. Ludzie mieszkający w Ameryce prowadzą najbardziej marnotrawne życie ze wszystkich ludzi na świecie. Pomyślałem, że jeśli jako materiał do robienia pieniędzy na promy wykorzystamy zasoby wysypisk śmieci, to będziemy mogli sfinansować projekt. Im szybciej promy będą gotowe, tym więcej z nas odleci z Ziemi i nawet wy wszyscy się uratujecie dzięki nam.
-Dlaczego? – spytał Mędruś, który przyszedł Rainmanowi podziękować za poskromienie Chytrzaka, ale usłyszał rozmowę.
-Promy są przeznaczone dla ludzi, roślin i zwierząt. – odparł Rainman. – A ludzie i zwierzęta, których nie uda się ewakuować, w chwili, kiedy Ziemia przestanie istnieć, staną się osobnikami zapamiętanymi na zawsze jako stracone dusze. Dlatego czas jest dla nas bardzo istotny.
Gdy Rainman skończył, przysłuchujący się temu Shippo podszedł do Rainmana.
-Teraz wiem, że chcesz nas wszystkich uratować. – rzekł. – Dlatego od tej chwili będę ci pomagał, jak tylko będę mógł. Możesz na mnie liczyć, Rainman.
Wygląda na to, że Rainman zyskał nowego sprzymierzeńca w ucieczce z Ziemi. Pytanie tylko, czy nic nie pokrzyżuje Rainmanowi i jego kolegom planów ucieczki z Ziemi. Wiecie pewnie, co mam na myśli.

►Ciąg dalszy nastąpi

</TEKST>

1: 19/25, w toku
2: 0/16, czeka
3: 0/15, czeka
T: 19/56, w toku


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mateusz SSJ8
PostWysłany: Czw 8:48, 09 Sie 2007 



Dołączył: 01 Sie 2007
Posty: 756
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: OZHAXALD


Rozdział 20. Amazońskie mrówki

<TEKST>
Ta historia zaczęła się w mieście, gdzie szczury spotkały czerwone mrówki z Amazonii, które szukały nowego domu. Postanowiły to wykorzystać, żeby zemścić się na Chytrzaku za wszystkie niepowodzenia wynikające z jego winy.
-Możecie zamieszkać w lesie latających misiów – zaproponował Stach.

Tymczasem Rainman, Shippo, Chwatek i Tycia obserwowali dom Dawida i Leny. Nie widzieli jednak śladów życia wewnątrz domu.
-Zdaje się, że są w mieście. – rzekł Chwatek. – Ostatnim razem Platon obsunął nas za egzystencję w mieście.
-Dla mnie to dobrze. – rzekł Shippo. – Jeśli mam pomóc Rainmanowi, muszę ćwiczyć strzelanie. Nie wiecie, jaka ta dubeltówka laserowa jest ciężka. Jeszcze cięższa niż moja poprzednia strzelba laserowa.
-Dubeltówka laserowa to najmocniejsza broń laserowa imitująca zwykłą strzelbę na naboje. – rzekł Rainman. – W planach jest jeszcze strzelba laserowa zdolna otworzyć potrójny ogień. Ale tą opracujemy kiedy indziej. I wiedz jedno, Shippo. Jeśli będziesz mógł ustać z tą bronią, którą teraz masz, będziesz gotów na trójkę.
Nagle usłyszeli alarm, akurat, kiedy Shippo zestrzelił jabłko prosto z drzewa.
-Kłopoty. – rzekł Rainman. – Pewnie znowu Chytrzak.
-Nie. – odpowiedział Chwatek. – Tym razem to szczury. Wysłały do nas mrówki.
-No pięknie. – rzekł Rainman. – Pewnie amazońskie czerwone. Te są najgorsze. Strasznie gryzą. Zniszczą cały las.
-I co zrobimy? – spytał Shippo.
-Do bazy operacyjnej. – odpowiedział Rainman. – Tam opracujemy plan zabicia tych szkodników.
I poszli. A tam mrówki nie atakowały. Silne umocnienia bazy w różnego rodzaju działa: laserowe, elektryczne, dźwiękowe i plazmowe czyniły ją niemożliwą do zdobycia. Rainman, Shippo, Chwatek i Tycia doszli tam i nie byli nawet pod ostrzałem czołgów.
-Musimy coś zrobić. – rzekł Killer. – Jeśli te mrówki zniszczą cały las, to nasza baza straci tarczę, która czyni ją niewidzialną.
-Tak. – odparł Terminator. – Bo wtedy każdy zobaczy naszą bazę.
-A jeśli ktoś z naszych wrogów ją zobaczy, zacznie się wojna, do której nie jesteśmy gotowi. – rzekł Ash. – A bazy nie możemy stracić, bo wtedy całe życie Ziemi zginie razem z całą tą planetą.
-Może Ash zaatakuje te mrówki bombami pokeballowymi? – spytała Tycia.
-Nie mamy tyle ładunków, żeby zabić te mrówki tymi pociskami. – rzekł Rainman. – Ale jest coś, co je wytnie w pień. Ale to może zniszczyć znaczną część lasu.
-Mów. – rzekł Chwatek.
-W kwaterze głównej znajdują się plany konstrukcyjne bomby nuklearnej. – rzekł Rainman. – Używamy ich do produkcji bomb, które na uderzenie reagują wybuchem. Bomby pokeballowe są robione na bazie tych planów. Podobnie też bomby lotnicze. To mrówki amazońskie. Nie przeżyją zimna. Jeśli zrzucimy na nie bombę szybkochłodzącą, to nie przeżyją zmiany temperatury. Ale to może zniszczyć wszystko, co zawiera wodę. Nawet drzewa.
-Dlaczego? – spytał Shippo.
-Bo woda zamarzając, rozszerza się. – odpowiedział Rainman. – Cała woda, która jest w drzewach, rozszerzając się, rozsadzi je od środka. Dlatego nie mogę jej tu zrzucić. Ale jeśli to ma uratować ten las, Muszę to zrobić. Chwatek i Tycia niech ewakuują wszystkich stąd. – rzekł, wskazując na mapę. – Właśnie w tym miejscu zrzucimy tą bombę. Wszelkie efekty wskazujące na to, że ta broń jest radioaktywna, takie jak grzyb, to efekt szybkiego schłodzenia powietrza w miejscu, gdzie bomba spadnie.
Chwatek i Tycia zajęli się ewakuacją zwierząt z miejsca, gdzie Rainman zaplanował zrzucenie bomby. A Rainman zabrał się za odbiór broni zamrażającej. Kiedy pocisk przybył, Rainman uśmiechnął się.
-Zobaczymy, jak te mrówki poradzą sobie z nagłą zimą. – rzekł.
-Przepraszam. – rzekł Shippo. – Ale nie mamy w bazie bombowca, w którego moglibyście zrzucić bombę na te mrówki.
-Mamy. – odpowiedział Rainman. – AH-64 Apache. Ten sam, którym przyleciałem do Japonii i ty leciałeś, kiedy wracaliśmy.
-Rzeczywiście. – rzekł Shippo. – Ten helikopter służy też do bombardowania. Ale myślisz, że zrzut bomby się uda?
-Oczywiście. – rzekł Rainman. – Bo to ty pilotujesz. Harold pomoże ci zrzucić bombę prosto w cel.
I Shippo poleciał w towarzystwie Harolda do miejsca, w którym miała być zrzucona bomba. Gdy tylko tam dotarli, Rainman usłyszał, że Chwatek i Tycia już ewakuowali wszystkich z miejsca zrzutu bomby.
-Słyszysz mnie, Shippo? – spytał Rainman.
-Głośno i wyraźnie. – orzekł Shippo.
-Jesteś dokładnie nad miejscem, gdzie miałeś zrzucić bombę. – rzekł Rainman. – Chwatek i Tycia już wszystkich ewakuowali. Możesz zrzucić bombę.
-Właśnie na to czekałem. – rzekł Shippo i nacisnął przycisk otwierający ogień. Dźwignia broni była ustawiona na luk bombowy. Więc kiedy Shippo otworzył ogień, bomba została zrzucona.
Co się działo, gdy bomba wybuchła? Silny strumień zimnego powietrza porwał ładunek do góry, co utworzyło grzyb. Fala uderzeniowa wybuchu schłodziła całą okolicę i wysadziła w powietrze całą roślinność. To był koniec amazońskich mrówek. Nigdy więcej ich nie widziano.
Dawid i Lena byli zdziwieni, kiedy zobaczyli lodowy grzyb unoszący się nad lasem, ale nie wiedzieli, co to za bomba tam spadła.
A wszyscy dziękowali Rainmanowi za ostrzeżenie, które przyszło na czas. Nie obyło się oczywiście bez wyrzutów. Platon nie był zadowolony z bomby, która zniszczyła część lasu.
-Zniszczyłeś część lasu, żeby nas uratować? – rzekł. – Przecież miałeś chronić naszą przyrodę!
-Nie miałem wyboru. – rzekł Rainman. – Ale to, że zniszczyłem część lasu ratując resztę, było lepsze dla tego lasu, niż, żeby te mrówki miały zniszczyć cały las. Poza tym chyba nie widzisz różnicy między zniszczeniem, a poświęceniem.
-Rzeczywiście. – stwierdził Shippo. – Rainman poświęcił część tego lasu, żeby cała reszta tego lasu nie została zniszczona przez mrówki.
Zdaje się, że Rainman zrobił to, co musiał, jeśli chciał ocalić las. Tylko Shippo zauważył, że Rainman nie zniszczył tej części lasu, gdzie spadła bomba, tylko ją poświęcił, aby to, czego jeszcze mrówki nie zniszczyły, trwało tak długo, jak to tylko będzie możliwe.

►Ciąg dalszy nastąpi

</TEKST>

1: 20/25, w toku
2: 0/16, czeka
3: 0/15, czeka
T: 20/56, w toku


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mateusz SSJ8
PostWysłany: Pią 8:43, 10 Sie 2007 



Dołączył: 01 Sie 2007
Posty: 756
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: OZHAXALD


Rozdział 21. Sonda

<TEKST>

Była ciemna noc, spokojna, jak wszystkie noce. A to, dlatego, że Chytrzak w ogóle nie próbował szkodzić Rainmanowi i jego przyjaciołom. Szczególnie zadowolony z tego spokoju był Shippo. Jednak wkrótce miało go spotkać coś, co miało odmienić jego życie. A stało się to, gdy razem z Rainmanem patrolował nocą las.
Nasi bohaterowie szli na północ, szukając miejsca, gdzie było naśmiecone, ale nie mogli znaleźć śmietnika.
-Rainman. – rzekł Shippo. – Przecież w parku narodowym nie wolno śmiecić. Więc skąd wiesz, że znajdziemy śmieci w środku lasu?
-To proste. – odpowiedział Rainman. – W parku narodowym nie wolno wyrzucać śmieci. Ale czasem znajdą się ludzie, którzy prędzej mandat zapłacą, niż będą o tym pamiętać.
Nagle z nieba spadła sonda kosmiczna. Shippo omal nie dostał nią w głowę, bo Rainman w porę go złapał i zabrał z miejsca upadku sondy.
-Hej. – rzekł Rainman. – To chyba nie jest…
Lecz nie dokończył, ponieważ Shippo zabrał głos w tym momencie.
-Nie wiem, co to jest. – rzekł. – Ale na pewno Inuyasha tym rzucił, żeby nabić mi guza, bo wie, że Kagome pozwoliła mi tu zostać.
-Nie wyciągaj pochopnych wniosków, Shippo. – rzekł Rainman. – To może być sonda kosmiczna. W końcu Inuyasha jest za głupi, żeby wyrzucić coś takiego w kosmos. Sondy kosmiczne są wysyłane w kosmos, żeby zebrać informacje o kosmosie. Ta pewnie wykonała misję i wróciła już na ziemię. Zanieśmy ją do bazy, zanim przez nią ktoś się dowie o latających misiach.
-Masz rację, Rainman. – rzekł Shippo. – Latające misie pokażą się tym ludziom, którym zechcą. Nie róbmy więc sensacji na świecie.
Po chwili szli z sondą do kwatery głównej, gdzie Rainman zamierzał ją przeprogramować.
-Opowiadano ci kiedyś najkrótszy dowcip o policjantach na świecie? – spytał Rainman.
-Nie. – odpowiedział Shippo. – Kagome nigdy nie mówiła dowcipów, a Inuyasha tylko mnie bił. I to po głowie. Z resztą wiesz, ile razy nabił mi guza.
-No to słuchaj. – rzekł Rainman. – Idzie policjant i mówi: „Myślę, więc jestem.” … I zniknął.
Shippo zaśmiał się.
-Wiem, o co chodzi. – rzekł. – Powiedział, że jest, bo myśli, i zniknął, bo nie myślał.
-Szkoda, że Inuyasha ciągle nabija ci guza, jak chcąco, czy niechcąco zaatakujesz go. – rzekł Rainman. – Pewnie na to zwróciłeś uwagę wtedy, kiedy pierwszy raz mnie ujrzałeś, co?
-Co prawda, przestraszyłem się, kiedy musiałem pogodzić się z myślą, że nie spotkam tu Inuyashy. – rzekł Shippo. – Ale przywiązałem się do ciebie, bo oszczędziłeś mi kolejnych guzów.
Lecz po drodze zatrzymał ich Platon.
-Już do bazy? – spytał.
-Tak. – odpowiedział Rainman. – Robi się ciemno i nie możemy być w lesie.
-Właśnie. – odpowiedział Shippo. – Nigdy nie wiadomo, czy w ciemnościach czai się zły demon, czy bandyta. Lepiej, więc być w bezpiecznym miejscu.
-Niech to, co tam macie, przenocuje u nas. – zaproponował Platon.
-I żeby cały świat dowiedział się o latających misiach, nie przychodząc tutaj? – zdziwił się Rainman. – O nie!
-Właśnie. – zgodził się z nim Shippo. – Nie wiemy, czy ta sonda nadal działa. Jeśli nagra choć odrobinę materiału o latających misiach, to Rainman może mieć kłopoty z naszą ewakuacją. Bo jak przyjdą zobaczyć latające misie, mogą odkryć bazę, a wtedy wojna. Jeśli Raichu stracą bazę, promy nie będą finansowane i nie zostaną dokończone na czas, a wtedy ktoś będzie musiał zginąć razem z całą planetą. A ja nie chcę.
-No to przepraszam. – rzekł Platon i puścił ich wolno do bazy.
Po dotarciu do bazy Rainman i Shippo zajęli się sondą. Naładowali ją i wtedy sonda zaczęła działać.
-Gdzie ja jestem? – spytała sonda.
-Na Ziemi. – odpowiedział Rainman. – Silne pole magnetyczne tej planety rozładowało twój akumulator i musieliśmy cię naładować, bo byłaś bezużyteczna.
-Ale jeśli skanujesz to miejsce, to wymarz wszystkie informacje o tej bazie operacyjnej. – poprosił Shippo. – Nie chcemy mieć kłopotów. A następnym razem uważaj, żeby nie spaść mi na głowę, bo Inuyasha nabił mi dosyć guzów.
-Misja zakończona. – rzekła sonda. – Wracam do bazy.
Rainman i Shippo patrzyli jak odłączona od ładowarki sonda kosmiczna odlatywała na południe.
-Rainman. – rzekł Shippo. – Myślisz, że nikt nie dowie się o bazie?
-Komputery nigdy nie zapominają. – odparł Rainman. – Ale jak coś wykasują z pamięci swej, to na zawsze.
Plan Rainmana powiódł się. Sonda istotnie nie wspomniała nic ani o latających misiach, ani o bazie w parku narodowym. Ale czy to na pewno oznacza, że prace nad promami zakończą się sukcesem w terminie? No cóż, nie będę zapeszać.

►Ciąg dalszy nastąpi

</TEKST>

1: 21/25, w toku
2: 0/16, czeka
3: 0/15, czeka
T: 21/56, w toku


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mateusz SSJ8
PostWysłany: Sob 10:43, 11 Sie 2007 



Dołączył: 01 Sie 2007
Posty: 756
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: OZHAXALD


Rozdział 22. Rainman i Shippo idą do miasta.

<TEKST>

Starzy ludzie wymagają szacunku na stare lata. Wiedzą wszystko to, czego się uczyli. Ale wiedzą też, że kiedyś będą musieli umrzeć. Innym problemem, który przeszkadza im przebywać w społeczeństwie, jest postępująca ślepota. Starzec, który w tej historii potrzebuje pomocy ma na imię Platon, ale nie jest człowiekiem.
Wszystko zaczęło się właśnie od tego, że Platon zgubił okulary. Ale zacznijmy od okoliczności, w których to się stało. Spał sobie spokojnie w łóżku, gdy nagle … Chytrzak go obudził.
-Kto to? – spytał Platon i po chwili znowu zasnął. A Chytrzak ukradł okulary. Następnego dnia Platon obudził się i … nie mógł znaleźć swoich okularów. Chwatek natychmiast udał się do Rainmana, który codziennie patrolował las w towarzystwie swojego małego przyjaciela, Shippo.
-Przykro mi. – rzekł Rainman. – Ale nie widziałem, kto się do was włamał, bo byłem w bazie. Shippo z resztą też, o czym z resztą wiesz, bo zawsze razem patrolujemy las w dzień.
-Zgadza się. – rzekł Shippo. – A poza tym skoro Rainman musi być w bazie po zachodzie słońca, to nie ma sensu, żebym ja też się włóczył nocą po lesie.
-Musicie więc nam pomóc przywrócić Platonowi wzrok. – rzekł Chwatek. – Znacie ludzi. Shippo nie raz rozmawiał z Kagome. Nikt nie pozna, że to lis, bo na lisa nie wygląda. Pójdziecie więc do miasta i…
-Nie tak szybko. – rzekł Rainman. – Nie wiemy, jakie soczewki były w starych okularach. Musimy najpierw zbadać oczy Platona. Dopiero wtedy pójdę do miasta i kupię mu okulary.
Po godzinie byli już w grocie. Rainman przystąpił do badań, używając tablicy lekarskiej. Po jednej próbie zwiesił głowę.
-Nie jest dobrze. – rzekł. – Platon nie umie czytać. A ja nie mogę określić okularów dla analfabety. Jeśli więc mam mu kupić porządne okulary, musi pójść z nami do miasta. Ja i Shippo idziemy tam, ponieważ teleport się zepsuł i musimy zbudować czołgi techniczne, żeby go naprawić. To trochę potrwa, bo Cargo Salamandry, nasze najcięższe czołgi, na których można zamontować moduł naprawczy, i bez dział potrzebują dużo czasu na zbudowanie. Musimy, więc kupić żywność dla wszystkich ludzi w bazie.
-Nie idę. – odpowiedział Platon.
-To zapomnij o okularach. – rzekł Shippo. – Rainman nie będzie marnował pieniędzy na nowe okulary dla ciebie. A poza tym ma dla ciebie przebranie, w którym nikt nie zobaczy, że nie jesteś człowiekiem.
-Właśnie dlatego nie chciałem iść. – oprzytomniał Platon. – Nie mogę pokazać się w mieście we własnej skórze.
-Rainman, to nie jest Inuyasha. – uśmiechnął się Shippo. – W przeciwieństwie do Inuyashy, Rainman myśli o wszystkim.
Przebrali Platona i zaprowadzili go do miasta. Zatrzymali się przed straganem, a Rainman spojrzał na sprzedawcę.
-Po ile okulary? – spytał.
-200 $. – odpowiedział sprzedawca.
-A mogą być €? – spytał Rainman. – Bo mamy tylko to.
-215 € i wybierzcie okulary. – odparł sprzedawca.
Rainman wziął pierwszą parę i założył Platonowi na nos.
-W porządku? – spytał.
-Za ostro w lewym oku. – rzekł Platon. – Ale prawe w porządku.
Rainman spojrzał na okulary i odczytał. Napis brzmiał: „+2” na lewym i „0” na prawym. Zaraz zwrócił okulary.
-Shippo. – rzekł do Shippo. – Przynieś okulary, na których na prawym szkle jest napisane „0”, ale na lewym mniej niż +2.
Szukali okularów dla Platona tak długo, że w końcu Platon uśmiechnął się.
-Tak. – rzekł. – Teraz widzę jak dawniej.
Rainman spojrzał na okulary i odczytał napisy. Na lewym „-1”, na prawym „0”.
-Shippo. – rzekł do Shippo. – Zapisz na kartce: Lewe oko -1, prawe oko 0.
Shippo zanotował, ale po japońsku. Rainman zobaczył to.
-Słuchaj. - rzekł Rainman. – Nie czytam po japońsku. Napisz po polsku, a jeśli nie umiesz, to narysuj.
I pokazał alfabet. Shippo szybko nauczył się pisać po polsku i zaraz napisał tak, żeby Rainman mógł odczytać.
Tego dnia Platon podziękował Rainmanowi za okulary.
-Dobrze, że wiedziałeś, jak rozwiązać problem, Rainman. – rzekł Chwatek. – Ale nadal nie wiem, kto ukradł Platonowi stare okulary.
-To proste. – odpowiedział Chytrzak. – Liczyłem na to, że kiedy Rainman i ten, jak mu tam na imię…
-Shippo. – przerwał mu Shippo.
-Dziękuję. – rzekł Chytrzak. – Liczyłem na to, że kiedy Rainman i Shippo będą pomagać Platonowi szukać jego okularów, ja znajdę sposób, żeby wybebeszyć Rainmana i jego kumpli z tego lasu.
-No to teraz zapłacisz za to. – rzekł Rainman. – Transformacja!!!!
I zaraz przybrał postać Inuyashy.
-O rety. – rzekł Chwatek do Shippo. – Jeśli Inuyasha tak wyglądał, to nic dziwnego, że wziąłeś Rainmana za Inuyashę.
-Przynajmniej wiem, że jeśli zarobię guza, to nie od niego. – rzekł Shippo. – I tak nie mam zamiaru zarobić kolejnego guza.
-Nie! – krzyknął Chytrzak. – Tylko nie to!
-Na przyszłość nie będziesz wykorzystywać starych, żeby przeszkadzać nam w ewakuacji życia z Ziemi. – rzekł Rainman i walnął go. Chytrzak wyleciał prosto na lodowiec.
-Dlaczego ja?! – krzyczał Chytrzak. – Dlaczego zawsze ja?!
Rainman i Shippo wrócili do bazy operacyjnej i tam rozpamiętywali owy dzień.
-Wiesz, Rainman? – rzekł Shippo. – To pierwszy raz, kiedy poszliśmy do miasta.
-Masz rację, Shippo. – odparł Rainman. – A co do Chytrzaka, myślisz, że jego dzisiejsza porażka czegoś go nauczyła?
-Na pewno, żeby nie wykorzystywać starych. – rzekł Shippo. – Pytanie tylko, czy długo będzie pamiętać lekcję, którą mu dałeś.
Słuszna uwaga, Shippo. Może jestem tylko narratorem tej książki, a ty istniejesz tylko w mojej wyobraźni, ale na pewno wiem co masz na myśli.

►Ciąg dalszy nastąpi

</TEKST>

1: 22/25, w toku
2: 0/16, czeka
3: 0/15, czeka
T: 22/56, w toku

Starych należy szanować. My też kiedyś będziemy starzy.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mateusz SSJ8 dnia Pon 18:30, 13 Sie 2007, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mateusz SSJ8
PostWysłany: Nie 11:14, 12 Sie 2007 



Dołączył: 01 Sie 2007
Posty: 756
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: OZHAXALD


Rozdział 23. Ucieczka przed wojskiem, cz. 1

<TEKST>

Nad lasem był piękny, słoneczny dzień. Rainman i Shippo skoro świt, wyruszyli patrolować teren, co było ich obowiązkiem.
-To byłoby straszne, gdyby ktoś odkrył bazę. – rzekł Shippo. – Aż drżę na samą myśl, że od tej bazy zależy bardzo wiele.
-Masz rację. – rzekł Rainman. – Ale miejmy oko na Chytrzaka. Nigdy nie wiadomo, czy nikomu nie powie o tej bazie.
-Masz rację, Rainman. – uśmiechnął się Shippo. – Nawet nie chcę myśleć o wojnie, która tu wybuchnie, jeśli ktoś dowie się o bazie.
-Zgadzam się z tobą, Shippo. – rzekł Rainman. – I dlatego lepiej dla nas, jeżeli nikt się nie dowie.

Ale Chytrzak podsłuchał ich rozmowę i zaśmiał się.
-A, więc ten Rainman uważa, że od tej bazy zależy bardzo wiele. – rzekł. – No to wiem już, gdzie zadać mu cios. Wezwę tu wojsko i… Bum! Nie ma go. Powiadomię miasto.
I zaraz miał się wybrać do miasta, lecz Rainman i Shippo… znaleźli jego kryjówkę.
-Chyba nie powiesz o tej bazie. – rzekł Shippo. – Bo dla tych, którzy przeszkadzają w finansowaniu budowy promów nie zostanie zarezerwowane miejsce.
-Hej. – rzekł Chytrzak. – Skąd wiedzieliście, że tu jestem?
-No cóż. – rzekł Rainman. – Powiedzmy, że jeden z latających misiów cię wsypał.
-Innymi słowy. – dodał Shippo. – Dostaliśmy cynk, że szpiegujesz nas.
Chytrzak uciekł i zamknął się u siebie w domu.
-Łasek. – rzekł do Łaska, który był tam. – Znajdź numer telefonu do burmistrza z pobliskiego miasta. Mam dla niego wiadomość.
Łasek znalazł numer telefonu do burmistrza i Chytrzak powiedział mu o tym, że człowiek, z którym się bił, ma bazę w parku narodowym.
-Nie opowiadaj bajek. – odparł burmistrz. – Nikt nie stawia bazy w parku narodowym. W takim miejscu nie wolno budować. A poza tym, co panu strzeliło do głowy, żeby mówić o budynkach, które są stawiane tam, gdzie nie wolno budować?
Chytrzak postanowił wziąć sprawy we własne łapy. Poszedł, więc na wysypisko, z którego Rainman kradł śmieci. Znalazł tam jeden samochód z beczką zawierającą bardzo toksyczną substancję. Wsiadł do niego i odjechał.
W lesie zobaczył go Chwatek, który przestraszył się, kiedy zobaczył beczkę. W tej samej chwili świadkiem była Morelka.
-Co robić? – spytała przerażona. – Ta beczka zniszczy cały las.
-Chytrzak zrobi wszystko, żeby Rainman, jego koledzy i Shippo opuścili ten las. – odpowiedział Chwatek. – Niech Rainman da mu wycisk. Z resztą wie o chemii więcej, niż Chytrzak.
I poleciał zawiadomić Rainmana. Rainman był właśnie w gospodzie i jadł ryż, który został z ostatniej kolacji w bazie. No i jak zwykle, tam gdzie Rainman, był też Shippo.
-Cieszę się, że zatrzymaliście się tutaj na posiłek. – rzekł Chwatek. – Mamy okropne kłopoty.
-Niech zgadnę. – rzekł Shippo. – Chytrzak niszczy las. Tak?
-Skąd wiedziałeś? – zdziwił się Chwatek. – Przecież nie widziałeś tego.
-Nie widział, ale słyszał. – orzekł Rainman. – W końcu, od kiedy doszedł do siebie, ani na krok mnie nie opuszcza. Często spędzamy ze sobą dużo czasu, więc Shippo dowiedział się ode mnie, do czego Chytrzak jest zdolny i dlatego wiedział.
-Zgadł. – rzekł Chwatek. – Ale mniejsza z tym. Chytrzak wykradł z okradanego przez Raichu wysypiska samochód z beczką pełną substancji toksycznych. Musicie go powstrzymać.
-Ja to zrobię. – rzekł Rainman. – Ale nie puszczę Chytrzakowi bezkarnie tego, że znowu szkodzi w przyrodzie. Transformacja!!!!
I zaraz zaczął wyglądać jak Inuyasha, którego opisałem wam w rozdziale 9. Jedyną zasadniczą różnicą był piorun na kracie.
-Ruszasz ze mną, Shippo. – rzekł Rainman do Shippo. – Poćwiczysz trochę manewry za kierownicą.
-Jeśli to ma mnie przygotować na jazdę rowerem, to dobrze. – przemówił Shippo.
I tak nasi bohaterowie ruszyli prosto do Chytrzaka, który jechał po lesie, rozlewając toksynę.
-Chytrzak! – krzyknął Rainman. – Gra skończona! Zatrzymaj wóz!
-Nie mogę. – odpowiedział Chytrzak. – Nie wiem, gdzie jest hamulec.
-Posuń się. – rzekł Rainman i wskoczył do samochodu. Chytrzak na jego widok wyskoczył z samochodu, więc Shippo musiał złapać kierownicę.
-Pedał hamowania jest pomiędzy pedałami sprzęgła i gazu. – rzekł. – Naciśnij nogą na ten pedał.
-Dobrze. – rzekł Shippo i nacisnął. W tej chwili samochód zatrzymał się, zrywając przy tym trawę. Rainman wyłączył silnik. I pogłaskał Shippo po głowie.
-Nieźle, jak na pierwszy raz. – rzekł. – Ale następnym razem nie hamuj tak ostro, dobrze?
-Postaram się. – odparł Shippo. – W końcu nie po to uciekłem od towarzystwa Inuyashy, żeby ktoś mi nabił kolejnego guza. Wiesz z resztą, co mam na myśli.
-A. – rzekł Chytrzak. – Więc Shippo został pobity przez Inuyashę i dlatego jest z Rainmanem, bo się boi Inuyashy. Jeśli to przez te guzy, to nie jest dla mnie groźny.
Co Chytrzak szykuje dla Rainmana? Dlaczego ciągle podsłuchuje każdą rozmowę Rainmana i Shippo? Czemu powiedział burmistrzowi o bazie? A może… Nie! Niech ktoś mi powie, że się mylę!

►Ciąg dalszy nastąpi

</TEKST>

1: 23/25, w toku
2: 0/16, czeka
3: 0/15, czeka
T: 23/56, w toku

Toksyny mogą być niebezpieczne.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mateusz SSJ8
PostWysłany: Pon 18:35, 13 Sie 2007 



Dołączył: 01 Sie 2007
Posty: 756
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: OZHAXALD


Rozdział 24. Ucieczka przed wojskiem, cz. 2

<TEKST>

W poprzednim rozdziale Chytrzak wykradł ze śmietnika samochód, który miał na bagażniku beczkę zawierającą toksyny. Rainman i Shippo powstrzymali go przed spowodowaniem większych szkód, przy czym Shippo nauczył się prowadzić samochód. Gdybym był bohaterem tej opowieści, powiedziałbym do niego: „Nieźle, jak na pierwszy początek, Shippo.”
Mimo tego, że Rainman zawsze znalazł sposób, żeby powstrzymać Chytrzaka, Chytrzak jednak nie dawał za wygraną i uparcie szukał sposobu, żeby Rainman i Shippo nigdy już nie wrócili do lasu. Tym razem nie było inaczej.
-No cóż. – rzekł do Łaska. – Wiemy już, że Shippo jest przyjacielem Rainmana, który przybył tu po prostu z innej epoki. Ale skąd ma strzelbę laserową? Pewnie Rainman mu ją dał. Ale jeśli w jego czasie nie było strzelby laserowej, to jak to możliwe, że taki mały chłopiec, jak Shippo, może tak łatwo mierzyć z tak ciężkiej broni? Nie mogę się połapać.
-Może już wcześniej walczył z bronią w ręku. – rzekł Łasek. – Ale to tylko hipoteza. Nie wiem, jak było naprawdę.
-No tak. – oprzytomniał Chytrzak. – Shippo , gdzie by nie poszedł, boi się demonów. Jeśli znajdę kogoś, kogo nigdy nie widział, to na pewno przestraszy się go jak demona i ucieknie.
-Jesteśmy na terenie UCS. – rzekł Łasek. – Słyszałem, jak Rainman mówił misiom, że Raichu używają broni energetycznej z arsenałów UCS, ED i LC.
-UCS? – zdziwił się Chytrzak. – ED? LC? To może być rozwiązanie. Z resztą ich miotacze plazmowe nie są znane w dzisiejszych czasach. Ale kto ma plazmę? UCS, ED, czy LC? Nieważne. Wezwę tu wszystkie, które się uda.
I zadzwonił najpierw do LC.
-Siedziba Lunar Corporation? – spytał.
-Tak. – rzekł Odbiorca.
-Chcę powiedzieć, że Raichu złamali prawo. – rzekł Chytrzak. – Zniszczyli część parku narodowego, a następnie zaatakowali samochód wiozący toksyny.
-Raichu to nasi sojusznicy, gościu. – odpowiedział Odbiorca. – Finansują nasze prace nad promami, którymi ludzie i zwierzęta opuszczą Ziemię przed katastrofą. A ty próbujesz nam w tym przeszkodzić? No to masz przerypane, bo już nie ma dla ciebie miejsca na promie ani w pierwszym locie, ani w kolejnych.
-Ty nie wiesz, kto ja jestem. – rzekł Chytrzak. – Jestem Chytrzak. Potwór z lasu.
-Spadaj, palancie. – odpowiedział Odbiorca. – Nie chcę tego dłużej słuchać.
I rozłączył się.
-No nie. – rzekł Chytrzak. – Że też Raichu musieli zawrzeć sojusz właśnie z LC. Pogadam z ED.
I zadzwonił.
-Siedziba Eurasian Dynasty? – spytał.
-Tak. – odparł adresat.
-Czy to wy macie miotacze plazmowe? – spytał Chytrzak.
-Nie. – orzekł Adresat. – To broń używana przez United Cywilized States, czyli UCS. Ale lasery i działa jonowe to nasza broń. LC mają elektryczne i dźwiękowe.
-Przy okazji. – rzekł Chytrzak. – Raichu złamali prawo przez postawienie bazy w parku narodowym. Ja, Chytrzak właśnie w tej spra…
-Nie będę słuchać tego. – rzekł Adresat i rozłączył się.
-No pięknie. – rzekł Chytrzak. – Muszę wymyślić coś wiarygodnego. – I wpadł na pomysł, żeby oskarżyć Rainmana i jego kumpli o kradzież broni. Zaraz zadzwonił do UCS.
-Siedziba United Cywilized States? – spytał.
- Tak. – odpowiedział sekretarz.
-Podobno używacie miotaczy plazmowych. – rzekł Chytrzak.
-Zgadza się. – rzekł sekretarz. – To lepsze, niż broń nuklearna. A czemu pan dzwoni?
-No, więc. – rzekł Chytrzak. – Wiem, kto wykradł wam ową technologię. Sprawcą kradzieży był nie kto inny jak Rainman z plutonu „Stracone Dusze”.
-Dziękuję. – rzekł sekretarz. – Zaraz kogoś wyślemy do ich bazy i zrównamy ją z ziemią, jeśli jej bywalcy są niebezpieczni.
Chytrzak zakończył rozmowę, po czym spojrzał na Łaska.
-Udało się, Łasek. – rzekł. Już jutro po Rainmanie, jego kolegach i tym małym Shippo nie będzie w tym lesie ani śladu.
Tydzień później marzenie Chytrzaka zaczęło się spełniać. Baza Rainmana i jego kolegów została otoczona.
-Co robimy? – spytał Shippo.
-Nie mamy szans z tymi czołgami. – stwierdził Rainman. –Drużyna Raichu nigdy jeszcze nie toczyła walk zbrojnych. Musimy opuścić bazę i poszukać na świecie sposobu, żeby wyzwolić bazę.
Wszyscy się zgodzili. Ale Chwatek i Tycia nie znali świata i chcieli płynąć razem z Rainmanem.
-No dobra. – rzekł Rainman. – Ale uważajcie, żeby nie wpaść do wody. Nie wybaczę sobie, jeśli coś wam się stanie.
-Dzięki za pozwolenie. – rzekł Chwatek. –Mędruś, Malinka i Morelka też płyną. To, kiedy wypływacie?
-Jak tylko z kwatery głównej przypłynie do pobliskiego miasta nasz tankowiec, Titanic. – odpowiedział Rainman. – Tym statkiem odpłyniemy, jeśli dotrzemy do portu w jednym kawałku.
To straszne, ale Rainman musi opuścić bazę operacyjną, żeby ratować własną skórę. Shippo widzi w tym zdobycie jeszcze większej wiedzy o świecie, podobnie jak latające misie. Czy jednak uda im się uciec? Drżę na samą myśl o tym, co się z nimi stanie, jeśli im się nie uda.

►Ciąg dalszy nastąpi

</TEKST>

1: 24/25, w toku
2: 0/16, w toku
3: 0/15, w toku
T: 24/56, w toku

A następnym razem finał pierwszej części.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mateusz SSJ8
PostWysłany: Wto 9:32, 14 Sie 2007 



Dołączył: 01 Sie 2007
Posty: 756
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: OZHAXALD


Dzisiaj kończę pierwszą część "Potężne Raichu - ECO-FORCE". Ostatni jej rozdział nosi tytuł "Ucieczka przed wojskiem, cz. 3"

<TEKST>

Obóz Rainmana i jego kumpli został otoczony przez UCS. Zdaje się, że najeźdźcy nie mieli dość wojska na przeprowadzenie ataku. Za to obstawili wszystkie drogi leśne, więc Rainman i kumple nie mieli szans na przebicie się. Jedyną drogą ucieczki słabo zabezpieczoną przez UCS była woda. System rzeczy był wystarczający, żeby tankowiec przepłynął bez przeszkód. Najpierw jednak Rainman i jego koledzy musieli dotrzeć do portu w mieście, a tym samym przejść obok mniejszych pozycji UCS znajdujących się właśnie w tym miejscu. W obawie przed atakiem UCS, Rainman i Shippo zdecydowali się natychmiast przystąpić do realizacji planu ucieczki, który był ich jedyną szansą ratunku.
Nastała noc. Shippo siadł przy stole i wyciągnął zeszyt, w którym zaczął zapisywać ostatnie chwile pobytu w bazie.
-Nasza sytuacja jest zła. – napisał. – Odkąd Chytrzak znalazł kogoś, kto by mu uwierzył, Rainman ciągle musi liczyć się z atakiem UCS. Oczywiście nie wierzą mu, że to Chytrzak chciał, żebyśmy mieli kłopoty. Nasz błąd leży w tym, że Rainman ślepo wierzył w dobro, które jest w Chytrzaku i nie pilnował go dostatecznie dobrze. I to właśnie Rainman czuje się w dużym stopniu winny, ponieważ ciągle groził Chytrzakowi, wspominając o czarnobylskiej elektrowni jądrowej. Ale w rzeczywistości i tak nawet ja niewiele mogłem zrobić, bo Chytrzak był po prostu głupi jak but. Jest wielu ludzi, których podejrzewam o to, że byli autorytetami Chytrzaka, ale pewnie żyją oni obok naszych przyjaciół w cywilu. A my, za to, że nic złego nie zrobiliśmy, musimy odpowiadać za kłamstwa Chytrzaka. Wprawdzie wiem już, dlaczego UCS znalazły naszą bazę, ale nie pojąłem logiki Chytrzaka. Dlaczego nie ma zamiaru nas po prostu osobiście wykończyć? Czy to znaczy, że on nie jest taki głupi, jak myśleliśmy? Często zastanawiam się, czy na Ziemi nie będzie nikogo, kto mógłby się stać straconą duszą. Być może jesteśmy jedynymi, którzy wiedzą o katastrofie. Pytanie tylko jak długo. Muszę się streszczać. UCS otoczyli nas, ale jeszcze nie wszystko stracone. Do portu przybył właśnie tankowiec „Titanic”. Jeśli odpłyniemy nim w świat, możemy uwolnić bazę, kiedy wrócimy. Może tym razem los na dobre się do nas uśmiechnie.
Po tych zapiskach poszedł do pomieszczenia strategicznego.
-Słuchajcie. – rzekł Rainman. – Nasza sytuacja wygląda beznadziejnie. To widać, ale to nie znaczy jeszcze, że wszystko stracone. Dopóki tu jesteśmy żywi, nadzieja istnieje. Podzieliłem nas na 3 grupy, a w każdej po cztery osoby. Grupa nr.1: Mędruś, Malinka, Morelka i Shippo. Grupa nr.2: Sajanka, Ash, Chwatek i Tycia. Grupa nr.3: Killer, Terminator, Harold i Ja. Grupa nr.1 idzie pierwsza w celu znalezienia bezpiecznej drogi obok pozycji wroga.
Tak, więc Mędruś, Malinka, Morelka i Shippo wyruszyli jako pierwsi. Zatrzymali się nagle, ponieważ Shippo zobaczył czołgi UCS.
-Dlaczego stoimy? – spytała Malinka.
-Ta droga jest silnie umocniona. –rzekł Shippo. – Nie możemy przejść tędy bez osłony, a jeśli polecimy, zjawią się przeciwlotnicze.
-To jak możemy przejść? – spytała Morelka.
Shippo zauważył nagle bardzo wysokie krzaki. Natychmiast się uśmiechnął.
-Te krzaki stanowią dobrą tarczę. –rzekł. –Tu zaniedbano obstawę. Jeśli wykorzystamy to, żeby ominąć czołgi wroga, powinniśmy dotrzeć do miasta.
-Kiedy mamy iść? – spytał Mędruś.
-Ruszamy teraz. – odpowiedział Shippo. – Spieszmy się, bo nie mamy dużo czasu do świtu.
I przeszli zasłonięci krzakami przed wojskiem UCS, dzięki czemu dotarli do miasta w jednym kawałku. Gdy tylko weszli na pokład statku, Shippo wysłał Rainmanowi sygnał, że druga grupa może ruszać. Rainman wysłał więc drugą grupę do miasta, żeby ocalić ich przed ostrzałem. Gdy tylko druga grupa doszła, Shippo wysłał Rainmanowi sygnał, żeby wyszedł już teraz.
-Dobra. – rzekł Rainman. –Teraz nasza kolej. Jeśli tamtym się udało, to nam się też uda.
I ruszyli. Mieli tylko pół godziny, żeby dotrzeć do tankowca przed świtem, więc szli szlakiem, którym przeszli poprzednicy. I tak Rainman doprowadził Killera, Terminatora i Harolda bezpiecznie do tankowca.
-Są wszyscy. – rzekł Rainman. –Przygotujcie się. Za 5 minut odpływamy.
I po pięciu minutach odpłynęli. Ale Chytrzak nie dał za wygraną. Kiedy dowiedział się, że Rainman i spółka uciekli, zakradł się do bazy wojskowej, skąd wykradł krążownik przeznaczony do ostrzału wrogiego lotnictwa. Na pokładzie tego statku popłynął w pościg za Rainmanem i przyjaciółmi.
A Chwatek i Tycia patrzyli jak ich dom powoli znika w oddali.
-Żegnajcie, przyjaciele z lasu. – rzekł Chwatek. – Może kiedyś znowu się zobaczymy.
I w takich to smutnych okolicznościach kończę pierwszą część mojej opowieści, którą spisałem na tych stronach internetowych.

►Ciąg dalszy nastąpi

</TEKST>

Mała uwaga, jeśli mogę. Tekst powyżej pochodzi z mojej książki, którą piszę w Wordzie. Jeden rozdział, jeden plik, jedna strona internetowa (albo plik HTM, zależy, jak kto woli słyszeć). Teksty kopiuję i wklejam tutaj. Ale wystarczy tej uwagi.

Ponieważ to był już ostatni rozdział "Potężne Raichu - ECO-FORCE: część pierwsza", umieszczę już teraz epilog pierwszej części.

<TEKST>

Baza operacyjna „Sunlight” opustoszała. Ale Chytrzak owładnięty myślą o pozbyciu się Rainmana i jego kumpli, wykradł jeden ze statków bojowych U.S.A. i popłynął za nimi w morze, aby zatopić Titanica. Nie uwzględnił jednak faktu, że swoimi planami stanowił zagrożenie dla budowanych na Księżycu promów, które jeszcze nie były gotowe do startu, i których LC nie byłaby w stanie dokończyć bez wkładu Rainmana i jego kumpli, którzy finansowali ów projekt.
Chytrzak chciał więc odebrać całej Ziemi prawie niemożliwą do wypracowania szansę na ratunek dla życia jej mieszkańców, a tym samym skazać również samego siebie na zagładę. Ale Titanic, mimo jego starań, nie zatonął. Mimo, że Titanic, o którym wspomniałem, to był tylko tankowiec, to jednak Była tam cała broń, jak gdyby żywcem wydarta z gry „Stracone Dusze”.


</TEKST>

1: 25/25, zakończone
2: 0/16, start
3: 0/15, czeka
T: 25/56, w toku

Już niebawem pierwszy rozdział drugiej części.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mateusz SSJ8
PostWysłany: Śro 12:16, 15 Sie 2007 



Dołączył: 01 Sie 2007
Posty: 756
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: OZHAXALD


Pierwsza część skończona. Pora na pierwszy rozdział części 2.

Rozdział 26. Rainman walczy z Pegazusem.

<TEKST>

Wszystko zaczęło się na morzu. Na bezkresnych wodach trzeba być silnym, żeby nie dostać choroby morskiej. A co do choroby morskiej, to Chwatek, Tycia, Mędruś, Malinka, Morelka i Shippo właśnie mieli atak.
-Co tak mizernie wyglądacie, co? – spytał Rainman. – Mam dla was napój. Pijcie.
-Czy to lekarstwo na chorobę morską? – spytał Shippo. – Bo mnie by się przydało.
-To nie jest lekarstwo na chorobę morską. – odpowiedział Rainman. – Ale pijąc, zapomnicie, że jesteśmy na otwartym morzu i choroba morska zaraz was opuści.
Pocieszony tymi słowami, Shippo napił się i choroba morska zaraz go opuściła.

Po chwili żeglugi rozglądali się po morzu, gdy nagle Chwatek zobaczył… karty.
-Rainman! – krzyknął. – Jakieś karty na wodzie dryfują!
-Wyciągniecie mnie. – rzekł Rainman i skoczył do morza. Wyłowił karty siatką i podpłynął do drabiny.
-Dobra! – krzyknął. – Wyciągnijcie mnie!
Zaraz znalazł się na pokładzie. A wszyscy, którzy widzieli, jak skoczył, zaczęli go obsuwać.
-Rainman. – rzekł Harold. – Chcesz skończyć w szpitalu?
-Nie ważne, czy Rainman chciał skończyć w szpitalu. – odpowiedział Shippo. – Zobaczcie, co on wyłowił.
Wszyscy zobaczyli karty i spojrzeli na Rainmana.
-No, Rainman. – rzekł Shippo. – Czy twoim zdaniem to są twoje karty?
-Nie. – odpowiedział Rainman. – Mam swoje. Niestety nielegalne. Sam robiłem.
I pokazał karty, wśród których była jedna przedstawiająca szkielet z kosą w ręku.
-Co to jest? – spytał Chwatek.
-To mój najsilniejszy potwór w talii. – rzekł Rainman. – Nieśmiertelny żniwiarz. Sam nie ma żadnych punktów ataku, ani obrony. Ale jego kosa pozwala mu zniszczyć każdego potwora, który nie jest duchem. Dzięki nieograniczonej liczbie punktów życia jest nie do zatrzymania. Zrobiłem go na podstawie wyobrażeń żniwiarza, o którym wam mówiłem tam, w lesie. Te karty to chyba części Eksodii, a ta była tylko w talii Yugiego Muto. Jeśli jego karty są tutaj, to on też.
I skierowali się na jedną wyspę. Gdy tylko się tam zatrzymali, Rainman spojrzał na Shippo.
-Poszukaj Yugiego Muto i oddaj mu to. – rzekł, przekazując mu Eksodię.
-Możesz na mnie liczyć, Rainman. – rzekł Shippo. – Tylko nie zrozum tego dosłownie.
-Nie musisz mi tego mówić, Shippo. – rzekł Rainman. – Ja nie Inuyasha. Nie będę ci zrzucać liczb na głowę. Tak tego nie rozumiem. Spotkamy się w pałacu.
I uradowany Shippo poszedł szukać Yugiego Muto. A Rainman poszedł stoczyć pojedynek z Pegasusem.
Po drodze zatrzymali go ochroniarze.
-Nie wejdziecie. – rzekł jeden z nich.
-Nie wiecie, z kim zadzieracie. – rzekł Rainman. – Transformacja!!!!
I zaraz przybrał postać Inuyashy.
-Na mnie to nie działa. – rzekł ochroniarz. – Na mojego kolegę też nie.
-A pięści działają? – spytał Rainman i pobił ich obydwu. Ochroniarze padli nieprzytomni. Rainman i spółka weszli do pałacu.
-Pegasusie. – rzekł Rainman. – Wiem, że tu jesteś. Stawaj do walki, czarnuchu z Jamajki.
Pegasus stanął wściekły przed Rainmanem.
-Jak śmiesz do mnie mówić w ten sposób? – spytał.
-Używanie mocy milenijnych przedmiotów do podglądania kart przeciwnika traktuję tak samo, jak używanie narkotyków do osiągnięcia triumfu. – rzekł Rainman. – Albo wyrzucisz swoje milenijne oko jak najdalej od siebie na czas pojedynku i będziesz się dobrze bawić samą grą, albo zagrasz ze mną tu i teraz.
-Sam się o to prosisz. – rzekł Pegasus. – Walczmy.
-Proszę. – rzekł Rainman. – Gram Pionkiem w ataku, atakuję nim twoje punkty życia i potem ustawiam go w pozycji obrony.
-Dobra. – rzekł Pegasus. – Ja gram rysunkowym czarnym królikiem i niszczę twojego Pinokia. Następnie gram Rysunkowym światem i…
-Koniec kolejki. – rzekł Rainman.
-Co? – spytał Pegasus.
-Koniec kolejki. – odpowiedział Rainman. – Miałeś tylko 3 ruchy i już je zrobiłeś. Nie możesz wykonać następnego ruchu. Wprawdzie mój Pinokio jest już na cmentarzu, ale los zesłał mi nową kartę. Nieśmiertelny żniwiarz w ataku. Niszczę nim twojego czarnego królika, po czym przestawiam go w pozycję obrony.
-Graj dalej. – rzekł Pegasus.
-Już nie mogę. – odpowiedział Rainman. – W turze miałem tylko 3 ruchy i już je wykonałem. Teraz ty. 3 ruchy.
Gra trwała tylko piętnaście minut. Po tym czasie Pegasus miał tylko 300 LP, podczas, gdy Rainman aż 2000.
-Jeśli nie znajdziesz sposobu na mojego żniwiarza, ja wykończę cię w jednej rundzie. – rzekł Rainman.
-No cóż. – rzekł Pegasus. – Wygrałeś. Masz silniejsze potwory niż ja.
-Dobra, dobra. – rzekł Rainman. –Uwolnij tych, których uwięziłeś.
-Umowa to umowa. – rzekł Pegasus.
-Rainman. – krzyknął Shippo, który już wrócił. – Yugi Muto znowu ma całą Eksodię. To wszystko dzięki nam.
-Cieszę się, że daliśmy. – rzekł Rainman. –Z wygranej weźmiemy to co jest zbędne zwycięzcy.
-A ja wezmę to, co mi się należy. – rzekł Chytrzak. –Wolność od człowieka, którego nie chcę tu oglądać.
-Niedoczekanie. – odparł Rainman. – Transformacja!!!!
I jeszcze raz przybrał postać Inuyashy.
-Zabieraj się stąd, Chytrzak. – rzekł Rainman i walnął go z całej siły w szczękę.
-Jeszcze nie wygrałeś, Rainman! –krzyknął Chytrzak.
-Ble, ble, ble. – odpowiedział Shippo, który znał tą śpiewkę. A Chytrzak uderzył głową w pokład statku, który ukradł z bazy wojskowej i leżał tak nieprzytomny prze 3 dni.
-Dzięki za oddanie kart. – rzekł Yugi. – Gdyby nie wasza pomoc, nie miałbym Eksodii.
-Jesteśmy po to, żeby pomagać ludziom. – odpowiedział Rainman.
-Nawet wiem, co masz na myśli, Rainman. – rzekł Shippo.
Dzięki Rainmanowi, Yugi zrozumiał, że przyjacielem może być każdy, a Pegasus przyjął do wiadomości, że nie można przez cały czas wygrywać. A nasi bohaterowie ruszyli dalej szukać sposobu na uwolnienie bazy od wojsk UCS. A co do Chytrzaka- głowa bolała go całe dwa tygodnie.

►Ciąg dalszy nastąpi

</TEKST>

1: 25/25, zakończone
2: 1/16, w toku
3: 0/15, czeka
T: 26/56, w toku

Każdy ma słabszy dzień.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mateusz SSJ8
PostWysłany: Czw 9:26, 16 Sie 2007 



Dołączył: 01 Sie 2007
Posty: 756
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: OZHAXALD


Czas na drugi rozdział części drugiej.
Rozdział 27. Na pomoc Grenlandii.

<TEKST>

Był kolejny dzień na morzu. Pogodny szczególnie dla płynących Titanic’iem Rainmana, jego kumpli i przyjaciół. Nagle oberwali śniegiem. Wtedy włączył się alarm.
-Co to? – przestraszył się Shippo. – Atak?
-Ja bym powiedział, że ostrzał. – orzekł Rainman.
W tej chwili zauważył ich Smok, któremu towarzyszył Królik, który był dziewczyną.
-Znowu to samo. – rzekł Smok. – Po tych wodach nikt nie przepłynie spokojnie.
-To po prostu im pomóżmy, zanim piraci ich zatopią. – rzekł Królik.
I polecieli w stronę Titanic’a.

-Szybko! – krzyknął Smok. – Płyńcie za nami!
-Killer! – krzyknął Rainman. – Za tym smokiem!
-Obieram kurs, komandir! – odpowiedział Killer i skręcił za Smokiem.
-Komandir? – zdziwił się Shippo. – Nie rozumiem.
-To po rosyjsku. – odpowiedział Rainman. – „Komandir” znaczy „komandor”. Musimy znać rosyjski, jeśli mamy rozumieć szyfr Raichu, ale wystarczy tylko alfabet rosyjski. Szyfr Raichu czyta się po polsku, ale litery są rosyjskie, aby zmylić tropy, co uniemożliwia niepowołanym odczytanie sensu wiadomości.
Po chwili byli już bezpieczni i Rainman podziękował Smokowi za ratunek. Shippo przyglądał się temu.
-Taką już mamy robotę. – odpowiedział Królik. – Te wody nie są przychylne żeglarzom, od kiedy do Grenlandii przybyli piraci. Próbowali już obrabować nasze statki i zatopić je, przez co jesteśmy odcięci od reszty świata. Mieliście szczęście, że Smok i ja byliśmy w pobliżu.
Nagle zobaczył, że Shippo ma ogon. Podszedł do niego i zaczął oglądać.
-To jakiś nietypowy człowiek. – stwierdził Królik. – Jak żyję, nigdy nie widziałam, żeby człowiek wymachiwał lisią kitą, jakby to był jego ogon.
-Przepraszam. – rzekł Rainman. – Ale Shippo nie jest człowiekiem.
-Rzeczywiście. – rzekł Smok. – Widziałem już wielu ludzi w Grenlandii, ale żaden nie miał ogona. Nawet lisiej kity.
Rainman przystawił mu głowę do ucha.
-Shippo jest lisem. – szepnął. – Ale nie ma nic wspólnego z lisami, które tu żyją.
-Właśnie widzę. – rzekł Smok. – Czy to na pewno lis?
-Niezupełnie. – wyszeptał Rainman. – Tylko się nie przestrasz. Prawdę powiedziawszy, Shippo jest lisem, ale to demon.
-Zabawne. – rzekł Smok. – Na demona on nie wygląda. Powiedz mi, proszę, jakiego rodzaju jest demonem.
-Chociaż to demon, jest bardzo sympatyczny. – rzekł Rainman. – Jest jednak tym demonem, które mają ludzką twarz i całe ciało, ale stopy mają jak lisy, a do tego lisi ogon.
-Nie ma sympatycznych demonów. – odpowiedział Smok. – Ale jeśli pozbędziecie się tych piratów, będę waszym dłużnikiem.
Rainman i jego przyjaciele ruszyli prosto do kryjówki piratów, gdzie odkryli, że piratów wynajął Chytrzak, który liczył, że z ich pomocą pozbędzie się Rainmana.
-Uwięzili już niejednego, który tędy przepływał. – rzekł Smok.
-Nie będą tu długo piratować. – rzekł Rainman. – Shippo. Idź tam i daj im po uszach.
-Nie ma sprawy. – rzekł Shippo. – Wiem, co masz na myśli, Rainman.
I zaraz wyciągnął karabin, który był zakończony potrójnym głośnikiem, po czym poszedł utrzeć nosa piratom.
-Rainman. – rzekł Smok. – Myślisz, że Shippo sobie poradzi z całą bandą, mając broń bez wylotu pocisku z lufy?
-Bez obaw. – rzekł Rainman. – Broń, którą Shippo wyciągnął z arsenału, to karabin dźwiękowy. Atakuje jednym strzałem na wszystkie strony i niszczy wszystko, co stanie fali dźwiękowej na drodze.
Chytrzak właśnie rozmawiał z piratami.
-Więc nie zatopiliście tego tankowca? – spytał Chytrzak.
-Nie. – odpowiedział pirat. – Przyleciał bowiem Smok i zaprowadził ich tam, gdzie myśmy nie mogli płynąć dalej.
-Co ja słyszę? – rzekł Shippo, który ukrył się pod postacią jednego z piratów. – Wynajęliśmy piratów, żeby pozbyć się Rainmana, jego kolegów i innych, którzy byli na tankowcu, tak?
-Shippo. – zdenerwował się Chytrzak. – Wyjdź z kryjówki i pokaż mi się jako ty.
-Proszę bardzo. – rzekł Shippo i wrócił do własnej postaci. Smok i Królik natychmiast to zauważyli, po czym skierowali wzrok na Rainmana.
-Dlaczego nie powiedziałeś nam, że Shippo może się zmieniać? – spytał Królik.
Rainman podszedł do smoka.
-Mówiłem, że Shippo jest demonem. – szepnął. – Gdybyś uznał, że to prawda, domyśliłbyś się, że Shippo może zmieniać postać. Ale jego ogon zostaje taki sam, więc ciągle mu radzę, żeby to dopracował.
Po chwili piraci leżeli nieprzytomni i wyli z bólu jak zombie. A Chytrzak stał na środku placu i zauważył, że Shippo jest sam.
-Hej, hej, hej! – zaśmiał się. – A gdzie Rainman, skoro nigdy się nie rozstajecie?
-Tutaj. – odpowiedział Rainman. – A ciebie zaraz tu nie będzie.
-A kto mnie stąd wyrzuci? – zaśmiał się Chytrzak. – Inuyasha?
-Nie mów przy mnie o Inuyashy. – rzekł Shippo. – Mam od niego tyle guzów na głowie, że nie chcę o nim słyszeć.
Rainman i Chytrzak ruszyli do walki. Podniosła się taka wrzawa, że Smok i Królik po prostu uciekli. Nagle Chytrzak złapał miecz.
-Zapłacisz za oszukiwanie. – rzekł Rainman. – Transformacja!!!!
-I zaraz przybrał postać Inuyashy, po czym wyciągnął dłoń, czekając jakby na miecz.
-Tessaiga Cybersword! – krzyknął i zaraz w jego ręku pojawił się miecz, którego ostrze natychmiast pogrubiało.
-Nie. – rzekł Chytrzak, patrząc na Shippo. – Powiedzcie, że Inuyasha tak nie wygląda.
-Chytrzak. – rzekł Shippo. – Dwie sprawy. Pierwsza. Inuyasha właśnie tak wygląda. Po drugie. Mówiłem, żebyś nie wspominał przy mnie o Inuyashy.
-Szykuj się na porażkę, Chytrzak. – rzekł Rainman i przeciął miecz, który był w ręku Chytrzaka. Potem dał mu kopniaka w brzuch na „do widzenia”.
-Dlaczego?! – krzyczał Chytrzak. – Dlaczego zawsze to ja muszę błysnąć?!
I zniknął za horyzontem.
Nasi bohaterowie ruszyli z powrotem do Titanic’a, gdzie Rainman miał jedną prośbę do Smoka.
-Teraz widzisz. – rzekł Rainman. – Nasza baza jest oblężona, a my szukamy sposobu, żeby ją uwolnić od oblężenia i dokończyć pracę, którą tam mamy.
-Nie wiem jak wam pomóc. – rzekł Smok. – Ale możecie zapytać Starca z Hong Kongu.
-Gdzie go spotkamy? – spytał Rainman.
-W Hong Kongu. – odpowiedział Królik. – Ale musicie tam popłynąć bardzo szybko, bo on za 2 miesiące rusza do San Francisco.
-Dziękuję za informację. – rzekł Rainman. – A przy okazji nie rozgłaszajcie tego, że Shippo jest demonem. Nie chcę, żeby miał kłopoty.
Smok i Królik obiecali Rainmanowi, że nikomu nie powiedzą o tym. Tak więc Rainman, spokojny o los małego Shippo, mógł z kolegami i przyjaciółmi płynąć dalej na poszukiwanie drogi uratowania bazy i dokończenia misji.

►Ciąg dalszy nastąpi

</TEKST>

1: 25/25, zakończone
2: 2/16, w toku
3: 0/15, czeka
T: 27/56, w toku

Mała uwaga. Jako autor tej książki miałem prawo zataić imiona niektórych postaci.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mateusz SSJ8
PostWysłany: Pią 10:45, 17 Sie 2007 



Dołączył: 01 Sie 2007
Posty: 756
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: OZHAXALD


Wiecie, już przy której części już jestem, więc od razu zacznę trzeci rozdział jej części.
Rozdział 28. Wyspa Cieni.

</TEKST>

Był piękny, słoneczny dzień na pokładzie Titanic’a. Rainman zawołał wszystkich na podwieczorek.
-Słuchajcie. – rzekł. – Sytuacja, w jakiej się znaleźliśmy, jest beznadziejna, ale to jeszcze nie koniec nadziei. Dopóki żyjemy na wolności, mamy szansę odzyskać swobodę finansowania prac nad promami.
-Wiesz, Rainman? – rzekł Shippo. – Wszyscy pamiętają tamtą noc, ale rozumiem, że boisz się, że ktoś o tym zapomni.
Lecz nikt nie podejrzewał, że skorumpowane bojówki Chytrzaka podsłuchują rozmowę.

-Zdaje się, że mają zapas jedzenia. – rzekł Łasek zamknięty w czołgu. – Powinni załatwić jakąś wartę.
I poleciał do Chytrzaka, który jak zwykle szukał sposobu, żeby pozbyć się Rainmana. Nagle znalazł jeden. Gdy Łasek przyleciał, Chytrzak opowiedział mu wszystko.
-Dobrze, że już jesteś. – rzekł. – Usłyszałem o wyspie, którą nazywają Wyspą Cieni. Właśnie do niej płyniemy. Podobno każdy, kto nie opuści tej wyspy przed zachodem słońca, zostanie na niej uwięziony na zawsze. Dla Rainmana to zły znak, bo wyspa wkrótce zniknie.
Słońce już prawie zaszło, a wszyscy już skończyli posiłek. Tylko Shippo dalej jadł.
-Nie wiem, co powiedzieć. – rzekł Rainman. – Jeśli ten starzec nie rozumie polskiego, to nie dowiemy się, co on nam zaproponuje.
Nagle Tycia przeraziła się, bo w oddali zobaczyła… statek Chytrzaka.
-Co ci się stało, Tycia? – zapytał Chwatek.
-Niebezpieczeństwo. – odpowiedziała Tycia. – Śmierć.
Shippo zaraz podniósł się i zauważył statek Chytrzaka.
-Chytrzak po nas płynie! – krzyknął z przerażenia.
-Teraz mi się nie wymkniecie. – rzekł Chytrzak, który był jeszcze daleko.
Na Titanic’u zaraz podniósł się alarm. Rainman próbował uciec, ale Chytrzak zablokował mu drogę.
-Przygotować lotnię do startu. – rzekł. – Jeśli dotrzemy do skał, złapiemy wznoszący prąd powietrza i uciekniemy.
Ale Chytrzak był gotów na to. I zaraz wysłał do nich Dragony uzbrojone w… siatkę. Na Titanic’u wszyscy byli już gotowi do ucieczki. Shippo właśnie trzymał się masztu, a Tycia zwolniła haki. Gdy tylko Titanic dotarł do skał, lotnia wystartowała. Ale w tym momencie Shippo poczuł się niedobrze.
-Po co tyle jadłem? – spytał. – Teraz brzuch mnie boli.
Tycia nie nadążała za lotnią i gdy opadła z sił, spadła na wyspę, która powoli znikała. Gdy tylko Tycia spadła na wyspę, zniknęła razem z nią. Chwatek zaczął płakać.
-Nie płacz. – rzekł Rainman. –Uwolnimy ją. Ale najpierw sami musimy ujść z życiem.
W tej chwili wpadli w siatkę Dragonów.
-Żegnaj, Tycia. – rozpłakał się Chwatek. Po chwili byli już w niewoli u Chytrzaka, który cieszył się, że wreszcie po tylu niepowodzeniach udało mu się uwięzić Rainmana.
-Słuchaj, Rainman. – rzekł Chytrzak. – Widzę, że nie masz humoru, więc oszczędzę ci promieniowania. Od jutra szorujesz ten pokład.
W lochu nie było przyjemnie i Shippo narzekał na warunki.
-Kiedy tu było sprzątane? – spytał. – Od tego brudu można się kleić.
-Nie mów nic i ciesz się, że jeszcze żyjesz. – rzekł Rainman.
Nagle przechodził obok nich Crimson przebrany za jednego z bandytów, którzy byli z Chytrzakiem w zmowie. Gdy tylko poznał Rainmana, nie mógł uwierzyć własnym oczom.
-Hej. – rzekł. – Я пожáлуй целикóм с ума.
-Nie chce mi się z tobą gadać, Rosjaninie. – orzekł Shippo.
-Przepraszam. – rzekł Crimson. – Ale co wy tu robicie?
-No cóż. – odparł Rainman. – Chytrzak nasłał na naszą bazę wojsko. Uciekliśmy, żeby uwolnić bazę, gdy wrócimy. Ale Tycia utknęła na Wyspie Cieni, a nas Chytrzak złapał.
-Wiem wszystko o Wyspie Cieni. – rzekł Crimson. – Każdy, kto się na niej znalazł, nigdy już nie mógł jej opuścić, jeśli nie zrobił tego, nim słońce zaszło. Was też to czeka, jeśli nie opuścicie tej wyspy przed zachodem słońca. Pomogę wam stąd uciec, ale nie możecie narazić mnie na sąd Chytrzaka.
-Zgoda. – rzekł Rainman. Crimson wszedł i zdjął im kajdany, po czym odszedł.
-Miał nam pomóc uciec. – rzekł Shippo.
-I właśnie to zrobił. – rzekł Rainman, przenosząc się za drzwi. – Reszta zależy od nas.
Nazajutrz przyszedł do nich Syk.
-Czas do roboty. – rzekł.
-Mam nadzieję, że nie będzie głodówki. – rzekł Shippo.
-Hej. – rzekł Syk. – A gdzie jest Rainman?
-Za tobą. – odpowiedział Rainman, łapiąc go. Po chwili bohaterowie rzucili się do ucieczki.
-Killer. – rzekł Rainman. – Uwolnij pozostałych i przygotujcie Titanic’a do drogi. Shippo i ja idziemy po Tycię.
Ale Syk nie dał za wygraną i próbował zerwać łańcuchy.
-Nie uciekniecie Chytrzakowi. – krzyczał. – On się o tym dowie.
Chytrzak patrzył w lunetę i śmiał się.
-Rainman. – rzekł. – To brzmi idiotycznie.
Nagle przyszedł Łasek.
-Niech to będzie coś ważnego. – rzekł Chytrzak.
-Killer na pokładzie. – rzekł Łasek. – Ostra walka.
Wyszli na pokład, gdzie Killer i Ash zrobili zadymę. Zaraz ich uspokoił i podszedł do nich.
-Gdzie są Rainman i Shippo? – spytał. Po chwili wrócił do pomieszczenia, w którym bawił się lunetą. Ale luneta… zniknęła. Chytrzak wkurzył się.
-Przeszukać okręt! – krzyknął. – Chcę odzyskać lunetę!
I poszedł szukać Rainmana, który razem z Shippo ukrył się w ładowni. Lecz Shippo ciągle narzekał. Rainman nie mógł już tego znieść.
-Halt die Klappe! – krzyknął po niemiecku.
-Co ja na to poradzę? – spytał Shippo. – Od rana nic nie jad…
W tym momencie Rainman go zakneblował dłonią. Chytrzak zaczął przeszukiwać skrzynie, lecz nagle wpadł Łasek.
-Wyspa Cieni. – rzekł.
-Tylko tego brakowało. – rzekł Chytrzak i poszedł za nim. Rainman i Shippo odetchnęli z ulgą.
-Nie wierzę własnym uszom. – rzekł Shippo. – Wyspa Cieni nas uratowała.
-Pomóż mi z tym okrętem podwodnym. – rzekł Rainman.
-Dobrze. – rzekł Shippo. – Ale co chcesz z nim zrobić?
Chytrzak próbował ominąć wyspę, gdy nagle Łasek zwrócił uwagę na Rainmana, który zepchnął okręt podwodny do morza i zaczął nim płynąć na wyspę. Shippo popłynął z nim.
-Killer. Ash. – rzekł Chytrzak. – Przez waszą zadymę straciłem lunetę i dwóch więźniów. Zapłacicie mi za to. Wtrąć ich do więzienia, Syk. Ale tym razem uważaj, żeby cię nie zbili.
Rainman i Shippo płynęli starym okrętem podwodnym prosto na wyspę cieni.
-Nie dobrze mi. – rzekł Shippo.
-Przestań wreszcie narzekać. – rzekł Rainman. – Spójrz na kompas.
-A ty zobacz, co tu kapie. – przestraszył się Shippo.
-Lodzie podwodne niełatwo zatopić. – odpowiedział Rainman. – Jeśli przeciek się nie zwiększy, nic nam nie grozi.
Nagle uderzyli o coś.
-Co to było? – spytał Shippo.
-Chyba stoimy. – rzekł Rainman. – Zobaczmy lepiej, gdzie jesteśmy.
I wyszedł z łodzi.
-Więc to jest Wyspa Cieni. – rzekł. Lecz w tym momencie Shippo zobaczył cień zmierzający prosto w stronę Rainmana.
-Uważaj Rainman. – rzekł. – Niezbyt ciepło nas tu witają.
Rainman zaraz się przemienił i ugodził cień cybermieczem.
-No i po kłopocie. – rzekł, po czym zaczął szukać Tyci.
Nagle zatrzymała ich głowa z cienia.
-Strzeżcie się. – rzekła głowa. – Strzeżcie się ducha wyspy. On wie, że tu jesteście.
-Przybyliśmy w pokoju. – odpowiedział Rainman. – Szukamy latającego misia o imieniu Tycia.
-Tu nie ma pokoju. – orzekł cień. – To jest wyspa straconych dusz. Uwięzionych na wieki. Przez samego ducha tej wyspy. On jest wszędzie i wszystkim. Strzeżcie się.
I głowa zniknęła.
-To koniec. – rzekł Shippo. – Postoję tu i przypilnuję okrętu.
-Jak chcesz. – rzekł Rainman.
-Nie żartuję. – odpowiedział Shippo. – Tu jest zbyt strasznie, żebym zapuszczał się w głąb lasu.
Nagle zobaczył, że dwa cienie próbują go podejść od tyłu. Zaraz pobiegł za Rainmanem i dogonił go.
-Wiesz, Rainman? – rzekł. – Może z drugiej strony przydam ci się jako pomoc w walce z potworami, które tu są.
Nagle znaleźli dużego misia.
-Kto ty? – spytał Shippo.
-Mam na imię King. – przedstawił się miś. – Pewnego dnia zatrzymałem się na tej wyspie, żeby odpocząć. Kiedy słońce zaszło, wyspa zaczęła znikać, a ja razem z nią. Od tamtej pory czekam na ludzi, którzy mnie stąd zabiorą, bo tu nie mogę latać. Kiedy wreszcie opuszczę tą wyspę, będę mógł popracować nad lataniem.
-Zabierzemy cię. – rzekł Rainman. – Ale nie bez Tyci.
Miś zaprowadził ich do wrót.
-Potrzebne są działa jonowe, żeby to otworzyć. – rzekł. – Macie jakieś?
-W worku. – odpowiedział Rainman. – Tylko złożyć.
Kiedy miś otrzymał worek, zaraz zaśmiał się i otworzył wrota, za którymi byli… King i Tycia.
-Bliźniaki? – zdziwił się Shippo.
-Nie, głupcze. – rzekł Duch Wyspy Cieni i wrócił do swojej postaci. – Zobacz, człowieku, jak łatwo cię zwieść.
-A, więc ty jesteś Rainman. – rzekł King do Rainmana. – Tycia wiele mi o tobie mówiła.
-Zachowałem tych dwoje przy życiu. – rzekł Duch Wyspy Cieni. – Dzięki temu mogłem przybrać ich postacie. A ponieważ nie masz już działa jonowego, nie przejmiecie już żadnego pojazdu czy budynku.
-Nie? – zdziwił się Shippo. – Przecież działo elektryczne też wyłącza trafione cele.
-Tak. – rzekł Rainman. – Ale potem trzeba naprawiać.
-To też wam odbiorę. – rzekł Duch. Ale Rainman dobył broni i strzelił prosto w cienistą postać, która upuściła działo jonowe.
-Mam. – rzekł Rainman. – Możemy wracać.
-Nigdzie nie pójdziecie. – rzekł Duch, ale Rainman znów go postrzelił.
Po tej scenie nasi bohaterowie dotarli tam, gdzie stał okręt podwodny.
-Świecie. – rzekł Shippo. – Wracamy.
-Rainman. – rzekła jakaś postać. – Czy to ty?
-Coś czuję, że to znowu ten duch. – rzekł Shippo.
-Może broń nam powie. – rzekł Rainman.
-Wyrzuć tą broń. – rzekła postać. – Odzyskasz ją później.
-Nie jesteś sprzymierzeńcem. – rzekł Rainman. –Mój przyjaciel nie naraziłby mnie na porażkę. Wynoś się, duchu.
I strzelił prosto w zjawę, która stała się duchem wyspy. Nasi bohaterowie wsiedli do okrętu podwodnego i popłynęli na Titanic’a. Chytrzak już ich zobaczył.
-Bierzcie ich, roboty, bo jak uciekną, zniszczę was. – groził Chytrzak. Doszło do walki, którą przerwał Duch Wyspy Cieni.
-Daj mi działo jonowe. – grzmiał Duch.
-Wynoś się. – krzyknął Rainman i strzelił. Duch zaśmiał się.
-Tym razem prąd nie wystarczy. – rzekł.
-Dalej. – rzekł Shippo. – Pomóżmy Rainmanowi. Promień atomowy. Dołączać się.
I po chwili Duch został zniszczony przez silny ogień.
-Udało się. –rzekł Chwatek. – Tycia wróciła.
-A my mamy nowego przyjaciela. – rzekł Rainman. – Poczekajcie, aż odzyska siły. Wtedy Chytrzak już nie ukryje się przed nami.
-No dobra. – rzekł Chwatek. – Ale gdzie Crimson?
-Pewnie wyruszył już do domu. – rzekł Shippo. – W końcu to jeszcze dziecko, podobnie jak ja.
To, co Shippo powiedział o Crimsonie, to był strzał w dziesiątkę. Crimson istotnie zmierzał w tym momencie do domu.

►Ciąg dalszy nastąpi

</TEKST>

1: 25/25, zakończone
2: 3/16, w toku
3: 0/15, czeka
T: 28/56, w toku

Mała uwaga, gdyby ktoś miał zastrzeżenia do treści. Inspirację można znaleźć wszędzie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mateusz SSJ8
PostWysłany: Sob 21:22, 18 Sie 2007 



Dołączył: 01 Sie 2007
Posty: 756
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: OZHAXALD


Czwarty rozdział części drugiej nosi tytuł "Skrawek strefy cienia" i jest to dwudziesty dziewiąty rozdział całej mojej opowieści zatytułowanej "Potężne Raichu - ECO-FORCE".

<TEKST>

Pewnego pięknego pogodnego dnia wszyscy patrzyli za burtę, bo Rainman skoczył do morza.
-To już drugi raz w tej wyprawie. – rzekł Killer.
-Ostatnim razem karty. – rzekł Shippo. – Ciekawe, co tym razem.
Nagle Rainman wypłynął na powierzchnię.
-Mam perłę! – krzyknął.
-Najwyższy czas. – rzekł Harold, rzucając drabinę. Rainman zaraz odpłynął do drabiny i wspiął się po niej. Gdy tylko wyszedł na górę, zagadali go.
-Zobaczcie perłę. – rzekł Rainman. – Czy nie jest piękna?

Tycia wzięła perłę do dłoni i obejrzała ją.
-Jest piękniejsza niż kwiaty na lądzie. – stwierdziła.
-Nie mówiąc, że największa. – rzekł Killer.
-Przepraszam. – rzekł Shippo. – Kiedy ja będę mógł potrzymać tą perłę?
Terminator zaśmiał się.
-Ty z perłą w ręku? – rzekł. – Kiedy ostatnim razem sprzątałeś pokład, omal nie wysadziłeś nas w powietrze.
-Skąd mogłem wiedzieć, gdzie są silosy? – spytał Shippo i wyrwał mu perłę z ręki.
Tycia patrzyła na wodę, gdy nagle King przestraszył się, bo zobaczył… cień bez obiektu.
-Strefa Cienia! – krzyknął.
-Killer. – rzekł Rainman. – Ster w lewo.
Ale kiedy Killer zaczął gwałtownie skręcać, Shippo upuścił perłę.
-Perła! – krzyknął ze strachu. – Zaraz wpadnie do wody!
Na szczęście w ostatniej chwili Rainman złapał perłę w rękę, zahaczając butem o burtę.
-Mam ją! – krzyknął.
-To przez tego niezdarę. – rzekł Harold. – On trzymał perłę.
-To nie jego wina. – rzekł Rainman. – Shippo nie był gotów na tak gwałtowny manewr skręcania. – I pogłaskał małego Shippo po głowie, co sprawiło, że Shippo, jak zwykle w takich chwilach, zaczął się śmiać.
-Rainman. – rzekł Ash. – Jeśli ciągle będziesz Shippo tak rozpieszczać, to wojownik z niego nie będzie.
-Daj spokój, Ash. – odparł Rainman. – Wiesz, ile Shippo ma nabitych guzów? Z resztą należy mu się współczucie.
-Właśnie. – rzekł Shippo. – Przynajmniej jest na tym statku choć jeden człowiek, który wie, że Inuyasha nie raz nabił mi guza.
Nagle zauważył, że cały statek spowił cień.
-Hej. – rzekł. – Gdzie się podziało słońce?
Po chwili jednak cień zniknął i nasi bohaterowie zobaczyli wielki balon.
-Hej. – rzekł Rainman. – Co to ma znaczyć? – I zaraz zaczął obserwować balon przez lornetkę. – Ten balon leci nad Strefę Cienia.
I widział jak pilot próbuje wziąć trochę wody, ale traci wiadro, a jego balon zostaje wciągany przez cień.
-Jego pilot jest w niebezpieczeństwie. – rzekł Rainman. – Chwatek, Tycia, Mędruś, Malinka i Morelka. Musicie go ewakuować.
-Ale ludzie nie mogą zobaczyć latających misiów. – rzekł Chwatek.
-Nie ma czasu na dyskusję. – rzekł Rainman. – King jeszcze nie odzyskał swojej umiejętności latania, a to znaczy, że tylko wy umiecie latać.
-Dobrze, że Platon tego nie widzi. – rzekł Chwatek i poprowadził latające misie w stronę balonu. Lecz wszyscy się zaplątali.
-Rainman! – krzyknął Chwatek. – Mamy problem!
-Na czarnobylską elektrownię jądrową. – zafrasował się Rainman. – Zaplątali się.
-Jeśli trafię w liny, może ich uwolnię. – rzekł Shippo, przestawiając strzelbę laserową z grzania na cięcie, po czym zaczął mierzyć.
-Ratunku! – krzyczały misie. Lecz w tym momencie Shippo już namierzył liny i strzelił w nie. Gdy tylko liny się przerwały, wszystkie latające misie, nie wyłączając Chwatka, były wolne. Zabrały więc pilota i zaniosły go na tankowiec.
-Dzięki za celny strzał w linę, Shippo. – rzekł Chwatek. – Gdyby nie ty, Strefa Cienia pochłonęłaby nas żywcem.
Rainman podszedł do pilota.
-Co pan tam robił? – spytał.
-Potrzebna mi woda ze Strefy Cienia do moich eksperymentów. – rzekł pilot i odsłonił twarz. – Jestem z plemienia bantu. Mam na imię Jane.
-Widzicie to co ja widzę? – spytał Shippo. – To kobieta.
Rainman ukłonił się Jane.
-Pani mi wybaczy to najście. – rzekł. – Nazywam się Rainman. Tak mi mówią przyjaciele.
-Dużo o tobie słyszałam. – rzekła Jane. – Ten zarost jest typowy tylko dla ciebie. Podobno nigdy się nie golisz pod przymusem.
-Rainman! – krzyknął Shippo z masztu. – Nie chcę przerywać twojej rozmowy z dziewczyną, ale mamy następnych gości.
Tycia wzięła lornetkę i spojrzała w dal.
-Masz rację, Shippo. – rzekła. – Mamy gościa znanego dobrze jako Chytrzak.
W oddali istotnie płynął za nimi Chytrzak. Ucieszył się, kiedy zobaczył Titanic’a.
-Rainman. – rzekł. – Teraz cię wreszcie dopadnę.
-Co robić? – spytał Mędruś.
-Mała mgiełka go spowolni. – rzekł Ash. – przy słabej widoczności statek musi zwolnić, bo nigdy nie wiadomo, co jest za mgłą.
I zaraz zbiegł do miejsca, gdzie było centrum kontroli całej broni, jaka tylko znajdowała się w uzbrojeniu Titanic’a. Ash nacisnął przycisk podpisany „mgła” i zaraz Chytrzakowi pogorszyła się widoczność.
-A niech to. – rzekł Chytrzak. – Ta ich kontrola pogody mnie wkurza.
Shippo obserwował to z pokładu Titanic’a.
-Co prawda, Chytrzak się wkurzył. – rzekł. – Ale przynajmniej nic nie widzi. Musimy się ukryć, zanim mgła opadnie.
-Mam twierdzę na Przylądku Dobrej Nadziei. – rzekła Jane. - Tam was przenocuję.
Gdy tylko tam dotarli, Jane chciała, żeby Rainman przyniósł jej wodę ze Strefy Cienia. Oczywiście Rainman odmawiał, bo wiedział już, jakie niebezpieczeństwa czają się na Wyspie Cieni i bał się Strefy Cienia bardziej niż wyspy. Jane jednak wpadła na pomysł, żeby go zmusić. Tej nocy przyrządziła środek usypiający. Zaczęła zaraz szukać latającego misia, który spał. Na jej nieszczęście King nie spał, lecz trenował, żeby odzyskać wprawę, z której wyszedł, będąc więźniem Wyspy Cieni. Jedynym latającym misiem, który stronił od towarzystwa ludzi, była Tycia.
-Doskonale. – pomyślała Jane. – Nikt jej nie usłyszy.
I zaraz zaczęła palić zioła. Tycia poczuła zapach i obudziła się, ale po chwili zasnęła.
Następnego dnia nieświadomi ostatniej nocy bohaterowie bezskutecznie próbowali obudzić Tycię.
-Nie rozumiem. – rzekł Shippo. – Zawsze wstaje skoro świt, a dziś jeszcze nie wstała, a już siódma.
-Nic dziwnego. – rzekła Jane. – Tycia śpi kamiennym snem. Tylko ja mogę ją uratować. Przynieś mi wodę ze Strefy Cienia, a dostaniesz lekarstwo dla niej. Ale musisz się pośpieszyć. Im dłużej bowiem będzie spać, tym trudniej będzie ją zbudzić.
Rainman i przyjaciele wypłynęli znowu w morze, ale tym razem bez Kinga, który dalej odzyskiwał umiejętność latania, trenując na Przylądku Dobrej Nadziei.
-Strefa Cienia! – krzyknął Harold.
-Chwatek. – rzekł Rainman. – Masz tu kolbę. Musisz w nią nabrać wody, która jest w Strefie Cienia. Ale uważaj, bo nie wybaczę sobie, jeśli coś ci się stanie.
-Pamiętam, że Tycia czeka na ratunek. – rzekł Chwatek i poleciał. Nad Strefą Cienia było bardzo niebezpiecznie. Chwatek z trudnością nabrał wody w kolbę, po czym wrócił na Titanic’a. Ale nie zauważył, że właśnie Chytrzak go zobaczył i już wysłał Łaska i Syka za nim.
Nasi bohaterowie wrócili na Przylądek Dobrej Nadziei, gdzie Jane już na nich czekała. Zgodnie z umową dała Rainmanowi lekarstwo, po czym puściła go wolno. Dała w swoim laboratorium kroplę wody ze Strefy Cienia do mikstury, którą potem wypiła. Po chwili stała się młoda.
Tycia dostała lekarstwo i zaczęła się budzić.
-Ale miałam ciężką noc. – rzekła. – Jestem taka zmęczona.
-Ty zmęczona? – zdziwił się Shippo. – Przecież to myśmy ratowali ci życie.
-Kręci mi się w głowie. – rzekła Tycia.
-Poczekaj. – rzekł Rainman. – Przyniosę ci wody.
Nagle zatrzymała go Jane, która zaraz zaczęła z nim kokietować.
Tymczasem Tycia poczuła, że może już stać na nogach.
-Czuję się już trochę lepiej. – rzekła.
-Gdzie Rainman szuka tej wody? – spytał Shippo. – W Czarnobylu?
-Mamy problem z Jane. – rzekł Rainman.
-Co tym razem? – spytał Shippo.
-Nie popłyniesz stąd. – rzekła Jane.
-Słuchaj. – rzekł Rainman. – Ja nie mogę tu zostać. Jeśli nie zbuduję promów, nie przeżyjemy wybuchu Ziemi.
-Nie będę tego słuchać. – rzekła Jane i wyszła. – Czy tego chcesz, czy nie, zostajesz tutaj, Rainman.
-Czy jest jakiś sposób, żebyśmy stąd odpłynęli? – spytał Chwatek.
-Przez kraty tylko ja przejdę. – rzekł Shippo. – A poza tym Chytrzak nas znalazł.
Chytrzak właśnie zatrzymał się przed latarnią Jane.
-Słuchaj, człowieku. – rzekł. – Szukam człowieka, który twierdzi, że Ziemia wyleci w powietrze.
-To może udzielisz nam ślubu, co? – spytała Jane. Chytrzak zgodził się. Ceremonia zaczęła się jak należy, ale w środku wesela włosy Jane… poczerniały. Tylko Shippo zdołał to zauważyć.
-Jesteś gotowa? – spytał Chytrzak.
-Tak. – odpowiedziała Jane.
-Hej. – rzekł Rainman. – Co się stało z twoją twarzą?
Jane spojrzała w lustro i zaraz zaczęła szukać wyjaśnienia tego, co się z nią dzieje. Ale Chytrzak odebrał jej nadzieję, po czym poszedł zabić Rainmana.
Jane zebrała ostatki sił, żeby powstrzymać Chytrzaka przed zabiciem Rainmana i udało się. Ponieważ budynek się walił, wszyscy musieli uciekać. Gdy byli już bezpieczni na Titanic’u, patrzyli na latarnię.
-Biedna Jane. – rzekł Chwatek. – Tamten zawód miłosny zniszczył jej życie.
-Masz rację. – rzekł Rainman. – Ale trzeba wiedzieć, za którym marzeniem podążyć, a które porzucić.
Shippo był pod pokładem i obserwował, jak King trenuje, żeby odzyskać wprawę w lataniu. W pewnym momencie zobaczył, że… King już odrywa się od ziemi.
-Świetnie. – rzekł. – Już niedługo będziemy mieli nowego prawdziwego latającego misia na pokładzie.
Shippo jest dumny, że jego nowi przyjaciele są coraz silniejsi. Mimo strasznej przygody z Chytrzakiem, cała załoga Titanic’a wierzy, że promy będą dokończone i cała biosfera Ziemi zostanie uratowana.

►Ciąg dalszy nastąpi

</TEKST>

1: 25/25, zakończone
2: 4/16, w toku
3: 0/15, czeka
T: 29/56, w toku


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mateusz SSJ8
PostWysłany: Nie 9:22, 19 Sie 2007 



Dołączył: 01 Sie 2007
Posty: 756
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: OZHAXALD


Rozdział 5 bądź 30 (zależy, jak to liczy). Rainman, Shippo, starzec i Chytrzak.

<TEKST>

Tego dnia Rainman przeglądał mapy nawigacyjne, żeby ustalić jak daleko jeszcze do Hong Kongu.
-No i jak? – spytał Shippo.
-Zgodnie z obliczeniami do Hong Kongu dopłyniemy dzisiaj przed południem. – odpowiedział Rainman.
Uradowany Shippo pobiegł do latających misiów.
-Słuchajcie. – rzekł. – Byłem u Rainmana. Dzisiaj przed południem będziemy w Hong Kongu.
-Nareszcie. – rzekł Chwatek. – Nie możemy, co prawda, pokazywać się ludziom, ale miło będzie pobyć, choć trochę na stałym lądzie.
Ale za naszymi bohaterami płynął Chytrzak.
-Świetnie. – rzekł. – Teraz cię wreszcie mam, Rainman.

Nasi bohaterowie nieświadomi obecności Chytrzaka, który znowu deptał im po piętach, postanowili znaleźć starca, który, jak mówili Smok i Królik, pomoże im dokończyć misję.
-Przeszukajmy całe miasto. – rzekł Rainman. – Znajdźmy budynek o nazwie „Rupieciarnia Wujka”, bo starzec, którego szukamy w celu znalezienia pomocy, pracuje tam.
-Rozdzielamy się. – rzekł Chwatek.
-Zapomnij. – rzekł Rainman. – Nie ma rozdzielania. W tym labiryncie japońskich napisów tylko japończyk może nas doprowadzić tam, gdzie musimy iść. – Po tych słowach spojrzał na Shippo. – Umiesz czytać chińskie litery?
-Mogę spróbować. –odpowiedział Shippo i zaczął czytać każdy napis, jaki tylko znalazł na drodze. W ten sposób doszli do chaty, w której było pełno ludzi. Rainman wszedł do środka.
W środku przy ladzie stał starzec, który właśnie obsługiwał klienta. Rainman nie czekając na swoją kolej, zaczął przepychać się przez tłum.
-Przepraszam. – mówił, gdy kogoś przypadkowo potrącił. – To pilne.
W ten sposób doszedł do lady, a starzec na jego widok od razu się zdenerwował.
-Nie przepychaj się! – krzyknął. – Poczekaj na swoją kolej. Jeszcze jedno. Może byś się tak ogolił, co? Nie będę obsługiwał tarzana, ani żadnego innego małpoluda. Jeszcze jedno. Nie widziałeś etykiety „Nie wprowadzać zwierząt”? Jeszcze jedno. Co to za dziwne dziecko z lisią kitą, które przyszło tu z tobą?
-Nie wiedziałem, że panu przeszkadza mój ogon. – rzekł Shippo. – Rainmanowi to nie…
-Rainman? – zdziwił się starzec i zerknął na Rainmana. – Nic dziwnego, żeś nie ogolony, skoro twój zarost to jedyna cecha rozpoznawcza. Podobno nigdy się nie golisz pod przymusem.
-To i tak więcej szczęścia niż ja miałem. – rzekł Shippo. – Mnie Inuyasha ciągle nabijał gu…
-Co? – spytał starzec. – Powiedziałeś „Inuyasha”? Chciałeś powiedzieć, że Inuyasha ciągle nabijał tobie guza? Tylko jeden tak cierpiał. Ta sama twarz, ta sama lisia kita, to znaczy, że masz na imię Shippo.
-Jakby Japonia dotarła też tutaj. – rzekł Rainman.
-A więc, co mogę dla was zrobić? – spytał starzec.
-Potrzebujemy pomocy. – rzekł Shippo. – Rainman zbudował w parku narodowym bazę operacyjną, która miała finansować budowę promów. Chytrzak sprowadził tam wojska UCS i musieliśmy uciekać. Podróżujemy po siedmiu morzach, szukając sposobu na przepędzenie wojsk UCS z terenu parku narodowego bez niszczenia obszaru lasu. Jeśli promy nie będą gotowe na czas, na Ziemi znajdą się tacy, którzy w dniu katastrofy, jaka czeka Ziemię, staną się straconymi duszami. Jedynym moim starym przyjacielem w tych czasach jest Kagome, którą już widziałem, kiedy byłem w swoich czasach. A Rainman jest moim nowym przyjacielem, bo nigdy nie nabił mi guza, jak Inuyasha zawsze mi to robił.
-Przywiązałeś się do Rainmana, bo nigdy cię nie skrzywdził. – rzekł starzec. – To nie wróży dobrze. Kiedy ktoś przywiąże się do nowego przyjaciela, rozstanie bywa dla niego nożem w samo serce. Inuyasha nie spocznie, dopóki nie wrócisz do czasu, w którym się urodziłeś, a jeśli nie, będzie tutaj szukał okazji, żeby cię zbić, kiedy tylko będziesz bez opieki Rainmana. Dlatego słuchaj uważnie mojej rady, Shippo. Nigdy nie oddalaj się od Rainmana. Przy nim Inuyasha nic ci nie zrobi. Poza tym nie jesteś jeszcze gotów do walki. Słuchaj uważnie, co Rainman do ciebie mówi, bo pewnego dnia to może uratować cię przed popełnieniem błędu, którego do końca życia będziesz żałować. Rady Rainmana i jego pomoc zrobią z ciebie wojownika, którego gniewu wszyscy będą się bać. Nie tylko demony, czy potwory, ale też i ludzie i zwierzęta, w tym również obecny prześladowca, chcący zabić nie tylko Rainmana i jego kolegów, ale też i ciebie. Każdy twój wróg pewnego dnia będzie się ciebie bał jak ognia, którego nie da się ugasić, a jeśli Inuyasha przeżyje cały czas, jaki upłynie od dnia, kiedy ci to mówię, do dnia, kiedy moje słowa staną się prawdą, może przekaże ci swój miecz.
-Piękna mowa pożegnalna skierowana do kogoś, kto zaraz będzie trupem. – rzekł Chytrzak. – Ale Inuyashy tu nie ma, a Shippo zaraz będzie leżał martwy obok Rainmana, który też będzie martwy…jak wszyscy jego towarzysze oczywiście.
-Prędzej pocałujesz reaktor jądrowy na terenie czarnobylskiej elektrowni jądrowej, niż kogokolwiek z tu obecnych wyślesz w zaświaty, kierując na nich Żniwiarza. – rzekł Rainman. – Bo w wojnie, którą wywołałeś, Żniwiarz, być może, przyjdzie wpierw po ciebie.
To powiedziawszy Rainman wyciągnął wiatrówkę elektryczną i strzelił z niej w Chytrzaka. Ale Chytrzak przewidział to i opatrzył się gumą, co sprawiło, że piorun z wiatrówki nic mu nie zrobił.
-Wiedziałem, że to zrobisz. – rzekł Chytrzak. – Dlatego zaopatrzyłem się w gumową tarczę. Guma nie przewodzi prądu.
-Shippo. – rzekł Chwatek. – Zrób coś, zanim ta łasica pogrzebie naszą szansę uratowania się.
-Właśnie nad tym myślę. – rzekł Shippo. Nagle jego wzrok padł na wiadro z wodą. Zaraz pobiegł po wiadro i złapał je, po czym wylał całą wodę prosto na Chytrzaka. Chytrzak się zdenerwował.
-Zapłacisz mi za to, Shippo! – krzyknął.
-Jakbym słyszał Inuyashę. – pomyślał Shippo i spojrzał na Rainmana.
-Strzelaj, Rainman! – krzyknął.
-Teraz wiem, dlaczego chwyciłeś wiadro wody. – rzekł Rainman i wymierzył w Chytrzaka.
-Słuchaj, łasico. – rzekł Rainman. – Nie podchodź lepiej do Shippo, bo strzelę do ciebie.
-Strzelaj, ile chcesz, Rainman. – zaśmiał się Chytrzak. – Twoja wiatrówka elektryczna nic mi nie zrobi.
-Na twoim miejscu nie śmiałbym się. – rzekł Shippo. – Rainman uczył mnie chemii, kiedy byliśmy w bazie. Oblałem cię dużą ilością wody. A woda przewodzi prąd. Jeśli wiatrówka elektryczna trafi ciebie, to strzał zatrzyma guma. Ale ponieważ guma jest mokra, prąd przez nią zatrzymany pójdzie po warstwie wody prosto na ciebie, bo jesteś mokry.
-Co? – zdziwił się Chytrzak. – Jak możesz wątpić w gumową izolację elektryczną? To wariactwo. Nie wiedziałem, że jesteś taki głupi.
-Shippo mówi prawdę, Chytrzak. – rzekł Rainman i strzelił. Chytrzak nawet nie robił uniku. Atak istotnie zatrzymał się na gumowej zbroi Chytrzaka, ale ponieważ owa zbroja była mokra od wody, którą Shippo wylał na Chytrzaka, prąd przez nią zatrzymany, jak Shippo mówił, poszedł po wodzie i dostał Chytrzaka.
-Co? – spytał Chytrzak. – Przecież guma nie przewodzi prądu.
-Guma nie. – orzekł Shippo. – Ale woda tak.
-Shippo ostrzegał, że mokra guma skieruje prąd na ciebie, Chytrzak. – rzekł Rainman. – Ale nie chciałeś słuchać.
Chytrzak uciekł na swój okręt bojowy.
-Rainman! – krzyczał, uciekając. – Tym razem wygrałeś bitwę, jak zwykle. Ale następnym razem wykończę ciebie i tego małego dzieciaka, który łazi za tobą jak cień!
Nasi bohaterowie dotarli do Titanic’a, którym mieli ruszyć w dalszą drogę. Starzec jednak zatrzymał ich na chwilę.
-Wojna nie obędzie bez zniszczeń. – rzekł. – Ale jest jeden sposób, żeby zminimalizować zniszczenia wywołane plazmą. Musicie znaleźć 12 talizmanów, które kiedyś stanowiły moc Shen-Dou. Jeśli uda wam się zebrać je wszystkie, możecie rozgromić armię wroga, nie niszcząc parku narodowego, w którym macie bazę. Zawdzięczacie to talizmanowi psa, który czyni nieśmiertelnym. Ta mapa pomoże wam zebrać te wszystkie talizmany.
Rainman obejrzał mapę.
-Pierwszy najbliżej nas talizman jest w Japonii. – rzekł. – To właśnie tam Shippo nas spotkał.
-Nie. – rzekł Shippo. – Tylko nie Inuyasha.
-Bez obaw. – rzekł starzec. – Dopóki jesteś z Rainmanem, nie musisz bać się, że nabije tobie kolejnego guza.
-Ja tego właśnie się nie boję. – rzekł Shippo. – Boję się tylko, że mnie poniesie mnie tam, skąd przyszedłem. Tam Rainman nie może wejść.
-Bez obaw. – rzekł starzec. – Jeśli Kagome dalej go pilnuje, nie musisz się bać, że cię porwie.
Shippo wszedł na pokład i Rainman podniósł kotwicę. Titanic ruszył pełną parą prosto do Japonii. Podczas całej tej podróży Shippo rozważał słowa, które starzec powiedział mu w rupieciarni:
„Każdy twój wróg pewnego dnia będzie się ciebie bał jak ognia, którego nie da się ugasić a jeśli Inuyasha przeżyje cały czas, jaki upłynie od dnia, kiedy ci to mówię, do dnia, kiedy moje słowa staną się prawdą, może przekaże ci swój miecz”.
Uradowany tymi słowami Shippo postanowił jednak nie mówić o tym nikomu, dopóki nie nadejdzie dzień, kiedy słowa starca staną się prawdą, jeśli naprawdę słowa starca staną się prawdą.

►Ciąg dalszy nastąpi

</TEKST>

1: 25/25, zakończone
2: 5/16, w toku
3: 0/15, czeka
T: 30/56, w toku

Nigdy nie lekceważ sprytu przeciwnika.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mateusz SSJ8
PostWysłany: Pon 10:27, 20 Sie 2007 



Dołączył: 01 Sie 2007
Posty: 756
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: OZHAXALD


"ECO-FORCE: część druga"
Rozdział 6. Inuyasha przeciw Rainmanowi.

<TEKST>

Nasi bohaterowie dopłynęli do Japonii, gdzie Rainman miał nadzieję znaleźć jeden z talizmanów, które pomogłyby mu uwolnić bazę operacyjną „Sunlight” spod okupacji UCS.
-Więc idziesz z nami? – spytał Chwatek.
-Muszę. – orzekł Shippo. – Inuyasha nie nabije mi guza, jeśli Rainman będzie przy mnie. Kto wie, czy Inuyasha nie wie, że tu jestem.
-Rozumiem. – rzekł Chwatek. – Wiesz, że Inuyasha jest tu, w Japonii i dlatego chcesz, żeby Rainman był z tobą.
I zabezpieczywszy tankowiec przed wzrokiem Chytrzaka poszli po współczesnej Japonii Szukać talizmanu. Lecz nie wiedzieli, że Chytrzak znowu depcze im po piętach.
-No, Rainman. – rzekł Chytrzak. – Do tej pory wygrywałeś na lądzie, ale teraz już mnie nie upokorzysz.

A w Japonii byli już ludzie, którzy żyli w świecie demonów. Przybyli tylko Miroku i Sango.
Miroku był ubrany na czarno, ale okrycie jego ubrania było fioletowe, a poza tym jego włosy były czarne. Sango miała włosy tego samego koloru, co Miroku, ale na jej czarne ubranie nałożona była czerwona zbroja. U jej boku była Kirara, dwuogonowa kotka, która była demonem.
Z pomocą Inuyashy przybyli do Kagome, żeby porozmawiać … o tym, co dzieje się z Shippo.
-Więc on został w towarzystwie tego Rainmana, bo polubił go bardziej, niż Inuyashę. – stwierdził Miroku.
-I właśnie dlatego nie chciał z nami wracać. – odpowiedział Inuyasha. – Nie wiem, co Rainman zrobił Shippo, że ten lubi go teraz bardziej niż mnie, ale Rainman nie przeżyje, kiedy go dopadnę.
W tym momencie zjawił się Rainman, który podsłuchał rozmowę przez przypadek.
-Zdaje się, że ktoś tu jest na mnie wściekły. – rzekł Rainman.
-Cieszę się, że cię widzę, Rainman. – rzekł Inuyasha. – Bo jak cię wykończę, Shippo nie będzie już nigdzie z tobą łaził.
-Uważaj, co mówisz, Inuyasha. – rzekł Shippo, który był tuż obok Rainmana. – Rainman nie lubi komuny, więc cofnij te komunistyczne teksty, zanim twoja Tessaiga złamie się tak samo, jak tam, gdzie pierwszy raz walczyłeś z Rainmanem.
Inuyasha zaraz nabił mu guza. Rainman podszedł do Shippo.
-Inuyasha. – rzekł. – Jak ci nie wstyd bić słabszego od siebie samego? – I pomasował Shippo po głowie, a ten zaczął się śmiać.
-Wiesz, Rainman? – rzekł Inuyasha. – Nie wiem, dlaczego Shippo nigdy od ciebie nie oberwał, skoro ja ciągle muszę go bić. Ale zaraz pójdzie ze mną.
Rainman podniósł się i spojrzał na Inuyashę.
-Nie ujdzie ci bezkarnie to, że Shippo ma przez ciebie kolejnego guza. – rzekł Rainman. – Swoich możesz bić, ile chcesz, kiedy chcesz i jak chcesz. Ale Shippo jest teraz moim przyjacielem. A moi przyjaciele niech wiedzą, że pomszczę każdą krzywdę, jaką tylko im wyrządzisz. Podnosząc rękę na kogoś tak małego i słabego, jak Shippo, rozzłościłeś mnie. I teraz poniesiesz za to karę!
-Zaraz. – rzekła Sango. – Jesteś tylko człowiekiem. Inuyasha jest półdemonem. Jak chcesz pobić go za to, że Shippo ma kolejnego guza?
-Weź popcorn do ręki i patrz uważnie. – odpowiedział Rainman. – Transformacja!!!!
I zaraz przybrał postać Inuyashy.
-Tym razem łatwo mnie w brzuch nie kopniesz, Rainman. – rzekł Inuyasha, chwytając za miecz. – Tessaiga!
-Trudno. – rzekł Rainman. – Najwyżej skończysz w szpitalu. Tessaiga Cybersword! – krzyknął, wyciągając miecz.
-To on też ma Tessaigę? – spytał Miroku.
-Nie. – odpowiedział Shippo. – Tessaiga Cybersword jest cybermieczem. Ale zachowuje się jak Tessaiga. Różnica jest tylko w wytrzymałości broni. Patrz na walkę, to zobaczysz.
-Już po tobie, Rainman. – rzekł Inuyasha i machnął mieczem.
-Ja bym tego nie powiedział. – rzekł Rainman i uderzył prosto w Tessaigę, która złamała się przy pierwszym uderzeniu, które Rainman zadał cybermieczem. Po tym wydarzeniu, które miało teraz więcej, niż jednego świadka, Inuyasha otrzymał od Rainmana bardzo silnego kopniaka w brzuch.
-Jak to się stało, że Inuyasha stracił miecz już w pierwszym starciu? – spytał Miroku.
-Właśnie. – rzekła Sango. – Przecież Rainman nie jest demonem, ani półdemonem.
-Rainman wyjaśnił mi wszystko tam, gdzie pierwszy raz go spotkałam. – rzekła Kagome. – Było to wtedy, kiedy szukałam Shippo po świecie. Inuyasha ruszył ze mną. Wtedy stoczył pierwszą walkę z Rainmanem. I przegrał, ponieważ używany przez Rainmana Tessaiga Cybersword był kuty na zimno, co dało mieczowi Rainmana większą wytrzymałość, niż ma Tessaiga Inuyashy, która była kuta na gorąco. Dlatego Rainman przeciął swoim mieczem miecz Inuyashy.
-Słyszę, że dobrze zapamiętałaś, Kagome. – rzekł Rainman. – A poza tym nawet po transformacji nie podlegam instynktowi demona, jak to się dzieje z Inuyashą, więc przy mnie Shippo czuje się bezpieczny nawet kiedy przechodzę do trybu Alptraum. Tak więc Shippo dokonał słusznego wyboru, wybierając moje towarzystwo, odrzucając przy tym towarzystwo Inuyashy.
-Dobra, Rainman. – rzekł Inuyasha. – Może złamałeś Tessaigę, ale jako demon mogę cię pokonać.
-Jak zwykle porywasz się z motyką na słońce, Inuyasha. – rzekł Rainman. – Bo jeśli nie jestem podatny na instynkt demona, mogę mimo twojego wyglądu i siły równej twojej, pokonać cię w szachach nawet wtedy, kiedy muszę użyć siły. Tryb Alptraum!!!
I zaraz na jego twarzy pojawiły się pioruny. Miroku i Sango przestraszyli się, ale Kagome nie okazała nawet cienia strachu. Shippo nawet nie uciekł z miejsca.
Doszło do potężnego starcia. Rainman i Inuyasha ruszyli na siebie i zderzyli się pięściami. W wyniku olbrzymiej siły zderzenia cały dom został zakurzony. Kiedy kurz opadł wszyscy widzieli Inuyashę, który leżał nieprzytomny na podłodze i Rainmana, który stał na podłodze nie mając nawet jednej rany. Po tej walce Rainman złożył ręce.
-Mach Platz. – szepnął sam do siebie i wrócił do normalnej postaci. Potem podszedł do Shippo.
-Dobrze, że tu byłeś. – rzekł Rainman, głaskając go w głowę, żeby zlikwidować ból spowodowany guzem. – Nie zwątpiłeś w moją siłę, a ja walczyłem, żeby Inuyasha nigdy więcej cię nie uderzył.
Shippo śmiał się, kiedy Rainman go głaskał po głowie.
-Dzięki, Rainman. – rzekł Shippo. – Twój dotyk jest balsamem dla mojej biednej głowy.
Usłyszawszy to, Rainman przestał go głaskać i spojrzał na tych, którzy widać nie wiedzieli, co się działo.
-Co tak patrzycie jak cielęta na malowane wrota? – spytał. – Zabierzcie Inuyashę do szpitala, zanim uratowanie go będzie niemożliwe.
Kagome, Miroku i Sango wzięli Inuyashę na ręce i zanieśli go do szpitala. Gdy ich nie było, dziadek podszedł do Shippo.
-Więc ty jesteś Shippo. – rzekł do niego. – Kagome wiele mi o tobie mówiła. Cieszę się, że znalazłeś przyjaciela. Na tym świecie trudno tego dokonać. Masz. Twój przyjaciel pewnie po to przyszedł.
-A ja przyszedłem zabić tych, którzy odebrali mi szacunek. – rzekł Chytrzak. – Najpierw zabiję Rainmana i jego kumpli, potem ich przyjaciół.
-Chytrzak. – rzekł Shippo. – Widziałeś przypadkiem troje ludzi, jak wynosili jednego człowieka o kocich uszach?
-Widziałem. – rzekł Chytrzak. – Jeden facet z pomocą dwóch dziewczyn niósł do szpitala jakiegoś gościa o kocich uszach. Powiedz mi, Shippo, dlaczego pytasz.
-Ten gość o kocich uszach, którego widziałeś, był półdemonem, który przed chwilą walczył z Rainmanem i przegrał. – orzekł Shippo. – A na imię mu było Inuyasha.
-Co? – przeraził się Chytrzak. – Ten Inuyasha, o którym tyle mówiłeś, jest półdemonem? A ja go widziałem po jego walce z Rainmanem?
I uciekł.
-Jak już mówiłem. – rzekł Dziadek. – Przyszliście po talizman smoka. Oto on.
-Dziękuję. – rzekł Rainman. – Dzięki temu talizmanowi mamy szansę uwolnić naszą bazę z oblężenia i dokończyć pracę nad finansowaniem prac nad promami.
Po tej rozmowie Rainman i Shippo wrócili na Titanic’a, żeby popłynąć po następny talizman.
-Dokąd teraz płyniemy? – spytał Harold.
Rainman spojrzał na mapę.
-Nie mamy czasu, żeby płynąć tam i z powrotem. – rzekł. – Następny talizman jest na Syberii. To najbliżej nas w tej chwili położony talizman. Musimy się bardzo ciepło ubrać.
-Rainman. – rzekł Shippo. – Przecież tu nie ma zimy.
-Tu nie. – odpowiedział Rainman. – Ale na Syberii jest tak zimno, że ślina zamarza. Tobie też się przyda, bo jeśli Inuyasha uciekł ze szpitala, widział nasz statek i właśnie płynie za nami, żebyś wrócił do czasu, w którym żyjesz, żeby mógł ci dalej nabijać guza za guzem. Nie mogę mu na to pozwolić.
Mowa Rainmana była tak rozsądna, że Shippo miał powód, żeby iść z Rainmanem przez zimne jak lód śniegi syberyjskie. Pytanie, czy Inuyasha nie widział ich jak odpływają, było postawione bezpodstawnie, ponieważ Inuyasha był zbyt ciężko ranny, żeby wstać ze szpitalnego łóżka.

►Ciąg dalszy nastąpi

</TEKST>

1: 25/25, zakończone
2: 6/16, w toku
3: 0/15, czeka
T: 31/56, w toku

Jak pisało na "Game Over" jednej źle zrobionej gry, "Prawdziwą sprawiedliwością jest przeżyć to, co czyniło się innym".


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mateusz SSJ8
PostWysłany: Wto 11:44, 21 Sie 2007 



Dołączył: 01 Sie 2007
Posty: 756
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: OZHAXALD


"ECO-FORCE: część druga"
Rozdział 7. Latające misie polarne.

<TEKST>

Przez ostatnie dwa dni Rainman i spółka mieli spokój z Chytrzakiem, który … zabłądził w Japonii. Płynąc na pokładzie tankowca o nazwie „Titanic”, dotarli bez walki do wybrzeży Syberii, gdzie, jak Rainman mówił, jest bardzo zimno.
-Rainman. – rzekł Shippo. – Nie wiedziałem, że na Syberii jest tak zimno. Możesz dać mi cieplejsze ubranie?
-Masz moje. – rzekł Rainman. – Ja jakoś wytrzymam. Ważne dla mnie jest to, żebyś ty nie był chory. Być zdrowym jest lepiej, niż leżeć w szpitalu.
-A kiedy pomyślę o Inuyashy, wiem, co chcesz powiedzieć. – rzekł Shippo, który właśnie przypomniał sobie jak Kagome, Miroku i Sango wynieśli Inuyashę prosto do szpitala.

Gdy tylko Titanic dopłynął do brzegu, Rainman i przyjaciele zeszli na ląd, po czym spojrzeli na Kinga, który został na Titanicu.
-Nie idziesz z nami? – krzyknął Ash.
-Dziękuję. – rzekł King. – Zostanę tu i popilnuję Titanica. Poza tym od dawna nie latałem w śniegu, więc chyba nie przydam wam się na nic.
-Jak chcesz, to zostań. – odpowiedział Shippo. – Nikt cię nie zmusza, żebyś z nami szedł.
I poszli. Lecz nie wiedzieli, że obserwuje ich jakiś miś polarny. Kim on jest? Przyjacielem, czy wrogiem? Wróćmy lepiej do akcji.
Tajemniczy miś polarny rozłożył swoje skrzydełka, ponieważ był jednym z tych latających misiów, które obecnie żyły, i poleciał w głąb syberyjskich lasów. Śmiejcie się, jeśli chcecie, ale miał on na imię Lodowaty. Doleciał on w końcu do wioski, gdzie oznajmił innym latającym misiom, że na Syberii pojawili się ludzie.
-Trzeba działać szybko. – rzekł jeden z nich. – Jeśli ci ludzie są tak samo niebezpieczni jak ci, którzy byli tu przed nimi, ten las może zostać zniszczony tak samo, jak nasz dawny dom, o którym nasi przodkowie mówili.
-Kto idzie z nimi? – spytał przywódca.
-5 latających misiów, o których nic nam nie wiadomo i 1 niedźwiedź, oraz mały człowieczek z lisią kitą. – rzekł Lodowaty. – Niedźwiedź został na statku. Kto wie, czy na statku nie ma innych ludzi, bo z tym człowieczkiem idzie tylko sześciu ludzi. Widziałem ich na własne oczy.
-Musimy przeprowadzić atak. – rzekł przywódca. – Lodowaty. Zaplanuj uderzenie.
Lodowaty rozwinął mapę, która była jedyną mapą w osadzie.
-Ich tankowiec jest tutaj. – rzekł, wskazując miejsce. – Oni idą w tym kierunku. Jeśli więc chcemy ich usunąć stąd na zawsze, musimy uderzyć na tankowiec i jednocześnie na tych ludzi. Poza nami nikt nie przeżył tego mrozu i nie przeżyje. Powiem tym ludziom w imieniu nas wszystkich, że my się ich nie boimy. Kto idzie za mną?
Ochotników było niewielu. Tylko 3 latające misie odważyły się pójść z Lodowatym. Reszta wolała zatopić tankowiec. Lodowaty ruszył przeciwko Rainmanowi i jego kumplom, ale nie zrobił im krzywdy. Dlaczego? Czytajcie teraz.
Nasi bohaterowie szli po zimnych jak lód śniegach Syberii.
-Rainman. – rzekł Ash. – Pozwól, że ci pomogę. Masz mój płaszcz.
-Nie. – odpowiedział Rainman. – Ty musisz być zdrowy. Tylko ty masz bomby pokeballowe.
-Bomby pokeballowe? – odezwał się Lodowaty. – Nigdy nie słyszałem o takich bombach. A jeszcze lepiej mi będzie, kiedy stąd znikniecie.
-Zapomnij. – rzekł Rainman. – Bo nie odejdziemy stąd, jeśli nie będziemy mieli talizmanu, po który przybyliśmy.
-Właśnie. – rzekł Shippo. – A swoją drogą kim jesteś, że nas nachodzisz, co?
-Nie wiesz, człowieczku? – rzekł Lodowaty. – Wygląda na to, że chyba się przedstawię. Jestem jednym z latających misiów polarnych. Mam na imię Lodowaty.
-Lodowaty. – uśmiechnął się Shippo. – To nie jest wcale takie złe imię. A ja mam na imię Shippo.
-Shippo? – zdziwił się Lodowaty. – Twoje imię też nie brzmi źle. Wiesz, kiedy jesteś na Syberii, musisz wiedzieć jak przetrwać. A teraz odejdźcie stąd, zanim zamarzniecie. Gołoskóry nie przeżyje tych mrozów.
-Odejdziemy. – odpowiedział Chwatek. – Ale nie bez talizmanu. Pomożesz nam go znaleźć?
-Chcesz mi rozkazywać? – spytał Lodowaty. – To najpierw musisz mnie pokonać w ślizgu na główkę.
-O nie! – zaprotestował Shippo. – Nie będziesz narażać latającego misia na to, że nabije sobie guza, prawda?
-Bez obaw. – rzekł Lodowaty. – Już cię wtajemniczam. My, latające misie polarne jesteśmy najlepiej przystosowaną do życia na Syberii rasą latających misiów ze wszystkich żyjących tu obecnie. Ślizg na główkę to nasza konkurencja grupowa. Coś w rodzaju pojedynku. Wygra ten, kto zrobi najlepszą ewolucję powietrzną. Start pod warstwą ozonową. Jeszcze ani razu nie przegrałem, lecąc z takiej wysokości. A tak serio, dlaczego mówisz o guzach?
-Gdybyś podróżował z kimś takim jak Inuyasha, też byś nie życzył sobie, ani nikomu innemu kolejnego guza. – rzekł Shippo. – Nawet Rainman wie, ile razy Inuyasha nabił mi guza.
-Inuyasha. – rzekł Lodowaty. – Chyba słyszałem o nim dość dużo, żeby zrozumieć, o co ci chodzi. Podobno jednemu małemu niewinnemu demonowi ciągle nabijał guza. Nie wiem, jak ten demon, któremu Inuyasha nabijał guza, miał na imię, ale wiem, że ten mały demon był łatwy do rozpoznania. Każdy by poznał tego małego chłopca o spiczastych uszach, ubranego w niebieskie spodnie, błękitną koszulę od kimono, złotą kamizelkę, który ma rude włosy związane w kok, a z tyłu macha lisią kitą. Powiedziałbym twoim towarzyszom prawdę o tobie teraz, ale lepiej będzie, jeśli poczekam, aż całkowicie zaczną tobie ufać. Nie chcę ich tobą straszyć.
Chwatek stanął do walki z Lodowatym. Wzlecieli na wysokość 25 km n.p.m. i po pięciu sekundach zaczęli się ścigać do Ziemi. Lodowaty leciał jednak szybciej, niż Chwatek i przez to miał przewagę dystansową.
-Nie używaj skrzydeł. – rzekł Lodowaty. – One przydadzą się dopiero nad ziemią.
Chwatek zaraz złożył skrzydła i leciał teraz szybciej niż Lodowaty i powoli już go doganiał. Nagle Lodowaty rozłożył skrzydła i poleciał z zawrotną prędkością do góry. Chwatek zagapił się na niego i … zarobił glebę.
-Ależ to musiało boleć. – rzekł przerażony Shippo, który obserwował lot Chwatka. – Nawet Inuyasha nie miał tak paskudnego upadku, kiedy Kagome mówiła do niego „siad”.
-Szanuję cię, Shippo. – rzekł Rainman. – Ja też bym nie chciał być chłopcem do bicia.
Zaraz poszli tam, gdzie Chwatek upadł i wykopali go.
-Wszystko w porządku? – spytał Rainman.
-Nie. – orzekł Chwatek. – Jest mi strasznie gorąco i jeszcze wszystko mnie boli.
-To chyba właśnie to był ten ślizg na główkę. – rzekł Rainman. – Chwatek zagapił się na przeciwnika, który otworzył skrzydła i zrobił pętlę, żeby nie zarobić gleby. Dlatego tak oberwał.
-Zanieśmy go na pokład Titanica. – rzekł Shippo. – Tam jest aktualna apteczka, która powinna mu pomóc.
Nagle wróciły inne latające misie.
- Lodowaty. – rzekł jeden z nich. – Próbowaliśmy wszystkiego, żeby zatopić ten tankowiec, ale tam jest broń, która jest mocniejsza niż nasza. Daj nam rozkaz odwrotu, a wycofamy się z ataku.
-Ci ludzie nie chcieli zrobić nam krzywdy. – rzekł Lodowaty. – Przybyli tutaj, bo szukali talizmanu. Odwołuję atak na ich tankowiec. Wycofajcie się.
Zaraz 2 latające misie poleciały do Titanica, żeby przekazać rozkaz Lodowatego tym, którzy zostali.
-Próbowałeś zatopić Titanica? – spytał Shippo Lodowatego. – Przecież to nasz tankowiec, którym podróżujemy po świecie, szukając talizmanów.
-Nie chciałem. – odparł Lodowaty. – Ale nie chciałem ryzykować większego zniszczenia tego ekosystemu, niż teraz jest zniszczony.
-Większego zniszczenia? – zdziwił się Shippo. – O czym ty mówisz?
-Chodźcie za mną. – rzekł Lodowaty i zaprowadził ich do miejsca, które było mocno zniszczone. Wszędzie było czarno.
-Nie podchodźcie tam. – rzekł Lodowaty. – To, co widzicie, to efekt wadliwego działania rurociągów. Ropa rozsadziła rurę i doszło do wycieku, który zamienił tę kiedyś piękną część lasu w to, co teraz widzicie. Nie chciałem, żeby i nasza część lasu wyglądała tak samo. Dlatego chciałem was zabić.
-Nie mogłeś po prostu pokazać się nam i zapytać nas, czego tu szukamy? – spytał Shippo. – Kto pyta, nie błądzi.
-W tym cały problem. – rzekł Lodowaty. – Jestem kozackim latającym misiem. Jeśli się komuś pokażę, to tylko po to, żeby go zabić. Pokazaliście mi, że nie mam prawa nienawidzić ludzi całego świata tylko dla tego, że kilku z nich zniszczyli ten las. Pozwólcie więc, że popłynę z wami na koniec świata, żeby pomóc wam w waszej misji.
-My robimy to samo, co ty chciałeś. – rzekł Harold. – Chronimy ekosystem i zwalczamy zło. To jest nasze motto.
-Właśnie. – rzekł Shippo. – Jeśli ruszysz z nami, twoja powinność tak bardzo się nie zmieni.
-Dziękuję. – rzekł Lodowaty. – Weźcie. Znalazłem to niedawno.
-Witaj w załodze. – rzekł Killer. – To talizman królika. Właśnie po to tu przybyliśmy.
Lodowaty uradowany myślą o poznaniu ludzi wyruszył z Rainmanem i jego przyjaciółmi do Titanica, który był nienaruszony.
-Słuchajcie. – rzekł Terminator. – Statek był atakowany, a tu nie widać nawet rysy.
-Jeśli ma się dobrego strzelca, to nawet latający miś nie porysuje tego statku bez utraty krwi. – rzekła Sajanka, która chciała podkreślić, kto strzelał.
Mimo złych przygód nasi bohaterowie zyskali nowego przyjaciela, a Shippo miał kogoś, kto podobnie jak Rainman, wiedział o nim wszystko. A dlaczego Lodowaty uznał, że Shippo nie może jeszcze wyjawić kim jest naprawdę? Zdaje się, że nie tylko Rainman wie, że Shippo jest demonem.

►Ciąg dalszy nastąpi

</TEKST>
1: 25/25, zakończone
2: 7/16, w toku
3: 0/15, czeka
T: 32/56, w toku


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mateusz SSJ8
PostWysłany: Śro 12:27, 22 Sie 2007 



Dołączył: 01 Sie 2007
Posty: 756
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: OZHAXALD


Część 2 rozdział 8. Tajemniczy kowboj El-Mikan.

<TEKST>

W Japonii, gdzie nasi bohaterowie zaczęli podróż za talizmanami, Chytrzak doszedł już do swojego statku, którym płynął za Rainmanem i jego kumplami w pościg.
-Nareszcie. – rzekł sam do siebie. – Mój statek był cały czas tam, gdzie go zostawiłem. Teraz mogę wznowić pościg. Dość czasu straciłem na tym lądzie, gdzie nie rozumiem nic z tego, co tutejsi ludzie mówią. Rainman! Strzeż się mojego gniewu!
I po tych słowach ruszył w pościg za Rainmanem i jego ludźmi. Pytanie tylko, czy się nie przeliczył, mówiąc, że Rainman zginie. Mniejsza z tym, bo nasi bohaterowie dopłynęli do jednego z portów Meksyku.

-Słuchajcie. – rzekł Rainman. – Zgodnie z powietrznymi patrolami Lodowatego Inuyasha nie ściga nas po siedmiu mrozach. Zgodnie z tym, co mówi mapa od starca, talizman, którego teraz szukamy, znajduje się na terenie Meksyku.
-Rainman. – rzekł Shippo. – Mapa pokazywała, że dwa.
-Tak, Shippo. – rzekł Rainman, głaskając go po głowie. – Masz rację.
Shippo śmiał się, kiedy Rainman go głaskał.
-Przepraszam. – rzekł Chwatek. – Ale z Japonii przyszła wiadomość, że Chytrzak znowu depcze nam po piętach.
-Pierwszy talizman jest blisko nas, ale zabierzemy go, gdy będziemy wracać. – rzekł Rainman. – Drugi jest na pustyni. Tam musimy iść.
-Idę z tobą, Rainman. – rzekł Shippo. – Jeśli Inuyasha przewidział patrole i zamaskował się, żeby Lodowaty go nie zobaczył, to idąc z tobą będę bezpieczniej się czuł.
-Szanuję cię, Shippo. – rzekł Rainman. – Choć wątpię, żeby ktoś taki głupi, jak ten wspomniany przez ciebie pan na „I” wpadł na taki prosty kamuflaż, pozwalam ci iść za mną, bo też bym nie chciał, żeby ktoś mi nabił guza.
I tak Shippo w towarzystwie Rainmana zszedł na ląd. Oprócz ich, szli też Chwatek, Lodowaty, Mędruś, Harold i Ash.
-Pamiętajcie. – rzekł Rainman. – W drodze powrotnej na statek zabierzemy talizman, który został w porcie, w którym zacumowaliśmy Titanic’a.
-Co za paskudna nazwa dla tankowca. – rzekł Lodowaty. – Dziwne, że wasz statek jeszcze nie zatonął.
-Paskudna? – zdziwił się Shippo. – O moim imieniu nie mówiłeś, że paskudne, a o tankowcu mówisz, że ma paskudną nazwę i że to dziwne, że nie zatonął.
-Shippo. – rzekł Lodowaty. – Ty nie jesteś z tego czasu, więc wybaczę ci twoją naiwność i powiem, dlaczego nazwa „Titanic” moim zdaniem brzmi paskudnie. W samym początku 20. wieku na jednej światowej stoczni zbudowano największy statek pasażerski. Ów statek uważany był za niezatapialny. Ale pewnej nocy zderzył się z górą lodową i zaczął nabierać wody, żeby w końcu … zatonąć. Cały świat słyszał o katastrofie, która wtedy miała miejsce. Ponad 1500 ludzi poszło wraz ze statkiem prosto na dno morza. Ten statek, który zatonął w 2. dekadzie 20. wieku, ponieważ uchodził za niezatapialny przez ludzi, którzy go budowali, po zakończeniu nad nim prac otrzymał nazwę taką samą, jaką ma tankowiec, którym płyniecie. Mówię ci o tym dlatego, że ów statek, o którym to powiedziałem, nazywał się nie inaczej, jak „Titanic”.
-To naprawdę smutne, że tylu ludzi straciło życie. – rzekł Shippo.
-A o latających misiach też byś to powiedział, człowieku? – spytał jakiś cień, który stanął za nim. Ów cień nosił kapelusz taki, jaki nosi każdy kowboj. Czy był ubrany? Trudno to stwierdzić u kogoś, kto nosi czarną pelerynę, która zasłania jego ubranie.
Shippo obejrzał się na niego.
-Kto ty jesteś? – spytał.
-Kto mnie widzi, niech wie, że ja jestem pomstą tego lądu. – rzekł kowboj. – I nie ma człowieka, któremu by bezkarnie uszło to, że latające misie opuściły to miejsce, bo życie tu było niemożliwe.
To powiedziawszy, kowboj zrzucił swoją pelerynę i wszyscy zobaczyli coś, co nie odpowiadałoby rysopisowi kowboja, który był człowiekiem. Ich przeciwnik był wzrostu małego dziecka. Miał na twarzy pomarańczowe włosy, a na głowie była fryzura, która jako jedyna była z czarnych włosów.
-Jesteś latającym misiem? – spytał Shippo. – Bo takiego latającego misia jak ty jeszcze nie widziałem. Chcę mieć pewność, że nie jesteś złym demonem.
-Zgadłeś, człowieku. – rzekł kowboj. – Ale nie widziałeś mnie, bo nigdy tu wcześniej nie byłeś. Powiem ci jak to możliwe, że jako latający miś jestem tutaj. Ta pustynia, na której jesteście, była kiedyś sawanną. Mieszkały tu wszystkie latające misie, których przodkowie mieli tu swój dom. Ale źli ludzie zniszczyli to miejsce i życie tutaj było niemożliwe. Wszystkie mieszkające tu wówczas latające misie podzieliły się na 3 grupy. Jedna grupa wyemigrowała na północ.
-Wiesz, co? – przerwał mu Lodowaty. – Chyba jesteśmy z tej samej rodziny. Bo ja jestem z północy. Chyba jestem potomkiem tych, którzy wyemigrowali stąd na północ, jeśli to, co powiedziałeś, to prawda. Urodziłem się na Syberii.
-Słuchać dalej i nie mówić, amigos. – rzekł kowboj. - Z dwóch pozostałych grup, które wówczas tu żyły, jedna wyemigrowała na południe, gdzie ich zdaniem było więcej drzew, gdzie mogliby zamieszkać na drzewach jak małpy. Ze wszystkich trzech grup, które tu żyły, tylko nieliczna zdecydowała się żyć w takich bezlitosnych warunkach, aby pomścić ekosystem, który ludzie tu zniszczyli. Ja jestem jednym z ich potomków. Dzień i noc wędruję przez pustynię, szukając ludzi, żeby zabić ich za to, co tu widzicie. Wszystkie latające misie, które tu żyją, mówią na mnie „El-Mikan”.
-Wreszcie się przedstawiłeś. – rzekł Rainman. – Gadałeś jak dyplomata, a tylko ja tak długo mówię.
-A jeden posiłek jesz przez ponad pół godziny i drugiego już nie jesz. – rzekł Shippo.
-Masz rację. – rzekł Rainman i zaczął go głaskać po głowie. – A to dlatego, że jedząc powoli, szybciej się najem, przez co nie muszę potem dużo jeść.
-Takich przyjaciół puściłbym wolno. – rzekł El-Mikan. – Ale niestety muszę was zabić, żeby inni ludzie nie dowiedzieli się o latających misiach.
-Co? – przestraszył się Shippo. – Nabiłbyś guza komuś, komu jeden półdemon nabijał guza za guzem?
-Niestety, amigo. – rzekł El-Mikan. – Przykro mi. Nie wiedziałem, że tobie nabijali guza za guzem, jak to powiedziałeś. A swoją drogą kto cię tak bił?
-Inuyasha. – odpowiedział Shippo. – Oto, kto mnie bił.
-Nawet ja wiem, kto go najczęściej bił. – rzekł Rainman. – I jako jego opiekun proszę cię, żebyś nie mówił przy nim tego słowa na „I”.
-Człowieku. – rzekł El-Mikan. – Chodzi ci o słowo „Inu…”
Rainman zakneblował go w tej chwili.
-Tak. – rzekł. – Właśnie o to.
I odkneblował go. Potem obejrzał się na towarzyszy.
-Słuchajcie. – rzekł. – El-Mikan zabrał nam już dosyć cennego czasu. Idziemy dalej. Musimy znaleźć talizman, który…
-Talizman? – przerwał mu El-Mikan. – Jaki talizman?
Ten ze znakiem chińskiego zodiaku. – odpowiedział Shippo. – Jest ich 12. Szczur, byk, tygrys, kot, smok, wąż, koń, owca, małpa, kogut, pies i świnia. Mamy już smoka i królika. Pozostałych szukamy dalej.
-Tak się składa, że mam jeden. – rzekł El-Mikan. – Znalazłem go, kiedy tydzień temu szukałem wody pod tą spaloną przez słońce ziemią. Dzięki niemu jestem nieśmiertelny.
Shippo wziął talizman do ręki i obejrzał go.
-To talizman psa. – rzekł. – Teraz możemy wracać po ten, który jest w porcie.
I zaraz zaczęli wracać. Gdy przechodzili koło szkoły dla zapaśników, Rainman zatrzymał marsz.
-Dlaczego się zatrzymaliśmy? – spytał Chwatek.
-Mapa namierzyła talizman w tym budynku. – rzekł Rainman. – Jeśli przejdziemy obok tego budynku nie wchodząc do środka, nie zabierzemy tego talizmanu.
Wszyscy o ludzkim wyglądzie idą ze mną, reszta czeka w ukryciu.
I wszedł do budynku, a ci, którzy mieli ludzką twarz, weszli za nim. Wszyscy, nie wyłączając Shippo, który był demonem, o czym poza Rainmanem nikt nie wiedział. Gdy po chwili uciekali gonieni przez personel szkoły, czekający na nich w ukryciu przyjaciele, którzy byli latającymi misiami, polecieli za nimi. Tak dotarli na Titanic’a, który już czekał na nich.
-Uruchomić silniki. – rzekł Rainman, kiedy Shippo, który był z nim, znalazł się na pokładzie. – Pełna moc.
Po chwili Titanic płynął już po morzu w stronę następnego talizmanu. Rainman spojrzał na mapę i wyszedł powiedzieć wszystkim o położeniu, w jakim się znajdują.
-Słuchajcie. – rzekł. – Nasz poznany tutaj przyjaciel, El-Mikan, będzie nam pomagać przez całą naszą eskapadę po siedmiu morzach. A następny talizman, który teraz jest najbliżej nas, znajduje się na terenie Amazonki. Do koryta rzeki wpłyniemy od wschodu. Ze względu na to, że pod wodą brudną od mułu nie zobaczymy dna, radzę już przy wchodzeniu do koryta włączyć radar wysokości.
W ten sposób będziemy wiedzieć, jak daleko od morza możemy zapuścić się statkiem w głąb lądu. To nam pomoże nie ugrzęznąć na mieliźnie, co jest ważne, bo Chytrzak pewnie znowu depcze nam po piętach.
Rainman jak zwykle się nie mylił, kiedy coś złego czuł w powietrzu, bo Chytrzak istotnie dwa tygodnie po opuszczeniu Japonii znowu był na tropie Rainmana.

►Ciąg dalszy nastąpi

</TEKST>
1: 25/25, zakończone
2: 8/16, w toku
3: 0/15, czeka
T: 33/56, w toku
Czasem z czegoś starego można zyskać coś nowego.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mateusz SSJ8
PostWysłany: Czw 10:10, 23 Sie 2007 



Dołączył: 01 Sie 2007
Posty: 756
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: OZHAXALD


Część druga rozdział 9. Niebezpieczny las.

<TEKST>

Rainman i spółka zostali przez Chytrzaka zmuszeni opuścić bazę, dzięki której mogli finansować prace nad promami. Wydawałoby się, że już wszystko stracone, ale Rainman, podobnie jak jego rosnąca w siłę załoga, nie traci nadziei na to, że jeszcze da się uwolnić bazę spod okupacji wojsk UCS. Podobnie jak Rainman myśli o możliwości dokończenia finansowania prac nad promami, tak Chwatek, Tycia, Mędruś, Malinka i Morelka nie tracą nadziei, że kiedyś znowu zobaczą Platona, a Shippo myśli o tym, że jego podróż po morzu w końcu się skończy. Wiadomo przecież, o czym myśli ktoś, kto od kołysania na pełnym morzu dostaje choroby morskiej.
Ta historia nie wydarzyła się na otwartym morzu. Nawet się tam nie zaczęła. Mówiąc prościej, Rainman płynął Titanic’iem przez nieprzyjazną człowiekowi dżunglę amazońską.
-Co my robimy na rzece? – spytał Shippo. – Przecież po rzece można płynąć tylko łódką. Tankowiec nie przepłynie całej tej rzeki.
-Łódka też nie. – rzekł Rainman. – Właśnie dlatego płyniemy Titanic’iem i mamy włączone radary.
Nagle tankowiec stanął. Rainman spojrzał na Killera, który zszedł z kabiny sternika, żeby poinformować Rainmana.
-Killer. – rzekł Rainman. – Dlaczego zatrzymałeś nasz statek na środku rzeki?
-Przepraszam. – odpowiedział Killer. – Ale dalej już nie popłyniemy rzeką na pokładzie tankowca. Za płytka woda.
Po chwili wszystko było już gotowe do opuszczenia statku. Kiedy nasi bohaterowie zeszli na ląd, Rainman przypomniał sobie o tym, że statek trzeba zabezpieczyć przed wzrokiem Chytrzaka na wypadek, gdyby on już wznowił pościg.
-Shippo. – rzekł do Shippo.
-Co? – spytał Shippo, ale w tej chwili przypomniał sobie, że ma pilota od generatora maskującego. – No tak.
I zaraz wyciągnął z teleportera amunicji pilota od generatora maskującego. Kiedy tylko nacisnął przycisk oznaczony napisem „ukryj”, tankowiec … zniknął. Shippo obejrzał się na Rainmana.
-Wiesz, co, Rainman? – rzekł. – Następnym razem niech ktoś inny maskuje statek.
-Dobra. – rzekł Rainman. – Od tej chwili po naszym powrocie ten, kto zostaje na statku, ma uruchomić generator maskujący. Jeśli nikt nie zostaje, zadanie wykonuje ten, kto jako ostatni opuszcza statek.
I szli po lesie, nie wiedząc, że Chytrzak płynął za nimi, czując obecność Rainmana. Kiedy zobaczył on załamanie wody tam, gdzie nie było statku, zaraz domyślił się, dlaczego. Zszedł więc na ląd i ruszył po świeżo wydeptanych śladach.
Nasi bohaterowie pod przewodnictwem El-Mikana szli po bagnach Amazonki, szukając talizmanu, gdy nagle usłyszeli bojowe werble.
-Rainman. – rzekł Shippo. – Nie podoba mi się tu.
-To pewnie wojna. – rzekł El-Mikan. – Kiedy latające misie zamieszkają pod jednym dachem z ludźmi, którzy są tubylcami miejsc, do których latające misie wyemigrowały, latające misie przejmują kulturę tych ludzi. Tubylcy podobno wypalają ten las, żeby mieć pola pod uprawę. Jeśli latające misie są ich współlokatorami, patrzą na to z przymrużeniem oka.
-Nie dziwię się im. – rzekł Shippo. – Podobno ludzie tworzą sobie środowisko, w którym będą mogli żyć długo i szczęśliwie. Jeśli jakieś zwierzę zamieszka z człowiekiem pod jednym dachem, przystosuje się do nowych warunków i nie będzie widziało sensu życia poza ludzkim domem.
-Shippo. – rzekł Chwatek. – Skąd to wiesz? Czyżbyś też mieszkał kiedyś z człowiekiem pod jednym dachem?
-Nie wykluczone, że tak. – orzekł Shippo. – Ale jeśli zwierzę chce być wolne, szybciej przystosuje się do człowieka, który będzie mu dawać swobodę.
Nagle napadł na nich latający miś o bardzo długich rękach.
-Po co tu przybyliście? – spytał z wyraźnym gniewem, który malował mu się na twarzy.
-Szukamy tutaj talizmanu, na którym jest malowidło przedstawiające byka, tygrysa, smoka, węża, konia, owcę, małpę albo świnię. - odpowiedział Shippo, nie wiedząc, że Chytrzak już ich podsłuchuje. – Czy masz któryś z nich? Bo potrzebujemy go.
-Aha. – rzekł Chytrzak sam do siebie. – Więc dlatego tu płynęli, szukając sposobu, żeby uwolnić bazę. Potrzebują talizmanów. Jeśli zbiorę je wszystkie talizmany przed nimi, nie wrócą do mojego lasu już nigdy.
-Macie. – rzekł latający miś. – Ja, Tarzan, daję wam talizman węża. To uczyni was niewidzialnymi, jeśli opanujecie jego moc.
I dał im talizman i zaczął odlatywać.
-Gdy będziemy odlatywać, zarezerwujemy dla ciebie miejsce na promie. – rzekł Shippo. – Jeśli nie w tym locie, to w następnym.
-Radzę wam odejść stąd. – rzekł Tarzan. – Dżungla jest zła. Chyba, że umiesz ją przejść.
Po chwili wszyscy widzieli, jak Tarzan łapie się drzewa i puszczając się gałęzi, rozkłada skrzydła, żeby lecieć tam, gdzie chce.
-Nic dziwnego, że ma takie długie ręce. – rzekł Shippo. – Skoro łapie się nimi drzew, na które leci dzięki skrzydłom.
-Odejdźmy stąd, zanim ktoś nas zaatakuje. – rzekł Rainman.
-Jaka szkoda, że już za późno. – rzekł Chytrzak.
-Chytrzak. – rzekł Shippo. – Zanim do nas strzelisz, powiedz nam, czy nie widziałeś gdzieś przypadkiem Inuyashy?
-Przykro mi, Shippo. – rzekł Chytrzak. – Tego półdemona nie widziałem. Powiedz mi proszę, czemu pytasz? Przecież on ciągle tylko nabijał ci guza.
-Chciałem się upewnić, że nie płynie za nami. – odpowiedział Shippo. – Skoro go nie widziałeś na morzu, to znaczy, że nie płynie za nami. A skoro nie płynie za nami, to znaczy, ze mogę zostać na Titanic’u sam i nie bać się, że Inuyasha nabije mi kolejnego guza. Właśnie za to Rainman dał mu taki wycisk.
-Dobra, dobra. – rzekł Chytrzak. – Ale ja nie jestem Inuyasha i mam dla was niespodziankę. Czołgi!
Rainman i kumple zaraz wyciągnęli broń.
-Atak promieniem atomowym. – rzekł. – Ognia na moją komendę. Po bananie. Gotowi? Pieprz. Ryż. Papryka. Banan. Pomidor.
Kiedy tylko padło hasło „pomidor”, wszyscy otworzyli jednoczesny ogień. Rainman prądem, Killer plazmą, Terminator dźwiękiem, Harold, Ash i Shippo laserem. Atak był tak silny, że za Chytrzakiem wszystkie maszyny wyleciały w powietrze. Chytrzak nie wiedział, co robić, więc Shippo podszedł do niego.
Rainman był zaskoczony tym, co się dzieje.
A Shippo przystawił Chytrzakowi usta do ucha.
-Teraz powinieneś dać nogę. – szepnął.
Chytrzak krzyknął ze strachu i rzucił się do ucieczki.
-Shippo. – rzekł Rainman do Shippo. – Co powiedziałeś Chytrzakowi do ucha?
-Nic strasznego. – odpowiedział Shippo. – Powiedziałem mu, że teraz powinien dać nogę.
Rainman zaśmiał się.
-Mogłeś jeszcze krzyknąć za nim „Krowy doić”. – rzekł Rainman. – Ale teraz zostaw sobie te gagi na inny dzień.
Po godzinie marszu w stronę Titanic’a Rainman i towarzysze dotarli do miejsca, gdzie stał statek.
-I jak? – spytał Lodowaty.
-Szkoda, że cię nie było. – rzekł Shippo. – Zaatakował nas Chytrzak. Stoczyliśmy walkę. On przegrał, a my mamy złom.
-Właśnie. – rzekł Rainman. – Teraz tylko przesłać to teleportem do kwatery głównej, gdzie jest utylizator, który zrobi z tego pieniądze.
Rainman jak zwykle miał tajemnice. A poza tym tylko on oraz Shippo i Lodowaty wiedzą, że Shippo nie jest zwierzęciem, tylko demonem. Czy jednak tajemnica nie wyda się zanim misja nie dobiegnie końca? Trudno powiedzieć, bo przed nimi jeszcze wiele przygód na siedmiu morzach.

► Ciąg dalszy nastąpi

</TEKST>
1: 25/25, zakończone
2: 9/16, w toku
3: 0/15, czeka
T: 34/56, w toku


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mateusz SSJ8
PostWysłany: Pią 9:30, 24 Sie 2007 



Dołączył: 01 Sie 2007
Posty: 756
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: OZHAXALD


Część 2, rozdział 10. Pojedynek ze szczurami.

<TEKST>

W poprzednim rozdziale tej książki nasi bohaterowie zostali zaatakowani przez Chytrzaka, który ich dogonił, żeby ich raz na zawsze wykończyć. Na szczęście siła promienia atomowego rozniosła w pył wszystkie bojówki, które miały otworzyć ogień na Rainmana, jego kolegów i przyjaciół, którzy z nim byli. Przerażony Chytrzak dal im spokój. Ale tylko do czasu, kiedy znowu zeszli na ląd.
Nasi bohaterowie dotarli do Kanady Wschodniej, gdzie w podziemiach, albo na ulicach miasta mieli zamiar znaleźć kolejny talizman. Rainman i Shippo przeglądali mapę.
-Dlaczego najbliżej nas położony obecnie talizman przemieszcza się? – spytał Shippo.
-No cóż. – odpowiedział Rainman. – Albo mapa źle działa, albo ktoś przemieszcza się z tym talizmanem. Musimy znaleźć tego, kto nosi się z tym talizmanem, jak kot z pęcherzem.
-Kot? – zdziwił się Shippo. – Słyszałem już z twoich ust wiele powiedzeń, ale nigdy o kocie.
-Wyjaśnię. – rzekł Rainman. – W pęcherzu jest powietrze i kot się z nim nosi, bo nie może go zjeść, przez co chodzi tam i z powrotem bez celu. O tym właśnie powiedziałem, używając metafory. A metafor nie bierze się dosłownie.
-Nie musisz mi o tym mówić. – rzekł Shippo. – Nie jestem taki głupi jak Inuyasha. Ale muszę przyznać, że kiedy widziałem cię po raz pierwszy, trochę się bałem pogodzić się z myślą, że mimo tego, że wyglądasz jak Inuyasha, nie masz w swoim charakterze nic wspólnego z nim.
-Nie musisz tyle gadać. – rzekł Rainman. – Ale rozumiem, że chcesz wyrzucić z siebie cały żal spowodowany guzami i innymi krzywdami, które ci wyrządził ten pan na „I”, o którym ciągle tyle mówisz.
-Zgadłeś, Rainman. – rzekł Shippo. – Zupełnie tak, jak gdybyś czytał w moich myślach.
-Ziemia! – krzyknął Killer.
-Płyń do tego lądu. – rzekł Rainman. – Tam jest talizman, którego szukamy.
Ale za nimi w ukryciu podążał Chytrzak, który był coraz bliżej Titanic’a i nadal chciał go zatopić. Podsłuchał przez radio rozmowę Rainmana i Shippo.
-A, więc teraz tam płyną. – rzekł. – Jeśli będę tam przed nimi, ten talizman będzie mój i w końcu ich zatopię. To twój koniec, Rainman!
Popłynął szybko do miasta, gdzie zatrzymały go trzy szczury.
-Koniec drogi, Chytrzak. – rzekł jeden z nich, który miał na imię Stach.
-Potrzebuję waszej pomocy. – rzekł Chytrzak. – Zaraz będą tu ludzie, którzy zbierają talizmany ze znakami chińskiego zodiaku, żeby odbić swoją bazę. Jeśli pomożecie mi ich powstrzymać, cały las będzie wasz.
-Dobra. – rzekł Stach. – Powiedz nam tylko jak ten talizman wygląda, a my zajmiemy się resztą.
-Słyszałem o tym, że owe talizmany mają wizerunki szczura, byka, tygrysa, smoka, kota, węża, konia, owcy, małpy, koguta, psa i świni. – rzekł Chytrzak. – Oni mają już smoka, kota, koguta, psa i węża. Nie spoczną, dopóki nie znajdą pozostałych. Uważajcie, bo każdy talizman ma inną moc.
Szczury postanowiły powstrzymać Rainmana i jego kolegów przed zebraniem wszystkich talizmanów. A nieświadomy zagrożenia Rainman opuścił pokład Titanic’a i na lądzie zwołał dyplomację.
-Słuchajcie. – rzekł. – Jesteśmy w Kanadzie. El-Mikan nigdy tu nie był i dlatego radzę, żeby ktoś go pilnował. Może pójść z nami i nie może się od nas oddalać. Jeśli Shippo chce zostać, to niech z nami nie idzie, bo nie musi.
-Brawo, Rainman. – zawołał Shippo, który razem z Kingiem i Lodowatym został na Titanic’u. – To się nazywa tolerancja. Nie to, co Inuyasha.
Rainman nawet nie zwrócił mu uwagi, że nikt go nie pytał o zdanie, tylko poszedł w głąb miasta. Ale Chwatek zdecydował się pogadać o tym z Rainmanem.
-Rainman. – rzekł. – Dlaczego nie zareagowałeś na to, że Shippo odezwał się, choć nikt go o zdanie nie pytał?
-To proste. – odpowiedział Rainman. – Nie warto karać biciem kogoś, kto całe życie był chłopcem do bicia. Widziałeś przecież jak Inuyasha nabił Shippo kolejnego guza. Prawda?
-Wiem, co chcesz powiedzieć. – rzekł Chwatek. – Też bym nie chciał tak oberwać.
-Ale oberwiesz. – wtrącił się Chytrzak. – Jak nie ode mnie, to od moich tutejszych kolegów.
-Chytrzak. – rzekł Rainman. – Zgubiłeś drogę? Nikt tu nie chce twego śmierdzącego zbrodnią ekologiczną humoru. Dzisiaj mam szczęśliwy dzień, bo mam okazję pobawić się z talizmanem w chowanego, więc pozwolę ci zabrać twoje śmierdzące buty z mojej drogi, zanim strzelę do ciebie z wiatrówki elektrycznej.
-Dziwne. – rzekł Chytrzak. – Przecież zawsze, gdzie ty, tam Shippo też szedł. Gdzie on się podział? Zostawiłeś go w dżungli? A może przybrał postać Chwatka, jak to potrafi.
-Nic z tych rzeczy. – odparł Rainman. – Został na Titanic’u, gdzie pewnie teraz dopracowuje swoją umiejętność duplikowania ludzi lub zwierząt.
Shippo istotnie pod okiem Tyci próbował się zmienić w nią tak, żeby ogon nie został taki sam.
-No cóż. – rzekł Chytrzak. – On zatonie razem z tym waszym Titanic’iem, a wy już nigdy nie wrócicie do swojej bazy operacyjnej, bo jak miasto się dowie, z waszej bazy nie będzie co zbierać.
-Transformacja! – krzyknął Rainman i zaraz przybrał postać Inuyashy. – Jeśli chcesz pozbawić mnie bazy, to najpierw musisz mnie zabić.
-Dlaczego ja? – zaśmiał się Chytrzak. – Przecież to nie ja będę walczyć z kopią Inuyashy, tylko szczury.
I zaraz zza rogu ulicy wyskoczyły szczury. Ruszyły prosto na Rainmana, żeby go zabić, ale same oberwały i wypuściły z rąk talizman, który miał znak szczura.
-Rainman. – rzekł Chwatek – Widzisz to, co ja widzę?
-Tak. – rzekł Rainman. – To nie człowieka trzeba było szukać, tylko szczura. To oni mają talizman szczura. To on był bliżej nas tam na Amazonce, a teraz jest najbliżej nas.
-Może. – rzekł Chytrzak. – Ale tego talizmanu nie dostaniesz, Rainman.
-Mów za siebie, nie za mnie. – rzekł Rainman i kopnął go w brzuch tak mocno i boleśnie, że Chytrzak padł nieprzytomny na ziemię. Rainman wziął talizman i razem z Chwatkiem ruszył prosto na Titanic’a. Gdy tam doszli, Rainman spojrzał na wszystkich.
-Gdzie jest Shippo? – spytał, widząc, że jeden z obecnych na statku przy zejściu Rainmana na ląd nie był widziany po jego powrocie.
-Tutaj. – odpowiedział Shippo i wrócił do własnej postaci. – Zaskoczyłem cię, co, Rainman?
-Cieszę się, że dopracowałeś swoją transformację siłą woli. – rzekł Rainman. – Nawet nie poznałem, ze mój sobowtór to ty. Pomożesz mi tam dalej. Kurs na Grecję. Tam jest nasz Siódmy talizman, którego potrzebujemy, żeby odbić bazę.
Ufający Rainmanowi przyjaciele są pewni, że dzięki wspólnej pracy nad drogą wyzwolenia bazy mają szansę powrócić do miejsca, gdzie muszą być obecni tak długo, jak to tylko jest konieczne, żeby w dniu katastrofy Ziemi nikogo na niej nie było.

►Ciąg dalszy nastąpi

</TEKST>

1: 25/25, zakończone
2: 10/16, w toku
3: 0/15, czeka
T: 35/56, w toku


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mateusz SSJ8
PostWysłany: Sob 12:55, 25 Sie 2007 



Dołączył: 01 Sie 2007
Posty: 756
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: OZHAXALD


Część 2 Rozdział 11. Rainman i spółka w więzieniu.

<TEKST>

Nasi bohaterowie dopływali już do Grecji, gdzie mieli nadzieję znaleźć siódmy talizman, który mógł im pomóc w odbiciu bazy operacyjnej. Na pokładzie był wielki ruch, bo Rainman nie chciał, żeby Chytrzak zdobył talizman.
-Nareszcie. – rzekł. – Jesteśmy już w rozpalonej słońcem Grecji. Już czuję zapach lasów śródziemnomorskich.
-Rainman. – rzekł Shippo. – Musimy znaleźć pozostałe 6 talizmanów.
Rainman zaraz zaczął go głaskać.
-Nie musisz mi przypominać. – rzekł. Shippo, czując na swojej głowie czuły dotyk Rainmana, śmiał się tak jak zawsze, kiedy Rainman go głaskał.
Ale nie wiedzieli, że Chytrzak nie zrezygnował z pościgu i już znowu deptał im po piętach.

Kiedy nasi bohaterowie zeszli na ląd i zapuścili się w głąb lądu, zostali zaatakowani przez grupę latających misiów uzbrojonych w starożytną grecką broń. Owe latające misie były ubrane w togi i wyglądało na to, że nie miały dobrych zamiarów, co można było bardzo łatwo wyczytać z używanej przez nich broni.
-Słuchajcie, źli ludzie. – krzyknął jeden z nich. – W imieniu Cezara aresztuję was i z jego rozkazu mam was zamknąć w lochu, gdzie za porywanie latających misiów będziecie siedzieć aż do dnia igrzysk, które odbędą się dzień po waszym uwięzieniu. Wtedy jeśli przeżyjecie, będziecie wolni, a jeśli nie, będziecie martwi.
-Słuchaj. – rzekł Chwatek. – Rainman wcale nas nie porwał. Jesteśmy w jego towarzystwie, bo chcieliśmy zobaczyć świat, a teraz nie możemy wrócić, bo nas wojsko zabije. Ja jestem latającym misiem z Kanady.
-Ja też jestem latającym misiem. – orzekł jeden z napastników. – Ale z Grecji. Z tych naszych przodków, którzy emigrowali ze zniszczonej przez złych ludzi sawanny na północ, część poszła na Syberię, skąd nasi przodkowie, którzy nie mogli znieść mrozu, przybyli tutaj. Jako jeden z ich potomków stoję tu przed wami i mówię wam. Zarówno ludzie, jak i latające misie, które z nimi przystają, będą walczyć o życie na arenie „Pod Koloseum”, gdzie jeśli przeżyjecie, będziecie bezpieczni. Ale jeśli nie, będziecie wąchać kwiatki od spodu. Zabrać ich do lochu! Jutro igrzyska. Cezar się ucieszy.
W lochach nie było miło. Na dodatek Shippo nie mógł spać po tym, co usłyszał.
-Wcale mi się to nie podoba, że będę wąchać kwiatki od spodu. – rzekł.
-Nic dziwnego. – rzekł Rainman. – Nie chcę cię martwić, ale tylko o umarłym można powiedzieć, że wącha kwiatki od spodu.
Nagle zobaczył ich Crimson, który był ubrany w togę i swój własny strój.
-Rainman? – spytał zaskoczony. – Shippo? Co wy tu robicie?
-Mnie zastanawia teraz, co ty tu robisz, Crimson. – odpowiedział Shippo.
-Przez przypadek złapali mnie, gdy wracałem tędy do domu. – rzekł Crimson. – I od tamtej pory nie opuściłem tego miejsca, a w domu pewnie się o mnie martwią. A tutaj ciągle biorą mnie za latającego misia, od kiedy tylko zdjęli mi maskę. Ale nie podejrzewają nawet, że planowałem stąd uciec. Miałem sam, ale jeśli wy mi pomożecie, to ja wam pomogę.
-Słyszałeś, Shippo? – spytał Rainman. – Crimson pomoże nam w ucieczce, jeśli my pomożemy jemu. Musisz się stąd wydostać.
-Ale jak? – spytał Shippo. – Nie mam broni, a tu pełno straży. Nawet mysz się nie przeciśnie.
-Jest jeden sposób, żeby cię nie złapali. – orzekł Rainman. – Możesz zmieniać postać, a oni nawet o tym nie wiedzą. Jeśli wykorzystasz to i dojdziesz do Titanic’a, wejdziesz tam. Znajdziesz tam zakurzonego Boombox’a. Jest tam już jedna płyta. Nie wyjmuj jej. O świcie Crimson włączy płytę i wtedy narobimy zamętu, co wykorzystamy, żeby uciec. Wszystko zależy od ciebie. Może uda ci się wszystko przygotować.
Shippo zaraz zmienił się w mysz i opuścił lochy, nie zwracając na nikogo swojej uwagi, ponieważ nikt nie wiedział o jego możliwościach zmiany postaci. Tak doszedł do Titanic’a i wszedł na pokład. Tam, jak Rainman mówił, był zakurzony Boombox. Shippo zajrzał do środka i zobaczył, że w środku jest płyta. Zaraz zabrał Boombox’a i opuścił Titanic’a. Ale w tym momencie zobaczył go Chytrzak.
-Ciekawe. – rzekł Chytrzak sam do siebie, nie wiedząc, kto to jest. – Co to za dziwny cień?
Spojrzał przez lornetkę i już dowiedział się kogo zobaczył pod osłoną nocy.
-Przecież to Shippo. – rzekł Chytrzak. – Świetnie. Zaprowadzi mnie do Rainmana, a wtedy wykończę ich obu.
Podążając za Shippo, Chytrzak doszedł do wioski, gdzie zobaczył pełno latających misiów i Shippo, który szedł w stronę olbrzymiej budowli, trzymając Boombox’a.
Shippo nieświadomy tego, że ktoś go śledzi, przykucnął przy cegle i ustawił tam Boombox’a.
-Dobrze. – rzekł. – Teraz tylko poczekać, aż Crimson przystąpi do realizacji planu ucieczki.
Po chwili oddalił się. Ale Chytrzak uśmiechnął się.
-Czułem, że Shippo nie opuści Rainmana. – rzekł do siebie. – Przecież od kiedy tylko ich widziałem razem, trzymają się razem. Teraz tylko sprowadzę tu wszystkie czołgi, jakie mam i zaatakuję.
I poszedł. A Shippo wrócił do Rainmana, żeby strażnicy nie domyśleli się, że kogoś brakuje.
Nadszedł dzień, kiedy mieli walczyć i wtedy zobaczyli jednego latającego misia, który siedział na miejscu dla króla, jak gdyby czekał już na walkę. Crimson zaraz zaczął klaskać rytm. Rainman poznał rytm.
-Shippo. – szepnął do Shippo. – Idź tam, gdzie ukryłeś Boombox’a i włącz go. Nie zmieniaj muzyki.
-Dobrze. – odpowiedział Shippo i poszedł. Kiedy tylko doszedł do Boombox’a, włączył płytę. Ale płyta tylko się zakręciła i stanęła.
-No tak. – pomyślał Shippo. – Żeby grało, trzeba uruchomić granie.
I nacisnął przycisk oznaczony trójkątem i dwoma prostokątami. I wtedy rozległa się muzyka. Wszyscy zaczęli śpiewać tak długo, aż latający miś spadł z tronu i musiał się ratować rozłożeniem skrzydeł. Kiedy wszystko się skończyło, podszedł do Rainmana.
-Przepraszam za ten atak. – rzekł. – Mam na imię Cezar. Chciałem zabić was za to, co się stało z domem moich przodków, a teraz wiem, że nie macie nic wspólnego z ludźmi, którzy wycięli sawannę. Pozwólcie, że popłynę z wami na waszym tankowcu i pomogę wam zrobić to, co musicie zrobić.
-Nie ma sprawy. – rzekł Shippo. – Jeśli dla Lodowatego i El-Mikana znalazło się miejsce na Titanic’u, to dlaczego i dla ciebie by się nie znalazło?
-Bo tu będziecie mieć dom i grób. – wtrącił Chytrzak, który już przystąpił do ataku. – Jeden ruch i będziecie gryźć ziemię.
-Kompania. – rzekł Rainman. – Promień atomowy. Na mój sygnał. Po pieczarkach. Pieprz. Jabłko. Papryka. Ryż. Pieczarki. Banan.
Na słowo „banan” z dział poszedł jednoczesny ogień. Rainman i Sajanka prądem, Killer plazmą, Terminator dźwiękiem, a Harold, Ash i Shippo laserami. Oddana w idealnej synchronizacji salwa z różnych dział połączyła się w jeden ogień, który wyglądał na silniejszy niż salwa, z której powstał. Kiedy trafił on w jeden z czołgów Chytrzaka, nie tylko trafiony, ale też i nie trafione wyleciały w powietrze. Chytrzak był sparaliżowany strachem i nie wiedział, co robić.
-Boo. – rzekł Shippo, który już wiedział, co robić, kiedy Chytrzak nie wiedział, co się dzieje. Na sam dźwięk tego słowa Chytrzak rzucił się do ucieczki. A nasi bohaterowie doszli bez przeszkód na pokład Titanic’a, gdzie nie tylko dołożyli nowy talizman do kolekcji, ale też zyskali nowego przyjaciela w tej dalszej walce o ratunek dla Ziemi.

►Ciąg dalszy nastąpi

</TEKST>
1: 25/25, zakończone
2: 11/16, w toku
3: 0/15, czeka
T: 36/56, w toku


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mateusz SSJ8
PostWysłany: Nie 18:13, 26 Sie 2007 



Dołączył: 01 Sie 2007
Posty: 756
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: OZHAXALD


Część 2, rozdział 12. Gdy czas ucieka, cz. 1

<TEKST>

Po ostatniej bitwie wywołanej spotkaniem twarzą w twarz z Rainmanem i jego załogą Chytrzak musiał zawrócić do bazy wojskowej U.S.A., żeby wziąć nowe bojówki, ponieważ te, które miał, zostały zniszczone co do jednej. Rainman i jego przyjaciele zyskali trochę chwili spokoju, ale Rainman nie zamierzał tracić czasu i kiedy Chytrzak wreszcie dal im spokój, postanowił wykorzystać to, żeby zebrać pozostałe 5 talizmanów i odbić bazę operacyjną, co nie jest łatwe, ponieważ do powrotu Chytrzaka czasu jest niewiele.
Nasi bohaterowie gonieni czasem, jaki dostali do Chytrzaka, który zawrócił po nowe bojówki, postanowili wykorzystać ten czas, żeby nie dać się zatopić piratom, którzy mogli pływać po wodach spokojnego Atlantyku.
-Gdzie już jesteśmy? – spytał Shippo.
-To już RPA. – odpowiedział Rainman. – Stąd szybciej dopłyniemy do bazy operacyjnej przez płynięcie na wschód. Musimy jeszcze zebrać 5 talizmanów i dowiedzieć się, dlaczego na mapie są tylko 4.
-Ziemia! – krzyknął Killer.
-Zatrzymaj nas najbliżej miejsca, gdzie jest talizman. – rzekł Rainman. – Musimy zdobyć wszystkie, zanim Chytrzak uzupełni bojówki.
Dopłynęli do stacji kolejowej, którą Rainman i reszta pojechali w głąb lądu, żeby zabrać talizman. Killer został na statku.
Rainman i towarzyszący mu kompani, Terminator, Harold, Sajanka i Ash, oraz Shippo dotarli do starej kopalni. Tam próbowali wejść, ale nie pozwolono im.
-Przykro mi. – rzekł kierownik kopalni. – Nieupoważnionym wstęp wzbroniony.
-Przepraszam. – rzekł Rainman i zaczął się oddalać. – Musimy z kimś porozmawiać.
I oddalili się, żeby się naradzić.
-I co teraz? – spytał Harold. – Nie wpuści nas do kopalni za Chiny ludowe.
-Dlatego musimy wysłać do kopalni kogoś z nas, kto potrafi zmienić się w kogoś tak dużego jak on. – rzekł Rainman.
-Tylko kogo? – spytał Shippo. – Poza mną nikt nie potrafi tu zmieniać postaci, więc…
W tym momencie zobaczył, że wszyscy patrzą na niego.
-O nie. – zaprotestował.
-O tak. – odpowiedział Rainman.
-Boję się ciemności. – rzekł Shippo. – Nie wejdę sam.
-A wiesz, że pan na „I” pobiłby cię, gdybyś nie chciał wejść sam, a jego by nie wpuścili? – spytał Rainman. – Tylko ty możesz się zmieniać. Poza tym nie taka ciemność straszna, jak ją malują. Przekonasz się, kiedy tam wejdziesz.
-Rainman. – rzekł Shippo. – Dzięki za pocieszenie.
I zmienił się w mysz i wszedł do kopalni. Nikt go nie zatrzymał, bo żaden człowiek nie gadałby z gryzoniem. Tak Shippo doszedł bez przeszkód do wnętrza kopalni, gdzie wrócił do normalnej postaci.
-Świetnie. – rzekł. – Teraz mogę polegać tylko na sobie. Mam nadzieję, że bateria do maskowania się nie rozładuje. Głupio byłoby zarobić kopa na do
widzenia.
I włączył generator maskujący, żeby nikt go nie zobaczył w kopalni. Szedł w głąb podziemnych korytarzy i uważał, żeby nikt go nie widział. W jednym korytarzu znalazł talizman, który wyglądał na uwięziony w ścianie. Zaraz zaczął go wyciągać. Nagle poczuł, że staje się widzialny. Zaraz spojrzał na baterię teleportera amunicji i zobaczył, dlaczego.
-Nie dobrze. – rzekł. – Bateria się wyczerpuje. Jeśli za pół godziny nie wyjdę stąd, to mnie wykopią.
Nagle zauważył kilofa, który leżał porzucony przez jednego robotnika.
-To może mnie uratować. – pomyślał.
Zaraz chwycił za kilof i rozłupał nim część skały. Wtedy talizman wypadł ze szczeliny i Shippo wziął go do ręki, po czym zaczął uciekać. Już prawie wyszedł z kopalni, a tu nagle… bateria mu się wyczerpała.
-Znowu muszę zamienić się w mysz. – pomyślał. – Mam nadzieję, że kotów tu nie ma.
I zmienił się w mysz, po czym wyszedł z kopalni i doszedł do Rainmana, który dalej udawał, że rozmawiał. Zaraz podszedł do niego.
-Rainman. – rzekł.
-O co chodzi, Shippo? – spytał Rainman. – Znalazłeś talizman?
-Tak. – odpowiedział Shippo. – I jeszcze go przyniosłem.
-Świetna robota. – rzekł Rainman. – Przyjdzie dzień, że dzięki twojej staranności w wykonywaniu zadań będzie z ciebie wojownik, którego gniewu każdy czarny charakter będzie się bał. Trening zaczniesz, kiedy już będziemy bezpieczni.
-Dziękuję. – rzekł Shippo. – Właśnie dlatego jestem z tobą.
Dzięki pomocy i sumienności Shippo, nasi bohaterowie są coraz bliżej powrotu do bazy operacyjnej. Ale trudno jeszcze mówić o powrocie, kiedy trzeba jeszcze zebrać 4 talizmany. A może Rainman znajdzie sposób, żeby dowiedzieć się, gdzie jest czwarty z pozostałych im teraz talizmanów.

►Ciąg dalszy nastąpi

</TEKST>

1: 25/25, zakończone
2: 12/16, w toku
3: 0/15, czeka
T: 37/56, w toku


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mateusz SSJ8
PostWysłany: Pon 8:38, 27 Sie 2007 



Dołączył: 01 Sie 2007
Posty: 756
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: OZHAXALD


Część 2 rozdział 13. Gdy czas ucieka, cz. 2.

<TEKST>

W poprzednim rozdziale Rainman zdał sobie sprawę, że Chytrzak nie będzie musiał w nieskończoność czekać na nowe bojówki i postanowił wykorzystać jego głupotę do zebrania pozostałych czterech talizmanów. Dzięki temu odnieśli już pierwszy sukces, o który wcale nie musieli walczyć. Rainman zawdzięcza to Shippo, który wykorzystał swoją umiejętność transformacji, żeby przemknąć niezauważonym obok kierownictwa kopalni. A dzięki temu, że Shippo podjął walkę ze swoim strachem, Rainman i ekipa nadal mają szansę zebrać wszystkie talizmany, zanim Chytrzak weźmie nowe mechy. A to nie jest takie łatwe, gdy czasu jest niewiele. Na szczęście dla Rainmana i ekipy Chytrzak musiał okrążyć Ziemię, żeby dopłynąć do portu, z którego wypłynął, zamiast popłynąć na skróty.
Nasi bohaterowie opłynęli już Przylądek Dobrej Nadziei, gdzie mieli jedną niemiłą przygodę, jaka ich spotkała kiedyś w drodze do Hong Kongu. [Jeśli ktoś czytał poprzednie rozdziały po kolei, nie będzie źle myśleć, jak to czytał.] Omijając Afrykę, skierowali się na Madagaskar.
-Musimy się zatrzymywać poza portem? – spytał Chwatek. – Przecież w dżungli można łatwo zabłądzić.
-Niestety. – odpowiedział Rainman. – Tankowiec może zacumować tam, gdzie można pobrać z niego albo do niego ropę naftową. Nie transportujemy ropy, więc nie możemy zakotwiczyć w porcie.
Usłyszawszy słowo „zakotwiczyć”, Shippo zaraz zaczął się śmiać.
-Zakotwiczyć. – powiedział przez śmiech. – Pewnie od słowa „kotwica”.
-Shippo. – rzekł Rainman. – Dwie sprawy. Pierwsza. Wiem, co chcesz powiedzieć, ale to, co powiedziałem, to nie był dowcip, więc nie musisz się śmiać. Druga. Nie mów, kiedy się śmiejesz, bo dostaniesz ataku czkawki.
Shippo przestał się śmiać i spojrzał na Rainmana.
-Jeśli tak, to lepiej, jeśli nie będę się śmiać i jednocześnie mówić. – zaniepokoił się. – Nie życzyłbym sobie, ani nikomu innemu kolejnego guza. Kiedy Inuyasha mnie bił, nie raz miałem guza.
-To nie guzy. – odpowiedział Rainman. – Po prostu atak czkawki nie pozwala ci wyraźnie mówić. Dlatego radzę ci nie robić nic, co mogłoby sprowadzić na ciebie atak czkawki. Dotyczy to nie tylko śmiechu przy jednoczesnym mówieniu, ale też tego, o czym nie wspomniałem, ostrzegając cię przed atakiem. Nie jestem lekarzem, więc dowiesz się, kiedy pójdziemy do mojego lekarza na badania.
-Rozumiem. – rzekł Shippo. – A przy okazji jak zdobędziemy żywność, jeśli nie jesteśmy w mieście?
-Na pustyni wodę znajdziesz w kaktusach, amigo. – orzekł El-Mikan.
-Ktoś cię pytał o zdanie, kowboju od siedmiu boleści? – spytał Shippo, który zwrócił uwagę na to, że El-Mikan odezwał się, choć nikt go nie pytał.
-Shippo. – rzekł Rainman. – Może El-Mikan gada jak kowboj, ale ma rację. Co prawda, nie jesteśmy na pustyni, ale jak woda jest w łodygach roślin, które rosną na pustyni, tak owoce, które rosną w dżungli, mogą być naszym jedzeniem. Pomyśl tylko, czy nie jadłeś nigdy pomarańczy, którą przysłano nam kiedyś do bazy w dostawie żywności.
-No tak. – rzekł Shippo, wspomniawszy, jak chwalił smak pomarańczy, którą kiedyś jadł w gospodzie, w której pomarańczy nie dawali na talerz. – Przecież pomarańcza to był owoc.
-No widzisz. – rzekł Rainman. – Jeśli pomarańcze rosną na południu, to tu też mogą rosnąć. King nazbiera owoców i przyniesie je na pokład.
-Dobra. – rzekł King, rozpościerając skrzydła. – Poszukam w dżungli. Jeśli będę latać, szybko zapełnię ładownię prowiantem na dalszą drogę.
I poleciał do dżungli. A Rainman zszedł na ląd, gdzie zaraz wydał załodze rozkazy.
-Słuchajcie. – rzekł. – Na tej wyspie jest jeden z pozostałych czterech talizmanów. Musimy go zabrać, żeby płynąć dalej. Dopiero po zebraniu wszystkich talizmanów będziemy mieli szansę naprawić zniszczenia, które uczyniła nasza broń. Nie tylko przy rozwalaniu bojówek wojsk tego, kto przystąpił do oblężenia naszej bazy, ale też te, które spowodowała bomba szybkochłodząca. Mamy już smoka, kota, szczura, węża, byka, owcę, koguta i psa. Brakuje nam tylko tygrysa, konia, małpy i świni. Musimy znaleźć wszystkie pozostałe talizmany, zanim Chytrzak znowu wejdzie nam na ogon.
-Ogon? – zdziwił się Shippo, który, co prawda został na Titanic’u, ale słyszał odprawę Rainmana. – Przecież człowiek nie ma ogona.
-Tak się mówi, Shippo. – odpowiedział Rainman.
-Dzięki za wyjaśnienia. – uśmiechnął się Shippo i wrócił do ćwiczeń bo jeszcze wiele mu brakowało do perfekcyjnej transformacji.
Rainman i jego ludzie zapuścili się w głąb wyspy i wzięli ze sobą mapę, żeby znaleźć talizman, który był na wyspie. Nie nachodzili się dużo, bo już 10 kilometrów później znaleźli jedno duże drzewo, które było jak gdyby uszkodzone przez kamień, który tkwił w jego pniu.
-Tu jest nasz bilet do dokończenia prac nad promami. – rzekł Rainman. – Musimy wydłubać ten talizman, żeby go zabrać na pokład Titanic’a. Brać dłuta i kłuć drzewo.
I zaraz zaczęli kłuć dłutami gruby pień drzewa. A kiedy powiększyli dziurę, w której był talizman, on sam wypadł.
-Załoga. – rzekł Rainman. – Gratuluję wam. Nie tylko nie podpaliliście lasu, co nie byłoby dobre dla naszej reputacji, ale też nie zniszczyliście talizmanu, co mogłoby pogrzebać pod gruzami promy. Wasza roztropność na pewno zostanie nagrodzona, kiedy będziemy już bezpieczni…nawet złotym medalem.
-Takie moje życie. – pomyślał Harold. – Zawsze, kiedy liczę na to, że będzie mnie kierować jakiś weteran, trafiam do grupy, którą zarządza sentymentalny zarośnięty żebrak. Boże. Dzięki za wszystko.
Kiedy wrócili, Rainman zastanawiał się, czy Chytrzak jeszcze nie uzupełnił bojówek. Ale kiedy był na statku, King podszedł do niego i poklepał po ramieniu.
-Rainman. – rzekł. – W ładowni jest pełno owoców do dalszej drogi. Powinno wystarczyć na dalszą drogę przez morze.
-Oby tak było. – rzekł Rainman. – Bo nie mamy już wiele czasu. Od miesięcy nie zdobyłem ani grosza. Niedługo prace nad promami staną. Musimy zdążyć.
-Bez obaw. – rzekł Shippo. – Kiedy zdobędziemy ostatni talizman, który jest na mapie, na pewno odbijemy bazę i promy będą dokończone. Chciałbym zobaczyć minę Chytrzaka, kiedy dowie się, że już wróciliśmy, kiedy on właśnie dopłynął do miejsca, gdzie miał zabrać nowe bojówki.
-Myślisz, że dopłyniemy tak szybko? – spytał Chwatek. – Przepłynęliśmy już bardzo duży kawał drogi.
-Właśnie. – rzekła Tycia. – Chytrzak nie dopłynie w jeden tydzień tam, skąd wypłynęliśmy.
-A kto powiedział, że popłyniemy tą samą drogą, co on? – odparł Rainman. – On niech płynie sobie dookoła świata, wracając do domu. My popłyniemy, nie okrążając Ziemi. Będziemy na miejscu szybciej w drodze powrotnej, niż on w drodze po nowe maszyny bojowe.
Rainman naprawdę ma głowę nie od parady. Nie to, co Inuyasha, o którym Shippo tyle wspominał, czy Chytrzak, który nadal płynął dookoła świata, żeby uzupełnić bojówki, których jeszcze nie uzupełnił, bo jeszcze do domu nie dotarł.

►Ciąg dalszy nastąpi

</TEKST>

1: 25/25, zakończenie
2: 13/16, w toku
3: 0/15, czeka
T: 38/56, w toku


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mateusz SSJ8
PostWysłany: Wto 9:52, 28 Sie 2007 



Dołączył: 01 Sie 2007
Posty: 756
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: OZHAXALD


Część 2 rozdział 14. Gdy czas ucieka, cz. 3

<TEKST>

W poprzednim rozdziale Rainman zatrzymał Titanic’a na skraju dżungli Madagaskaru, żeby zabrać stamtąd jeden z czterech pozostałych talizmanów. Akcja przebiegła bez problemu, ale nadal problem istnieje. Co prawda, Chytrzak nie przewidział, że istnieje krótsza droga do domu, ale nie traci czasu i płynie do domu po nowe maszyny bojowe, którymi mógłby zatopić Titanic’a jak słynny transatlantyk. Rainman też nie traci czasu i wykorzystuje nieobecność Chytrzaka, żeby zdobyć wszystkie talizmany, których jeszcze potrzebuje. Czy zdąży zebrać wszystkie, zanim Chytrzak uzupełni maszyny bojowe? No i oczywiście gdzie jest talizman, który był dwunastym? Czyżby Rainman i spółka zostawili go gdzieś po drodze?
Nasi bohaterowie zeszli na ląd i już od dwóch tygodni przemierzali zimne lodowe pustynie Tybetu.
-Jaka szkoda, że musimy iść przez śniegi. – rzekł Chwatek. – Jeśli Shippo ma ciepłe ubranie, to dlaczego nie idzie z nami?
-Nie narzekaj. – rzekła Tycia. – Teraz, kiedy Chytrzak nie depcze nam po piętach, nie musimy liczyć się z tym, że znowu nas zaatakuje.
-Zgadza się. – orzekł Rainman. – A poza tym Shippo musiał zostać, żeby wyszorować pokład. Droga wojownika jest jednocześnie drogą woźnego. Wymaga wielkiej cierpliwości. Kto umie sprzątać, wykorzysta najlepiej serce wojny jako wojownik. Potrafiąc sprzątać Shippo nauczy się walczyć i przy okazji zdobędzie siłę, której przyglądając się walkom innych, nigdy nie osiągnął. Może pewnego dnia nawet ja będę słabszy od niego. Ale kiedyś musi nastąpić przekazanie pałeczki.
A na pokładzie Titanic’a…Shippo kończył już myć podłogę i właśnie kończył ostatnie poprawki pracy, kiedy Rainman o nim mówił. Już skończył robotę i rozstawił leżak blisko dziobu tankowca.
-Nareszcie. – rzekł. – Koniec. Trochę mnie ręce teraz bolą, ale jeśli Rainman twierdzi, że to mi doda siły, to warto było się tak namęczyć. Choć coś mi się wydaje, że długo tak czysto nie będzie.
I przez resztę dnia planował odpoczywać po pracy związanej ze sprzątaniem pokładu, mając zamiar zrelaksować się przy tym.
-Przynajmniej Inuyasha nie nabił mi guza więcej, niż jeden raz, od kiedy jestem z Rainmanem. – rzekł. – Oby to był już ostatni raz, kiedy od niego oberwałem.
I dalej leżał na leżaku ubrany tylko w spodnie, ponieważ koszula jego była owiązana wokół pasa, a kamizelka jego była pod koszulą. Jedynie jego kok nie był rozwiązany.
Minęła godzina. Rainman i spółka oraz Chwatek i Tycia dotarli do osady ludzi, którzy mieszkali w Tybecie.
-No to jesteśmy. – rzekł Rainman. – Teraz musimy tam wejść.
-Dobra. – rzekł Chwatek. – Wchodźcie, ale bez nas.
-Właśnie. – rzekła Tycia. – Platon pozwolił nam pokazywać się tylko tym, którzy już raz nas widzieli. Nie możemy więc tam wejść.
-Musicie. – rzekł Rainman. – Nie chcecie się chyba przeziębić, prawda?
-Co jak co. – orzekł Chwatek. – Ale widok ludzi, którzy cię obserwują, jest lepszy niż leżeć w łóżku i nudzić się. Oby Platon nam wybaczył.
-Bez obaw. – odparł Rainman. – Już ja mam argumenty, żeby go przekonać. Pogadam z nim, kiedy będzie trzeba. I na pewno nie liczcie na to, co można przewidzieć u Inuyashy.
-Nie musisz nam tego mówić, Rainman. – rzekł Chwatek. – Z resztą wiemy, ile razy Shippo miał nabitego guza tylko dlatego, że Inuyasha go uderzył.
I tak w wesołym humorze weszli do świątyni. Tam było pełno mnichów, którzy szurali łyżkami o talerze.
-Czego chcecie? – spytał mnich.
-Przybyliśmy po talizman. – odpowiedział Rainman. – Mamy już szczura, byka, kota, smoka, węża, konia, małpę, koguta i psa. Macie tygrysa, owcę, albo świnię?
-Wyglądacie na wojowników. – orzekł mnich. – Talizmany nie są wam potrzebne do zdobycia siły.
-Bez nich nie wrócimy do domu. – odpowiedział Chwatek. – A Rainman i spółka nie sfinansują promów do końca.
-Chcecie do domu, latające misie? – zdziwił się mnich. – Trzeba było tak od razu, a nie, że chcecie talizman. Mamy jeden. Z wizerunkiem owcy. Ale nie dostaniecie go od tak sobie. Musicie najpierw nam pomóc uwolnić nasz kraj.
-Jak? – spytała Sajanka. – Nie wiemy, czy możemy wam pomóc.
-Słuchajcie uważnie, elito drużyny Raichu. – rzekł mnich.
-„Elito”? – zdziwił się Rainman. – To my jesteśmy elitą?
I zamyślił się, po czym domyślił się, że sukcesy odniesione na morzu mogła wykonać tylko elitarna grupa żołnierzy.
-Tak! – rzekł. – Jesteśmy elitą drużyny Raichu. I chyba możemy wam pomóc, jeśli to wystarczy na nasz arsenał.
-A, więc słuchajcie. – rzekł mnich. – Dawno, dawno temu Tybet był wolnym państwem. Ale nasza zła polityka doprowadziła do tego, że w 1950 roku, kiedy w Chinach rządzili komuniści, którzy objęli władzę w 1949 roku, nasz kraj stał się prowincją Chińskiej Republiki Ludowej. Od tego czasu Chińczycy ciągle niszczą naszą kulturę. Swoich zachęcają do osiedlania się u nas, a nas do otwarcia się na ich kulturę. Ruch oporu praktycznie nie istnieje. Powstania są krwawo tłumione. Jesteśmy tu już mniejszością narodową. Powszechne jest tu łamanie praw człowieka. Tylko wy i wasza broń możecie nam pomóc. Jeśli nam nie pomożecie, nasza cywilizacja wyginie.
-Straszne. – rzekł Chwatek. – Nie chciałbym być więźniem politycznym.
-Uwolnimy was od tego reżimu. – rzekł Rainman. – Mamy EGB. Odpalimy na Pekin i … BOOM!!! Nie ma komunistów w Tybecie.
-Rainman. – przerwała mu Tycia. – Zejdź na ziemię. Przecież Dawid i Lena mówili nam, że nie ma broni masowego rażenia, która doleciałaby tak daleko. Titanic jest w Indiach, a Pekin jest w Chinach.
-Bez obaw. – rzekł Rainman. – EGB jest rakietą, która dzięki odbieraniu sygnałów satelitarnych bądź radarowych jest w stanie dosięgnąć celu położonego nawet o 12,8 miliarda lat świetlnych stąd. Jeśli wymierzę rakietę w Pekin, mimo, że to daleko od Titanic’a, rakieta w silosie na Titanic’u dopadnie Pekin zanim ktoś się o tym dowie. Jedna wystarczy.
I zaraz wyciągnął pilota i ustawił go na satelitę, który był właśnie nad Tybetem, po czym nacisnął przycisk sterujący uzbrojeniem Titanic’a. A potem nacisnął przycisk oznaczony napisem „Silos 1”. Satelita przechwycił sygnał i wysłał go na pokład Titanic’a.
A na pokładzie Titanic’a Shippo leżał sobie na leżaku. Mając na nosie okulary przeciwsłoneczne należące do Rainmana, spał sobie, śniąc o dobrych rzeczach, gdy nagle usłyszał jak … silos za nim się otwiera. Po tej chwili zobaczył na niebie rakietę, która wyleciała prosto spod pokładu i kierowała się na Pekin.
-Aha. – rzekł, nie wstając z leżaka. – Więc to jest ta rakieta EGB, o której Rainman tyle mi mówił. Ale dlaczego ją wystrzelili? Nie ważne. Zapytam Rainmana, jak wróci z talizmanem.
I nie wstając z leżaka, dalej leżał, odpoczywając po ciężkiej pracy, którą wykonał, szorując pokład Titanic’a.
A w Tybecie Rainman właśnie połączył się z władzami Chin, żeby przekazać komunistom wiadomość, że Pekin wyleci w powietrze przez rakietę.
-Kto to? – spytał Prezydent.
-Z tej strony Rainman. – odpowiedział Rainman. – Chcę pana powiadomić, że za to, co…
-Rainman? – zirytował się Prezydent. – Pan ze mnie jaja sobie robi? Nie będę tego słuchać.
I rozłączył się.
-Trudno. – rzekł Rainman. – Ja go już nie ostrzegam. Jak chce swojej nagłej śmierci, to niech ginie razem z miastem.
Po godzinie od strony Pekinu doszedł oślepiający błysk błyskawicy. Był on tak widoczny, że widać go było aż w Tybecie. Mnich był wdzięczny Rainmanowi, że znalazł sposób, żeby uwolnić Tybet spod władzy Chin. W nagrodę wezwał go do siebie.
-Dziękuję za ratunek. – rzekł. – Bez was nie mielibyśmy szans na wolność. Dalej poradzimy sobie sami. Wasza pomoc Tybetowi zostanie nagrodzona teraz, choć do naszej wolności jeszcze daleko.
I zaraz przynieśli mu talizman, który miał znak … owcy.
-Macie. – rzekł. – Nie potrzebujemy go. Niech pomoże wam odzyskać bazę. Od tego zależy przecież wasza misja. Wy pomogliście nam stworzyć sytuację, która pomoże nam wygrać niepodległość, więc my pomożemy wam, dając wam ten oto talizman.
I dał im talizman. Rainman i spółka wyszli na zewnątrz razem z Chwatkiem i Tycią.
-No więc oni chcieli, żebyśmy stworzyli dla nich sytuację, kiedy Chińczycy będą bezradni. – rzekł Chwatek. – Czy to nie jest przypadkiem za mało.
-Nie możemy tu zostać. – rzekł Rainman. – Platon martwi się pewnie o was, a my musimy dokończyć naszą misję.
-Masz rację, Rainman. – rzekła Tycia. – Nie warto, żebyśmy zostali, kiedy u nas martwią się o nas.
Po odpaleniu rakiety na Pekin, co pozwoliło zdobyć talizman owcy, nasi bohaterowie zaczęli kontynuować swoją podróż. Ale czy to wyjaśnia kwestię promów? No cóż. Trzeba będzie jeszcze bardzo długo poczekać na odpowiedź na to pytanie, która być może jest już bardzo blisko.

►Ciąg dalszy nastąpi

1: 25/25, zakończone
2: 14/16, w toku
3: 0/15, czeka
T: 39/56, w toku


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mateusz SSJ8
PostWysłany: Śro 9:00, 29 Sie 2007 



Dołączył: 01 Sie 2007
Posty: 756
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: OZHAXALD


Część 2, rozdział 15. Gdy czas ucieka, cz. 4

<TEKST>

W poprzednim rozdziale Shippo został na Titanic’u, żeby umyć pokład w celu stania się silniejszym, a Rainman bez niego ruszył do Tybetu, żeby zdobyć jeden z trzech wówczas pozostałych talizmanów. Warunkiem otrzymania talizmanu było jednak osłabienie władzy Chin i wywołanie chaosu, który miał pomóc mieszkańcom Tybetu odbić kraj i żyć bezpiecznie. Dzięki temu, że EGB były gotowe do użytku, Rainman zdołał z silosu na zacumowanym w Indiach Titanic’u wystrzelić rakietę, która doleciała do Pekinu i zrównała to miasto z ziemią. Ale to jeszcze nie koniec. Rainman musi zebrać jeszcze dwa talizmany, a problem tkwi w tym, że mapa namierza tylko jeden. Gdzie jest talizman, którego mapa nie pokazała? Czyżby nie było dwunastu? A może mapa została źle zaczarowana? To nie ważne, bo być może dziś poznamy odpowiedź na to pytanie.
Nasi bohaterowie, którzy uratowali Tybet, zmierzali właśnie przez dżunglę, szukając jedenastego talizmanu.
-Nie rozumiem tego. – rzekł Harold. – Włóczymy się po dżungli, szukając talizmanu, zamiast szukać go w jakimś przyjemnym miejscu. Nogi mnie bolą. Wolałbym już teraz płynąć do bazy operacyjnej.
-Zapomnij. – rzekł Rainman. – Nie będę poświęcał żołnierza. Jeśli mamy jakąś szansę odbić bazę, to tylko dzięki talizmanom.
Ale nie wiedzieli, że jeden niedźwiedź ich obserwował.
-O rany. – rzekł. – Lepiej powiadomię radę starszych. Tam postanowią, co zrobić z tymi ludźmi.
I zaraz pobiegł po gałęziach, przez co Chwatek go usłyszał.
-Rainman. Harold. – rzekł. – Słyszeliście to, co ja?
-Uspokój się. – rzekł Rainman. – To tylko dzikie zwierzę. Nie podejdzie do człowieka uzbrojonego, nawet, jeśli ten człowiek ma wiatrówkę elektryczną.
-Obyś miał rację, Rainman. – rzekła Tycia. – Bo od tego zależy nasze życie.
-Jeśli Shippo mi ufa, to dlaczego i wy nie możecie mi zaufać. – rzekł Rainman. – Wie, że przybieram postać Inuyashy, ale wcale się mnie nie boi.
-Co innego Inuyasha, a co innego dzikie zwierzę. – rzekł Chwatek.
A na Titanic’u Shippo kichnął.
-O rety. – rzekł. – Chyba się przeziębiłem.
-To chyba nie jest przeziębienie, jeśli nie jesteś chory. – rzekł Ash. – Jak nie ma dymu bez ognia, tak nie ma przeziębienia bez objawów choroby.
-Rzeczywiście. – rzekł Shippo. – Chory nie jestem, a to znaczy, że nie przeziębiłem się.
I dalej zaczął ładować ładownię pokładową.
A nasi bohaterowie nie wiedzieli nic o radzie starszych, która zwołała się ze wszystkich zwierząt, które były w dżungli.
-Słuchajcie. – rzekł niedźwiedź. – W naszym lesie pojawili się ludzie, z którymi idą dwa wolne zwierzęta, które nie są stąd. Jest ich pięciu. Idą prosto do Shere-Khana. Pewnie mają broń. Jeśli go zabiją, nie będą mieć litości dla nas. Musimy ich zabić.
-Zabić ludzi. – zaczęły krzyczeć zwierzęta. Rada zakończyła posiedzenie i ruszyła prosto w stronę Rainmana i jego kumpli.
A on i jego oddział w towarzystwie Chwatka i Tyci szli przez dżunglę, nie wiedząc nawet, że zaraz spotkają ich kłopoty.
-Rainman. – rzekł Harold. – Przecież w dżungli azjatyckiej żyją tygrysy ludojady. Wynośmy się stąd, zanim jeden z nich nas zje.
-I pozwólmy na wojnę o życie między ludźmi? – zirytował się Rainman. – O nie. Zapomnij. Nie odejdę bez talizmanu. Od tego zależy los tego, co teraz żyje na Ziemi. Nie ma talizmanu, nie ma wyjścia z tej dżungli.
Nagle na drogę wyskoczył im tygrys.
-Przepraszam was. – rzekł. – Weszliście do mojej dżungli.
-Twojej dżungli? – zaśmiał się Rainman. – Powinien tu być jakiś napis o treści „Dżungla tygrysa”.
-Mam cię dość człowieku. – rzekł tygrys. – Wcale się ciebie nie boję.
-Przestań pieprzyć. – rzekł Rainman. – Twoje bzdurne teksty mnie denerwują podobnie jak to, kiedy ktoś mówi do mnie „Pinokio”.
-Gadaj tak ile chcesz. – rzekł Tygrys. – Wcale mnie nie przeraża twój tekst.
-Twoje słowa nic nie znaczą. – orzekł Rainman, który wykazywał powagę. – Jak chcesz wiedzieć, to nawet Inuyasha mi nie podskoczy, chyba, że chce złamać sobie miecz.
-Dobra, dobra. – rzekł tygrys. – Was wszystkich nie znam, ale o Inuyashy nigdy nic nie słyszałem.
-I nigdy się nie dowiesz. – rzekł Rainman. – Jeśli chcesz nas tu nigdy nie zobaczyć, musisz zaprowadzić nas do talizmanu. Bez niego nie odejdziemy, a zwierzęta boją się obecności ludzi. Nie chciałbym ich niepokoić swoją obecnością. Zostały nam tylko dwa do znalezienia. Tygrys i świnia.
-Proszę. Rzekł tygrys. – Niestety nie mam tygrysa, więc będę musiał was zabić.
I rzucił się na Rainmana, ale dostał piorunem w brzuch.
-Zapomniałem powiedzieć. – rzekł Rainman. – Jeśli ruszysz na mnie z pazurami, dostaniesz prądem. A moi kumple też mają broń.
-Rainman! – krzyknął Chwatek. – Znalazłem talizman!
-Do niego. – rzekł Rainman. – Pomóżcie mu wydobyć talizman z drzewa. Ja muszę sparaliżować tego tygrysa, zanim nas zabije, jeśli tego nie zrobię.
I wszyscy go opuścili.
-Dlaczego wy ludzie jesteście tacy głupi? – spytał tygrys. – Porzucacie kogoś w potrzebie.
-Igrasz z ogniem. – rzekł Rainman. – Transformacja!!!
I zaraz przybrał postać Inuyashy.
-Tryb Alptraum! – krzyknął i zaraz na jego twarzy pojawiły się pioruny. Zadał tygrysowi taki silny cios, że tygrys wylądował nieprzytomny na drzewie. Rainman złożył ręce.
-Mach Platz. – rzekł i zaraz wrócił do normalnej postaci. Wiedząc, że w buszu są zwierzęta, które widziały tą walkę, spojrzał w krzaki.
-Widzieliście to? – rzekł. – Jeśli będziecie mi przeszkodą, skończycie tak samo. A tego wam nie życzę, więc lepiej nie przeszkadzajcie mi w drodze, dobrze?
-Tak. – ryknęły zwierzęta, które zrozumiały mowę.
-To dobrze. – rzekł Rainman i poszedł po talizman. Dużo się nie nachodził, bo Chwatek był blisko.
-Macie talizman? – spytał.
-Tak. – rzekła Tycia. – Wykopaliśmy go. Na nim jest wizerunek tygrysa.
Rainman spojrzał na mapę.
-To był jedyny położony tu talizman. – rzekł. – Wracajmy na pokład Titanic’a.
Wszyscy dotarli na pokład tankowca i Shippo zapytał Rainmana o to, co miało miejsce, kiedy jego nie było.
-No więc. – rzekł Rainman. – Jeden z tybetańskich mnichów obiecał, że da nam talizman owcy, jeśli osłabimy rządy komunistów w Chinach. Musiałem więc odpalić rakietę, dzięki czemu mamy teraz dwa talizmany do kolekcji.
-Świetnie. – rzekł Shippo. – Teraz możemy poszukać ostatniego talizmanu. Został nam tylko talizman świni. Potem do bazy.
Rainman skierował Titanic’a do Hong Kongu, gdzie poszedł do rupieciarni, skąd później wrócił z powrotem na pokład.
-I co? – spytał Shippo. – Czego się dowiedziałeś, Rainman?
-Nic dobrego dla ciebie, więc lepiej, żebyś tu został, kiedy nikogo tu nie będzie na pokładzie. – rzekł Rainman. – Musimy jeszcze raz płynąć do Japonii. W drodze pominęliśmy okolice góry Aso. Inuyasha może cię tam oczekuje, żeby cię porwać tam, gdzie mnie nie będzie. Dlatego lepiej będzie, jeśli zostaniesz na statku i nie będziesz się pokazywać na ulicy.
-Wiem, co masz na myśli, Rainman. – rzekł Shippo. – Nie chciałbym dostać kolejnego guza, a potem jeszcze ze trzystu.
Wygląda na to, że Shippo nie zejdzie na ląd w Japonii. Oczywiście nie można długo siedzieć tam, gdzie ciągle kołysze, kiedy cierpi się na chorobę morską od kołysania. Ale czy Inuyasha już wstał z łóżka szpitalnego? Może tak, może nie. Kto wie…

►Ciąg dalszy nastąpi

</TEKST>

1: 25/25, zakończone
2: 15/16, w toku
3: 0/15, czeka
T: 40/56, w toku

Sekretów ostatniego rozdziału tej części nie zdradzam przed czasem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mateusz SSJ8
PostWysłany: Czw 9:14, 30 Sie 2007 



Dołączył: 01 Sie 2007
Posty: 756
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: OZHAXALD


To już ostatni rozdział drugiej części.
Rozdział 16. Shippo się zakochał.
<TEKST>

Nasi bohaterowie zaszli na ląd w miejscu, gdzie zaczęli swoją podróż z talizmanami, czyli w Japonii. Planem Rainmana było zdobyć talizman świni, który pominęli na początku wyprawy. Wszędzie nadal krążyły wieści, że Inuyasha leży w szpitalu po ostatniej walce z Rainmanem. Shippo właśnie o tym czytał.
-No cóż. – rzekł z filozoficznym podejściem do tematu gazety. – Inuyasha aż się o to prosił. Ostrzegałem go, że to się skończy złamaniem miecza. Rainman ostrzegł go przed zakończeniem walki w szpitalu, ale Inuyasha jak zwykle nie chciał słuchać o tym, że zwykły człowiek może mu zrobić krzywdę.
Tego dnia Titanic opustoszał, bo wszyscy koledzy Rainmana byli mu potrzebni. Ponieważ Shippo nie życzył sobie kolejnego guza, był jedynym, który został na pokładzie. Oprócz niego, byli jeszcze Chwatek, Tycia, King, Lodowaty, El-Mikan i Cezar, ale to nie o nich będę tu na razie opowiadać.

Wszystko, co było przed odpowiedzią na pytanie „Dlaczego tytuł tego rozdziału brzmi „Shippo się zakochał”?”, wydarzyło się w czasie, kiedy Rainmana i jego kumpli nie było na pokładzie. Gdzie oni byli? Właśnie szukali talizmanu w okolicy góry Aso, kiedy usłyszeli o olimpiadzie, gdzie nagrodą jest…talizman świni.
-Pięknie, pięknie. – rzekł Rainman. – To olimpiada Japończyków, a ja jestem Polakiem. Będę musiał się przebrać za Japończyka, bo inaczej nie wystartuję, a bez tego talizmanu nie uwolnię bazy. Szkoda, że tu jest Inuyasha i Shippo musiał w związku z tym zostać na pokładzie Titanic’a, ale nie będę go przecież narażać na to, że Inuyasha nabij mu kolejnego guza.
Postanowił się przebrać za Japończyka i wystartować w olimpiadzie jako uczestnik zawodów.
Tymczasem Shippo miał kłopoty. Na Titanic napadły bezpańskie psy i musiał uciekać z pokładu, żeby uratować przyjaciół. W tym całym biegu zawędrował do lasu, gdzie właśnie miała odbyć się olimpiada dla lisów-demonów. Zaraz zakopał się w piasku, żeby oszukać psy i uratować swój ogon przed ich zębami. Psy minęły go, a on wygrzebał głowę spod piasku.
-Udało się. – rzekł, uśmiechając się. – Piasek pozbawił mnie zapachu. Ale jak tylko wrócę na Titanic’a, będę się musiał umyć.
Nagle zobaczył, że na niego pada jakiś cień. Spojrzał w górę i zobaczył, że jakaś dziewczyna w jego typie zaraz spadnie mu na głowę. Nawet nie uciekał, bo wiedział, że już na to za późno. Nawet nie zauważył, że ta dziewczyna ma z nim wiele wspólnego.
Nie większa od dopiero zaczynającego chodzić dziecka postać miała przyciemnione od potu włosy i wyglądała na dziewczynę. Jej uśmiech był pełen ciepła. Piwne owalne tęczówki wyraźnie wyodrębniały od swojej powierzchni źrenice, które jak zawsze były czarne. Pod ciemnoniebieską sukienką widać było lisią kitę, która wystawała przez małą dziurę w bieliźnie. Kiedy poczuła, że uderza w czyjąś głowę, zaraz wstała i spojrzała na Shippo, który próbował się wygrzebać z piasku. Zaraz pomogła mu się wygrzebać.
-Nic ci się nie stało? – spytała.
-Nie. – odpowiedział Shippo. – Ale chyba nabiłaś mi kolejnego guza. I coś czuję, że chyba się zakochałem…
-Widzę, że jesteś chłopcem. – rzekła dziewczyna. – Mam na imię Nikita. Takie imię dali mi rodzice, którzy już niestety nie żyją.
-Wiem, jak to jest być sierotą. – rzekł Shippo. – Bo ja też jestem sierotą. Mam na imię Shippo.
-Shippo. – rzekła Nikita. – To bardzo ładne imię. Widzę, że nie jesteś stąd i że przybyłeś zza morza.
Po chwili zaczęła się oddalać.
-Wiesz, Shippo? – krzyknęła do niego. – Fajny z ciebie demon.
Shippo nic nie odpowiedział, tylko mając rumieńce na twarzy, poszedł z powrotem na pokład Titanic’a, gdzie miał czekać na Rainmana. Ale nie wiedział, że przyczepił się do niego Agresor, brat Nikity.
Tego dnia Shippo leżał sobie na leżaku, wróżąc sobie z kwiatów.
-Czy ona mnie kocha, czy nie kocha wcale? – pytał, obskubując płatki. Jego nietypowe zachowanie zauważyli Chwatek i Tycia, którzy właśnie ładowali zapasy jedzenia na drogę.
-Co się stało z Shippo? – spytała Tycia.
-Nie wiem. – rzekł Chwatek. – Jest dziwnym lisem, ale nigdy obrywał płatków kwiatów.
-Wiecie, amigos? – rzekł El-Mikan. – Czasami kowboj wariuje, gdy się zakochuje.
Shippo nie zwracał uwagi na to, co o nim mówią, tylko dalej sobie wróżył.
-Kocha mnie. – rzekł, obrywając jeden płatek. – Nie kocha mnie. – rzekł, obrywając drugi płatek.
-Wiesz, co? – rzekł Chwatek do El-Mikana. – Nie bardzo rozumiem twojego kowbojskiego akcentu, ale chyba chcesz powiedzieć, że Shippo się zakochał.
-Zgadłeś, amigo. – rzekł El-Mikan. – To widać po tym, co robi.
Nagle na statek napadł… Agresor.
-Dobra, goście nie z tej ziemi! – krzyknął. – Który z was obecnych tu na pokładzie ma na imię Shippo?!
-On. – wyjąkał Chwatek, wskazując na Shippo, który już skończył wróżenie, którego wynik był pomyślny.
-Juhu! – krzyknął Shippo, ale gdy zobaczył co się dzieje, natychmiast zmienił ton. – Kocha.
-Słuchajcie, kimkolwiek jesteście! – krzyknął Agresor. – Moja siostra, Nikita, przygotowuje się do olimpiady dla lisów-demonów i nie życzę sobie, żeby wasz kolega kręcił się przy niej!
Chwatek uśmiechnął się.
-Tak się składa, że Shippo też bierze udział w tej olimpiadzie. – orzekł Chwatek. Lecz jego słowa były jednym wielkim kłamstwem.
-Świetnie! – krzyknął Agresor. – W ilu konkurencjach?!
Chwatek pomyślał chwilę.
-We wszystkich. – odpowiedział.
-Słuchaj uważnie! – krzyczał dalej Agresor. – Ja też biorę udział we wszystkich konkurencjach i Shippo będzie mógł spotykać się z moją siostrą tylko wtedy, jeśli będzie dość dobrym sportowcem, żeby mnie pokonać.
-A co się stanie, jeśli przegra? – spytała Tycia.
-Wtedy użyję was wszystkich jako tarcz do moich oszczepów sportowych. – tak zagroził im Agresor. Chwatek już myślał o odwrocie, ale nic nie mógł zrobić, bo już sprawa posunęła się za daleko. Zapytał więc o czas, w którym rozpocznie się olimpiada.
-Zgoda. – rzekł. Po tej strasznej, żeby nie powiedzieć „okropnej” rozmowie, El-Mikan obejrzał się na Chwatka.
-Musimy powiedzieć Rainmanowi, że mamy kłopoty. – rzekł. – Nie mam dosyć amunicji, żeby go zastrzelić, a cała ta broń jest dla mnie za duża.
-Zapomnij El-Mikan. – rzekł Chwatek. – Rainman nie może przerwać poszukiwań tylko dlatego, że Shippo wpędził nas w kłopoty, bo się zakochał.
Nagle zadzwonił telefon. Chwatek, któremu Rainman zlecił czekać na telefon, natychmiast odebrał.
-Halo. – rzekł drżącym głosem.
-Co tak cię przestraszyło, co? – spytał Rainman.
-Dobrze, że dzwonisz, Rainman. – rzekł Chwatek. – Zaatakował nas jakiś rambo, któremu chodziło o to, że Shippo zakochał się w jego siostrze. Zagroził nam, że jeśli Shippo nie pobije go w żadnej konkurencji, to my będziemy tarczami dla jego oszczepów sportowych. Możesz nam pomóc?
-Przykro mi, ale nie mogę. – odpowiedział Rainman. – Tak się składa, że jutro biegnę w olimpiadzie Japonii i nie mogę przyjść wam z pomocą. Musisz sam znaleźć sposób, żeby uratować się przed gniewem tego rambo. Muszę wygrać olimpiadę, bo tylko tak zdobędę ten talizman, który pominęliśmy. Nie wiem, kiedy wrócę, więc na razie. Tschüss.
I rozmowa się skończyła. Chwatek zaraz poszedł do Tyci.
-I co? – spytała Tycia.
-Rainman nam nie pomoże. – odpowiedział Chwatek. – Musi wygrać talizman, po który wróciliśmy tu. Sami musimy się obronić przed tym, co nas czeka, jeśli Shippo przegra.
-Bez obaw, amigos. – rzekł El-Mikan. – Kwiat sam wie, kiedy jest gotów zakwitnąć. A poza tym, Shippo nie jest jeszcze gotów do zawodów sportowych.
-Olimpiada już jutro. – rzekł Chwatek. – Jeśli Shippo do wieczora nie będzie gotów do olimpiady, możemy stracić życie, jeśli nie znajdziemy sabotażysty.
Następnego dnia zaczęło się szkolenie. Najpierw skok o tyczce.
-To proste, Shippo. – rzekł Chwatek. – Musisz z pomocą tej tyczki przeskoczyć poprzeczkę.
-Nie lepiej, żeby była ona nisko? – spytał Shippo.
-Słuchaj, Shippo. – rzekła Tycia. – Musisz wygrać. Od tego zależy nasze życie.
Shippo spróbował, ale nie dociągnął do poprzeczki i nie przeskoczył jej. Ale Chwatek nie tracił nadziei, że Shippo będzie w czymś mistrzem i urządził na pokładzie tor przeszkód.
-Słuchaj uważnie, Shippo. – rzekła Tycia. – Musisz po prostu dobiec do mety pierwszy, biegnąc po drodze, której granice wyznaczają pachołki.
-Dobrze. – rzekł Shippo. – A czy możecie zabrać mi z tej drogi te przedmioty?
-Nie. – odpowiedział Chwatek. – Musisz je wszystkie przeskakiwać.
-No to nic dziwnego, że tu są. – orzekł Shippo i ruszył w trasę. Ale bieg przez płotki nie szedł mu najlepiej, bo ciągle kiedy skakał, zahaczał przedmiot, który miał przeskoczyć.
-Jak tak dalej pójdzie, to nie będziemy żyć. – rzekł Chwatek.
-Tak. – rzekła Tycia. – Potrzebujemy sabotażysty, który dopilnuje, żeby Shippo wygrał, bo nie zamierzam tu umrzeć.
-Jeśli potrzebujecie sabotażysty, żeby żyć, to się zgłaszam. – rzekł King. – Z resztą Rainman pokazał mi, co się robi z narzędziami.
Nadszedł wieczór. Chwatek i Tycia poszli do wioski lisów-demonów, gdzie miała się odbyć olimpiada. Agresor już zabrał ich na rozmowę.
-Mam nadzieję, że lepiej łapiecie oszczepy, niż poprzedni goście, którzy podkochiwali się w mojej siostrze. – rzekł.
-Co się z nimi stało? – spytał Chwatek.
-Jednym łowiłem ryby. – odpowiedział Agresor. – A drugim robiłem sobie spaghetti.
-Przykro mi. – rzekł Chwatek. – Jaj nie jemy.
Po chwili zaczęła się pierwsza konkurencja. Pchnięcie kulą. Shippo próbował rzucić kulę, ale upuścił ją na nogę Agresora. Zaraz Agresor zaczął się przymierzać do rzutu. Ale King, który był ukryty za rogiem, włączył elektromagnes i doprowadził tym do tego, że Agresor skończył swój rzut na spalonym.
Po krótkiej przerwie zaczął się bieg przez płotki. Shippo nie był mocny w tej konkurencji i ciągle zaliczał przeszkody. Na szczęście tuż przed metą Agresor wpadł do dołu wykopanego przez Kinga, co doprowadziło do tego, że Shippo wygrał.
-O rety. – rzekła Tycia. – Ale dziura.
-Tak. – rzekł Chwatek. – Stan nawierzchni jest okropny.
Przyszła kolej na skok o tyczce. Agresor czuł, że ktoś mu psuje dobrą passę.
-Coś czuję, że coś kombinujecie. – rzekł.
-Skąd? – rzekła Tycia. – Te wypadki to pewnie kara Boska.
-Lepiej użyj stalowej rury. – rzekł Chwatek. – Kto wie, czy Bóg nie popsuł ci również tej tyczki.
-Ten Bóg, o którym mówicie, nie istnieje. – odpowiedział Agresor. – I zaraz to udowodnię.
Ruszył do skoku, ale gdy tylko zahaczył o próg, tyczka złamała się, bo była nacięta.
-Tak?! – krzyknął Agresor. – Chcieliście zrobić ze mnie durnia?! Już ja wam pokażę!
Nagle Nikita zasłoniła sobą Chwatka, Tycię i Shippo.
-Co to ma znaczyć, co? – spytała.
-No, więc. – zaczął Agresor. – Założyłem się z tymi dziwadłami, że Shippo nie pobije mnie w żadnej konkurencji. Ale oni ukartowali wszystko, żebym przegrał. Gdyby Shippo pokonał mnie uczciwie, mógłby z tobą iść nawet na koniec świata.
-Pójdę z Shippo na koniec świata, czy tego chcesz, czy nie. – odpowiedziała Nikita. – Więc cofnij swoje groźby, bo zakład jest nieważny.
Zaraz poszli na pokład Titanic’a, gdzie Rainman, który już wrócił z talizmanem, czekał na nich.
-Wiedziałem, że długo tu nie zostaniecie. – rzekł. – A co to za przyjaciel z wami idzie, co?
-Lepiej byłoby, gdybyś nie pytał. – odpowiedział Chwatek. – Ten nowy to dziewczyna, w której Shippo się zakochał. Powiedziała, że popłynie z nim nawet na koniec świata, więc Shippo przyprowadził ją tutaj.
-Nie szkodzi. – rzekł Rainman. – Jeśli Shippo nigdy nie dostał ode mnie, to i ona nie oberwie. Teraz płyniemy do bazy operacyjnej „Sunlight”. Kiedy prace nad promami zostaną zakończone, odlecimy stąd pierwszym lotem. Tylko tak pozbędziemy się zagrożenia, jakie Chytrzak stanowi dla nas.
Plan Rainman wygląda na prosty, ale czy nie jest to przedwczesna radość? Co prawda, są już wszystkie talizmany, ale czy to naprawdę wystarczy, żeby wszyscy mieszkańcy Ziemi byli uratowani? Na te i inne pytania odpowiedzi poznacie w następnej części tej książki.

►Ciąg dalszy nastąpi

</TEKST>

Ponieważ to był już ostatni rozdział części drugiej, już teraz dam jej epilog.

<TEKST>

Talizmany popłynęły razem z Rainmanem i jego załogą do bazy operacyjnej „Sunlight” położonej w kanadyjskim parku narodowym. Po dokładniejszym przemyśleniu ostatnich dni żeglugi okazało się, że Chytrzak uznał wyższość Rainmana i jego kumpli. Ale jeśli tak bardzo pragnął się ich pozbyć, to dlaczego tak łatwo się poddał?

Rainman i koledzy nawet nie szukali logicznego wyjaśnienia tej sytuacji. Postanowili, że odbiją bazę, sfinansują dokończenie promów i opuszczą Ziemię pierwszym kursem na Marsa, aby raz na zawsze uwolnić się od zagrożenia, którego całą przyczyną był Chytrzak.


</TEKST>

1: 25/25, zakończone
2: 16/16, zakończone
3: 0/15, start
T: 41/56, w toku


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mateusz SSJ8
PostWysłany: Pią 14:28, 31 Sie 2007 



Dołączył: 01 Sie 2007
Posty: 756
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: OZHAXALD


Zaczynam część trzecią.
Rozdział 1. Powrót.

<TEKST>

W rozdziale 25 części 1 obóz Rainmana i jego kumpli został otoczony przez UCS. Drogi przez las były tak silnie obstawione, że nasi bohaterowie nie mieli szans na przebicie się. Uciekli jednak pod osłoną nocy, zostawiając bazę nieczynną. Od tamtych wydarzeń minął rok. Nasi bohaterowie już wrócili uzbrojeni w talizmany, których moc miała im posłużyć do odbicia bazy. Wiele przez ten rok zmieniło się w załodze Titanic’a. King doszedł po udanej ucieczce z Wyspy Cieni, do Rainmana przyłączyli się Lodowaty, El-Mikan i Cezar, a Shippo po raz pierwszy zakochał się w kimś, kto był w jego typie. Ale od wspomnień przejdźmy do dalszych wydarzeń w okolicach parku narodowego. Od kiedy Chwatek i Tycia opuścili rodzinne strony, nikt nie myślał o tym, że wrócą żywi z tej podróży. Ale to, co zobaczyli po roku zmartwień, miało wkrótce odmienić ich myśli.
Titanic kończył już swą podróż po siedmiu morzach, dopływając do portu.
-Do wszystkich na pokładzie Titanic’a. – rzekł Rainman. – Dopływamy już do portu, w którym rozpoczęliśmy podróż. Wszyscy opuszczają pokład jak tylko ja zejdę na ląd. Komunikat dla latających misiów. Przebrać się. W mieście pełno ludzi. Jeśli nie chcecie, żeby ktokolwiek was zobaczył, musicie być w przebraniu.
Po tych informacjach na pokładzie zjawił się Tamagotchi 0-1-5, który miał zabrać Titanic’a do kwatery głównej, gdzie miał on pozostać przygotowany do przetransportowania na Marsa. Więc kiedy nasi bohaterowie zeszli na ląd, Titanic odpłynął.
-Dobrze, że już jesteśmy w domu. – rzekł Chwatek. – Teraz tylko znaleźć sposób, żeby obejść bojówki UCS, jeśli jeszcze tu są. W przeciwnym wypadku możemy iść już teraz.
Rainman sprawdził sytuację.
-Przykro mi, Chwatek. – rzekł. – Ale wrogie czołgi nadal tu są.
-I co teraz? – spytał Shippo. – Nie możemy wrócić do bazy w dzień, bo nas zastrzelą.
-I dlatego wrócimy do bazy tak samo, jak wyszliśmy. – rzekł Rainman. – Wszyscy, którzy doszli do nas w czasie podróży, utworzą grupę czwartą. Tylko Nikita dołączy do trzeciej, która ruszy jako pierwsza, żeby znaleźć drogę, którą pozostałe grupy przejdą bezpiecznie.
Mędruś, Malinka, Morelka, Shippo i Nikita ruszyli więc jako pierwsi, żeby znaleźć drogę. Dzięki krzakom przeszli niezauważeni obok uzbrojonych czołgów UCS, które nie miały dosyć sprawnych radarów, żeby namierzyć pięcioosobową grupę. Nawet się nie obejrzeli, jak przeszli tą samą drogą, którą kiedyś wyszli. Całą drogę Shippo oznaczył, znacząc drzewa kredą bilardową. Zauważyli to Dawid i Lena, którzy akurat szukali sposobu, żeby zmusić wojsko do odwołania wojska, które jednak nie chciało się wycofać.
-Mędruś? Malinka? Morelka? To wy? – spytał Dawid, nie wierząc własnym oczom. – Cieszymy się, że was widzimy. Myśleliśmy, że już nigdy was nie zobaczymy.
-Właśnie. – rzekła Lena. – Jak to możliwe, że przeżyliście podróż po oceanie?
-To proste. – odpowiedział Shippo. – Rainman i spółka ciągle byli z nami. A w każdym razie Chytrzak zapłaci nam za tą armię. Chciałbym zobaczyć jego minę jak wróci.
-Chodźmy dalej, Shippo. – rzekł Mędruś. – Nie możemy się...
-Co? – zdziwił się Dawid patrząc na Shippo. – To ty masz na imię Shippo? Nie wyglądasz na prawdziwego lisa.
-Łatwo to zauważyć. – rzekła Malinka. – Mam dziwne przeczucie, że Shippo nie jest zwierzęciem. Ale jeden starzec z Hong Kongu twierdzi, że Shippo jest demonem.
-Tak, czy inaczej dobrze, że żyjecie. – rzekła Lena. – A skoro już tu jesteście, to kiedyś, kiedy Shippo przechadzał się tędy z Rainmanem, patrolując okolicę, odwiedziło nas dwóch ludzi i…
-Pytali o mnie? – spytał Shippo.
-Skąd ty o tym wiesz? – zdziwił się Dawid.
-No cóż. – rzekł Shippo. – To byli moi znajomi z Japonii. Inuyasha i Kagome. Przybyli tu, bo czytali o mnie w gazetach. Kagome chciała wiedzieć, czy ze mną wszystko w porządku, ale Inuyasha chciał mnie sprowadzić tam ,skąd przybyłem, bo nie miał na kim wyładować swojej agresji. Tylko Kagome jest człowiekiem. Inuyasha to półdemon. I to właśnie Inuyasha nabił mi tyle guzów, że ani sobie, ani nikomu innemu nie życzę losu chłopca do bicia.
Po tej rozmowie ruszyli dalej, żeby dotrzeć do bazy, skąd mieli wysłać sygnał, że kolejna grupa może ruszać. Drudzy ruszyli King, Lodowaty, El-Mikan i Cezar, którzy widząc ślady kredy, którą Shippo oznaczył drogę, kierowali się za śladem kredy. A kiedy doszli do bazy, Shippo wysłał sygnał, żeby następna grupa ruszyła w drogę. W tej byli Ash, Sajanka, Chwatek i Tycia. Oni też kierowali się po śladach, które Shippo zostawił, używając kredy. W drodze jednak usłyszeli rozmowę dwóch żołnierzy, którzy stacjonowali tuż przy drodze.
-Widziałeś to? – spytał jeden.
-Co? – spytał drugi.
-Zakłócenia. – odparł pierwszy. – Dochodzą tu z bazy, którą ktoś tu postawił, żebyśmy nie mogli tu strzelać do niej.
-Wydawało ci się. – uspokoił go drugi. – Ta baza od roku nie działała. Nie możliwe, żeby cała będąca tam aparatura działała po roku tak samo, jak przed rokiem.
-Tak ci się tylko wydaje. – szepnął Chwatek i poszedł dalej po śladach kredy bilardowej na drzewie.
Po chwili i jego grupa dotarła na miejsce. Wtedy Shippo wysłał sygnał, żeby Rainman przeprowadził swoją grupę tą samą drogą. Rainman od razu obudził Harolda, który spał sobie w starym budynku,
-Obudź się. – rzekł. – Shippo wysłał już sygnał, żeby nasza grupa ruszyła do bazy.
-Dobra, dobra. – rzekł Harold. – Ale powiedz mi jedno, Rainman. Jeśli wiesz, że Shippo jest demonem, to, dlaczego mu ufasz? I czemu tylko ty o tym wiesz i nie mówisz?
-To proste. – odpowiedział Rainman. – Chwatek i Tycia nie są jeszcze gotowi, żeby o tym słyszeć. Szkoda byłoby, żeby Shippo stracił przyjaciół, których w swoim domu nie miał. Poza tym nie mogę mu pokazać, że nie jest człowiekiem. Droga do wojownika musi być usłana różami, jeśli przyszły wojownik ma wiedzieć za co walczy.
I po tej rozmowie ruszyli do bazy. Szukali drogi, ale Harold się zdenerwował, bo zobaczył ślady kredy bilardowej na drzewie.
-Rainman. – rzekł. – Co ten Shippo sobie wyobraża? To kreda bilardowa, a nie drwalska. Nie powinieneś mu jej dawać.
-Przestań kląć, Harold. – rzekł Rainman. – Shippo rzeczywiście nie użył kredy bilardowej zgodnie z jej przeznaczeniem, ale dzięki temu, że jej użył, wiemy, którędy iść.
I poszli pod krzakami, uważając, żeby ich czołgi nie namierzyły. Tak doszli do bazy, gdzie czekali już na nich ci, którzy wyszli z miasta wcześniej.
-Aparatura gotowa do operacji wznowienie. – rzekł Shippo.
-Dobrze się spisałeś. – rzekł Rainman, głaszcząc go po głowie. – Teraz tylko załadować talizmany i BOOM! Możemy znowu zbierać śmieci i finansować promy.
Po tych słowach Rainman zaraz wyciągnął z walizki wszystkie talizmany i załadował je na konsolę kontrolną, którą zaraz potem włączono. Wszystkie budynki ofensywno-obronne otworzyły ogień na czołgi amerykańskie, które w ciągu jednej nocy zostały zniszczone.
Następnego dnia Chytrzak dopłynął do domu, żeby wziąć nowe bojówki. Ale zaraz usłyszał, że w lesie jest wesoło.
-Co się tu dzieje? – spytał i poszedł w głąb lasu, a tam zobaczył nie miłą dla jego oczu niespodziankę. Rainman siedział na loży bohaterów razem ze swoją paczką, a Platon właśnie dawał mu nagrodę.
-Stać! – krzyknął Chytrzak, wybiegając zza krzaków.
-Proszę, proszę, proszę. – rzekł Shippo. – Czy to nie jest przypadkiem Chytrzak, potwór z tego lasu?
-Powiedz, Rainman. – rzekł Chytrzak – Jak to możliwe, że taki szmat drogi pokonałeś szybciej, niż ja, jeśli okręty wojenne pływają szybciej od tankowców?
Shippo uśmiechnął się.
-Powiem to za niego. – rzekł. – Podczas, gdy ty płynąłeś dookoła świata, płynąc po nowe bojówki, Rainman popłynął na skróty zaraz po tym, jak zebrał wszystkie talizmany.
Kiedy Chytrzak usłyszał to, zaraz zaczął tłuc głową w pień drzewa.
-Że też głowa go nie boli od tych guzów. – rzekł Shippo.
-Wiem, co masz na myśli. – rzekł Chwatek. – Po tym, jak widziałem, kiedy pan na „I” nabił ci guza, nie chciałbym aż tak oberwać przy jednym uderzeniu, jak Chytrzak wszystkimi uderzeniami głową w pień.
Powrót udany, a prace nad promami znowu idą pełną parą. Pytanie tylko, czy Rainman zdoła nadrobić czas, jaki stracił włóczęgą po siedmiu morzach, która właśnie w ten sposób zakończyła się na lądzie.

►Ciąg dalszy nastąpi

</TEKST>

1: 25/25, zakończone
2: 16/16, zakończone
3: 1/15, w toku
T: 42/56, w toku

Zawsze jest nadzieja.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mateusz SSJ8
PostWysłany: Sob 10:23, 01 Wrz 2007 



Dołączył: 01 Sie 2007
Posty: 756
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: OZHAXALD


Część 3, rozdział 2. Inwazja.

<TEKST>

Dla Rainmana i jego kolegów rozpoczęła się już bitwa o spokój, który nie byłby spokojem cmentarnym. Żeby przygotować promy w terminie, Rainman i jego towarzysze, oraz ci, którzy obiecali pomoc, nie wyłączając Shippo, muszą bronić parku narodowego, w którym stoi baza należąca do Raichu, żeby nikt nie odkrył bazy i nie próbował jej usunąć. Prace nad promami nie są już spowolnione, ale Chytrzak nie pozwoli pewnie Rainmanowi i jego kompanom tak po prostu odlecieć w kosmos. Jednak tym razem Chytrzak znowu zawarł sojusz ze Stachem i z jego pomocą próbował znaleźć sposób, żeby wysłać Rainmana, Shippo i ich ludzkich przyjaciół z bazy na tamten świat.
Ta historia zaczęła się, kiedy Rainman kopał tunel do groty latających misiów. Miał zamiar zmniejszyć tym ryzyko, jakie Chwatek i Tycia podejmowali, wybierając się do bazy operacyjnej „Sunlight”. Nagle coś zaczęło nad nim tupać. Natychmiast zaprzestał pracy i pobiegł do bazy. Shippo już na niego czekał z niedobrymi wieśćmy o…ataku.
-Shippo. – rzekł Rainman. – Co się dzieje?
-Nie wiem. – odpowiedział Shippo. – Nagle wszystkie czołgi ruszyły do groty. Strzelają do mew.
-Mewy pod ostrzałem? – zdziwił się Rainman. – Grota latających misiów? To nie wróży nic dobrego. Może misie mają kłopoty.
-Z posprzątaniem krwi, która się poleje na pewno. – rzekł Shippo.
-Nie bądź czarnowidzem i chodź ze mną. – rzekł Rainman. – Nie po to zabieram cię na patrole, żebyś widział wszystko w czarnych barwach.
I pobiegli prosto do groty, a dwa Gruzy dalej kopały tunele do groty. Rainman i Shippo dostali się do groty tunelem, który biegł przez błękitną grotę, która już nie była tak mocno skażona, jak wtedy, gdy Rainman tam strzelił. Doszli tunelem do groty, gdzie zaskoczyli Platona, który nawet nie spodziewał się ich wizyty.
-Te zjadacze śmieci wróciły tu znowu. – rzekł Platon.
-O kim mówisz, przyjacielu? – spytał Shippo. – O czołgach, czy o mewach?
Platon zaraz obejrzał się za siebie i zobaczył Shippo i Rainmana, którzy stali za nim.
-Jak się tu dostaliście? – spytał. – Przecież wejście jest zamknięte, żeby mewy tu nie wpadły.
-Weszliśmy przez błękitną grotę. – odpowiedział Rainman. – Radioaktywny mutant, którego tam kiedyś rozwaliłem z pomocą kolegów, wyleciał tam w powietrze i grota jest skażona. Ale opad radioaktywny nie był duży i już prawie wszystko wywiało. Z resztą mój wykrywacz radioaktywności biłby na alarm, gdyby naprawdę nie dałoby się tamtędy przejść.
I pokazał urządzenie, które wskazywało na zachód i przy koniczynie pokazywało zielone pole.
-Rzeczywiście, Rainman. – rzekł Platon. – Ty i twoja ekipa jesteście na wszystko przygotowani, nawet na promieniowanie.
-Raichu są mądrzejsi niż Inuyasha. – rzekł Shippo. – On tylko by mnie bił po głowie, jak tylko powiem coś, czego on by nie chciał słuchać.
-Kim jest ten Inuyasha, o którym mówisz? – spytał Platon. – Czy to też człowiek?
-Niezupełnie. – odparł Rainman. – Prawdę powiedziawszy, Inuyasha jest półdemonem. To właśnie on nie raz nabił naszemu przyjacielowi Shippo guza. Ostatnim razem Chwatek był świadkiem tej sceny. To już za nami, ale gdy promy będą gotowe, wy musicie wszyscy opuścić ten las, jeśli chcecie odlecieć razem z nami.
-Dlaczego? – spytał Chwatek.
-Bo cała drużyna Raichu odlatuje razem. – rzekł Rainman. – Mój oddział to tylko garstka ludzi, ale cała drużyna Raichu liczy 99 ludzi. Tyson już dawno opuścił bazę i powiedział o was całej drużynie Raichu wszystko, co pokrywa się z naszymi planami ewakuacyjnymi. Szczególnie ochrona środowiska.
-Co? – zirytował się Platon. – Twój kolega powiedział twoim o nas? Miałeś nikomu nie mówić.
-Co z tego, że powiedziałem o was moim kolegom z drużyny, skoro to pomoże wam sprawniej chronić środowisko? – rzekł Rainman. – Załóżmy, że wasi przyjaciele są przywiązani do bomby zegarowej uzbrojonej w ładunek radioaktywny o sile wybuchu bomby atomowej zrzuconej na Hiroszimę. Macie 10 sekund na rozbrojenie bomby, a tu pełno ludzi. Co wtedy? Warto ryzykować utratę życia, żeby nikt was nie widział? Jeśli nie rozbroicie bomby,
otoczenie, w którym się znajdujecie, zostanie skażone pyłem radioaktywnym. Ale jeśli pójdziecie wówczas rozbroić bombę, ludzie was zobaczą. Musicie więc nauczyć się, że życie w tajemnicy przed ludźmi nie może być ważniejsze, niż wasze zadanie.
-Otwierać. – krzyknął Chytrzak. – Mamy waszych przyjaciół z lasu.
-Shippo. – rzekł Rainman do Shippo. – Wyjdź tunelem i zwiąż jednego szczura. Potem podszyjesz się pod tego, kogo uwięzisz i uwolnisz więźniów napastnika.
-Ale jak? – spytał Chwatek. – Tunel z tej groty prowadzi przez błękitną grotę, a to daleko.
Nagle ściana pękła i widać było dwa pojazdy, które stawiały właśnie drzwi. Rainman uśmiechnął się.
-Kiedy skierowałem się tu, nie odwołałem Gruzów, które kopały podwójny szeroki tunel do waszej groty spod naszej bazy. – rzekł. – Shippo przejdzie po prostu tunelem na tyłach wroga i wyjdzie na powierzchnię.
-A tam już wiem, jak gadać z wrogiem. – rzekł Shippo. – Nawet się nie połapią, że coś nie tak.
-Tylko uważaj. – rzekł Chwatek. – Chytrzak wie, że w twojej transformacji są drobne niedociągnięcia. Jeśli zobaczy, że wyglądasz jak szczur z lisią kitą, od razu domyśli się, że to ty.
-Ale jak szybko? – spytał Shippo i poszedł.
Szedł długo tunelem i wyszedł dokładnie za krzakami, gdzie zaraz zobaczył jednego szczura, który miał łoma.
-O. – rzekł. – Ten wygląda na mocnego. Jeśli go zwiążę, nie poznają szybko, że to ja.
I zaraz podszedł szczura od tyłu i…rzucił się na niego, po czym wyszedł zza krzaków pod postacią tego szczura. Zaraz sprawdził swój ogon.
-Bingo. – rzekł. – Ogon się zmienił. Teraz tylko uwolnić więźniów. Nie bój się, Shippo. Uda ci się.
I podszedł do Stacha, który spojrzał na niego.
-Dobrze, że tu jesteś. – rzekł Stach. – Znudziło mnie pilnowanie tej klatki. Zastąpisz mnie?
-Nie ma sprawy. – orzekł Shippo i poczekał, aż Stach się oddalił i już dotknął klatki kluczem, który otrzymał od Stacha.
-Ale idiota. – rzekł po chwili. – Gdyby wiedział, kim jestem, nie zaufałby mi. Teraz uwolnię więźniów.
I odsłonił klatkę i przekręcił kłódkę. Gdy tylko usłyszał stuknięcie, spróbował otworzyć, po czym znowu przekręcił klucz, bo klatka była zamknięta na dwa obroty kluczem. Gdy ją otworzył, zwierzęta zaraz zaczęły krzyczeć w czasie biegu. Shippo jednak nie zastanawiał się nad tym.
-Poszaleli ze strachu. – rzekł. – I to ma być wdzięczność? Mniejsza z tym. Teraz uwolnię prawdziwego szczura.
I uciekł do tunelu. A po chwili Stach ruszył w stronę klatki. I kiedy zobaczył, że jest pusta, poszukał szczura, który pilnował klatki. Znalazł go przywiązanego do drzewa, ponieważ Shippo tak szybko uciekał, że zapomniał uwolnić prawdziwego szczura.
-Ty. – rzekł Stach. – Dlaczego wypuściłeś więźniów?
-Nie rozumiem. – rzekł Szczur. – Napadł na mnie jakiś człowiek z lisią kitą i związał mnie tak, jak widzisz, po czym przybrał moja postać. To on uwolnił więźniów.
-Przestań pieprzyć. – rzekł Stach. – Człowiek nie może się zmieniać.
-Nie wykluczone. – rzekł Chytrzak. – Ale jeśli to był Shippo, to znaczy, że Rainman próbował właśnie pokrzyżować nam szyki.
-Shippo? – zdziwił się Stach. – Kim jest ten Shippo?
-To najgorszy chłopiec, który towarzyszył Rainmanowi. – odpowiedział Chytrzak. – Jest jedynym człowiekiem, który potrafi zmieniać postać. Ale Rainman twierdzi, że Shippo jest lisem. Sam nie wiem, kto ma rację, ja czy Rainman. Dzieje się tak dlatego, że Shippo ma lisią kitę, ale wygląda bardziej jak człowiek. Łatwo go poznać po rudych włosach związanych z tyłu w kok, spiczastych uszach, bosych lisich stopach, na których chodzi. Zawsze ubiera się w jasnoniebieską koszulę od kimono, na której widnieje nadruk w ziarna, nosi ciemnoniebieskie wiązane ciemnoniebieskim paskiem, którym kiedyś razem ze spodniami przywiązywał sobie żółtą kamizelkę. Może zmienić się we mnie, w ciebie i inną formę życia, którą zna.
-To straszne. – rzekł Stach. – Odwrót. Wśród nas jest lis pod postacią jednego z nas. Zawracamy do miasta. Nie ma sensu atakować tego z nas, który może być przyjacielem Rainmana, jeśli to może być jeden z nas.
I odeszli, licząc na to, ze kiedy znowu uderzą, nie będą mieli w szeregach lisa zmieniającego postać. A Shippo wrócił do Rainmana i powiedział mu o wszystkim.
-Dobra robota, Shippo. – rzekł Rainman, głaszcząc go po głowie. – Świetnie się spisałeś. Nie dość, że wprowadziłeś zamęt w szeregach wroga, to jeszcze zmusiłeś go tym do odwrotu. Nie sądzę, żeby się tu pokazali ponownie. Przynajmniej szybko.
-Rozumiem, że chcesz powiedzieć, że szybko tu nie wrócą, co Rainman? – spytał Shippo.
-Zgadłeś. – rzekł Rainman. –Jak zwykle.
-Kiedy jest się z kimś, kto cały czas używa metafor, nie sposób przewidzieć, co on powie. – rzekł Shippo i zaśmiał się. Rainman też się zaśmiał, a po nich cała grota.
Może do końca tej wojny jeszcze daleko, a Raichu nie mają żadnego doświadczenia w walkach zbrojnych, to jednak poczucie humoru, które Shippo przejął od Rainmana nawet z jego ust brzmi tak samo, jak gdyby to Rainman był autorem tekstu. Mówię o sensie oczywiście. Pytanie tylko czy ten śmiech, którym kończę ten rozdział, nie jest przydaniem przedwczesny.

►Ciąg dalszy nastąpi

</TEKST>

1: 25/25, zakończone
2: 16/16, zakończone
3: 2/15, w toku
T: 43/56, w toku


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mateusz SSJ8
PostWysłany: Nie 9:35, 02 Wrz 2007 



Dołączył: 01 Sie 2007
Posty: 756
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: OZHAXALD


Część 3, rozdział 3. Reaktor jądrowy.

<TEKST>

Do tej pory wspominałem o walkach w obronie przyrody. Ale tym razem poruszę inny temat. Energię nuklearną. Ta historia zaczęła się nocą, która wyglądała jak każda noc. Ale to właśnie o tej porze do lasu wjechały ciężarówki, które wcale nie wyglądały jak wozy turystyczne.
Shippo spał tej nocy poza bazą, bo chciał przemyśleć całą sytuację ze szczurami w samotności. Lecz gdy tylko usłyszał ryk silników, zaraz się obudził. Nie mógł uwierzyć własnym oczom, kiedy zobaczył…ciężarówki wojskowe.
-Wojsko? Tutaj? – zdziwił się. – To nie wygląda dobrze. Lepiej sprawdzę, co tu się dzieje.
I pobiegł za ciężarówkami, nie wiedząc, że właśnie wpadł na trop prowadzący do bardzo przerażającej przyszłości.

Ciężarówki zatrzymały się i Shippo ukrył się w krzakach. Stamtąd obserwował ludzi, którzy wysiedli.
-To nasz nowy prototyp. – rzekł jeden. – Jest ulepszony i zwierzęta nawet nie zauważą, że tu jest.
-Zwierzęta to utrapienie. – rzekł drugi. – Wszystkie bym zdeptał gdybym mógł, ponieważ będę dawał ludziom tanią energię, czy tego chcą, czy nie.
-Uważa pan, że to urządzenie powinno tu stać? - spytał trzeci. – Przecież to park narodowy.
-Tu są ludzie, którzy postawili i nie zostali ukarani. – rzekł drugi. – Skoro im się udało bezkarnie postawić tu bazę, to nie ma przeszkód, żebym ja, Senator Mieszczuch postawił tu reaktor.
I tak zeszła cała noc.
-Kiedy tu wrócimy? – spytał pierwszy człowiek.
-Za trzy dni. – odpowiedział Senator. – W czwartek.
-Zostawia pan to wszystko tutaj? – spytał trzeci człowiek.
-Pewnie. – odpowiedział Senator. – Kto to ruszy? Zwierzęta?
I odjechali. Ale Shippo zaraz sfotografował wszystko, co Senator i jego ludzie zostawili, po czym skierował się do bazy Rainmana.
-Co oznaczają te znaki na skrzyniach? – pytał siebie, biegnąc. – Rainman pewnie kiedyś je widział i na pewno wie, co one oznaczają.
Zaraz wpadł do bazy jak tajfun.
-Rainman! – krzyknął.
-Co tak biegłeś jak tajfun, co? – spytał Rainman. – Chcesz, żeby człowiek, który idzie za tobą, odkrył naszą bazę?
-Przepraszam. – odpowiedział Shippo, ziewając, bo całą noc nie spał. – Ale tej nocy obudziły mnie ciężarówki, które tu wjechały. Ludzie, którzy nimi przyjechali, odjechali o świcie, ale zostawili coś tam, gdzie byli. Obejrzyj zdjęcia, które zrobiłem tej nocy.
Rainman natychmiast podłączył aparat do komputera i zaczął oglądać zdjęcia zrobione przez Shippo. Nagle zobaczył jedno, które przedstawiało … skrzynie pełne materiałów radioaktywnych.
-Shippo. – rzekł. – Czy dotykałeś tych skrzyń albo próbowałeś je otwierać?
-Nie. – odpowiedział Shippo. – A czemu pytasz?
-Zobacz ten znak. – odpowiedział Rainman. – Ten sam był na kawałku metalu, po dotknięciu którego Chwatek kiedyś się rozchorował. Tego samego znaku można byłoby użyć do oznakowania materiałów, z których w czarnobylskiej elektrowni jądrowej produkowano prąd.
-Dobrze, że tego nie dotykałem. – rzekł Shippo. – Cokolwiek tam było, na pewno było radioaktywne.
-Zgadza się. – rzekł Rainman. – Radioaktywne. Może zniszczyć cały las. Musimy już teraz uniemożliwić zbudowanie tego reaktora, zanim będzie za późno.
I natychmiast wysłał wszystkie Jaguary GM P+GZ w okolice reaktora, żeby zabezpieczyły teren, aby nikt nie zbliżał się do reaktora. Potem poszedł do Dawida i Leny powiedzieć im o zagrożeniu. Oni poszli do mamy i przekazali jej wiadomość.
-Rainman twierdzi, że jakiś szaleniec będzie budować tu reaktor jądrowy, nie myśląc o naszych przyjaciołach. – rzekł Dawid.
-A kim są wasi przyjaciele? – spytała mama.
-Nie możemy o nich powiedzieć. – rzekła Lena. – Obiecaliśmy im. Wiesz.
-Ja im obiecałem, że nie powiem o nich nikomu, jeśli to nie ułatwi im obrony lokalnego ekosystemu. – rzekł Rainman. – Panią zwolniono z Towarzystwa Ekologicznego, a ponieważ pani tam pracowała, mogę powiedzieć. Ich przyjaciele to latające misie. Żyją w tym lesie. Nie pokazują się ludziom, bo się ich boją. Mówię pani o nich, bo jeśli kiedyś pani dzieci będą przywiązane do bomby atomowej razem z innymi ludźmi, będzie 10 sekund do wybuchu bomby, a oni będą jedynymi, którzy mogą rozbroić bombę, to lepiej, żeby ich przyjaciele nie bali się pokazać ludziom, kim są.
-Rainman. – rzekł Chwatek. – Rozumiem, że chcesz nam pomóc, ale czy nie uważasz, że Platon ma dosyć twoich gadek o latających misiach? Jeśli dalej będziesz tak o nas rozgłaszać, to nie będziemy mogli do ciebie wychodzić. A swoją drogą, Chytrzak już jest przy reaktorze.
-W pobliżu waszej groty postawiono reaktor jądrowy. – rzekł Rainman. – Moje Jaguary już tam są i pilnują, żeby nikt nie podszedł do reaktora. Spidery uzbrojone w linię policyjną, czyli Spidery PL GM już tam idą rozwijać taśmę. Nie podchodźcie tam, jeśli nie macie identyfikatorów. I powiedz Platonowi, że radzę mu, żeby dał sobie spokój z tą inteligentną gadką.
Chwatek zaraz poleciał do Platona.
-I co? – spytał Platon.
-Rainman mówi do ciebie. – odpowiedział Chwatek. – Daj sobie spokój z tą inteligentną gadką. Poza tym Shippo już go poinformował, że ktoś tu stawia reaktor jądrowy. Ja mogłem mu tylko powiedzieć, że Chytrzak już zajął się reaktorem.
-Oby Rainman wiedział, co robi. – rzekł Platon.
-Bez obawy. – rzekła Tycia. – Shippo twierdzi, że Chytrzak przy Inuyashy to Einstein. Ponieważ Rainman jest mądrzejszy od Inuyashy, na pewno znajdzie sposób, żeby przytrzymać Chytrzaka jak najdalej od reaktora. A poza tym jeśli Shippo ufa Rainmanowi, to nie jest wykluczone, żeby Rainman uratował nas.
Ash, który już podrasował swoje bomby pokeballowe, podszedł do Chytrzaka i ustawił zegar bomby na 15 sekund, po czym wyrzucił jedną do pojazdu, którym Chytrzak kierował, bo ów pojazd stał z dala od reaktora. Kiedy bomba tylko wpadła do środka, Chytrzak nie myśląc o wyrzuceniu bomby, opuścił pojazd, który…wyleciał w powietrze, kiedy bomba wybuchła.
-Ash. – rzekł jeden bóbr. – Dlaczego twoja bomba pokeballowa nie wybuchła po piętnastu sekundach od momentu, kiedy ją wyrzuciłeś?
Ash uśmiechnął się.
-To proste. – rzekł. – Moja bomba pokeballowa ma zapalnik zbudowany na bazie zapalnika bomby atomowej. Wybuchnie, kiedy uderzy w coś. Tą ustawiłem na 15 sekund opóźnienia wybuchu. Chytrzak uciekł, ale nie ma już pojazdu budowlanego. Teraz poczekamy na winowajcę.
Od dnia, w którym Shippo zrobił zdjęcia, minęły 3 dni. Senator i jego ludzie wrócili, ale nie rozumieli, co się stało pod ich nieobecność. Pojazd budowlany-zniszczony, reaktor jądrowy-nietknięty, nawet jednym palcem. Dawid i Lena już byli ukryci.
-Przecież to Senator Mieszczuch. – rzekł Dawid. – Co on tu robi?
-Właśnie. – rzekła Lena. – Tu nie wolno budować.
-No, no, no. – rzekł Rainman. – Zdaje się, że wiedział, że zbudowałem tu bazę i chciał tak samo, jak ja, postawić tu reaktor jądrowy, żeby produkować energię dla miasta. Teraz wiemy, kim on jest. Na pewno nie jest człowiekiem, tylko potworem w ludzkiej skórze. Pogadam z nim jak Planeta z Nuklemem. Transformacja!!!
I zaraz przybrał postać Inuyashy, po czym poszedł do Senatora pogadać z nim.
-Hej. – rzekł Dawid. – On wygląda, jak ten półdemon, który kiedyś pytał Lenę i mnie o Shippo.
Słysząc to, Shippo zatkał sobie uszy.
-Nie mów przy mnie o Inuyashy. – rzekł. – Z ust Rainmana to, co było na temat Inuyashy, brzmiało dużo, dużo śmieszniej.
Rainman podszedł do Senatora.
-Przepraszam. – rzekł. – Moi koledzy kręcą tu film przygodowy o latających misiach. Jesteśmy już przy scenie 32, a reaktor jądrowy jeszcze się nie pojawia. Miał on być na planie w scenie 38. Do zbudowania reaktora jądrowego do tej sceny mamy dużo papieru, ponieważ reaktor jądrowy do sceny 38 miał być rekwizytem, a nie prawdziwym reaktorem. A pan tym reaktorem popsuł nam scenariusz.
Chwatek słyszał wszystko.
-Ładny mi film przygodowy. – rzekł. – Postawił bazę, żeby finansować pracę nad promami.
-Rainman nie powie prawdy człowiekowi oślepionemu żądzą władzy. – rzekł Shippo, który dobrze wiedział, co Rainman mówi. – Senator myśli tylko o tym, jak zarobić, nie troszcząc się o nic. Rainman godzi troskę o ekosystem z zapotrzebowaniem na nowoczesny potencjał militarny, co zdaniem Senatora jest niemożliwe.
-Reaktorem? – spytał Senator. – Jakim reaktorem? Tu nic nie ma.
-Nie ma? – zaśmiał się Rainman. – No dobrze. Jeśli nic tu nie ma, to, co to jest? Bo mnie to wygląda na prawdziwy reaktor jądrowy.
-No cóż. – rzekł Senator. – To nie moje. Ja tego tu nie postawiłem.
-Niech pan nie próbuje zwalić na latające misie, bo nawet, jeśli one istnieją, to na pewno są za głupie, żeby zbudować reaktor jądrowy. Poza tym to w końcu też zwierzęta, podobnie jak pan i ja, więc nie ma mowy, żeby prawdziwy człowiek nie wyglądał jak zwierzę. Wyglądam jak półdemon, ale jestem człowiekiem, bo widzę, co jest dobre, a co złe. A pan może wygląda jak człowiek, ale w rzeczywistości jest pan potworem w ludzkiej skórze.
-Obrażasz mnie! – rzekł Senator.
-Prawda w oczy kole, co? – uśmiechnął się Rainman, który jak gdyby przewidział reakcje Senatora. – Prawdziwy człowiek umie patrzeć w przeszłość i wyciągnąć z niej wnioski. Tylko wtedy, gdy ludzie przestaną walczyć i zaczną czynić dobrze, ten świat stanie się lepszy. Przez materiały radioaktywne oślepł pan do tego stopnia, że nie chce pan słyszeć, że ludziom chodzi o pokój. Gdyby pan mnie nie spotkał, nie słyszałby pan tego, co o panu mówię. Teraz, gdy powiedziałem panu całą prawdę o panu, nienawidzi mnie pan, bo pan umiłował wojnę bardziej niż pokój. Jeśli ludzie nie nauczą się szanować przyrody i dalej będą ja niszczyć, wszyscy, bez względu na to, kim jesteśmy, zginiemy. Każdy, kto czyni zło, nie zbliża się do światła, żeby go nie potępiono. Ale ten, kto czyni dobro, zawsze w ciemności idzie w światło, żeby go nagrodzono za to, że dobrze czyni. Pan patrzy na ciało i jest pan przekonany, że człowiek to istota żywa poruszająca się na dwóch nogach, która jest mądrzejsza, niż wszystko, co pan nazywa zwierzętami i dlatego pan patrzy na wygląd. Ja twierdzę, że to, czy ktoś jest człowiekiem, zależy od tego, co jest w jego sercu i dla mnie, jeśli ktoś jest zwierzęciem, człowiekiem, czy też demonem albo potworem, to jego serce pełne dobra zawsze będzie czynić go człowiekiem według ducha. Ale człowiek, zwierzę, czy demon, albo potwór uwielbia czynić zło, to jego serce pełne zła, zawsze uczyni z niego potwora, nawet, jeśli jest człowiekiem.
-Och, ty! – krzyknął Senator i walnął go w nos. Rainman wkurzył się.
-Nikt nie ma prawa mnie bić po twarzy. – rzekł. – Chcesz walczyć, to będziesz walczyć. Tryb Alptraum!
I zaraz na jego twarzy pojawiły się pioruny. Senator rzucił nożem w Rainmana, który jednak zatrzymał nóż, łapiąc za ostrze. Senator przestraszył się.
-Jak to możliwe? – spytał. – Przecież żaden człowiek nie jest w stanie złapać noża za ostrze, nie kalecząc się przy tym.
-Przeszedłem transformację. – odpowiedział Rainman. – To chroni mnie przed każdym pociskiem, którym we mnie strzelasz, jeśli go złapię. Ale ciebie nic nie ochroni przed opuszczeniem tego lasu na zawsze.
I walnął go pięścią prosto w nos tak mocno, że wyrzucił go za horyzont.
-Mój nos! – krzyczał Senator, lecąc za horyzont. – Mój biedny nos!
Rainman obejrzał się na gapiów, którzy byli z Senatorem.
-Czy chcecie, żebym was tak samo walnął, jak jego? – spytał. Towarzysze Senatora odpowiedzieli, że nie, kręcąc głowami.
-To wynoście się, zanim was wyrzucę z tego lasu! – krzyknął Rainman. I przerażeni ludzie natychmiast zaczęli uciekać pędząc na pohybel. Rainman zaraz wezwał służby ratunkowe, które zabrały reaktor i naprawiły wszystkie zniszczenia, nie zabierając wraku, który został zutylizowany w bazie.
Następnego dnia wszystko było w wiadomościach.
-No. – rzekł Rainman. – Nie będzie więcej reaktorów jądrowych, przynajmniej tak długo, jak tu jesteśmy.
-Właśnie. – rzekł Shippo. – A przy okazji, czy ja mogę powiedzieć przyjaciołom z tego lasu, że jestem demonem?
-Lepiej nie. – odpowiedział Rainman. – Wiesz, że każdy boi się demonów. Ja co prawda, wiem, że nie jesteś złym demonem, ale dopóki latające misie nie wiedzą, kim jesteś i przyjaźnią się z tobą, bo nie wiedzą, że jesteś demonem, lepiej, żeby nikt o tym nie wiedział.
-Wiem, co masz na myśli. – rzekł Shippo i zaśmiał się. Rainman zaśmiał się razem z nimi, a ich wspólny śmiech był tak szczery, że zarazili nim każdego.
W wierszu „Życie to nie teatr” tylko szczery śmiech jest zaraźliwy. Ale szczery śmiech człowieka i demona, którzy doskonale się rozumieją, nie jest mniej zaraźliwy. Czy jednak znajdzie się więcej okazji do takich scen? Poczekamy-zobaczymy.

►Ciąg dalszy nastąpi

</TEKST>

1: 25/25, zakończone
2: 16/16, zakończone
3: 3/15, w toku
T: 44/56, w toku


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mateusz SSJ8
PostWysłany: Pon 9:05, 03 Wrz 2007 



Dołączył: 01 Sie 2007
Posty: 756
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: OZHAXALD


Część 3, rozdział 4. Hologramy.

<TEKST>

W poprzednim rozdziale nasi bohaterowie, czyli Rainman i spółka dowiedzieli się, że znowu ktoś stawia reaktor jądrowy w lesie, gdzie oni postawili bazę. Dzięki Shippo, który obserwował ludzi, którzy przyjechali, Rainman dowiedział się o zagrożeniu i uniemożliwił wybudowanie reaktora tak, jak to zamierzał jego właściciel, Senator Mieszczuch, który po walce z nim musiał znaleźć lekarza, który by mu uzdrowił nos. Tym razem historia zaczęła się nie w terenie lasu, ale w bazie operacyjnej „Sunlight” położonej w parku narodowym.
-Ostatnia śrubka. – rzekł Rainman. – Ten dysk powinien działać.
-Nie będzie działał. – odpowiedział Shippo. – Nie ma osi, więc nie będzie się obracać.
Rainman uruchomił dysk, który zatrzymał się w powietrzu i wirował, nie zwalniając obrotów.
-Działa! – krzyknął Rainman, widząc, jak dysk wlatuje do tunelu i leci metalowymi korytarzami do groty, w której mieszkały latające misie.
-Najwyższy czas tu posprzątać. – rzekł Platon. Nagle w jego nogę uderzyło coś, co poruszało się powoli, ale szybko wirowało. Był to właśnie dysk opracowany przez Rainmana.
Ów dysk leciał dalej korytarzami groty, nie mogąc znaleźć miejsca, gdzie mógłby się zatrzymać. Nagle metal znalazł się poza zasięgiem pola magnetycznego. Wszyscy wyszli z kryjówek i zaczęli podchodzić do dysku, który nawet się nie ruszał.
-Co to jest? – spytał Mędruś.
-Nie wiem. – odrzekł Słodziak. – Ale jest niezwykłe.
-To pachnie ręką Rainmana. – stwierdziła Tycia.
-Rzeczywiście. – rzekł Chwatek. – Tylko Rainman tak śmierdzi, kiedy się nie kąpie.
Nagle do groty weszli Rainman i Shippo, którzy tym razem się kłócili.
-Tylko nie myśl, że z tym dyskiem wpuszczą cię na arenę. – rzekł Shippo.
-Bez obaw. – rzekł Rainman. – Bladebreakers wiedzą, że finansujemy prace nad promami i obiecali, że nam zapłacą, jeśli opracujemy najlepszy dysk na świecie. Nowe czasy, nowe technologie.
-Jeśli coś jest w porządku, nie trzeba tego wyrzucać. – orzekł Shippo. – Normalny dysk obracałby się nawet na piasku.
-Masz rację, Shippo. – rzekł Rainman. – Ale jak długo będzie się kręcił, zanim opór powietrza i tarcie zatrzymają go? I co się z nim stanie, kiedy przestanie wirować? Dzięki wydajnym elektromagnesom ten dysk jest lepszy niż normalny. Dla niego tarcie o pole nie istnieje, wiec dłużej wiruje. Myślę, że jak zobaczysz walkę moją z Bladebreakers’ami, zmienisz zdanie.
-Pomarzyć zawsze możesz, Rainman. – rzekł Shippo. Rainman poszedł w środek lasu, gdzie Bladebreakers’i właśnie czekali na niego.
-Rainman. – rzekł jeden z nich. – Podobno opracowałeś nowoczesny dysk.
-Tak. – rzekł Rainman. – Kto testuje? Użyjcie tylko normalnych dysków, bez bestii. To tylko test.
Jeden z Bladebreakers’ów zgodził się, biorąc normalny dysk, który nie miał bestii. Walka trwała bardzo krótko, bo gdy tylko dysk Rainmana wyleciał ponad wysokość pola, zaraz spadł i wybił za linię pola dysk przeciwnika. Potem sam się ustabilizował w jednym miejscu. Na środku pola.
-Widzieliście to? – spytał Rainman. – Nie ma tarcia o grunt-nie ma spowolnienia.
-Jestem pod wrażeniem. – rzekł Shippo. – Czy ten dysk zawsze tak działa?
-Nie. – odpowiedział Rainman. – Można go używać tylko na metalowych czaszach. Mam dwa i jeden daję Bladebreakers’om, żeby oswoili się z tym dyskiem.
I rzucił im dysk, za co otrzymał walizkę pieniędzy. Bladebreakers’i poszli.
-No i co? – spytał Shippo. – Myślisz, że ten dysk im się przyda?
-Jeśli wykorzystają rozsądnie pole magnetyczne. – odpowiedział Rainman.
Rainman zainwestował pieniądze, dając jak zwykle 70% na promy, 15% kwaterze głównej i całą resztę na utrzymanie bazy. [Jeśli ktoś ma same pały z matematyki, powiem mu, że to było równo 15%.] Ale tego dnia był później alarm.
Jeden z należących do Raichu Lunarów Miraż popsuł się i wyleciał do miasta, gdzie generował obraz przedstawiający latające misie. Wielu ludzi spojrzało na obraz i od razu poszło do lasu. Tam zaraz zrobił się taki ruch, że Chwatek i Tycia nie mogli latać, bo wtedy by się wydało, że są na świecie latające misie. Nawet przybyły z nimi w drodze powrotnej El-Mikan nie wychodził z kryjówki, którą sobie znalazł w gospodzie.
-Karamba. – rzekł, gdy ludzie sobie poszli. – W całym lesie pełno ludzi. Muszę powiadomić o tym Rainmana. Ale najpierw senior Platon.
I pobiegł do groty. Dotarł tam szybko, bo było blisko. Platon dowiedział się o wszystkim.
-Zdaje się, że mamy kłopoty. – rzekł Platon.
-Tunele są niewidoczne. – rzekł Rainman. – Nie kopaliśmy żadnych pod miastem.
-Jednego nie rozumiem, Rainman. – rzekł Chwatek – Jeśli nie kopaliście żadnych tuneli pod miastem, to dlaczego ludzie z miasta tu są?
-No właśnie. – rzekł Shippo. – Rainman miał naprawić jedną z jednostek cywilnych klasy Lunar Miraż i nie naprawił. Może to właśnie zepsuty Lunar lata po okolicy i pokazuje ludziom latające misie, bo oni patrzą na obraz holograficzny.
-Zawsze mi coś wypadało. – orzekł Rainman. – Obowiązek ochrony bazy jest moim największym zadaniem. Jeśli stracimy bazę, promy nie będą gotowe na czas, którego niewiele nam już zostało, żeby promy były gotowe.
-No to, na co czekacie? – spytał Platon. – Znajdźcie tego Lunara i naprawcie go.
-Nie ma sprawy. – odpowiedział Rainman. – Dla mnie to bułka z masłem. Zaraz idę po zakłócające i ścigam tego Lunara.
I jak powiedział, tak zrobił. Poszedł do bazy w wziął ze sobą Lunara GZ, który jako najszybszy wóz zakłócający był w stanie zakłócić pracę każdej jednostki w zasięgu jego radaru.
-Nie rozumiem cię, Rainman. – rzekł Shippo. – Mówisz „bułka z masłem” i bierzesz Lunara do pomocy.
-To proste. – rzekł Rainman. – Nie mogę naprawić pojazdu, kiedy jest w ruchu. Muszę go zatrzymać.
I dopadli pojazd na skraju lasu. Ów Lunar nie działał, bo nie miał paliwa. Rainman zwrócił uwagę właśnie na to.
-Woda zużyta. – rzekł. – Trzeba zatankować, żeby znowu działał.
Nagle trafili na ludzi, którzy zauważyli ich. Byli to reporterzy, którzy chcieli zrobić kilka zdjęć. Ale Rainman nie chciał fleszy.
-Dziękuję. – rzekł. – Ale na sławę wolę zapracować.
-Jak Rainman nie chce zdjęć, to ja też. – dodał Shippo.
I razem poszli, niosąc ciężkiego Lunara przez las, ale wpadli w pułapkę. Zauważył to El-Mikan, który szukał właśnie sposobu, żeby pozbyć się ludzi z lasu, nie strzelając do nich. Nagle zobaczył Lunara Miraż. Uśmiechnął się.
-Jeśli ganiali za hologramem, to dlaczego mieliby nie biec za prawdziwym latającym misiem? – spytał i wyleciał. I kiedy ludzie go zobaczyli, zaraz pobiegli za nim. Nawet nie zauważyli, kiedy zaczęli gonić jego obraz, który był wywołany przez Lunara Miraż, którego El-Mikan przechwycił i zatankował wodą z bukłaku. Dużo wody tam nie było, ale wystarczyło, żeby Lunar Miraż odwrócił uwagę ludzi.
Rainman i Shippo wydostali się z pułapki i ruszyli w stronę bazy, ciągnąc za sobą Lunara Miraż i w bazie go naprawili, po czym wysłali znowu na front.
-Co, jak co. – rzekł El-Mikan. – Ale wasze pojazdy chyba nie popsują się tak szybko?
-Bez obaw. – rzekł Rainman. – Te pojazdy są z pancerza krystalicznego, a ten wytrzyma każdy ogień.
-Chyba, że to awaria komputera. – rzekł Shippo.
-Chyba domyślam się, co chcesz powiedzieć. – rzekł Rainman i zaśmiał się. A jego śmiech udzielił się całemu lasowi i jego mieszkańcom. Ale Chytrzak był w tym lesie jedynym, któremu nie było do śmiechu. Dlaczego? Odpowiedź na to pytanie poznacie innym razem.

►Ciąg dalszy nastąpi

</TEKST>

1: 25/25, zakończone
2: 16/16, zakończone
3: 4/15, w toku
T: 45/56, w toku


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mateusz SSJ8
PostWysłany: Wto 8:16, 04 Wrz 2007 



Dołączył: 01 Sie 2007
Posty: 756
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: OZHAXALD


Część 3, rozdział 5. Shippo i syrena

<TEKT>

W lesie zamieszkiwanym przez latające misie trwa walka o życie mieszkańców Ziemi. Żeby wypełnić misję do końca, Rainman i jego towarzysze muszą sfinansować prace nad promami do końca. Mają na to coraz mniej czasu, a „stracone dusze” mogą się znaleźć. Postępy w obronie prac nad promami już są widoczne. Szczury nie miały latającym misiom nic do powiedzenia, a Senator Mieszczuch, który znowu próbował postawić reaktor jądrowy, skończył w szpitalu. Pracy dużo, ale robotników mało. Tym razem jednak Chytrzak nie atakował bazy, której Rainman bronił, ale … kwaterę główną. A jak to się skończyło? Opowiem wam to tutaj.
Ta historia zaczęła się nad rzeką. Shippo właśnie tam odpoczywał po wypadku z Lunarem, który po prostu się zepsuł i wleciał do miasta. Akurat przygotowując się do zrobienia rysunku kredkami otrzymanymi od Rainmana, nie przypuszczał, że przeżyje przygodę, o której mu się nawet nie śniło.
-Wiesz, co, Spider? – spytał mecha. – Coś mi mówi, że zrobię rysunek swojego życia.
Nagle stojak się zawalił i Spider obrócił się do niego.
-Najpierw złóż to jak należy. – rzekł.
-No, cóż. – rzekł Shippo. – Budować to ja nie umiem.
W tej chwili zjawił się Chwatek.
-Cieszę się, że cię widzę, Shippo. – rzekł. – Tak się składa, że mam zajęcie dla ciebie. Tu na dnie rzeki jest wiele pereł. Pozbieramy je dla Rainmana?
-Przynajmniej tyle mogę zrobić. – rzekł Shippo. – Bez stabilnego stojaka nic nie narysuję. A poza tym nie wiem, co narysować.
-Słuchaj. – rzekł Chwatek. – A czy mnie narysujesz?
Shippo oprowadził go po brzegu.
-Rainman twierdzi, że obraz musi przedstawiać coś niezwykłego. – rzekł.
Nagle Chwatek zauważył wielki rybi ogon, który wystawał z wody.
-Shippo. – rzekł zaskoczony. – Widziałeś kiedyś tak wielką rybę?
-Ja to mam szczęście. – uśmiechnął się Shippo. – Narysuję ją i pokażę Rainmanowi. Na pewno mnie pochwali.
I złapał wielki rybi ogon.
-Puszczaj! – odezwał się głos i Shippo zobaczył, że … złapał syrenę za ogon.
-A niech mnie. – szepnął do siebie. – Syrena.
-Nie zbliżaj się do mnie. – rzekła syrena i zaraz zatrąbiła w róg.
-Mam temat obrazu. – uśmiechnął się Shippo. – Dźwięk muszli morskiej.
I zabrał się do rysowania. Nagle wyskoczył przed nim … wieloryb. Shippo potraktował to inaczej, niż syrena myślała.
-Jeszcze lepiej. – rzekł. – Morski demon.
-Przestań myśleć o demonach i zwiewaj. – rzekł Chwatek. Shippo zauważył dopiero teraz, że ma kłopoty.
-Nie lubię tłoku. – rzekł, obracając się na pięcie. – Wrócę, jak na plaży zrobi się luźniej.
Złapał Chwatka za rękę i rzucił się do ucieczki. Wieloryb ryknął za nimi.
-Dziękuję. – rzekła syrena. – Już wystarczy.
I zaczęła oglądać rysunki, które Shippo zostawił, uciekając przed wielorybem.
-Zdaje się, że ten mały nie chciał zrobić mi krzywdy. – rzekła syrena i zaraz spojrzała na wieloryba, który chciał się bawić. – Przykro mi, ale nie mogę się teraz z tobą pobawić. Muszę zwrócić temu człowieczkowi z lisią kitą to, co tu zgubił. Zaczekaj tu na mnie i bądź grzeczny.
I odpłynęła, nie wiedząc ani o tym, że Shippo jest demonem, ani o tym, że Chytrzak ją widział.
-Potwór morski. – rzekł. – Mógłby w ciągu pięciu minut obrócić w perzynę kwaterę główną Rainmana i jego kumpli. Łasek!
-O co chodzi, Chytrzak? – spytał Łasek.
-Powiedz, mój drogi. – rzekł Chytrzak. – Co ty tu wyprawiasz?
-Nic. – odpowiedział Łasek. – Rozmyślałem tylko, czy Rainman nie postawił tu tej bazy bez powodu. Zdaje się, że on chce uratować życie Ziemi przez przeniesienie nas wszystkich na Marsa bądź na Jowisza.
-Nie myśl o Rainmanie. – rzekł Chytrzak. – Musimy udać się na połów, który może nam pomóc ich usunąć. Chodź ze mną.
-Dobrze, Chytrzak. – odpowiedział Łasek.
Chwatek i Shippo pokłócili się, bo Shippo cały czas myślał o … namalowaniu syreny.
-Co w tej syrenie było takiego niezwykłego? – spytał Chwatek.
-To, że mało kto ma szansę ją zobaczyć. – odpowiedział Shippo. – Powinienem wrócić na plażę.
-Dobrze. – rzekł Chwatek. – Ale co z tym potworem morskim? Przecież on jest straszniejszy niż Inuyasha.
-Rainman nie widzi nic ciekawego w półdemonach i potworach morskich. – rzekł Shippo. – Coś takiego każdy może namalować. Ale syrenę jest bardzo ciężko namalować. Wiesz, że to rzadkość widzieć coś takiego.
-Rzadkość. – rzekł Chwatek, zieleniejąc z zazdrości. – A latających misiów nigdy nie rysowałeś. Skoro mowa o domu, to, dlaczego nie znalazłeś sobie domu do tej pory?
-To proste. – odpowiedział Shippo. – Nie ma sensu szukać domu na Ziemi, skoro odlatujemy z niej. Gdzie jest mój szkicownik?
-Zobaczymy, co powiesz na przebranie – pomyślał Chwatek i założył pelerynę.
-Hej, Shippo. – rzekł. – Co powiesz na to? Namalujesz mnie?
-Może kiedyś. – odpowiedział Shippo. – Syrenę widzi się tylko raz w życiu.
-Dalej upierasz się, że ja to nic przy tej syrenie? – zirytował się Chwatek. – A może po prostu znowu się zakochałeś, co?
Nagle wpadł do wody i nie mógł latać, bo miał mokre skrzydła. Shippo natychmiast ruszył mu z pomocą, ale nic nie widział pod wodą.
-Chwatek! – krzyknął. – Gdzie jesteś?!
Chwatek pewnie by utonął ,gdyby nie to, że…syrena go złapała i wyniosła na powierzchnie wody. Chwatek zaraz nabrał powietrza do ust i zaczął mówić.
-Dziękuję za ratunek, Shippo. – rzekł. – Gdyby nie ty, na pewno bym utonął.
Nagle oprzytomniał, bo zobaczył, że to nie Shippo go uratował, tylko syrena.
-No nie. – rzekł. – Syrena.
W tym momencie Shippo podpłynął do niego.
-Bez obaw, Chwatek. – rzekł. – Zaraz będziesz na stałym lądzie.
I wyniósł go na brzeg. Ale Chwatek nie mógł się pogodzić z myślą o tym, że syrena go uratowała.
Syrena zaraz wyciągnęła papier, który zamókł pod wodą.
-Przepraszam, chłopcze. – rzekła. – Zniszczyłam twoje rysunki. Jak mogę ci wynagrodzić stratę?
-Po prostu chciałbym cię namalować. – odpowiedział Shippo. – Widok syreny nie zdarza się często.
-Skoro chcesz mnie namalować, proszę. – rzekła syrena.
-No nie. – rzekł Chwatek. – Muszę się pozbyć tej syreny.
-Zaraz wracam. – rzekł Shippo. – Wezmę tylko suchy papier i zaraz biorę się do rysowania.
Chwatek zaraz nagadał syrenie kłamstw i syrena uciekła. Po chwili Shippo przybył.
-Gdzie syrena? – spytał.
-Musiała wracać. – odpowiedział Chwatek. – Woda była tu dla niej za słodka.
Lecz Shippo zaczął biec i Chwatek spojrzał na niego.
-Hej! – krzyknął. – Dokąd biegniesz?
-Muszę namalować tą syrenę. – odpowiedział Shippo. – Takiej szansy nie będę miał drugi raz.
-Zapomnij! – krzyknął Chwatek.
A Chytrzak czekał już na syrenę i gdy tylko ją zobaczył, wrzucił Łaska do wody.
-Widok topielca powinien ją tu ściągnąć. – rzekł i ukrył się. Syrena podpłynęła do Łaska i uratowała go.
-Nic ci nie jest? – spytała.
-To pułapka. – rzekł Łasek. – Chytrzak mnie tu wrzucił, żeby cię złapać.
Syrena odpowiedziała klapsem i miała już odpłynąć, gdy nagle Chytrzak złapał ją w sieć.
-Nie! – krzyknęła syrena. – Puśćcie mnie!
Ale Chytrzak nie zwracał na to uwagi i syrena zatrąbiła. Usłyszawszy to, wieloryb ruszył jej z pomocą.
-Wieloryb tu płynie. – rzekł Łasek.
-Mój przyjaciel cię powstrzyma. – rzekła syrena.
-Nie sądzę. – odpowiedział Chytrzak. – Bo tak się składa, że chcę, żeby zniszczył kwaterę główną tych, którzy odebrali mi szacunek w tym lesie. Zabrać ją do miasta i do akwarium.
-Gorzko tego pożałujesz. – rzekła syrena, kiedy Łasek ją ciągnął do miasta. Całą tą scenę widzieli Chwatek i Shippo, którzy ukryli się w krzakach, żeby Chytrzak ich nie widział.
-O nie. – rzekł Shippo. – Chytrzak porwał syrenę.
-To moja wina. – rzekł Chwatek. – Nie powinienem mówić o tobie tych kłamstw.
A w swoim domu Chytrzak cieszył się, że może już nasłać wieloryba na kwaterę główna Rainmana i jego kolegów.
-Teraz tylko zanieść tą muszlę do kwatery głównej i zadąć w nią. – rzekł. – A wtedy już nic mnie nie powstrzyma od zniszczenia Rainmana i jego kumpli.
-Pytanie tylko jak przebyć taki szmat drogi stąd do Łaszczowa. – orzekł Łasek.
-Ciebie wyślę. – rzekł Chytrzak i wysłał Łaska samolotem do Łaszczowa.
A Chwatek i Shippo weszli do miasta kanałem.
-Jeśli nie możemy ulicą, jak każdy człowiek, wejdziemy kanałem. – rzekł Shippo.
Nagle prąd ich porwał, bo był przypływ.
-Shippo. – rzekł Chwatek. – Prąd jest za silny.
-Rzeczywiście. – rzekł Shippo. – Tak bywa jak się śpieszysz.
I prąd ich porwał. Wylecieli w mieście, a tam zobaczyli syrenę nieprzytomna z braku wody.
-Jej chyba potrzebna woda. – rzekł Shippo. Chwatek zaraz złapał wiadro czystej wody i wylał je na syrenę, która odzyskała przytomność.
-Gdzie je jestem? – spytała.
-W mieście. – odpowiedział Chwatek. – Shippo i ja przyszliśmy uwolnić cię.
Ale kiedy Shippo podszedł, syrena od razu się cofnęła.
-Nie bój się. – rzekł Chwatek. – On cię nie skrzywdzi. Kłamałem, bo Shippo w ogóle nie zwracał na mnie uwagi.
-Chwatek. – rzekł Shippo. – Nie myśl, że lekceważyłem twoje uczucia. Bo teraz nie chcę lekceważyć naszych wrogów. Uciekamy.
I zaczęli uciekać, gdy nagle natknęli się na strażnika. Ów strażnik rzucił się na nich.
-Złodzieje. – rzekł. W tym momencie Shippo uderzył go pięścią w nos. Chwatek uśmiechnął się.
-Uderzyć to umiesz. – rzekł.
-Tak. – odpowiedział Shippo. – Ale następnym razem się nie uda. Uciekajmy inną drogą.
Przez całą drogę goniła ich policja. W końcu zaszli nad morze.
-Co teraz? – spytał Chwatek.
-Mamy tylko jedno wyjście. – odpowiedział Shippo. – Musimy skakać.
I skoczyli. W wodzie syrena powiadomiła ich o tym, co Chytrzak zamierza zrobić.
-Musimy płynąć do Łaszczowa. – rzekła. – Chytrzak chce wykorzystać mojego wieloryba do zniszczenia kwatery głównej.
-Musimy go powstrzymać. – rzekł Shippo. – Jeśli zniszczy kwaterę główną, drużyna Raichu pogrąży się w chaosie.
Chytrzak był już przy kwaterze głównej.
-Słuchaj, Balboa. – rzekł. – Jeśli nie wycofasz ludzi z mojego lasu po dobroci, zmuszę cię do tego siłą.
-Zapraszam. – odparł Balboa. – Mam dla ciebie specjalny pokój w więzieniu.
-Łasek! – krzyknął Chytrzak. – Wezwij wieloryba!
Łasek przebiegł po bazie, trąbiąc na rogu. Po chwili zjawił się duży wieloryb, który zaatakował wyspę, na której stała kwatera główna. Wszystko przebiegało zgodnie z planem Chytrzaka, ale Chwatek i Shippo byli już w drodze.
-Oby tylko nie było za późno. – rzekł Chwatek. – Polecę opóźnić Chytrzaka.
-Dobrze. – rzekł Shippo. – Ja tu wyląduję.
I wylądowali, po czym Chwatek poleciał w stronę kwatery głównej, a Shippo i syrena popłynęli wpław.
Kwatera główna broniona była tak dobrze, jak to tylko było możliwe, ale wieloryb nie dawał się zabić.
-No i co? – spytał Chytrzak. – Poddajecie się?
-Nie. – odpowiedział Balboa. – Będziemy walczyć do ostatniej baterii, która zasila tą bazę.
-Zaraz nie będzie tu żadnej. – odpowiedział Chytrzak. – Łasek!
Łasek miał już zadąć w róg, ale w tym momencie Chwatek go złapał.
-Puszczaj! – krzyknął. – To moje!
-Sam tego chciałeś. – rzekł Chwatek i puścił. Łasek wpadł do wody, a tam Shippo już go oczekiwał.
-Łasek. – rzekł Shippo. – Lubisz karuzelę?
-Co? – spytał Łasek i w tym momencie Chwatek nim zakręcił. Gdy Łasek wypuścił muszlę, Shippo złapał ją i rzucił syrenie.
-Łap! – krzyknął, rzucając. Gdy tylko syrena zadęła w muszlę, wieloryb zaraz się wycofał. Ale Chytrzak nie chciał pogodzić się z porażką.
-Wracaj, ty przerośnięty karpiu! – krzyknął. Ale wieloryb nie posłuchał go, tylko ochlapał i zmył do fosy. Balboa i Tyson widzieli to wszystko.
-Jak myślisz, Tyson? – spytał Balboa. – Czy to sprawi, że Chytrzak ochłonie?
-Istotnie. – odpowiedział Tyson.
Chwatek i Shippo wrócili do parku narodowego, gdzie Rainman nie wiedząc o tym, co się działo pod kwaterą główną, kontynuował realizację projektu.
-Jeszcze raz przepraszam za te kłamstwa. – rzekł Chwatek.
-Nie szkodzi. – odpowiedziała syrena. – Nawet między dobrymi przyjaciółmi zdarzają się niepowodzenia.
-Jakbym słyszał Rainmana. – rzekł Shippo. – Nie ruszajcie się i nie zmieniajcie pozy. To będzie najlepsze, co narysowałem, jeśli mi się uda.
No tak. Shippo nie zapomniał, że miał namalować portret syreny. Ale w każdym razie po obejrzeniu tego portretu Chwatek już nigdy więcej się z nim nie pokłócił. Czy jednak kiedykolwiek dowiedział się, że Shippo jest demonem? Możliwe. Ale to już inna historia.

►Ciąg dalszy nastąpi

</TEKST>

1:25/25, zakończone
2: 16/16, zakończone
3: 5/15, w toku
T: 46/56, w toku
Praca zespołowa może zdziałać cuda.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mateusz SSJ8
PostWysłany: Sob 9:00, 08 Wrz 2007 



Dołączył: 01 Sie 2007
Posty: 756
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: OZHAXALD


Część 3, rozdział 6. Smutna prawda o Rainmanie.

</TEKST>

Jak dobrze pamiętacie z części pierwszej, Rainman i Shippo uratowali Różynkę przed tym, co Chytrzak zamierzał z nią zrobić. Jednak nie to było podstawą wydarzeń, które miały miejsce, kiedy Rainman i spółka byli w lesie, żeby dokończyć finansowanie prac nad promami, co przerwali w dniu, kiedy Chytrzak nasłał na nich, żeby się ich pozbyć raz na zawsze. Przyczyny były obecne w części drugiej. Otóż Rainman, gdzie by nie poszedł, pokazywał ludziom latające misie, które miały pozostać w tajemnicy przed jakimkolwiek człowiekiem. Zawsze, kiedy Rainman zatrzymywał się w jakimś porcie, ludzie widzieli latające misie. Denerwowało to Różynkę, która nie mogła w końcu tego znieść.
-Tego już za wiele. – rzekła. – Ten Rainman posunął się za daleko. Nie dość, że zamydlił Platonowi oczy, nazywając Ziemię ogromną bombą zegarową, to jeszcze każdy człowiek, który widział jego tankowiec, widział też latające misie.
I zdecydowała, że latające misie nie będą dłużej istnieć.

W lesie tym czasem Rainman i Shippo jak zwykle, patrolowali teren, sprawdzając, czy nikomu nie trzeba pomóc. Był właśnie dzień, a baza była i tak bezpieczna, bo Chytrzak nie miał zamiaru atakować czegoś, co by do niego strzelało. Po drodze natknęli się na bobra.
-Może pomóc przy tej tamie, co? – krzyknął Shippo.
-Dzięki za propozycję. – rzekł bóbr. – Ale lepiej to zrobię sam.
Ale drzewo było tak ciężkie, że bóbr nie mógł go ruszyć. Shippo podszedł do niego i złapał pień.
-Wygląda na to, że jednak trzeba pomóc. – stwierdził. Nawet dla bobra to za ciężkie.
-Dzięki za fatygę. – rzekł bóbr. – Ale sam tego nie podniesiesz, Shippo.
-A kto mówił, że Shippo będzie to dźwigał sam? – rzekł Rainman. – Pomogę mu, bo po to tu jestem.
I pomogli bobrowi w pracy. A gdy wreszcie skończyli, zapadł wieczór.
-Miło nam było, że pomogliśmy. – rzekł Rainman. – Ale na nas już czas.
-Właśnie. – rzekł Shippo. – Nigdy nie wiadomo, co się czai w ciemnościach. Zły demon, czy potwór. Lepiej dla nas, jeśli będziemy spać tam, gdzie jesteśmy bezpieczni.
-Słuszna uwaga. – rzekł Rainman. – Choć tu w promieniu 100 km nie spotkasz żadnego złego demona, to jednak rozumiem się.
I pogłaskał go po głowie. Shippo jak zwykle zaśmiał się.
-Wiesz, Rainman? – rzekł. – Ponieważ ani razu jeszcze mnie nie uderzyłeś, wierzę, że będziemy przyjaciółmi na śmierć i życie. Bez względu na to, ile razy Inuyasha będzie próbował nas rozdzielić.
Nagle zjawił się Chwatek.
-Rainman. – krzyknął. – Różynka oszalała. Wróciła tu, żeby cię zabić. Nie idź tam, bo podzielisz los wszystkich latających misiów, które ona już dopadła.
-Bez obaw. – rzekł Rainman. – Nikt nie będzie prześladować mnie, ani moich przyjaciół, nie wyłączając Shippo z listy moich przyjaciół.
-Właśnie. – rzekł Shippo. – Zaraz do niej pójdziemy i pogadamy z nią.
Mimo ostrzeżeń Chwatka, Rainman i Shippo poszli do groty, gdzie właśnie, kiedy oni doszli, walka dobiegła prawie końca.
-Słuchaj, Platon. – rzekła Różynka. – Nie obchodzi mnie, jak to się stało, że cały świat wie o latających misiach, ale ty za to zapłacisz.
-Zapomnij, Różynko. – odpowiedział Rainman. – Nie przeszkadza mi to, że tu jesteś, ani to, co chcesz tu zrobić z tymi wszystkimi latającymi misiami. Ale nikt, dosłownie nikt nie ma prawa bić starej osoby. Więc natychmiast wynoś się stąd, zanim cię wyrzucę.
-A jak zamierzasz mnie wyrzucić? – spytała Różynka. – Jako leśna wróżka jestem silniejsza od ciebie.
-Siłę pokonuję siłą i sercem. – odparł Rainman. – Transformacja!
I zaraz przybrał postać Inuyashy.
-Walczmy. – rzekł i ruszył do ataku. Różynka jednak zasłoniła się przed ciosem, który zatrzymał się na jej ręce.
-To za mało. – rzekła Różynka.
-Zaraz będzie więcej. – orzekł Rainman. – Tryb Alptraum!
I na jego twarzy pojawiły się fioletowe pioruny. Ruszył na Różynkę i walnął ją z całej siły w nos. Tego Różynka nie wytrzymała i padła na ziemię.
Rainman jednak nie zamierzał przerwać walki, jeśli Różynka się nie podda.
-Może mnie pobiłeś, Rainman. – rzekła Różynka. – Ale nadal mogę zmienić twoich przyjaciół w ludzi.
I rzuciła urok na latające misie, ale Rainman przyjął unik na siebie i zaczął się zmieniać.
-Dobra, Platonie. – rzekła Różynka. – Może latające misie nie będą ludźmi, ale ty nie dożyjesz końca tej nocy.
Rainman jednak wziął lusterko i pobiegł prosto na Platona, po czym rzucił się na niego, żeby go zasłonić lusterkiem. Czar Różynki odbił się od lustra i poszedł prosto na nią. Różynka ruszyła wprawdzie do ponownej próby, ale już nie dożyła tej chwili, ponieważ zaklęcie, które przez szybkość Rainmana odbiło się na nią, zabiło ją tak, jak miało zabić Platona.
-Patrzcie. – rzekł Słodziak. – Rainman się zmienia.
-Co? – spytał Shippo i obejrzał się na Rainmana, który zmienił się w…latającego misia.
-No cóż. – rzekł Rainman. – Taka jest cena, jaką trzeba zapłacić, żeby kogoś uratować.
Shippo zaczął płakać.
-To nie do pomyślenia. – powiedział przez łzy. – Mój przyjaciel, który był dla mnie lepszy niż Inuyasha, zamienił się w latającego misia.
-Przestań płakać. – rzekł Rainman. – Zobacz tylko. Nie ważne, że teraz jestem latającym misiem. Ważne, że ty żyjesz, podobnie, jak inni, którzy są w tym lesie. Jako człowiek muszę nie tyle rządzić, co uniżać się. Moja wielkość polega na szanowaniu wszystkiego, co żyje na tej planecie.
-Co? – spytał Platon. – Stałeś się latającym misiem, bo chciałeś nas ratować? Ale dlaczego?
Rainman spojrzał na niego.
-To normalne w drużynie. – rzekł. – Nie po to tu przyszedłem, żeby patrzeć jak was zabijają, ale po to żeby dać wam żyć, nawet, jeśli to przyczyni się do tego, że stracę twarz. To kara, którą muszę cierpieć za to, że źli ludzie zmienili Ziemię w bombę zegarową. Nawet nie wiecie, przez co przeszła Polska.
-Polska? – spytał Chwatek. – Czy to twoja ojczyzna?
-Tak. – odpowiedział Rainman. – Urodziłem się w Chinach, ale moi rodzice byli Polakami. Wiele słyszałem o historii Polski na krótko przed tym, jak zatrzymałem się w Łaszczowie. Gdybyście wyobrażali sobie rzeź, która rozegrała się właśnie w Polsce, zobaczylibyście, że w tym, co zrobiłem, ratując Platona, był wielki szacunek do starszych. Nawet, jeśli za to zostanę taki do końca życia, wiedzcie, że mimo tego, że przez tą podróż po morzach cały świat dowiedział się o was, to jest w tym dużo dobrego dla was. Lepiej poznaliście ludzi, ich obyczaje, różnice między nimi. Któregoś dnia ta wiedza wam pomoże zaprowadzić pokój na całej ziemi, po jakiej stąpał człowiek.
Nagle nad lasem zagrzmiało.
-Rainman. – odezwał się głos. – Mówi do ciebie duch tego lasu. Nie łasica, lecz prawdziwy duch. Poświęcenie, jakiego dokonałeś, ratując Platona, to w wykonaniu ludzi prawdziwa rzadkość. Nikt nie poświęciłby twarzy, żeby ratować kogoś, kto żyje w dzikim lesie. W nagrodę przywracam ci twarz człowieka i proszę cię. Uratuj całą Ziemię, ewakuując z niej życie. Od tej chwili jesteś moim sprzymierzeńcem.
Rainman usłyszawszy te słowa, znowu stał się człowiekiem. Widząc to, Shippo rozpłakał się ze szczęścia.
-Rainman. – rzekł. – Aż mnie zatkało. Myślałem, że już zawsze będziesz latającym misiem.
-Słuchaj dalej, Rainman. – rzekł duch. – Ponieważ uratowałeś przyjaciół przed zmianą w ludzi, co nie było ich powołaniem, daje ci jeszcze jeden prezent. Słyszałem, że drużyna Raichu dokonuje przemian, używając wygenerowanych komputerowo ciał obdarzonych niezwykłą siłą. Owe ciała, imitujące prawdziwych wojowników wyglądem i siłą wy nazywacie cyberduszami.
-Zgadza się. – rzekł Rainman. – Cyberdusze to komputerowo wygenerowane postacie, które zmieniają użytkownika w supersilnego wojownika zdolnego zniszczyć wszystko, co stanie mu na drodze.
-I właśnie, dlatego cię wybrałem na godnego tej nagrody. – rzekł duch. – Otrzymujesz cyberduszę, która nie będzie cię zmieniać w latającego misia, ale będzie pomagać twoim cyberduszom przechodzić przez małe szczeliny. Pomoże to każdej z twoich cyberdusz, a szczególnie twojej ulubionej, znanej dobrze jako Inuyasha Cybersoul.
-Inuyasha Cybersoul? – zdziwił się Shippo. – Powiedz, Rainman. Czy twoja cyberdusza naprawdę nazywa się Inuyasha Cybersoul?
-Tak. – rzekł Rainman. – To właśnie ta jedna cyberdusza uczyniła mnie tak silnym, że widziałeś ile razy Inuyasha ze mną przegrał, kiedy walczył przeciwko mnie.
-Słuchaj mnie dalej, Rainman. – rzekł duch. – Każda twoja cyberdusza, którą wspomożesz tą, którą otrzymasz ode mnie, zmieni cię w latającego misia, ale tylko wtedy, kiedy twoja posiadana przez ciebie będzie aktywna.
I zaraz w ręku Rainmana pojawił się chip, który miał naklejkę przedstawiającego latającego misia.
-Dziękuję. – rzekł Rainman. – Postaram się wykorzystać ten dar w sytuacji, kiedy nie będę mieć innego wyjścia.
Po tej rozmowie z duchem lasu Rainman i Shippo przespali noc w grocie. Następnego dnia ruszyli do bazy, gdzie już na nich czekali…zniecierpliwieni koledzy Rainmana.
-Gdzie wyście byli tej nocy? – spytał Harold. – My musimy być w bazie po zachodzie słońca, a wy włóczycie się po grotach, tak?
-Daj spokój, Harold. – rzekł Rainman. – Nie wyobrażasz sobie nawet, jaką tej nocy mieliśmy przygodę.
-Właśnie, Harold. – odezwał się Shippo, gdy Rainman skończył mowę. – Jedna walka za złą leśną wróżką to i tak za dużo wrażeń jak na jedną noc.
Rainman spojrzał na niego przyjaznym gestem.
-Wiesz, Shippo? – rzekł. – Sam bym tego lepiej nie powiedział.
I razem zaśmiali się.
Szczery śmiech po nocy pełnej wrażeń i tak jest lepszy niż atak, który trzeba odeprzeć. Oczywiście było jeszcze wiele sytuacji, które były problemem, ale o tym powiem innym razem. W końcu nie wszystko na raz.

►Ciąg dalszy nastąpi

</TEKST>

1: 25/25, zakończone
2: 16/16, zakończone
3: 6/15, w toku
T: 47/56, w toku

Ta historia trzyma w napięciu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mateusz SSJ8
PostWysłany: Nie 11:14, 09 Wrz 2007 



Dołączył: 01 Sie 2007
Posty: 756
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: OZHAXALD


Część 3, rozdział 7. Platon jest ranny.

<TEKST>

Ostateczna walka o życie całej Ziemi trwa. Odwagi, Rainman. Żeby uratować życie wszystkich mieszkańców Ziemi, musisz sfinansować budowę promów do końca. W poprzednim rozdziale tej opowieści Różynka była zła jak osa, bo świat dowiedział się o latających misiach. Gdy jednak chciała zamienić Chwatka i Tycię w ludzi, Rainman przyjął urok na siebie. Zanim jednak całkiem zamienił się w latającego misia, zdołał uratować Platona przed śmiercią, którą Różynka chciała mu zadać. Za ten bohaterski czyn duch lasu przywrócił mu ludzką postać. Ale od wspomnień przejdźmy do historii, która tym razem nie dotyczyła pola walki.
To nie było lato i nie było ludzi w lesie. To była zima i Platon był na spacerze. Nagle zobaczył Rainmana i Shippo, którzy w zimowych kurtkach patrolowali las.
-Co? – spytał Platon. – Jak zwykle na patrol, co?
-Zgadza się. – rzekł Rainman. – Ktoś musi zimą pomagać. A poza tym zaszliśmy już zbyt daleko, żeby zawrócić. Musimy wynieść się z tej planety, zanim zjawi się ktoś gorszy, niż wściekła leśna wróżka.
-Właśnie. – rzekł Shippo. – Nie mamy więc czasu, żeby podziwiać uroki tego lasu. Albo promy będą gotowe na czas, albo znajdą się stracone dusze.
-Możecie się chyba pobawić, prawda? – spytał Platon. Ale nagle spotkało go nieszczęście. Poślizgnął się i upadł. Shippo zasłonił sobie oczy.
-Nawet Inuyasha nie miał tak paskudnego upadku, kiedy Kagome mówiła do niego „Rób miejsce”. – rzekł.
-Mówiłeś to, kiedy Chwatek się rozbił o zamarzniętą ziemię na Syberii. – rzekł Rainman.
-Au. – rzekł Platon próbując się podnieść. – Moje plecy.
-Co chcesz powiedzieć, Rainman? – spytał Shippo. – „Na czarnobylską elektrownię jądrową”?
-No, Shippo. – rzekł Rainman. – Widzę, że już wiesz, co zamierzam powiedzieć.
-No, cóż. – rzekł Shippo. – Zawsze, kiedy dzieje się coś złego, ty mówisz „na czarnobylską elektrownię jądrową”. A czy możesz teraz powiedzieć to, co chciałeś powiedzieć?
-Oczywiście. – odparł Rainman. – Na czarnobylską elektrownię jądrową. Platona boli kręgosłup.
-Może mi pomożecie, co? – spytał Platon.
-Jasne. – odpowiedział Rainman. – Po to tu jesteśmy.
I zaprowadzili go do groty. Tam Platon położył się do łóżka. Ale nawet tam nie opuszczał go ból pleców.
-Ale boli. – rozpaczał.
W bazie operacyjnej „Sunlight” wszyscy dowiedzieli się, że Platon miał wypadek. Postanowiono pomóc mu stanąć na nogi.
-Musimy tylko dopilnować, żeby Chytrzak się o tym nie dowiedział. – rzekł Harold. – Jeśli ta łasica zacznie kręcić się przy Platonie, możemy mieć kłopoty.
-Nie traćmy czasu. – rzekł Rainman. – Poza tym trzeba jeszcze wysłać nowe czołgi na śmietnik. Tajgi muszą zostać naprawione, więc Termity lepiej się tym zajmą.
-Dobra myśl. – rzekł Killer. – Lunar Corporation są co prawda naszym sojusznikiem, ale nie będą odpowiadać za nasze błędy.
Nagle do namiotu wszedł Shippo.
-Nie chcę wam przerywać narady. – rzekł. – Ale może byście się ruszyli, co? Chytrzak podsłuchał jak dwie wiewiórki z tego lasu rozprawiały ze sobą o wypadku Platona. I właśnie idzie do groty.
-Nie jest dobrze. – rzekł Rainman. – Nie dość, że Platon zaraz będzie miał kłopoty z Chytrzakiem, to jeszcze nasza reputacja może spaść poniżej zera.
-Rainman. – rzekł Shippo. – Mówiłeś, że niższej wartości niż zero nie ma, a tu mówisz „poniżej zera”. Dlaczego?
-No cóż, Shippo. – rzekł Rainman. – Nie słyszałeś nigdy o wartości bezwzględnej. Tam zero to zawsze najniższa liczba. Ale nie zawsze tak jest. Już przy liczbach całkowitych pojawiają się liczby z minusem. Nazywamy je liczbami ujemnymi. To one są mniejsze od zera. Ale liczby całkowite to tylko część zbioru liczb wymiernych. Są to ułamki. Obejmują one nie tylko liczby całkowite, ale też liczby takie jak ½, czy 0,35 albo 0,(3) czy 0,3(6). Zarówno dodatnie, jak i ujemne. Gdy będziemy w bezpiecznym miejscu, nauczę cię liczyć, używając wszystkich liczb, jakie istnieją.
I poszli. A Chytrzak już szedł do groty, żeby pomóc Platonowi tak, żeby zaszkodzić Rainmanowi i jego kolegom. Ale gdy zjawił się przy grocie, zaraz został przegnany. Nie poddał się jednak i użył podstępu. Narobił dymu i latające misie, myśląc, że to prawdziwy pożar, uciekły do tunelu, zabierając Platona. Alarm pożarowy został ogłoszony w bazie operacyjnej i zaraz przy grocie zjawiły się czołgi klasy Wołga. Były one zaopatrzone w sprzęt do gaszenia pożarów. Przy czołgach był oczywiście Rainman, który przybył ugasić ogień, a przy nim Shippo, który poza Rainmanem nie widział pięknego świata, ponieważ przywykł do towarzystwa Rainmana. Razem ugasili ogień i weszli do groty.
-Zdaje się, że Chytrzak próbował tu wejść. – rzekł Shippo. – Ale nie wpuścili go, więc zaprószył ogień, żeby utorować sobie drogę do Platona.
-Musimy działać szybko. – rzekł Rainman. –Jeśli znajdzie Platona przed nami, będzie robił Platonowi taki „masaż”, że to tylko pogorszy sytuację Platona i naszą.
-Ale którędy iść? – spytał Shippo. –Te tunele ciągną się bardzo długo.
-Proszę za mną. – rzekł Słodziak i poprowadził ich do kryjówki, gdzie Platon właśnie został znaleziony przez Chytrzaka.
-Teraz, gdy wreszcie cię znalazłem, mogę udzielić ci pomocy tak, jak chcę. – rzekł Chytrzak. – A wtedy wszyscy mieszkańcy lasu obrócą się przeciwko Rainmanowi i jego kolegom, oraz temu małemu…zaraz. Jak on miał na imię?
-Shippo. – odpowiedział Shippo.
-Dzięki. – rzekł Chytrzak. – Shippo.
Nagle oprzytomniał, bo poznał głos, który przemówił do niego.
-Co? – krzyknął z przerażenia. – Shippo?
I obejrzał się za siebie. Za nim stali Rainman i Shippo, którzy wcale nie chcieli z nim rozmawiać.
-Nie sam. – rzekł Shippo.
-Właśnie. – rzekł Rainman. – Bo tak się składa, że Shippo przyszedł tu ze mną.
-Nie obchodzi mnie, z kim on przyszedł, Rainman. – rzekł Chytrzak. – Bo jak postawię Platona na nogi, ty i twoi ludzie nie będziecie mieli tu czego szukać.
-Czy wszyscy łotrzy w tych czasach muszą gadać jak Inuyasha? – spytał Shippo. – Powoli denerwuje mnie słuchanie w kółko tego samego tekstu.
Chytrzak zaatakował Rainmana.
-Giń, Rainman! – krzyknął.
-Dostaniesz, co ci się należy. – rzekł Rainman, nie krzycząc. Przy tym jednym starciu walka się skończyła, bo Chytrzak padł nieprzytomny. Rainman obejrzał się na latające misie, które patrzyły jak grupa cieląt na malowane wrota.
-Hej. – rzekł Rainman. – Dlaczego każdy z was patrzy na mnie jak cielę na malowane wrota? Zabierzcie stąd Chytrzaka, zanim dojdzie do siebie.
I Chytrzak opuścił pomieszczenie, lecąc niesiony przez latające misie. A Rainman zaraz podszedł do Platona i położył mu rękę na plecach.
-Boli. – rzekł Platon.
-Bez obaw. – rzekł Rainman. – Naciskam bardzo lekko. Ból zaraz powinien ustąpić.
Minęła godzina i Platon wrócił do zdrowia. Zaraz zaczął na nowo cieszyć się zimą. Rainman i Shippo nie zwracali na to uwagi i dalej czuwali nad bezpieczeństwem projektu.
A Chytrzak?
Co do niego, to chyba nie cieszył się z tego, że znowu nie udało mu się zaszkodzić drużynie Raichu, a szczególnie Rainmanowi, który ten sukces zawdzięczał jednemu małemu demonowi, który uprzedził go o zamiarach Chytrzaka.
W bazie operacyjnej Rainman i Shippo cieszyli się, że ta historia z wypadkiem, który przytrafił się Platonowi, zakończyła się szczęśliwie.
-To był bardzo pracowity dzień, prawda, Rainman? – spytał Shippo.
-Tak, Shippo. – odpowiedział Rainman. – Masz rację. Pokrzyżowaliśmy plany Chytrzaka, przywróciliśmy Platona do zdrowia… Nawet Chwatek i Tycia nie zrobili tego wszystkiego w jeden dzień.
Słysząc to, Shippo się zaśmiał. Oczywiście, słyszący to Chwatek i Tycia nie zrozumieli tego od razu, ale gdy domyślili się, co Rainman chciał powiedzieć, zaraz zaczęli się śmiać.
Takie sceny, jak ta, nie zdarzają się często w literaturze, że o filmie już nie wspomnę. Ale tak, czy inaczej, do końca zimy nasi bohaterowie mieli spokój. Jedynym pytaniem, które nasuwa się cały czas na myśl, jako pozostające bez odpowiedzi, jest pytanie o to, czy Inuyasha kiedyś przeprosi Shippo za wszystkie nabite mu guzy.

►Ciąg dalszy nastąpi

</TEKST>

1: 25/25, zakończone
2: 16/16, zakończone
3: 7/15, w toku
T: 48/56, w toku

Kontuzje mogą się przytr5afić każdemu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mateusz SSJ8
PostWysłany: Nie 11:14, 09 Wrz 2007 



Dołączył: 01 Sie 2007
Posty: 756
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: OZHAXALD


Część 3, rozdział 7. Platon jest ranny.

<TEKST>

Ostateczna walka o życie całej Ziemi trwa. Odwagi, Rainman. Żeby uratować życie wszystkich mieszkańców Ziemi, musisz sfinansować budowę promów do końca. W poprzednim rozdziale tej opowieści Różynka była zła jak osa, bo świat dowiedział się o latających misiach. Gdy jednak chciała zamienić Chwatka i Tycię w ludzi, Rainman przyjął urok na siebie. Zanim jednak całkiem zamienił się w latającego misia, zdołał uratować Platona przed śmiercią, którą Różynka chciała mu zadać. Za ten bohaterski czyn duch lasu przywrócił mu ludzką postać. Ale od wspomnień przejdźmy do historii, która tym razem nie dotyczyła pola walki.
To nie było lato i nie było ludzi w lesie. To była zima i Platon był na spacerze. Nagle zobaczył Rainmana i Shippo, którzy w zimowych kurtkach patrolowali las.
-Co? – spytał Platon. – Jak zwykle na patrol, co?
-Zgadza się. – rzekł Rainman. – Ktoś musi zimą pomagać. A poza tym zaszliśmy już zbyt daleko, żeby zawrócić. Musimy wynieść się z tej planety, zanim zjawi się ktoś gorszy, niż wściekła leśna wróżka.
-Właśnie. – rzekł Shippo. – Nie mamy więc czasu, żeby podziwiać uroki tego lasu. Albo promy będą gotowe na czas, albo znajdą się stracone dusze.
-Możecie się chyba pobawić, prawda? – spytał Platon. Ale nagle spotkało go nieszczęście. Poślizgnął się i upadł. Shippo zasłonił sobie oczy.
-Nawet Inuyasha nie miał tak paskudnego upadku, kiedy Kagome mówiła do niego „Rób miejsce”. – rzekł.
-Mówiłeś to, kiedy Chwatek się rozbił o zamarzniętą ziemię na Syberii. – rzekł Rainman.
-Au. – rzekł Platon próbując się podnieść. – Moje plecy.
-Co chcesz powiedzieć, Rainman? – spytał Shippo. – „Na czarnobylską elektrownię jądrową”?
-No, Shippo. – rzekł Rainman. – Widzę, że już wiesz, co zamierzam powiedzieć.
-No, cóż. – rzekł Shippo. – Zawsze, kiedy dzieje się coś złego, ty mówisz „na czarnobylską elektrownię jądrową”. A czy możesz teraz powiedzieć to, co chciałeś powiedzieć?
-Oczywiście. – odparł Rainman. – Na czarnobylską elektrownię jądrową. Platona boli kręgosłup.
-Może mi pomożecie, co? – spytał Platon.
-Jasne. – odpowiedział Rainman. – Po to tu jesteśmy.
I zaprowadzili go do groty. Tam Platon położył się do łóżka. Ale nawet tam nie opuszczał go ból pleców.
-Ale boli. – rozpaczał.
W bazie operacyjnej „Sunlight” wszyscy dowiedzieli się, że Platon miał wypadek. Postanowiono pomóc mu stanąć na nogi.
-Musimy tylko dopilnować, żeby Chytrzak się o tym nie dowiedział. – rzekł Harold. – Jeśli ta łasica zacznie kręcić się przy Platonie, możemy mieć kłopoty.
-Nie traćmy czasu. – rzekł Rainman. – Poza tym trzeba jeszcze wysłać nowe czołgi na śmietnik. Tajgi muszą zostać naprawione, więc Termity lepiej się tym zajmą.
-Dobra myśl. – rzekł Killer. – Lunar Corporation są co prawda naszym sojusznikiem, ale nie będą odpowiadać za nasze błędy.
Nagle do namiotu wszedł Shippo.
-Nie chcę wam przerywać narady. – rzekł. – Ale może byście się ruszyli, co? Chytrzak podsłuchał jak dwie wiewiórki z tego lasu rozprawiały ze sobą o wypadku Platona. I właśnie idzie do groty.
-Nie jest dobrze. – rzekł Rainman. – Nie dość, że Platon zaraz będzie miał kłopoty z Chytrzakiem, to jeszcze nasza reputacja może spaść poniżej zera.
-Rainman. – rzekł Shippo. – Mówiłeś, że niższej wartości niż zero nie ma, a tu mówisz „poniżej zera”. Dlaczego?
-No cóż, Shippo. – rzekł Rainman. – Nie słyszałeś nigdy o wartości bezwzględnej. Tam zero to zawsze najniższa liczba. Ale nie zawsze tak jest. Już przy liczbach całkowitych pojawiają się liczby z minusem. Nazywamy je liczbami ujemnymi. To one są mniejsze od zera. Ale liczby całkowite to tylko część zbioru liczb wymiernych. Są to ułamki. Obejmują one nie tylko liczby całkowite, ale też liczby takie jak ½, czy 0,35 albo 0,(3) czy 0,3(6). Zarówno dodatnie, jak i ujemne. Gdy będziemy w bezpiecznym miejscu, nauczę cię liczyć, używając wszystkich liczb, jakie istnieją.
I poszli. A Chytrzak już szedł do groty, żeby pomóc Platonowi tak, żeby zaszkodzić Rainmanowi i jego kolegom. Ale gdy zjawił się przy grocie, zaraz został przegnany. Nie poddał się jednak i użył podstępu. Narobił dymu i latające misie, myśląc, że to prawdziwy pożar, uciekły do tunelu, zabierając Platona. Alarm pożarowy został ogłoszony w bazie operacyjnej i zaraz przy grocie zjawiły się czołgi klasy Wołga. Były one zaopatrzone w sprzęt do gaszenia pożarów. Przy czołgach był oczywiście Rainman, który przybył ugasić ogień, a przy nim Shippo, który poza Rainmanem nie widział pięknego świata, ponieważ przywykł do towarzystwa Rainmana. Razem ugasili ogień i weszli do groty.
-Zdaje się, że Chytrzak próbował tu wejść. – rzekł Shippo. – Ale nie wpuścili go, więc zaprószył ogień, żeby utorować sobie drogę do Platona.
-Musimy działać szybko. – rzekł Rainman. –Jeśli znajdzie Platona przed nami, będzie robił Platonowi taki „masaż”, że to tylko pogorszy sytuację Platona i naszą.
-Ale którędy iść? – spytał Shippo. –Te tunele ciągną się bardzo długo.
-Proszę za mną. – rzekł Słodziak i poprowadził ich do kryjówki, gdzie Platon właśnie został znaleziony przez Chytrzaka.
-Teraz, gdy wreszcie cię znalazłem, mogę udzielić ci pomocy tak, jak chcę. – rzekł Chytrzak. – A wtedy wszyscy mieszkańcy lasu obrócą się przeciwko Rainmanowi i jego kolegom, oraz temu małemu…zaraz. Jak on miał na imię?
-Shippo. – odpowiedział Shippo.
-Dzięki. – rzekł Chytrzak. – Shippo.
Nagle oprzytomniał, bo poznał głos, który przemówił do niego.
-Co? – krzyknął z przerażenia. – Shippo?
I obejrzał się za siebie. Za nim stali Rainman i Shippo, którzy wcale nie chcieli z nim rozmawiać.
-Nie sam. – rzekł Shippo.
-Właśnie. – rzekł Rainman. – Bo tak się składa, że Shippo przyszedł tu ze mną.
-Nie obchodzi mnie, z kim on przyszedł, Rainman. – rzekł Chytrzak. – Bo jak postawię Platona na nogi, ty i twoi ludzie nie będziecie mieli tu czego szukać.
-Czy wszyscy łotrzy w tych czasach muszą gadać jak Inuyasha? – spytał Shippo. – Powoli denerwuje mnie słuchanie w kółko tego samego tekstu.
Chytrzak zaatakował Rainmana.
-Giń, Rainman! – krzyknął.
-Dostaniesz, co ci się należy. – rzekł Rainman, nie krzycząc. Przy tym jednym starciu walka się skończyła, bo Chytrzak padł nieprzytomny. Rainman obejrzał się na latające misie, które patrzyły jak grupa cieląt na malowane wrota.
-Hej. – rzekł Rainman. – Dlaczego każdy z was patrzy na mnie jak cielę na malowane wrota? Zabierzcie stąd Chytrzaka, zanim dojdzie do siebie.
I Chytrzak opuścił pomieszczenie, lecąc niesiony przez latające misie. A Rainman zaraz podszedł do Platona i położył mu rękę na plecach.
-Boli. – rzekł Platon.
-Bez obaw. – rzekł Rainman. – Naciskam bardzo lekko. Ból zaraz powinien ustąpić.
Minęła godzina i Platon wrócił do zdrowia. Zaraz zaczął na nowo cieszyć się zimą. Rainman i Shippo nie zwracali na to uwagi i dalej czuwali nad bezpieczeństwem projektu.
A Chytrzak?
Co do niego, to chyba nie cieszył się z tego, że znowu nie udało mu się zaszkodzić drużynie Raichu, a szczególnie Rainmanowi, który ten sukces zawdzięczał jednemu małemu demonowi, który uprzedził go o zamiarach Chytrzaka.
W bazie operacyjnej Rainman i Shippo cieszyli się, że ta historia z wypadkiem, który przytrafił się Platonowi, zakończyła się szczęśliwie.
-To był bardzo pracowity dzień, prawda, Rainman? – spytał Shippo.
-Tak, Shippo. – odpowiedział Rainman. – Masz rację. Pokrzyżowaliśmy plany Chytrzaka, przywróciliśmy Platona do zdrowia… Nawet Chwatek i Tycia nie zrobili tego wszystkiego w jeden dzień.
Słysząc to, Shippo się zaśmiał. Oczywiście, słyszący to Chwatek i Tycia nie zrozumieli tego od razu, ale gdy domyślili się, co Rainman chciał powiedzieć, zaraz zaczęli się śmiać.
Takie sceny, jak ta, nie zdarzają się często w literaturze, że o filmie już nie wspomnę. Ale tak, czy inaczej, do końca zimy nasi bohaterowie mieli spokój. Jedynym pytaniem, które nasuwa się cały czas na myśl, jako pozostające bez odpowiedzi, jest pytanie o to, czy Inuyasha kiedyś przeprosi Shippo za wszystkie nabite mu guzy.

►Ciąg dalszy nastąpi

</TEKST>

1: 25/25, zakończone
2: 16/16, zakończone
3: 7/15, w toku
T: 48/56, w toku

Kontuzje mogą się przytrafić każdemu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mateusz SSJ8
PostWysłany: Pon 9:22, 10 Wrz 2007 



Dołączył: 01 Sie 2007
Posty: 756
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: OZHAXALD


Część 3 rozdział 8. Rzeka w opałach.

<TEKST>

W lesie zamieszkiwanym przez latające misie trwa ostateczna walka o ratowanie tego, co żyje na Ziemi. Aby uratować wszystko, co żyje na Ziemi, Rainman i spółka muszą sfinansować do końca prace nad promami. Z pomocą takich przyjaciół jak Chwatek, Tycia i Shippo misja powinna szybko zakończyć się sukcesem.
W poprzednim rozdziale Platon miał wypadek i Chytrzak omal nie przysporzył mu cierpień. Wszyscy, którzy o tym czytali, wiedzą, że pobity przez Rainmana Chytrzak musiał zawrócić. Platon dzięki pomocy Rainmana, który znał się na masażach lepiej niż Chytrzak, znowu mógł stać na nogach. Ta historia tym razem odnosi się do ratowania rzeki.

Tego dnia Rainman i Chwatek spacerowali po lesie, rozmawiając o takich sobie sprawach, jak Senator Mieszczuch i jego reaktor jądrowy, czy Chytrzak zwany prze samego siebie potworem z lasu. Oprócz nich był tam jeszcze Shippo, który mierzył temperaturę wody.
-Cieszy mnie, ze dzisiaj niedziela. – rzekł Chwatek. – Przynajmniej pobawimy się.
-Zapomnij. – rzekł Shippo. – Rainman i ja nie kąpaliśmy się od tygodnia.
Chwatek powąchał Rainmana i zatkał nos. Potem powąchał Shippo i też zatkał nos.
-Masz rację. – rzekł Chwatek. – Od tego wysiłku, który podejmujecie, żeby chronić promy, strasznie śmierdzicie. Ale Rainman śmierdzi bardziej od ciebie.
-Chronić promy jest bardzo ciężko. – rzekł Rainman. – Ale umyć się jest bardzo ciężko, kiedy musisz kierować bazą operacyjną położoną w parku narodowym, gdzie jest rzeka, z której piją wszystkie zwierzęta znajdujące się na liście mieszkańców parku narodowego, łącznie z przybyszami.
Nagle zobaczyli, że rzeką płynie tankowiec, na którym widocznie była awaria.
-Zdaje się, że obowiązki wzywają. – stwierdził Shippo.
-To jeszcze nic, Shippo. – rzekł Rainman, wskazując palcem na leżącego na piasku delfina. – Widzisz tego delfina? Zdaje mi się, że zalała go ropa z tego tankowca. Musisz podtrzymać go przy życiu, dopóki nie zjawi się przy nim straż przybrzeżna. Chwatek. Przypilnuj, żeby Shippo nie oddalił się stąd bez mojej opieki. Zastąpisz mnie przy nim.
-Ja? – spytał Chwatek. – Dlaczego ja? Nie dosyć mnie już ludzie widzieli?
-Słuchaj. – rzekł Rainman. – Nikt poza nami nie wie, że Shippo urodził się z lisią kitą. Nie życzę mu przez to kłopotów. Zostałbym przy nim, ale muszę dopłynąć tym tankowcem do portu, żeby Chytrzak nie przejął steru.
Tycia podsłuchała wszystko. Zaraz podleciała do Rainmana.
-Chwatek zacznie zmywać ropę z tego delfina sam, a ja polecę po pomoc. – zaproponowała. – Gdy wrócę, razem będziemy podtrzymywać delfina przy życiu. W ten sposób mamy większe szanse na to, że uratujemy go, a Shippo nie będzie miał kłopotów z ludźmi, którzy będą chcieli mu obciąć ogon.
-Dobry pomysł. – rzekł Rainman. – Ale nie uciekajcie od ludzi, tylko bądźcie przy nich.
-Mamy im pokazać, że jesteśmy latającymi misiami? – przeraził się Chwatek. – Platon tym razem nie będzie chciał cię słuchać, jeśli ktoś się o nas dowie.
-Jeśli ludzie was zobaczą, rzeczywiście dowiedzą się o latających misiach. – rzekł Rainman. – Ale nie, jeśli nie zobaczą, że macie skrzydła.
-Rozumiem. – rzekła Tycia. – Ludzie wierzą w to, co widzą bądź słyszą. Jak nie zobaczą, że umiemy latać, latające misie pozostaną dla nich tajemnicą, więc nawet jeśli nas zobaczą, nie dowiedzą się o latających misiach, jeśli nie zobaczą, że umiemy latać.
-Mówiłem wam. – rzekł Shippo. – Rainman jest mądrzejszy, niż Inuyasha.
-Szkoda, że o Chytrzaku nie możesz tego powiedzieć. – rzekł Rainman. – Wiem, bo ja też nie mogę. Chodź. Pomożesz mi na pokładzie tankowca.
I poszli na pokład tankowca, używając Wołgi J, który potrafił swoim działem jonowym wyłączyć z bitwy każdą wrogą maszynę, nie niszcząc jej. Gdy tylko czołg tam dopłynął, zaraz weszli na pokład tankowca, a tam okazało się, że się … spóźnili. Chytrzak już był na pokładzie.
-Chytrzak. – krzyknął Rainman.
-Czego chcesz, Rainman? – spytał Chytrzak.
-Jesteś bardzo zły i głupi, myśląc, że mnie dziś pokonasz, zabieraj swe śmierdzące buty z tego statku. – zaśpiewał Rainman.
Shippo zaśmiał się.
-Wiesz, Rainman? – rzekł. – Chyba wiem, co to była za piosenka, którą tak przerobiłeś.
-A wiedz sobie, jeśli ci to potrzebne, Shippo. – rzekł Chytrzak. – Bo jak Rainman zgnije na tym statku, to ty będziesz następny. Tak kończy każdy, kto zadrze ze mną, Chytrzakiem, potworem z lasu.
-Daj sobie spokój z tą gadką. – rzekł Shippo. – Mówiłem przecież, że trochę mnie to denerwuje, kiedy czarny charakter zaczyna gadać jak Inuyasha.
Chytrzak złapał za rurę i rzucił się na Shippo.
-Nie porównuj mnie z Inuyashą! – krzyknął. Ale gdy już miał go uderzyć, zapalił się. Zaraz zaczął się tarzać. A dlaczego Chytrzak się zapalił? Otóż, Shippo użył swojego uroku zapalającego.
-To mój czar zapalający. – rzekł Shippo. – Nazywa się „kolorowy ogień”. Nie jest może jak normalny ogień, ale parzy jak normalny. To pierwszy raz, kiedy użyłem go tutaj. Ale na pewno nie pierwszy w moim życiu.
-Shippo. – rzekł Chytrzak. – Jeśli to naprawdę nie jest pierwszy raz w twoim życiu, kiedy rzuciłeś czar podpalający, powiedz mi, kiedy rzuciłeś ten czar po raz pierwszy.
-To było zanim spotkałem Inuyashę. – odpowiedział Shippo. – Z resztą nigdy nie zobaczysz, jak ten świat wyglądał, kiedy to zrobiłem.
-Dlaczego? – spytał Chytrzak. – Ten świat jest już zniszczony?
-Nie. – odpowiedział Shippo. – Tylko Kagome i Inuyasha mogą przechodzić przez dziurę w czasoprzestrzeni, która łączy mój stary dom z tym czasem. Ja dostałem się tutaj, ponieważ miałem dość tego, że Inuyasha ciągle się na mnie wyżywa. Po tym jak wrzucił mnie do studni, zażyczyłem sobie znaleźć sobie dom tam, gdzie Kagome miała swój dom. Nie wiem, co dalej, ale jakimś cudem znalazłem się tutaj. Dziura w czasoprzestrzeni, o której wspomniałem, jest przy prawdziwym domu, w którym mieszka Kagome. Nie wiesz nawet, gdzie, ponieważ tunel, przez który można przejść z tego czasu do mojego i na odwrót, znajduje się w starej studni, która jest w szopie przy jej domu.
-Ładna historia, Shippo. – rzekł Chytrzak. – Szkoda, że nikt już tego nie usłyszy.
-A tego, co teraz tobie powiem, latające misie nie usłyszą, bo jeszcze nie są gotowe, żeby usłyszeć tą prawdę. – orzekł Shippo. – Otóż poza mną tylko Rainman wie o tym, że ja… jestem… demonem.
-Powtórz to. – rzekł Chytrzak, u którego słowa wypowiedziane przez Shippo odbiły się echem w uszach.
-Jestem demonem. – powtórzył Shippo.
Chytrzak zaśmiał się.
-Nie rób ze mnie idioty, Shippo. – rzekł. – Na pewno jesteś jednym z mutantów genetycznych.
-Shippo to mutant? – rzekł Rainman z powagą w głosie. – No dobra. Shippo nie jest demonem, tylko pomyłką genetyczną szalonego naukowca. Ale jeśli tak, to jak to odnosi się do Inuyashy, który tylko w noc nowiu wygląda jak zwykły człowiek?
-No właśnie. – rzekł Shippo. – Może ja naprawdę jestem demonem. Jeśli Inuyasha zmienia się w człowieka za każdym razem, kiedy wypada noc nowiu, to jak udowodnisz, że on nie jest demonem, tylko pomyłką genetyczną szalonego naukowca, jak mnie nazwałeś, kiedy powiedziałem, że jestem demonem?
-Co?!!!! – krzyknął Chytrzak, kiedy nie mógł znaleźć argumentu, żeby zaprzeczyć temu, że Shippo jest demonem. – Shippo jest demonem?!!!
-O obecnych tutaj poza mną tylko Rainman o tym wiedział. – rzekł Shippo.
Przerażony tą sytuacją Chytrzak uciekł z krzykiem, wskakując do wody zanieczyszczonej ropą. A Rainman i Shippo popłynęli tankowcem do portu, gdzie opuścili statek w suchym doku, gdzie pracownicy stoczni od razu podjęli naprawę. W drodze powrotnej zawiadomili straż przybrzeżną, że z tankowca wyciekła ropa.
Ratownicy zaraz pojawili się w lesie, gdzie pomogli latającym misiom uratować delfina przed śmiercią.
Tej nocy Chwatek i Tycia oglądali telewizję w bazie operacyjnej. Widzieli w wiadomościach nawet to, jak ratowali delfina.
-I co? – spytał Platon, który trafił do bazy, ponieważ teren wokół bazy nie był zaminowany. – Podoba wam się to, że jeszcze więcej ludzi wie o latających misiach?
-Daj spokój z tą gadką i słuchaj uważnie. – rzekł Shippo.
-Dzisiaj w parku narodowym był wypadek. – rzekł człowiek, który komentował wszystko. – Jeden z delfinów został zalany ropą. Nasze służby ratunkowe przybyły na miejsce i pomagały grupie niedźwiadków uratować delfina od niechybnej śmierci.
-„Niedźwiadków”? – zirytował się Platon. – Co ten człowiek sobie wyobraża?
Chwatek uśmiechnął się.
-Pozwól, ze to wyjaśnię, Platonie. – rzekł. – Rainman powiedział nam, że jeśli ludzie zobaczą latające misie, nie poznają ich, dopóki nie polecą, ponieważ ludzie oceniają każdego po tym, jak wygląda. Ludzie, którzy nas widzieli, nie widzieli, że umiemy latać i dlatego powiedzieli o nas jak o niedźwiadkach.
-Zgadza się. – rzekł Shippo.
Dzięki sprytowi Rainmana, który wiedział o ludziach więcej niż Platon, latające misie nadal dla ludzi zamieszkujących Kanadę są owiane tajemnicą, którą poza członkami drużyny Raichu, Dawidem i Leną zna tylko Shippo. Czy jednak nikt nie dowie się o latających misiach wcześniej niż po lądowaniu na Marsie? Dobre pytanie. Świat jest pełen tajemnic.

►Ciąg dalszy nastąpi

</TEKST>

1: 25/25, zakończone
2: 16/16, zakończone
3: 8/15, w toku
T: 49/56, w toku


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mateusz SSJ8
PostWysłany: Wto 9:06, 11 Wrz 2007 



Dołączył: 01 Sie 2007
Posty: 756
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: OZHAXALD


Część 3, rozdział 9. Baterie słoneczne.

<TEKST>

W lesie zamieszkiwanym przez latające misie trwa ostateczna walka o życie mieszkańców Ziemi. Żeby uratować ludzi, rośliny i zwierzęta, Rainman i spółka muszą dokończyć finansowanie promów, które są budowane na Księżycu. Z pomocą takich przyjaciół, jak Chwatek, Tycia i Shippo powinno się udać, mimo, że czasu nie zostało już dużo.
Chytrzak czyni wszystko, żeby wyrzucić Rainmana i jego kumpli z lasu za to, że oni odebrali mu szacunek [którym i tak nie mógł się pochwalić z powodu własnej głupoty]. Rainman i spółka są już prawie u końca misji, która zdaniem wielu wydałaby się niemożliwa do wykonania. Tym razem jednak Chytrzak postanowił w inny sposób wyrzucić Rainmana z lasu. Jak? Posłuchajcie.

Wszystko zaczęło się na śmietniku, gdzie śmieci nadal znikały. Rainman, Chwatek i Shippo przechadzali się tam, szukając sposobu, żeby historia z reaktorem jądrowym nie powtórzyła się po raz kolejny.[Kto przeczytał do końca rozdział 3, wie, o co mi się rozchodzi.]
-Co zrobimy? – spytał Shippo. – Chwatek ma dość do czynienia z materiałami radioaktywnymi, a Senator Mieszczuch pewnie znowu myśli o tym, jak postawić tu reaktor jądrowy, bo namierzył bazę w parku narodowym.
-Musi być jakiś sposób, żeby go przypilnować. – rzekł Chwatek. – Nie wiadomo, czy ten jego reaktor jądrowy jest bezpieczniejszy, niż ten, który w wyniku awarii na terenie czarnobylskiej elektrowni jądrowej posypał pyłem radioaktywnym ogromną część Europy, że Rainman o Polsce już nie wspomniał.
-Istotnie. – rzekł Rainman. – Z elektrowniami jądrowymi Rosja, co prawda, ma drobne niedociągnięcia, ale to też państwo dysponujące bronią jądrową i nie możemy igrać z nimi.
-Rainman. – rzekł Shippo. – Co ty piszesz na tej kartce? Nie znam takich znaków pisma. Uczyłeś mnie czytać tylko polskie napisy, a tych nie.
Rainman uśmiechnął się do niego.
-Nie martw się, Shippo. – rzekł Rainman. – Te litery to tylko szyfr Raichu. Jeśli umiesz czytać rosyjskie litery alfabetu, odczytasz ten tekst bez trudu. Znałeś tylko japoński alfabet, kiedy tu przybyłeś w moim towarzystwie. Gdy kupowaliśmy Platonowi nowe okulary, nauczyłem cię czytać po polsku i rozumieć polskie teksty. Więc kiedy będziemy już bezpieczni tam, we wszechświecie, nauczę cię czytać rosyjskie litery, a to pozwoli ci zrozumieć szyfr Raichu. Tekst szyfru jest polski.
-Tekst szyfru jest polski? – zdziwił się Shippo. – To dlaczego piszesz to rosyjskimi literami?
-No cóż. – odpowiedział Rainman. – Od kiedy istnieje drużyna Raichu, istnieje też „Grupa R”. Jest to utworzona przez Raichu liga piłki nożnej, która rządzi się innymi zasadami punktowania meczy, niż przyjęła to FIFA. Podczas, gdy u mich zwycięstwo daje 3 pkt, remis 1, a przegrana 0, u nas zwycięstwo daje 2 pkt, remis 1, a przegrana 0. W „Grupie R” dzieje się tak dlatego, że zastosowaliśmy gry hazardowe jako źródło takiego rozwiązania, które nazwaliśmy „regułą hazardu”. Polega ona na tym, że zawodnicy w każdej walce ryzykują 1 pkt. Zwycięzca walki zwiększa swoje konto o 1 pkt względem wszystkiego, co miał, zanim walka się zaczęła, a przegrany traci 1 pkt względem wszystkiego, co miał przed walką. W przypadku remisu ich konta się nie zmieniają. Poza drużyną Raichu, ten szyfr znają tylko osoby zaufane członkom „Grupy R”. Ponieważ szyfr jest po polsku, Polak niepowołany mógłby to łatwo odczytać nie zaadresowaną do niego wiadomość, w związku z tym wiadomość musi być napisana literami rosyjskimi, żeby nie mógł jej odczytać. To działa, ponieważ Polak szuka w słowniku rosyjsko-polskim i nie potrafi znaleźć sensu wiadomości, bo to litery trzeba przetłumaczyć na polski, a nie słowa.
Nagle zjawił się Lunar Syrena.
-Tu pełno bojówek. – rzekł Rainman. – Musisz trzymać się z daleka, bo nie jesteś czołgiem bojowym.
-Wiem. – odparł Lunar. – Ale Chytrzak atakuje baterie słoneczne przy jednej z twoich elektrowni.
-Chodźmy. – rzekł Rainman. – Nie traćmy czasu.
-Dlaczego? – spytał Chwatek.
-To proste. – odpowiedział Shippo. – Chytrzak atakuje jedną z baterii słonecznych należących do Rainmana i jego kolegów. Rainman absolutnie nie ma prawa stracić nawet jednej baterii słonecznej. W przeciwnym wypadku prace nad promami nie zostaną dokończone na czas, a wtedy wojna.
-Masz rację, Shippo. – rzekł Rainman. – Idziesz ze mną. Pomóż mi powstrzymać trwający właśnie atak na baterie słoneczne. Chodzi tu o życie nas wszystkich. Nie tylko mnie i ciebie, ale też o inne formy życia.
-Rainman. – rzekł Chwatek. – Oszalałeś? Przecież Shippo nigdy jeszcze nie walczył wręcz.
Rainman uśmiechnął się.
-Tak się składa, że on i ja biliśmy się pod pokładem, kiedy pływaliśmy po siedmiu morzach. – rzekł. – Dzięki temu nie jest co prawda dosyć silny, żeby zabić złego demona, ale jego siła to i tak dosyć dużo, żeby utrzeć nosa Chytrzakowi.
I zaraz pobiegli na polanę, gdzie stały baterie słoneczne, które były już poważnie pobite przez Chytrzaka, który walił je łomem.
-Chytrzak. – rzekł Rainman.
-Czego znowu chcesz? – spytał Chytrzak.
-Ty to jesteś całkiem ślepy, nie wiesz, że tu stracisz życie, więc nie próbuj mi przeszkadzać, tylko mi pomagaj. – zaśpiewał Rainman. Usłyszawszy to, Shippo zaczął się śmiać.
-Rainman. – zirytował się Chytrzak. – Skończ z tym ciągłym przerabianiem piosenki „Morskie opowieści” i zaśpiewaj ją tak, jak naprawdę leci.
Shippo przestał się śmiać, ponieważ nie życzył sobie ataku czkawki, a miał właśnie zamiar zabrać głos.
-Dlaczego? – spytał. – Mnie się to nawet podoba. Na Titanic’u zawsze miałem chorobę morską, kiedy kołysało.
-Co? – zaśmiał się Chytrzak. – Dostałeś ataku choroby morskiej?
Ale gdy tylko się śmiał, mówiąc, zaraz dostał ataku czkawki.
-Co mi się stało „ep”? – spytał.
-Rainman ostrzegał mnie kiedyś przed tym. – odpowiedział Shippo. – Ponieważ śmiałeś się ze mnie i jednocześnie mówiłeś, dostałeś ataku czkawki. Bez obaw. Choroba nie trzyma w łóżku w nieskończoność.
Chytrzak uciekł, a nasi bohaterowie poszli do bazy, gdzie Rainman i Shippo mieli się położyć spać, ponieważ zapadł wieczór.
-Wiecie? – rzekł Chwatek. – To był najpiękniejszy dzień, jaki w życiu spędziłem w towarzystwie człowieka i lisa, którzy zostali z przyjaciółmi.
-Tyle, że ja nie do końca jestem lisem. – rzekł Shippo.
-Dlaczego? – spytał Chwatek.
-Nie jesteś gotów, żeby o tym słyszeć. – odpowiedział Shippo. – Ale pewnego dnia przyjdzie czas, że ci powiem, kim jestem naprawdę. A tymczasem lepiej, żebyś nie wiedział, prawda, Rainman?
-Wiem, co masz na myśli, Shippo. – orzekł Rainman i zaśmiali się.
No cóż. Chwatek nie dowiedział się, kim Shippo jest naprawdę. Nawet jego przyjaciele o tym nie usłyszą. Ale kto wie? Może kiedyś Shippo powie wszystkim, kim jest naprawdę. A do tego czasu Nie będę poruszał tematu tajemnicy, która jest taka, że Shippo, jak wiecie, jest demonem. Ale bez względu na to jak straszna jest ta prawda, Rainman na pewno się nie przestraszy, kiedy to usłyszy. Dlaczego? Bo skoro Rainman wie, że Shippo jest demonem i nie ucieka od niego, to nie ma powodu, żeby i inni uciekali, gdzie pieprz rośnie. Ale na tym kończę już ten rozdział opowieści. Nie zapomnijcie o przeczytaniu następnego.
No to na razie. Cześć.
A co do tego, kiedy Shippo powie, że jest demonem, To radziłbym wam poczekać, czytając dalej tę książkę.

►Ciąg dalszy nastąpi

</TEKST>

1: 25/25, zakończone
2: 16/16, zakończone
3: 9/15, w toku
T: 50/56, w toku


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mateusz SSJ8
PostWysłany: Śro 8:15, 12 Wrz 2007 



Dołączył: 01 Sie 2007
Posty: 756
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: OZHAXALD


Część 3, rozdział 10. Wyrąb.

<TEKST>

W lesie zamieszkiwanym przez latające misie trwa walka o życie mieszkańców całej Ziemi. Żeby uratować ludzi, rośliby i zwierzęta, Rainman i spółka muszą dokończyć finansowanie promów, które są budowane na Księżycu. Mają na to bardzo mało czasu, ale z pomocą takich przyjaciół jak Chwatek, Tycia i Shippo, powinno im się udać.
W poprzednim rozdziale Chytrzak znowu próbował wyrzucić Rainmana i jego kolegów z lasu poprzez zniszczenie baterii słonecznych. Do tego by doszło, gdyby nie Lunar Syrena, który powiadomił o tym Rainmana. Chytrzak przegrał, ale za to, co zrobił, Rainman być może nie zechce go ratować. Po co bowiem szaleniec, który dąży do zniszczenia jedynej drogi ucieczki, z której wszyscy mogą skorzystać?

Tego dnia w lesie znowu pojawił się Senator Mieszczuch. Nie chciał on jednak stawiać reaktora jądrowego, tylko wykarczować las, żeby ujawnić bazę.
-Wszystko gotowe do wyrębu? – spytał jednego bobra.
-Tak. – odpowiedział bóbr. – Ale po co mamy wyciąć ten las?
-To proste. – odparł Senator. – Ja wiem, że grupa cudzoziemców zbudowała tu bazę. Nikt mi nie wierzy, bo nikt nie wpadłby na taki pomysł. Jeśli wytniemy ten las, zdemaskujemy ich bazę.
Akurat pracom przyglądał się Shippo, który obserwował wszystko z ukrycia.
-Nie jest dobrze. – pomyślał. – Jeśli ktokolwiek z naszych wrogów zobaczy bazę, nici z finansowania prac nad promami. Muszę zawiadomić Rainmana.
I pobiegł. Ale Chytrzak widział go i wystrzelił strzałę w Senatora, który postanowił odczytać kartkę, która była na strzale.
-Uważaj. – przeczytał. – Shippo tu był i poszedł do Rainmana powiedzieć mu o wszystkim. Szukaj chłopca z lisią kitą i nie pozwól mu dojść do Rainmana.
Przerażony tym Senator wezwał do siebie bobra, który właśnie gryzł pień drzewa.
-O co chodzi? – spytał bóbr.
-Mieliśmy w obozie szpiega. – rzekł Senator. – Szukaj chłopca z lisią kitą, który ma na imię Shippo i nie pozwól mu spotkać Rainmana. Możemy mieć kłopoty, jeśli ten Rainman to ten sam, który mnie pobił.
Bóbr poszedł, zostawiając ludzi przy pracy.
A Shippo biegł przez las i już był blisko bazy, gdy nagle zatrzymał go… Platon.
-Dokąd się tak śpieszysz? – spytał.
-Do Rainmana. – odpowiedział Shippo. – Mam dla niego straszne wieści.
-Jak straszne to są wieści? – spytał Platon. – Mów, Shippo.
-No, więc. – rzekł Shippo. – Pamiętasz Senatora Mieszczucha, który próbował postawić tu reaktor jądrowy? On wrócił. Właśnie wycina las, żeby pokazać światu bazę, którą Rainman tu postawił. Jeśli ktokolwiek ją zobaczy, promy nie będą gotowe i zamiast dotrzeć cało do bezpiecznego zakątka we wszechświecie, zostaniemy w kawałkach rozrzuceni po całej galaktyce.
-Straszne. – orzekł Platon. – Przepraszam, że cię zatrzymałem, Shippo. Biegnij do Rainmana i powiedz mu o tym. Ja pomogę mu odeprzeć atak Senatora, jak tylko będę umiał.
Lecz ten tekst usłyszał jeden bóbr, który znalazł się w złym miejscu w złym czasie.
-Co? – zdziwił się. – Ten Shippo nie wygląda jak chłopiec. Ale pachnie jak chłop. Coś tu jest nie tak. Może on spał z Rainmanem tak często, że przesiąkł zapachem chłopa. A może on nie jest dziewczyną. Lepiej będę go obserwować.
To, że bóbr wziął Shippo za dziewczynę, nie było bezpodstawne. Świadczyło o tym to, że Shippo miał włosy związane w kok, co u chłopców żyjących w tym samym czasie, co Senator Mieszczuch, nie było normalne. Poza tym bóbr nie wiedział, że Shippo naprawdę jest chłopcem.
Przenieśmy się jednak z powrotem do mojej opowieści. Shippo doszedł do Rainmana, który właśnie brał prysznic pod wodospadem.
-Zimna woda zdrowia doda. – rzekł.
-Rainman! – krzyknął Shippo. – Cieszę się, że cię znalazłem.
-Nie podchodź. – rzekł Rainman delikatnym głosem. – Jestem goły.
-To nie będę podchodził, tylko krzyczał. – rzekł Shippo, który pamiętał jak Rainman zabronił mu patrzeć na gołych ludzi. – Pamiętasz człowieka, którego kiedyś stąd wybiłeś za horyzont?
-Właśnie. – odparł Rainman. – Pamiętam. Pokazałem mu przecież, że tu nie wolno budować reaktorów jądrowych. Czemu pytasz?
-No, cóż! – krzyknął Shippo, który nie mógł podejść do Rainmana, który przecież był goły. – On tu wrócił. Właśnie karczuje las, żeby odsłonić naszą bazę i przeszkodzić nam w ten sposób w finansowaniu prac nad promami, które są prowadzone na Księżycu.
-Na czarnobylską elektrownię jądrową! – krzyknął Rainman. – Jeśli ktokolwiek zobaczy moją bazę, promy nie będą gotowe na czas i zamiast dotrzeć cało do jakiegoś zakątka we wszechświecie, zostaniemy w kawałkach rozrzuceni po całej galaktyce. Jak dawno to słyszałeś?
-10 minut temu. – odpowiedział Shippo. – Przybiegłbym do ciebie 30 sekund wcześniej, ale Platon mnie zatrzymał.
Rozmowę podsłuchiwał bóbr, który pracował dla Senatora.
-Nie do wiary. – rzekł do siebie. – Jeśli Shippo mówi o sobie, mówi nie „przybiegłabym”, ale „przybiegłbym”. To znaczy, że on nie jest dziewczyną, tylko chłopcem. No cóż. Każdy może się pomylić, nawet ja.
I pobiegł powiedzieć o tym odkryciu Senatorowi.
-I co? – spytał Senator. – Znalazłeś tego chłopca o imieniu Shippo?
-Tak. – odpowiedział bóbr. – I muszę przyznać, że kiedy go ujrzałem, myślałem z początku, że to dziewczyna. Ale kiedy usłyszałem jego rozmowę z Rainmanem, okazało się, że to naprawdę chłopiec.
-Słuchaj, bobrze. – rzekł Senator. – Co ci przyszło do głowy, żeby myśleć, że Shippo to dziewczyna, jeśli tu jest napisane czarno na białym, że to chłopiec?
-No, cóż. – odpowiedział bóbr. – Jego wygląd. Jeśli oczy mnie nie myliły, to on ma włosy związane w kok. To dlatego wziąłem go za dziewczynę, a gdy usłyszałem, jak mówi z Rainmanem, okazało się, że to naprawdę chłopiec.
-Nie żartuj. – krzyknął Senator. – Coś ci się przywidziało. Dzisiaj chłopcy nie związują sobie włosów w kok. Choć we wczesnej Japonii może wiązali. Ale jak to możliwe, że mały chłopiec żyjący dzisiaj ma włosy związane w kok?
-Wie pan dużo o Japonii, a nie wie pan, że to nie jest czas, w którym się urodziłem? – spytał Shippo, który przybył już na miejsce w towarzystwie Rainmana.
Senator zaśmiał się, gdy go zobaczył.
-Zabawne. – rzekł. – Dziewczyna mówi o sobie jak o chłopcu.
-Szefie. – rzekł bóbr. – To nie jest dziewczyna. To ten chłopiec, który podobno nas szpiegował. On ma na imię Shippo. I to on nas szpiegował.
-Przestań pieprzyć. – rzekł Senator.
-„Pieprzyć”? – zdziwił się Shippo. – Po jakiemu ty gadasz? A poza tym ten bóbr ma rację. Bo ja jestem chłopcem.
-Wiem to już od kiedy zacząłem cię szpiegować. – rzekł bóbr. – Dopóki nie słyszałem twojej rozmowy z Rainmanem, wziąłem cię za dziewczynę, kiedy cię zobaczyłem. Ale wtedy, gdy usłyszałem twoją rozmowę z Rainmanem, zrozumiałem, dlaczego na kartce, którą Senator przeczytał było napisane, że jesteś chłopcem.
-Jeśli mnie śledziłeś i myślałeś, że jestem dziewczyną, to dlaczego zrozumiałeś, że się pomyliłeś, kiedy podsłuchiwałeś moją rozmowę z Rainmanem? – spytał Shippo. – Nie mogłeś po prostu zapytać?
-Miałem cię śledzić. – odpowiedział bóbr. – Nie rozmawiać z tobą.
-Wszystko dobrze, Rainman. – rzekł Senator. – Ale jak znajdę twoją bazę, to wyniesiesz się stąd czy tego chcesz, czy nie.
-Wiadomość z ostatniej chwili, Senatorze. – rzekł Rainman. – I bez twoich szantaży opuszczę ten las. Ale jeszcze nie dziś. Mam tu misję, której sekretu nie mogę ci wyjawić, ponieważ jesteś zbyt ślepy, żeby za kurtyną własnego strachu zobaczyć prawdę, która dla ciebie byłaby dowcipem, gdybyś ją usłyszał. Więc nie przeszkadzaj mi, bo dostaniesz ode mnie bilet w jedną stronę. Do szpitala.
Shippo zaśmiał się, kiedy to usłyszał.
-Wiem, co chcesz powiedzieć, Rainman. – rzekł, gdy przestał się śmiać. – Bilet w jedną stronę znaczy, że powrotu nie będzie. Sens twojego monologu brzmi „Pojedziesz do szpitala, z którego szybko nie wyjdziesz”.
-Zaraz cię zastrzelę, Rainman. – rzekł Senator i wymierzył w niego.
-Uda ci się. – rzekł Rainman. – Ale nie, kiedy Inuyasha Cybersoul pomoże mi wygrać walkę z takimi parobkami szatana, jak ty. Transformacja!
I zaraz przybrał postać Inuyashy.
-A kto mówił, że będziesz walczył ze mną? – spytał senator. – Musisz zniszczyć całą moją maszynerię, żeby mnie powstrzymać.
-Bez problemu. – rzekł Rainman. – Tryb Alptraum!
I na jego twarzy pojawiły się pioruny.
-Nadal nie zatniesz moich pił. – rzekł Senator.
-Nie? – zdziwił się Rainman. – Mój miecz powie ci za mnie, że się mylisz.
-Rainman. – rzekł Shippo. – Chyba nie sięgniesz teraz po Tessaigę Cybersword. Nie wiem, czy Inuyasha Cybersoul nie powróci przez to trybu normalnej siły.
-Nie masz powodu do obaw. – rzekł Rainman. – Dzięki zaawansowanej technologii projektowania cyberdusz Inuyasha Cybersoul nie tylko nie zachowuje się jak demon, kiedy przechodzi do trybu Alptraum, ale też nie wraca do trybu Normal, kiedy w ręku jego właściciela, który go używa, pojawia się Tessaiga Cybersword.
Po tych wyjaśnieniach Rainman wrócił do walki.
-Tessaiga Cybersword! – krzyknął, wyciągając miecz, który w jednej chwili stał się bardzo duży. Senator był w szoku. Rainman ruszył na pierwszą piłę i… przeciął ostrze na pół razem z pojazdem. Wszyscy ludzie, którzy kierowali pozostałymi maszynami, ruszyli do ucieczki. Wiedzieli bowiem, że przeciw tak dużej sile jaką miał Rainman, lepiej nie stawiać oporu.
-Wracać! – krzyknął Senator. – Musimy odkryć bazę!
-Zapomnij. – odpowiedział Rainman, chowając miecz do pochwy. Zaraz po tym ruszył prosto na senatora i… wybił go pięścią za horyzont.
-Mój nos! – krzyczał Senator, znikając za horyzontem. – Znowu złamał mi nos!
Tego wieczoru w lesie świętowali, ponieważ powstrzymali Senatora. Nagle zjawił się bóbr.
-Mogę się przyłączyć? – spytał.
-Nie tylko ludzie mają prawo bawić się na tej imprezie. – odpowiedział Shippo. – Nie dziwię się, że wziąłeś mnie za dziewczynę, kiedy mnie zobaczyłeś. Otóż ja nie jestem z tego czasu. Inuyasha wrzucił mnie do studni, ja ze smutkiem spowodowanym bólem zażyczyłem sobie zamieszkać tam, gdzie Kagome mieszka, studnia jakimś cudem wysłuchała mojej prośby i tak znalazłem się tutaj. Tam, gdzie mieszkałem, zanim tu przybyłem, nawet chłopcy wiązali sobie włosy w kok. Ja nie jestem wyjątkiem i nie wiedziałem, że przez to ktoś pomyśli, że jestem dziewczyną. A przy okazji następnym razem, jak będziesz o kimś myśleć, że to dziewczyna, zapytaj, kim jest, czy jest chłopcem, czy dziewczyną. Jeśli nie chcesz pytać o to tego, o kim myślisz, że to dziewczyna, zapytaj o niego kogoś, kto go zna.
-No pięknie. – rzekł Chytrzak. – Nie dość, że Rainman nadal tu jest, to jeszcze ma nowego przyjaciela.
No, cóż, Chytrzak. Może Rainman słusznie o tobie śpiewał tą piosenkę:
„Jesteś bardzo zły i głupi, myśląc, że mnie dziś pokonasz, zabieraj swe śmierdzące buty z tego statku”.
Oczywiście, że Chytrzak nie słyszał, że cytowałem słowa Rainmana, bo ja jestem tu tylko narratorem.

►Ciąg dalszy nastąpi

</TEKST>

1: 25/25, zakończone
2: 16/16, zakończone
3: 10/15, w toku
T: 51/56, w toku


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mateusz SSJ8
PostWysłany: Czw 8:40, 13 Wrz 2007 



Dołączył: 01 Sie 2007
Posty: 756
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: OZHAXALD


Część 3, rozdział 11. Podpalony śmietnik.

<TEKST>

W lesie zamieszkiwanym przez latające misie trwa ostateczna walka o życie mieszkańców Ziemi. Żeby ocalić całe życie będące na Ziemi, Rainman i spółka muszą dokończyć finansowanie prac promami. Czasu nie jest już wiele, ale z pomocą takich przyjaciół jak Chwatek, Tycia i Shippo powinno się udać.
W poprzednim rozdziale Senator Mieszczuch wycinał las, żeby zdemaskować bazę Rainmana i jego kolegów. Udałoby mu się, gdyby nie Shippo, który podsłuchał go przypadkowo, przez co Rainman dowiedział się o jego planach. Dzięki pomocy cyberducha zwanego Inuyasha Cybersoul Rainman zapanował nad sytuacją. Ale baza nadal jest zagrożona ze strony ludzi, którzy nie mogą się dowiedzieć o bazie w parku narodowym, dopóki promy nie będą gotowe.

Tego dnia Chytrzak myślał o tym jak zaszkodzić Rainmanowi i jego kolegom. Akurat urządził sobie grilla i przez nieostrożność podpalił las. W końcu jednak poczuł zapach dymu.
-Ratunku! – podniósł krzyk. – Pożar! Pali się!
Usłyszawszy to Shippo natychmiast wezwał Spidery AW, które były w stanie ugasić ogień przez ostrzał balonikami wypełnionymi wodą. Zaraz poszedł ogień pełen wody i pożar został ugaszony. Shippo natychmiast obejrzał się na Chytrzaka.
-Uważaj z tym ogniem. – rzekł. – Rainman nie życzył sobie zniszczeń w tym lesie.
-Nie wiem jak to się stało. – rzekł Chytrzak.
Shippo obejrzał grilla.
-No tak. – rzekł, gdy znalazł dziurę. – Węgiel się sypał i stąd ten pożar. Wiesz co, Chytrzak? Chyba powiem Rainmanowi, żeby rozkazał Mechom częściej do ciebie wpadać od tak sobie.
I poszedł. Ale Chytrzak miał tego dosyć.
-Koniec z miłym Chytrzakiem. – rzekł. – Idę do Senatora Mieszczucha. Pomogę mu pozbyć się Rainmana i jego kumpli, zanim jeszcze bardziej mnie pogrążą.
I poszedł.
Ale Łasek nie chciał iść, ponieważ na imprezie zorganizowanej z powodu zatrzymania wyrębu lasu usłyszał od Shippo, że jeśli promy nie będą gotowe na czas, to ci, których nie uda się ewakuować, zostaną w kawałkach rozrzuceni po całej galaktyce.
Dobę później wybuchł następny pożar. Tym razem na śmietniku. Przyczyną było to, że Stach i jego banda chcieli się zemścić na Chytrzaku za ostatnie upokorzenia.
Dym zobaczył tylko Shippo, który natychmiast zareagował wysłaniem na śmietnik Crusherów AW, które były w stanie szybko tam dotrzeć i zapobiec rozprzestrzenianiu się ognia.
Na śmietniku rozgorzała walka z ogniem, która była najcięższą walką z żywiołem, jaką Shippo musiał stoczyć, żeby nie dopuścić do zniszczeń. Mimo sporych problemów z ruchem Crushery ugasiły ogień, co uratowało cały las.
Zaraz przyleciały latające misie.
-Co się stało? – spytał jeden z nich. – To pewnie robota Chytrzaka.
-Nie. – odpowiedział Shippo. – To robota kogoś innego. Pójdę do bazy i poproszę Rainmana, żeby przysłał tu kilka czołgów z miotaczami dźwiękowymi albo działami elektrycznymi. To jedyny sposób, żeby ta historia się nie powtórzyła.
I pobiegł do bazy, gdzie powiadomił Rainmana o dwóch pożarach, które miały miejsce w pobliżu bazy. Nie wiedział nawet, że jeszcze przed odlotem z Ziemi przeżyje największą wyprawę, jaka go kiedykolwiek w życiu spotkała.
Chwatek i Tycia przybyli do Dawida i Leny, żeby się z nimi pożegnać do spotkania na Marsie. Wiedzieli bowiem, że Rainman już prawie dokończył finansowanie promów i zostały tylko tygodnie do dnia, kiedy promy będą gotowe do lotu na Marsa. Ale musieli ukrywać się przed rodzicami Dawida i Leny, którzy nie mogli ich widzieć, ponieważ Platon zabronił im komukolwiek się pokazywać. Pech chciał, że Chwatek został zamknięty w walizce i pojechał w niej do domu Dawida i Leny. Tycia poleciała zawiadomić Rainmana, który właśnie nadzorował usuwanie szkód spowodowanych przez pożar.
-Na czarnobylską elektrownię jądrową. – rzekł Rainman. – Co też ten Chytrzak tu narobił?
Zjawił się Shippo, który przeszukiwał las.
-Chytrzaka nie ma. – rzekł. – Przeszukałem cały las i nie ma po nim ani śladu. Zniknął tak szybko jak ogień gaszony ostrzałem z armat wodnych.
-Nie. – przeraził się Rainman. – Jeśli poszedł do miasta przyłączyć się do Senatora Mieszczucha, będzie miał pełno tak niebezpiecznej broni, że już będzie po nas.
-Rainman! – krzyknęła Tycia. – Chwatek pojechał razem z Dawidem i Leną do ich domu. Musisz nam pomóc go odszukać. Ale gorzej będzie z Platonem, jeśli się dowie, że widzieli nas w mieście.
-Nie martw się, Tycia. – rzekł Rainman. – Ukryć prawdę o was to ja potrafię lepiej niż Platon. Wiesz przecież, że czego oczy nie widzą, o tym nikt się nie dowie. Jako latające misie musicie pozostać zgodnie z moim planem w tajemnicy przed ludźmi tak długo, aż odlecimy na Marsa.
-Rainman. – rzekł Shippo. – Jaki masz plan?
-To proste. – odpowiedział Rainman. – Ja zawsze mam plan, jeśli wymyślam na bieżąco. W obroży, którą dałem Chwatkowi, był nadajnik, który wytwarzał sygnały kodowe czytelne tylko dla naszej elektroniki. Jeśli namierzymy miejsce, z którego sygnał teraz dochodzi, Chwatek już jest znowu z nami.
I doszli do miasta w grupie liczącej 4 latające misie, jednego demona i pięciu ludzi. Byli to Rainman, Killer, Terminator, Harold, Ash, Shippo, Tycia, Mędruś, Malinka i Morelka. Rainman zatrzymał wszystkich o zachodzie słońca na granicy.
-Zostaniemy tu do nocy. – rzekł. – Chwatka uwolnimy w ciemnościach. Nie będę ryzykować tego, że ktoś zobaczy latające misie.
-Rainman. – rzekła Tycia. – Jeśli nie chcesz, żeby ludzie nas widzieli, to dlaczego nas tu prowadzisz.
-Tycia. – rzekł Shippo. – Co Rainman może sam zrobić z tymi wszystkimi pojemnikami? Będzie potrzebował pomocy. Grupa ma większe szanse powodzenia niż jednostka.
Nadeszła noc i weszli do miasta. Shippo chciał wejść do szopy razem z Rainmanem, ale Rainman kazał mu zostać na straży.
W szopie znaleźli stos skrzyń. W jednej z nich był Chwatek. Rainman ustalił która to skrzynia, po czym spojrzał na Harolda.
-Zdejmij je. – rzekł.
-Po co? – spytał Harold. – Nie lepiej podpalić?
-Ja tu rządzę. – odpowiedział Rainman. – Mnie wybrano na przywódcę tej misji i mnie wszyscy mają słuchać. Ciebie to też dotyczy, Harold.
-Spadaj! – krzyknął Harold. – Nie chcę słuchać mięczaka!
-Ja ci zaraz pokażę, co potrafi mięczak. – rzekł Rainman.
-Przepraszam. – rzekł Shippo, który słysząc krzyki, przyszedł do szopy.
-Shippo. – rzekł Rainman.
-Wiem, wiem. – odparł Shippo. – Mam stać na warcie. Ale wasze krzyki obudziły gospodarza.
-Harold. – rzekł Rainman. – Zapomnij o zleceniu, bo Ash zrobi to lepiej od ciebie.
-Dzięki za zaufanie. – rzekł Ash i zaczął zdejmować skrzynie. Ale pech chciał, że trafił na przeszkodę.
-Co tak długo? – spytał Rainman.
-Nie mogę otworzyć. – odpowiedział Ash. – Zamknięte na kłódkę.
-No to ją przepiłuj. – doradził Rainman.
-Zapomnij. – rzekł Shippo. – Gospodarz już tu idzie.
-Misie. – rzekł Rainman. – Przestańcie latać. Jeśli gospodarz nie zobaczy waszych skrzydeł, nie pomyśli o tym, że umiecie…
W tym momencie gospodarz wszedł i już zobaczył, co nie wolno mu było zobaczyć. Zapanowała cisza.
-Latać? – spytał Shippo, który schował się za drzwiami.
-Coś takiego. – rzekł Gospodarz. – Latające misie. Będzie, co dać do albumu.
Ale nie zrobił zdjęcia, ponieważ Rainman… położył mu rękę na obiektywie aparatu, co uniemożliwiło zrobienie zdjęcia.
-Zapomnij, koleś. – rzekł. – Sfotografujesz je, kiedy będziemy bezpieczni.
W tym momencie Ash przepiłował kłódkę i Chwatek był wolny. Razem opuścili miasto i dotarli do bazy operacyjnej „Sunlight”, która po ich powrocie działała dalej tak samo, jak przed opuszczeniem.
-Mam nadzieję, że Chytrzak nie będzie nam przeszkadzał w następnym roku. – rzekł Rainman. – W przyszłym roku odlatujemy.
-A przy okazji. – rzekł Chwatek. – Gdzie zniknął Chytrzak?
-Rainman nie chce o tym myśleć. – odpowiedział Shippo. – Boi się, że Chytrzak poszedł się przyłączyć do Senatora Mieszczucha, więc możemy przez ten fakt mieć kłopoty z opuszczeniem Ziemi, jeśli Senator dowie się o promach.
Wiesz, co, Shippo? Od kiedy zaprzyjaźniłeś się z Rainmanem, wiesz nie tylko, co Rainman chce powiedzieć, ale też, co myśli.
No, cóż. Miejmy nadzieję, że bez względu na to, jak potoczy się dalej ta historia, Rainman i spółka oraz ich przyjaciele, Chwatek, Tycia, Mędruś, Malinka, Morelka, Platon i Shippo będą bezpieczni przez całą przyszłość, o której Rainman myśli z przerażeniem.

►Ciąg dalszy nastąpi

</TEKST>

1: 25/25, zakończone
2: 16/16, zakończone
3: 11/15, w toku
T: 52/56, w toku

Nigdy nie wiesz, co przyniesie jutro.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mateusz SSJ8
PostWysłany: Pią 14:25, 14 Wrz 2007 



Dołączył: 01 Sie 2007
Posty: 756
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: OZHAXALD


Część trzecia, rozdział 12. Żegnaj, Ziemio, cz. 1

<TEKST>

W poprzednim rozdziale Chwatek został wywieziony do domy Dawida i Leny, bo Platon zabronił mu pokazywać się ludziom. Tycia powiadomiła o tym Rainmana, który właśnie usuwał szkody wyrządzone przez pożar, którego przyczyną było to, że Chytrzak urządził sobie grilla i nie dopilnował, żeby węgiel się nie sypał. Mimo kłótni z Heroldem Rainman zdołał uwolnić Chwatka, po czym wszyscy szczęśliwie wrócili do lasu. Ale Chytrzak poszedł do Senatora Mieszczucha pomóc mu pozbyć się Rainmana, nawet, jeśli to oznaczałoby lot w kosmos. Od tamtych wydarzeń minęło dużo czasu. Co tym razem opowiem? Radzę wam przeczytać.
Wszystko zaczęło się w kwaterze głównej drużyny Raichu, gdzie Balboa i Tyson otrzymali wiadomość od Lunar Corporation.
-Co to znaczy? – spytał Tyson.
-To proste. – odpowiedział Balboa. – Nie musimy dalej finansować prac nad promami. Cała gotówka, jaka nam została jest nasza. Powiadomię o tym Rainmana, przez co powiem mu, że może już zwinąć swoją bazę, ponieważ ma lecieć razem z nami pierwszym lotem na Marsa.
A co do Chytrzaka, to powiem, że w końcu, po prawie roku czekania Senator Mieszczuch przyjął go do swoich szeregów.
-Gratuluję, Chytrzak. – rzekł Senator. – Od tej chwili jesteś jednym z moich ludzi. Liczę na to, że wywiążesz się ze swoich obowiązków jak należy. Jeśli mnie zawiedziesz, to będziesz polerować myśliwce moich żołnierzy.
-Ponieważ jestem już pana żołnierzem, to mogę powiedzieć, co usłyszałem w lesie. – rzekł Chytrzak. – Otóż Rainman twierdzi, że Ziemia wyleci w powietrze, a wszyscy, którzy na niej będą tego dnia, zostaną w kawałkach rozrzuceni po całej galaktyce. Postawił więc bazę w samym centrum parku narodowego, żeby finansować prace nad promami kosmicznymi, którymi zgodnie z jego planem, całe życie opuści Ziemię. Nie tylko ludzie, ale też rośliny i zwierzęta. Na liście figuruje również Shippo. Jest mały, ale już potrafi się bić.
-Chcesz powiedzieć, że Shippo jest chłopcem? – zdziwił się Senator. – A niech mnie. Jeśli jest z wczesnej Japonii, to nic dziwnego, że mój poprzedni żołnierz wziął go za dziewczynę, kiedy go zobaczył.
-No, więc. – rzekł Chytrzak. – O tym, że Shippo jest chłopcem, świadczy nie jego wygląd, ale to, jak się do niego zwracają wszyscy, którzy mówią do niego i to, jak on o sobie mówi.
-Dobra. – rzekł Senator. – Weź to. Polecisz razem z Rainmanem i jego kolegami. Ten nadajnik jest w stanie przekazać mi informacje o twoim położeniu, a także umożliwić ci rozmowę ze mną bez potrzeby płacenia za połączenia międzynarodowe.
Uśmiechnięty tym Chytrzak wrócił do lasu, żeby przyczepić się do Rainmana i dowiedzieć się, gdzie wyląduje prom, którym Rainman i przyjaciele odlecą z Ziemi.
A w bazie operacyjnej „Sunlight” wielkie poruszenie, bo właśnie dotarła do nich wiadomość, że prace nad promami zakończyły się sukcesem. Ziemia była uratowana. Rainman i Shippo przygotowywali się do opuszczenia Ziemi. Chwatek i Tycia byli tym zmartwieni. Postanowili się dowiedzieć, dlaczego baza przestaje działać.
-Już opuszczacie ten las? – spytał Chwatek.
-Niestety. – odpowiedział Rainman. – Otrzymałem wiadomość z kwatery głównej. Prace nad promami zakończyły się sukcesem. Odlatujemy z Ziemi za 5 dni. Jeśli nie zdążymy na promy teraz, to mogą odlecieć bez nas.
-To naprawdę smutne, że teraz musicie odlecieć na Marsa. – stwierdziła Tycia. – Czy jest dla nas miejsce na promach?
-Pewnie. – odpowiedział Shippo. – Ponieważ pomagaliście Rainmanowi i jego kolegom w ochronie pałeczki w realizacji prac nad promami, Rainman zarezerwował dla was miejsca na promie. Niestety, wasze promy są w Warszawie. Jeśli za 5 dni chcemy stąd wszyscy odlecieć, musimy za 3 dni być w Łaszczowie. Tam znajduje się kwatera główna całej drużyny Raichu. Oni nie polecą bez Rainmana. Raichu trzymają się razem i to wróży sukces. Jeśli więc mamy odlecieć z Rainmanem, musimy odlecieć z całą resztą drużyny Raichu.
Wiadomość rozeszła się po całym lesie i szybko dotarła do Platona, który zmartwił się.
-Rainman i spółka odlatują. – rzekł. – To dziś jest ten dzień. Żegnaj, Ziemio. Może kiedyś znowu będziemy razem.
Zaraz wyprowadził wszystkie latające misie do bazy operacyjnej, gdzie już wszystko było gotowe do odlotu. Byli już wszyscy, ale ciągle brakowało jednego.
-Hej. – rzekła Tycia. – A gdzie jest El-Mikan? Nie możemy przecież odlecieć bez niego.
-Bez obaw. – rzekł Rainman. – Zaraz wyślę do miasta Lunara, który go przyniesie tutaj.
I wysłał Lunara Fotel, który był w stanie przenosić ludzi, dając im takie same wygody, co jazda superszybką limuzyną. Lunar nie naleciał się długo, bo El-Mikan właśnie siedział na jednym śmietniku, gdzie właśnie opłakiwał dzień, w którym już nigdy nie będzie latać nad powierzchnią globu ziemskiego, ponieważ wiedział, że jeśli zostanie, to może pożegnać się z przyszłością. Nagle zobaczył Lunara.
-No, no, no. – rzekł. – Wiedziałem, że ten dzień nadejdzie, ale nie wiedziałem, że tak szybko.
Wsiadł na Lunara i poleciał do bazy operacyjnej, która miała zostać rozebrana, żeby w przyszłości nikt jej nie mógł znaleźć. Zobaczył, że wszystko było już gotowe.
-Możemy być z siebie dumni. – rzekł Rainman. – W końcu lecimy pierwszym lotem na Marsa, ponieważ jesteśmy bohaterami. Ale boję się, że możemy mieć kłopoty z opuszczeniem Ziemi. Od miesięcy nie widziałem śladu Chytrzaka. Boję się, że przyłączył się do Senatora Mieszczucha i drżę na samą myśl, że Senator nie tylko wie, że mamy tu bazę, po której pozostałością będzie tu tylko zgnieciona ziemia w miejscu, gdzie stały budynki, ale też może odkryć nasze plany, z którymi było związane to, że postawiliśmy tu bazę.
Na pokładzie samolotu zjawił się El-Mikan, który już był gotów do opuszczenia Ziemi. Rainman jednak nie zwrócił na niego uwagi, ale pozdrowił go kciukiem.
-Naszym szczęściem będzie to, że jeśli odlecimy z tej ogromnej bomby zegarowej, to nie odlecimy osobno. – ciągnął dalej. – Niestety, musimy najpierw dołączyć do moich kolegów z drużyny, których tu nie widzieliście, lub widzieliście ich tylko w dniu, kiedy zacząłem operację ECO-FORCE. Mam nadzieję, że widok dziewięćdziesięciu trzech ludzi, którzy nie są wam jeszcze znani, nie speszy was do odlotu z Ziemi w naszym towarzystwie. Ale musimy się pośpieszyć. Mamy tylko 3 dni, żeby znaleźć się w Łaszczowie, gdzie są wszyscy członkowie drużyny Raichu, którzy razem z nami stanowią całą drużynę.
-Co? – spytał Platon. – Nie jesteście jedynymi członkami drużyny Raichu, którzy są na świecie?
-Promy startują do pierwszego lotu na Marsa za 5 dni. – rzekł Rainman. – Mamy tylko 3 dni, żeby w kwaterze głównej przygotować się do odlotu.
W tej chwili zjawiły się latające misie z całej ameryki, które… chciały odlecieć z Ziemi razem z Rainmanem i jego przyjaciółmi.
-Popatrz, Rainman. – rzekł Shippo. – Zdaje się, że nie tylko nasi przyjaciele stąd chcą lecieć na Marsa, gdzie czeka ich lepsza przyszłość.
-Mam nadzieję, że Senator Mieszczuch nie wie jeszcze o promach. – rzekł Rainman. – Bo jeśli wie, że nie przyszedłem tu kręcić filmu przygodowego o latających misiach, tylko finansować prace nad promami, które były budowane na Księżycu, to możemy mieć kłopoty z odlotem. Ale w każdym razie źli ludzie nie zasługują na życie tam, gdzie dobro. Po tym, jakie mieliśmy kłopoty z Senatorem, nie będzie dla niego miejsca na promie ani na tym locie, ani na przyszłym. Jeśli chce wojny nuklearnej, to lepiej, żeby nie leciał z nami, ani z innymi ludźmi.
-Szanuję cię, amigo. – rzekł El-Mikan. – Ja też bym nie chciał zadzierać z kimś, kto chce mnie ratować.
Nagle na statek wpadli… Dawid i Lena, którzy musieli lecieć sami.
-Nasi rodzice pozwolili nam lecieć z wami na Marsa. – rzekł Dawid. – Dzięki temu będziemy mogli pogadać z wami przez całą drogę na Marsa.
-Najpierw lecimy do Łaszczowa. – odpowiedział Shippo. – Rainman musi odlecieć razem z innymi członkami drużyny Raichu. Jeśli więc chcemy odlecieć w jego towarzystwie, to musimy lecieć do Łaszczowa razem z nim.
-Dlaczego właśnie teraz dopiero nam to mówisz? – spytała Lena. – Przecież spakowaliśmy się na lot na Marsa.
-To proste. – odpowiedział Chwatek. – Rainman jest członkiem drużyny Raichu i jeśli mamy odlecieć wszyscy, musimy najpierw polecieć do jego rewiru, skąd pojedziemy do Warszawy.
-Dopiero w Warszawie wsiądziemy na prom i wtedy odlecimy na Marsa. – rzekł Shippo, który uznał , że lepiej będzie, jeśli on dokończy. – Nie ma innej drogi, niż członkowie drużyny Raichu, którzy odlatują razem.
Ale pech chciał, że Chytrzak się do nich przyczepił, żeby dowiedzieć się, skąd odlecą. Gdy tylko helikopter uniósł się w powietrze, Chytrzak uśmiechnął się, siedząc w pomieszczeniu bagażowym.
-No, Rainman. – pomyślał. – Wreszcie się dowiem ,gdzie są promy, którymi ty i twoi kumple oraz ten mały dzieciak, Shippo, opuścicie ta planetę.
Gdyby Rainman wiedział o kłopotach, jakie Chytrzak mu szukuje, nie leciałby teraz do Łaszczowa. Ale kto wie? Może Chytrzak ,który już pracuje dla Senatora Mieszczucha, nie pokrzyżuje Rainmanowi planów i wszyscy mieszkańcy Ziemi będą bezpieczni na Marsie, gdzie nawet Senator Mieszczuch nie będzie ich niepokoić? Odpowiedzi na te i inne pytania znajdziecie w dalszej części tej książki. I co jak co, ale Chytrzak pewnie nie zrozumiał słów Rainmana, który kiedyś mu zaśpiewał: „To ty jesteś całkiem ślepy, nie wiesz, że tu stracisz życie, więc nie próbuj mi przeszkadzać, tylko mi pomagaj”.
No, cóż. Miejmy nadzieję, że mimo intrygi Chytrzaka ta historia skończy się szczęśliwie i nie trzeba będzie walczyć o miejsce na promie. A co do dalszych torów tej historii, to zapraszam na następny rozdział tej książki, który być może zakończy całą moją opowieść.

►Ciąg dalszy nastąpi

</TEKST>

1: 25/25, zakończone
2: 16/16, zakończone
3: 12/15, w toku
T: 53/56, w toku


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mateusz SSJ8
PostWysłany: Sob 8:48, 15 Wrz 2007 



Dołączył: 01 Sie 2007
Posty: 756
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: OZHAXALD


Część 3, rozdział 13. Żegnaj, Ziemio, cz. 2

<TEKST>

Ostateczna walka o życie mieszkańców Ziemi dobiega końca. Żeby uratować cały świat przed zapomnieniem o mieszkańcach Ziemi, Rainman i spółka muszą opuścić Ziemię promami, które już zostały dokończone dzięki ich bazie, którą już zlikwidowali po tym, jak wyruszyli do Łaszczowa. Ale jest pewien problem. Otóż W poprzednim rozdziale po roku oczekiwania Chytrzak dostał się w zastępy ludzi pracujących dla Senatora Mieszczucha. Podczas, gdy wracał dumny z miasta, żeby zdradzić Senatorowi położenie miejsca, z którego miał wystartować prom, którym Rainman mieli opuścić Ziemię, Rainman i spółka otrzymali z kwatery głównej wiadomość, że promy już są gotowe do lotu. Gdy tylko El-Mikan, który cały czas prac nad promami spędził na ulicach miasta, przyłączył się do lotu, Ukraina ruszyła w stronę Łaszczowa, nie wiedząc, że Chytrzak leci tam razem z nimi. Ale nie to było problemem, który ich spotkał w czasie lotu.
Nasi bohaterowie lecieli nad Niemcami, nie wiedząc, że zaraz znajdą się pod ostrzałem. Otóż zobaczył ich jeden z małych żołnierzy.
-Ludzie. – rzekł. – Ognia! Zestrzelić ich i wziąć do niewoli!
Transportowiec oberwał prosto w wirnik i zaczął spadać. Nasi bohaterowie nie wiedzieli, co robić, ponieważ uszkodzenia były poważne.
-No to już koniec. – rozpłakał się Shippo. – Nie dolecimy do Łaszczowa, nie dotrzemy do Warszawy i nie opuścimy Ziemi, a wszyscy, którzy tu żyją, zostaną w kawałkach rozrzuceni po całej galaktyce.
-Nie trać nadziei, Shippo. – rzekł Rainman. – Jeśli się pośpieszymy, to może zdążymy dotrzeć do Łaszczowa, skąd będziemy mieli 2 dni, żeby przygotować się do odlotu z Ziemi.
-Aha. - pomyślał Chytrzak. – Teraz rozumiem. Promy, którymi mieli odlecieć, startują w Warszawie. Ale jak tam dotrą z Łaszczowa, skoro to setki kilometrów stąd.
-Nie ruszać się! – krzyknął jeden mały żołnierz, który otoczył ich całym swoim oddziałem. – Jesteście naszymi więźniami.
-Co z nami będzie, Rainman? – przestraszył się Shippo.
-Bez obaw. – rzekł Rainman. – Miejmy nadzieję, że ktoś nas wyciągnie z tej sytuacji.
Istotnie Rainman wcale się nie pomylił. Problem w tym, że nie przewidział, że miejsce, w którym zostali wzięci do niewoli, było starym domem ich starego przyjaciela, Crimsona, który był tego samego gatunku, co żołnierz, który ich uwięził.
Crimson właśnie czytał wiadomości i właśnie usłyszał, że… Rainman ma kłopoty.
-Niech mnie kule biją. – rzekł. – Rainman ma kłopoty. Muszę mu pomóc, bo jeśli nikt nie zobaczy promów odlatujących z Ziemi, nie będzie wiadomo, że promy już są gotowe do ewakuowania ludzi.
Poszedł zatem do swojego pokoju i założył kostium karmazynowego mściciela, a dla pewności, że nikt go nie zdemaskuje, założył na twarz maskę przeciwgazową, w której wyglądał jak gdyby promował zespół muzyczny Linkin Park na ich własnej stronie internetowej dla pewności, że nikt nie będzie próbował go zdemaskować. Tak ubrany ruszył do zamku, w którym Rainman i przyjaciele byli uwięzieni.
-Błagam! – krzyczał Shippo. – Wypuśćcie mnie! Nie możecie mnie tu trzymać! Jestem nieletni! Nic złego nie zrobiłem!
Po chwili oprzytomniał i spojrzał na Rainmana.
-A kto mi przeczyta moje prawa? – spytał. – Jeśli kogoś biorą do niewoli, to powinno paść słynne „Masz prawo zachować milczenie”. Od kiedy jestem więźniem, nie usłyszałem, że mam prawo zachować milczenie.
-Shippo. – przemówił Rainman. – Dwie sprawy. Po pierwsze. Masz prawo zachować milczenie. Problem w tym, że do kiedy nas złapali do chwili, kiedy ci to mówię, nie korzystasz z tego prawa. Po drugie. Życie to nie film. „Masz prawo zachować milczenie” mówią tylko w filmie, a to nie jest film, tylko rzeczywistość.
-O ucieczce z tej bomby zegarowej możemy tylko pomarzyć. – rzekł Chwatek.
-Rainman. – szepnął Crimson, który już się wdrapał na mur. – Czy to naprawdę ty?
-Crimson! – krzyknął Rainman. – Możesz nas stąd wyciągnąć i pomóc nam przekonać swoich rodaków, że nie chcieliśmy ich niepokoić?!
-Już was wyciągam. – odpowiedział Crimson i rzucił kowadło, żeby zrobić dziurę w suficie. Wszyscy, którzy potrafili latać, wylecieli. Shippo, co prawda, nie miał skrzydeł, ale wyleciał pod postacią latającego misia. Rainman wyszedł po linie.
-Nie mogę wam pomóc w przekonaniu ich, że jesteście po naszej stronie, ponieważ nie mogą się dowiedzieć, że to ja jestem Crimson. – orzekł Crimson. – Ale mogę wam podsunąć sposób, żebyście ich przekonali. W okolicy jest królestwo, które ciągle ma kłopoty z jednym człowiekiem, który kiedyś został z niego wygnany. Do tego jedna wiedźma ciągle próbuje się zemścić na władcy za to, co jej kiedyś zrobił. Jeśli ich unieszkodliwicie, być może będziecie mogli stąd odlecieć.
-To będzie bardzo trudne. – stwierdził Shippo. – Może lepiej zostawimy to władcy tego królestwa.
-Nie mamy wyboru. – odparł Rainman. – Albo uwolnimy królestwo od kłopotów, albo zapomnimy o odlocie.
-Jeśli to ma nam pomóc, to musimy zaryzykować, jeśli chcemy dotrzeć do Łaszczowa w jednym kawałku. – rzekł Chwatek.
-Słuszna uwaga. – rzekł Rainman. – Podzielimy się na dwie grupy. W pierwszej będą Shippo, ja, Harold, Terminator, Killer i Ash. Ta grupa uderzy na ten zamek. Druga grupa złożona z tych, których nie zapisałem do grupy pierwszej, uderzy na wiedźmę. Tylko tak mamy szansę dostać się do Łaszczowa razem. Poza tym nie wiem, czy Inuyasha nie kręci się tutaj, przez co Shippo musi być ze mną.
Zaraz podzielili się i Rainman zaatakował zamek człowieka. Walka potrwała bardzo długo, ale i tak zakończyła się zwycięstwem Rainmana i jego grupy. Pozostali doszli prosto do zamku wiedźmy. Walka, która tam trwała była bardzo zażarta, ale jej końca nie było widać. Dopiero pojawienie się Rainmana przesądziło wynik walki, która zakończyła się zwycięstwem Sajanki i jej grupy.
Żołnierz, który ich schwytał, osobiście poszedł ze swoją grupą przeprosić naszych bohaterów.
-Przykro mi, że tak was potraktowałem. – rzekł. – Możecie lecieć dalej.
Nasi bohaterowie dolecieli prosto do Łaszczowa, gdzie już na nich czekali ludzie, którzy… byli członkami drużyny Raichu.
-Czekaliśmy na was. – rzekł Balboa. – Prześpicie tu noc. Jutro wyruszamy na Marsa.
-A Lodowaty może lecieć z nami? – spytał Shippo.
-Niech zgadnę. – rzekł Balboa. – Ty na pewno jesteś Shippo. Rainman wiele mi o tobie mówił. Podobno Inuyasha wiele razy nabił ci guza. Szanuję cię. Jestem Balboa.
-Bardzo mi miło, Balboa. – rzekł Shippo. – Cieszę się, że odlecimy razem.
-Ja też się cieszę. – rzekł Balboa.
-A propos. – przerwał Rainman. – Czy Lodowaty i inne latające misie, które przybyły tu ze mną, mogą lecieć z nami?
-Nie wiem. – odpowiedział Balboa. – To zależy od tego, czy rada zechce się zgodzić na jego lot w naszym towarzystwie. Twoi przyjaciele mogą przenocować na naszej świetlicy.
W końcu Rainman i spółka oraz ich przyjaciele dotarli bezpiecznie do Łaszczowa i Shippo wreszcie zobaczył całą resztę drużyny Raichu. Oczywiście, Lodowaty został potraktowany przez zwierzchników Rainmana z wielką nieufnością, ale ostatecznie Rainman wstawił się za nim i postanowił, że wszyscy razem odlecą pierwszym lotem na Marsa. Przyjaciele naszych bohaterów mieli przenocować na świetlicy całą noc, którą członkowie drużyny Raichu mieli spędzić, sądząc Lodowatego według jego czynów.
Chwatek, Tycia i Shippo wiele osiągnęli, pomagając Rainmanowi w pracy. A teraz nie pozostawało im nic innego, jak nie tracić nadziei i czekać na decyzję zwierzchników Rainmana, którzy tej nocy dyskutowali z nim na temat Lodowatego.

►Ciąg dalszy nastąpi

</TEKST>

1: 25/25, zakończone
2: 16/16, zakończone
3: 13/15, w toku
T: 54/56, w toku

Robi się coraz ciekawiej, co?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mateusz SSJ8
PostWysłany: Nie 8:57, 16 Wrz 2007 



Dołączył: 01 Sie 2007
Posty: 756
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: OZHAXALD


Część 3, rozdział 14. Żegnaj, Ziemio, cz. 3

<TEKST>

W poprzednim rozdziale Rainmanowi w końcu udało się dotrzeć do Łaszczowa i wreszcie porozmawiać ze zwierzchnikami. Oczywiście, Lodowaty został potraktowany z dużą nieufnością, ale ostatecznie Rainman został wysłuchany i zdecydowano przedyskutować sprawę Lodowatego. Wszystkim, którzy nie byli członkami drużyny Raichu, zwierzchnicy Rainmana kazali czekać na świetlicy na postanowienie rady guru, którzy mieli władzę sądowniczą w drużynie Raichu. Chwatek, Tycia i Shippo wiele osiągnęli, przechodząc na stronę Rainmana. Jeszcze więcej zyskał na tym Shippo, o którym tylko Rainman wie, że jest demonem. Teraz naszym małym bohaterom nie pozostawało nic innego jak nie tracić nadziei i czekać na decyzję rady.
Było jeszcze ciemno. Nad Łaszczowem wstawał właśnie kolejny dzień. Shippo śnił o tym, jak opuszcza Ziemię i ogląda kosmos w drodze na Marsa, gdy nagle Rainman zaczął go delikatnie szturchać.
-Pobudka, śpiący królewiczu. – szepnął Rainman po cichu.
Shippo zaraz otworzył oczy.
-Nie mów tak do mnie, Rainman. – rzekł. – Nie jestem przecież następcą tronu.
-Wiem. – rzekł Rainman. – Ale boję się, że jeśli zaraz nie będziemy w Warszawie, to nie zdążymy na prom, którym polecimy na Marsa. Musimy być już w drodze.
-Promy! – krzyknął Shippo, zrywając się z łóżka. – Całkiem zapomniałem, że pracowaliśmy nad nimi! Dzisiaj odlatujemy. A co z Lodowatym?
-Leci z nami. – odpowiedział Rainman. – Wstawiłem się za nim i przedstawiłem powody, dla których miałby lecieć z nami na Marsa.
-Rada posłuchała? – spytał Shippo. – Wiesz przecież, jak wiele zależy u was od rady.
-Pewnie. – odpowiedział Rainman. – Z resztą na Marsie Lodowaty znajdzie sobie i swoim nowy dom, który na pewno będzie lepszy niż ich zniszczona przez ropę naftową tajga.
Ale rozmowę podsłuchał Chytrzak, który śledził Rainmana od początku drogi na promy.
-Aha. – pomyślał. – Więc promy startują w Warszawie, która jest na terenie Polski. Muszę powiadomić Senatora.
I zadzwonił do Senatora, który właśnie myślał nad tym, jak baza postawiona w parku narodowym mogła zostać bez szwanku przeniesiona na inne miejsce.
-Halo. – odezwał się Senator.
-To ja, Chytrzak. – odpowiedział Chytrzak. – Wiem już skąd polecą promy, którymi Rainman i jego kumple polecą na Marsa. Ich promy są już w Warszawie. Rainman właśnie obudził Shippo, żeby zabrać go do Warszawy, skąd razem polecą na Marsa. Musi pan lecieć teraz do Warszawy w Polsce. Jeśli oni odlecą, już ich nie zatrzymamy.
-Nie ma sprawy. – odparł Senator. – Ale obawiam się, że nie zdążę. Spróbuj ich przytrzymać na Ziemi do mojego przyjazdu. Ja postaram się przybyć tak szybko, jak to tylko będzie możliwe.
I odłożył słuchawkę, po czym przywołał do siebie swoich ludzi, którzy nawet nie wiedzieli, że to misja.
-Słuchajcie. – rzekł Senator do nich. – Dostałem dzisiaj wiadomość od Chytrzaka, że ten Rainman i jego niby dziewczyna o imieniu Shippo odlatują na Marsa już dziś rano z Warszawy. Musimy nie dopuścić do ich odlotu na Marsa, bo jeżeli ludzie odlecą z nimi, to będą mieć dość wojska, żeby mnie, Senatora Mieszczucha pozbawić władzy, która słusznie należy się mnie.
-Przepraszam. – rzekł jeden z żołnierzy. – Ale podobno niejaka Kagome z Japonii dzwoniła do Rainmana, żeby mu powiedzieć, że Shippo jest chłopcem. Dlaczego pan mówi o nim „niby dziewczyna”?
-To proste. – odpowiedział Senator. – Przez ten jego kok trudno poznać czy to chłopak, czy dziewczyna. Jeśli Shippo i Rainman odlecą na Marsa i inni ludzie podążą za nimi, możemy mieć kłopoty, jeśli nas zaatakują. Musimy ich zniszczyć.
A nasi bohaterowie jechali już bardzo szybko do Warszawy, żeby zdążyć na promy lecące na Marsa. Zadanie wydawało się bardzo trudne, ponieważ czasu było niewiele. W rzeczywistości było ono jeszcze trudniejsze, ponieważ… w bagażniku ich samochodu siedział Chytrzak, który dumał nad tym, jak opóźnić start promów tak, żeby Senator Mieszczuch miał czas na dotarcie do Warszawy, która przecież była bardzo daleko od miasta, w którym Senator mieszkał.
-Co mogłoby opóźnić start promów? – zastanawiał się. – Może wykradnę silnik od promu, którym Rainman i Shippo razem odlecą. To dobry pomysł, ale jak przejść niezauważonym na lotnisko? Już wiem. Rainman zawsze biegnie ratować przyrodę. Jeśli rozpocznę przygotowania do budowy reaktora jądrowego, to może zdołam odciągnąć go od promów na tak długo, że zdążę zakosić motor. Tak. Shippo boi się Inuyashy, więc Rainman na pewno weźmie go ze sobą.
Gdy tylko nasi bohaterowie zbliżali się do Warszawy, Chytrzak wyskoczył z bagażnika i skierował się do PSB, znanego jako „polskie składy budowlane”. Gdy tylko tam się znalazł, znalazł ciężarówkę, która była załadowana materiałami radioaktywnymi po brzegi, po czym ruszył nią do parku narodowego znanego jako „Kampinoski Park Narodowy”. Kiedy ciężarówka wjechała na teren parku narodowego, Chytrzak wyskoczył z niej, po czym skierował się do centrum miasta.
-Świetnie. – rzekł. – Teraz tylko dotrzeć na lotnisko i zakosić motor. Żeby tylko Rainman pobiegł za ciężarówką.
W tej chwili Rainman zajechał samochodem do luku. Lecz gdy wysiadał, odezwał się u niego alarm.
-Chytrzak tu jest. – rzekł Rainman. – Tylko on robi coś takiego. Musimy go powstrzymać, zanim samochód się rozbije.
-Rainman. – rzekł Shippo. – Musimy przecież odlecieć razem z LC. Inaczej nie dotrzemy na Marsa.
-Bez obaw. – rzekł Rainman. – Mamy dużo czasu. Ruszamy.
I pobiegli prosto do parku narodowego, gdzie mieli powstrzymać Chytrzaka, który oczywiście liczył na to.
A Chytrzak wszedł na lotnisko i uśmiechnął się, kiedy zobaczył promy pozostawione bez opieki.
-Tak jak myślałem. – rzekł. – Shippo boi się, że jeśli zostanie bez opieki Rainmana, to Inuyasha nabije mu guza. To moja niepowtarzalna okazja. Jeśli zabiorę silnik, nigdzie nie polecą.
Zaraz podszedł do promów i zabrał silnik z jednego z nich.
-Jeśli motor nie będzie w pojeździe, to nie ma mowy o tym, żeby gdziekolwiek polecieli. – rzekł. - Rainman. Już jesteś więźniem Senatora i już nie polecisz na Marsa, a twoje bzdurne opowieści o tym, co się dzieje z Ziemią, staną się tylko wspomnieniem.
I uciekł prosto do pałacu łazienkowskiego, gdzie miał zamiar poczekać, aż Senator Mieszczuch przybędzie zająć się Rainmanem i jego kolegami.
A Rainman i jego koledzy właśnie wrócili na lotnisko. Shippo, który był z Rainmanem, też przyszedł, żeby w końcu odlecieć z Ziemi.
-Ale wpadka PSB. – rzekł Rainman. – Tak źle pilnować ciężarówki, która wozi materiały radioaktywne.
-Tak. – rzekł Shippo. – Ale jednego nie rozumiem. Dlaczego siada za kierownicą samochodu załadowanego materiałami radioaktywnymi, skoro wie, że Rainman właśnie dlatego nie ma dobrych myśli o czarnobylskiej elektrowni jądrowej?
Rainman próbował wystartować, ale nie mógł, ponieważ silnika nie było.
-Na czarnobylską elektrownie jądrową. – krzyknął Rainman. – Chytrzak nas wykiwał.
-Co? – zdziwił się Chwatek. – Jak to „wykiwał”?
-Wiem, co Rainman ma na myśli. – rzekł Shippo. – Chytrzak za naszymi plecami dostał się na lotnisko, a ciężarówka z materiałami radioaktywnymi miała być tylko częścią zwodniczego manewru, który miał odwrócić naszą uwagę.
-To jeszcze nic. – rzekł Rainman. – Ponieważ bałem się, że Inuyasha jest w pobliżu, Shippo musiał iść ze mną, przez co promy były bez opieki. Chytrzak wiedział, którym promem odlecimy i pod naszą nieobecność zakosił motor. Musimy go szybko odzyskać.
-Dlaczego? – spytał Shippo.
-Bo za pięć godzin promy LC odlatują z Księżyca. – odpowiedział Rainman. – A Chytrzak zapewne znalazł sobie jakąś kryjówkę. Odkrycie go odebranie silnika i opuszczenie Ziemi w 5 godzin jest niemożliwe, ale nie poddajmy się. Może jeszcze zdarzy się cud.
-Już nam trzeba cudu. – rozpłakał się Shippo. – Przeszukanie tego miasta jest niemożliwe, bo Chytrzak na pewno uciekł.
-Ja bym tego nie powiedział. – rzekł jeden człowiek. – Tak się składa, że widziałem łasicę, która uciekała z czymś do pałacu w Łazienkach.
-Łazienki. – rzekł Rainman. – Chytrzak myśli, że nie będziemy przeszukiwać zabytków. Tym lepiej dla nas. Ale lepiej, żeby Shippo poszedł tam sam i to nie we własnej postaci.
-Ja? Sam? – przestraszył się Shippo. – A co jeśli Inuyasha mnie tu zobaczy?
-Bez obaw. – rzekł Rainman. – Jeśli po transformacji twój ogon zmienia się razem z tobą, to nie ma powodu do obaw. Idź do Chytrzaka i odbierz mu motor. Od tego zależy przyszłość nie tylko twoja, ale i nasza.
Tak więc Shippo będzie musiał sam stanąć do walki z Chytrzakiem. Pytanie tylko, czy Inuyasha, jeśli jest, nie nabije mu kolejnego guza. W końcu Shippo będzie musiał walczyć sam ze złą i zepsutą łasicą.

►Ciąg dalszy nastąpi

</TEKST>

1: 25/25, zakończone
2: 16/16, zakończone
3: 14/15, w toku
T: 55/56, w toku


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mateusz SSJ8
PostWysłany: Pon 10:03, 17 Wrz 2007 



Dołączył: 01 Sie 2007
Posty: 756
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: OZHAXALD


Dzisiaj umieszczam tu już ostatni rozdział części trzeciej, więc nie powinienem za koniec wstawić epilog całej książki. Ale teraz przystępuję do opowieści.

Część 3, rozdział 15. Żegnaj, Ziemio, cz. 4

<TEKST>

Ledwie Rainman i spółka poradzili sobie z Chytrzakiem, który wiózł materiały radioaktywne do Kampinoskiego Parku Narodowego, a po powrocie na lotnisko czekała ich niespodzianka. Okazało się, że Chytrzak zamierzał uderzyć na lotnisko, a materiały radioaktywne w parku narodowym to była tylko część zwodniczego manewru, który miał odwrócić ich uwagę od promów. Ponieważ na lotnisku nie było nikogo, kto mógłby zatrzymać Chytrzaka, udało mu się ukraść z jednego z promów silnik, przez co Rainman i przyjaciele nie mogli odlecieć z Ziemi. Choć silnik nie był uszkodzony, to jednak Rainman i spółka nie znali zamiarów Chytrzaka. Należało jak najszybciej odzyskać silnik, ponieważ zbliżał się moment, kiedy LC miała odlecieć z Księżyca. Tymczasem Chytrzak zdołał się ukryć. Znalezienie go w tak krótkim czasie, jaki pozostał naszym bohaterom, było wprost niemożliwe, ale gdy Shippo miał się rozpłakać, Rainman otrzymał wiadomość i postanowił walczyć o to, żeby cała praca nie poszła na marne. Motor miał zostać odzyskany przez Shippo, ponieważ Chytrzak, rozpoznając Rainmana, zdecydowałby zmienić swoją pozycję. Z powodu samotności Shippo będzie musiał użyć wszystkich swoich umiejętności w tej walce.
Do odlotu promów z Księżyca pozostały już tylko 4 godziny. Shippo przybrał postać Inuyashy, żeby Chytrzak go nie poznał, po czym sprawdził, czy przemiana zaszła całkowicie. Zauważył, że nie ma ogona i uśmiechnął się.
-Brawo. – pomyślał. – Tym razem się udało. Szkoda, że Inuyasha tego nie widział. Z wrażenia by go zamurowało. Teraz prosto do pałacu.
I poszedł po szlaku w stronę pałacu, gdzie Chytrzak uważnie obserwował, czy Rainman go nie śledzi. Nawet nie wiedział, co się dzieje, kiedy zobaczył jak… Inuyasha przechadza się po parku.
-Dziwne. – rzekł. – Nie wiedziałem, że Inuyasha też tu jest. Jeśli pomaga Rainmanowi, to mogę mieć kłopoty. A może to tylko Shippo? Lepiej mu się przyjrzę.
I zaraz sięgnął po lornetkę, żeby zobaczyć lisią kitę. Ale Shippo zmienił się tak perfekcyjnie, że ogona nie miał, więc Chytrzak wziął go za prawdziwego Inuyashę.
-Dzięki ludziom. – rzekł Chytrzak. – To nie jest Shippo. On nigdy by nie zmienił się tak, żeby ogon nie pozostał taki sam. To musi być prawdziwy Inuyasha. Lepiej zawołam go do siebie i razem uniemożliwimy Rainmanowi i jego kumplom opuszczenie Ziemi.
Zaraz wychylił się zza muru.
-Inuyasha! – krzyknął. – Chodź do mnie! Mam dla ciebie zadanie! Pomóż mi! Przytrzymamy tu Rainmana tak długo, jak trzeba!
Shippo zobaczył go i uśmiechnął się.
-Działa. – pomyślał. – Chytrzak dał się nabrać. Myśli, że naprawdę jestem Inuyasha. Teraz tylko utrzymać w tajemnicy moją prawdziwą tożsamość, aż odbiorę Chytrzakowi silnik i… bum! Żegnaj, bombo zegarowo. Mam nadzieję, że Chytrzak nie gapnie się, że nie jestem Inuyasha i nie domyśli się, że Rainman mnie tu przysłał, zanim silnik nie wróci do promu, z którego został skradziony.
Zaraz wszedł do pałacu i uśmiechnął się, widząc, że Chytrzak nadal uważa go za Inuyashę. Szedł za nim, aż doszli do miejsca, gdzie był schowany silnik.
-Oto silnik, który ukradłem z jednego z promów na lotnisku. – rzekł Chytrzak.
-Mogę chociaż na chwilę dotknąć? – spytał Shippo. – Nigdy czegoś takiego nie trzymałem w ręku.
-Proszę. – rzekł Chytrzak. – Nie bronię przyjaciołom.
I dał silnik, nie wiedząc, że pod postacią Inuyashy kryje się… Shippo.
-Udało się. – rzekł Shippo. – Teraz tylko zanieść silnik na lotnisko i już jesteśmy bezpieczni.
-Zanieść na lotnisko? – zdziwił się Chytrzak. – Przecież Inuyasha nie wie, co to jest lotnisko. Zaraz. Znam cię. Ty jesteś…
-Shippo. – odpowiedział Shippo, wracając do własnej postaci. – Trochę treningu nawet z amatora zrobi zawodowca.
-Nabrałeś mnie, Shippo. – rzekł Chytrzak. – Przyznaję. Ale jeśli chcesz zanieść silnik na lotnisko, to najpierw musisz mnie pokonać.
-Nudzisz mnie tą komuną. – odpowiedział Shippo i walnął Chytrzaka prosto w nos tak mocno, że go ogłuszył. Nagle zobaczył, ze Chytrzakowi wypadła kartka. Zaraz ją podniósł.
-Aha. – rzekł Shippo. – To dlatego to całe zajście. Mniejsza z tym. Rainman musi zrobić te promy, żebyśmy mogli odlecieć.
I pobiegł na lotnisko. Rainman właśnie na niego czekał.
-Cieszę się, że już jesteś. – rzekł Rainman. – Bo mamy już tylko 3 godziny, żeby naprawić prom.
-Oto silnik. – rzekł Shippo. – Zamontujesz go szybko?
-Mam nadzieję, że to nie potrwa dłużej niż dwie godziny. – orzekł Rainman. – Bo za 3 musimy już lecieć na Marsa.
I zabrał się do roboty, która trwała niecałe 3 godziny. Rainman uśmiechnął się.
-Gotowe. – rzekł. – Możemy startować.
-Brawo, Rainman. – rzekł Shippo. – Wiedziałem, że można na ciebie liczyć.
-Nie bierzcie tego dosłownie. – rzekł Rainman.
-Ja tego nie wezmę dosłownie. – rzekł Senator Mieszczuch, który przybył na lotnisko, żeby aresztować Rainman. – Bo jeśli chcecie lecieć na Marsa, to najpierw musicie mnie pobić.
-Przyjmuję wyzwanie. – rzekł Rainman.
-To wyciągaj broń. – rzekł Senator.
-Nie mówiłem, ze to ja będę walczył. – odpowiedział Rainman. – Nie chcę, żeby Shippo miał mnie za egoistę, więc jemu zostawiam walkę z tobą.
-Rainman. – rzekł Shippo. – Została nam tylko minuta. A ja jeszcze nigdy nie walczyłem bez broni.
-Uspokój się. – rzekł Rainman. – Uda ci się.
I poszedł do promu. Gdy tylko tam wszedł, do startu zostało 45 sekund
Shippo i Senator patrzyli sobie w oczy.
-Takie dziecko załatwię raz dwa. – rzekł Senator.
-Powiedziałbym o tobie to samo, Senatorze. – rzekł Shippo. – Ale nie chcę zapeszyć pierwszej walki w swoim życiu.
Do startu promów pozostało 40 sekund. Senator wyciągnął nóż i zamierzał pchnąć nim Shippo.
-Żaden mały dzieciak nie będzie mi przygadywać! – krzyknął wyraźnie wkurzony.
Do startu promów pozostało 35 sekund. Shippo zrobił unik przed nożem i podskoczył na wysokość twarzy Senatora, żeby potem powalić go na ziemię jednym potężnym kopniakiem w twarz.
Do startu promów pozostało 30 sekund. Shippo natychmiast po tym, jak stanął znowu na ziemi, zaczął biec w stronę promu, który był już zarezerwowany dla Rainmana i jego przyjaciół.
-Żebym tylko zdążył. – myślał przerażony faktem, że nie ma już wiele czasu.
Czas uciekał. Shippo był już bardzo blisko drzwi i właśnie biegł po schodach, gdy nagle zobaczył, że drzwi się zamykają.
-Szybciej, Shippo! – krzyknął Rainman. – Bo nie zdążysz!
W ostatniej chwili Shippo skoczył w stronę zamykającego się przejścia i przeleciał przez małą szparę, przez którą człowiek mógł się jeszcze przecisnąć bez zahaczenia o ścianę przejścia.
-Udało się. – pomyślał. –Teraz tylko zająć miejsce. Mam nadzieję, że czasu wystarczy.
I pobiegł prosto do pomieszczenia, gdzie miejsca były już zajęte. Zobaczył tylko jedno, które było nie zajęte. Było to miejsce obok Rainmana. Zaraz tam skoczył i zapiął pasy.
-Zdążyłem? – spytał Shippo.
-W ostatniej chwili. – odpowiedział Rainman.
-Co? – spytał Shippo.
W tym momencie prom ruszył i nasi bohaterowie poczuli, że unoszą się w górę. Po chwili lecieli już przez bardzo ciemną przestrzeń.
-Gdzie my jesteśmy? – spytał Shippo.
-W kosmosie. – odpowiedział Rainman. – Teraz możesz obejrzeć przestrzeń kosmiczną i przyzwyczajać się do tego, co będziesz oglądać w nowym domu. Ale na pewno będziemy mieć przed sobą długa przyszłość.
Tak więc nasi bohaterowie opuścili wreszcie Ziemię i wyruszyli na Marsa, żeby zamieszkać tam, gdzie historia z bronią nuklearną nie miała jeszcze miejsca i dopilnować, żeby nigdy nie miała. Najpierw Chwatek, Tycia i Shippo mieli jeszcze okazję, żeby pooglądać wszechświat, zanim znajdą się w nowym domu.

■Koniec

</TEKST>

Za chwilę podam informacje o postępie. Ale, ponieważ to był już ostatni rozdział, tradycyjnie najpierw epilog.

<TEKST>

Na tym kończę moją opowieść. Nasi bohaterowie bezpieczni od wojen na Ziemi dolatywali do Marsa. Nie wiadomo, czy pola siłowe opracowane przez LC rzeczywiście działały i czy faktycznie przeżyli na Marsie całe ludzkie życie. A może dostali choroby popromiennej i pomarli? Mniejsza z tym.

Na kartce, którą Shippo odebrał Chytrzakowi były informacje, z których wynikało, że Senator Mieszczuch, ten sam, który próbował postawić reaktor jądrowy w parku narodowym, zlecił Chytrzakowi przeszkodzić Rainmanowi i jego kolegom w odlocie z Ziemi, żeby inni ludzie nie podążyli za nimi. Miał uzasadnione obawy przed ich gniewem, ponieważ w pewnym sensie nawet Dawid i Lena zostali oszukani przez tego nieludzkiego człowieka. W każdym razie Chytrzak wywołał zamęt, który przyniósł mu klęskę. A naszym bohaterom pozostało jedynie pożegnać się z Ziemią i wierzyć, że na Marsie przeżyją całe życie, jakie jeszcze mieli przed sobą.


</TEKST>

1: 25/25, zakończone
2: 16/16, zakończone
3: 15/15, zakończone
T: 56/56, zakończone

"Wszystko ma początek i koniec" - podpisywał się Jacek.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)

Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Strona 1 z 1
Forum Świat RPG Maker Strona Główna  ~  Książka "Potężne Raichu - ECO-FORCE"

Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach